Sprawa jest prosta. Jeść trza umić. A szczególnie psie praliny. Jak wszyscy dobrze wiemy - z dziada pradziada - żeby gospodarz miał świadomość, że strawa nam zasmakowała, konieczne są odgłosy. Im donośniejsze, tym jesteśmy lepiej wychowani. Ja szkolenia pobieram i sama słyszę, że idzie mi coraz lepiej. Mój człowiek mógłby być ze mnie dumny. Za słabą jakość filmu psiepraszam - rączki Cioteczki odrobinkie w delirium wpadły były.
Biegałam dobre dwie godziny w oczekiwaniu na Cioteczki. Z ganku do furteczki, od furteczki do ganku. Wypatruję, wyszczekuję. Ni ma. Tu zamieniłam dwa zdania z Szorściakiem, tam w krótką, acz siarczystą kłótnię z Mańką spod piątki się wdałam,No są, zajechały były wreszcie. A ja upocona, uziajana, aż wyszczekać powitania nie miałam siły. One do mnie: "chodź Klamencjo na spacer pójdziem, przecia tylko 30 stopni powyżej zera Celsjuszowego". Zdurniały myślę. Ledwo czterema od tego czekania powłóczę. Gdzie ja tera na przechadzki, człowieka swego od serca wypatrywać?! I żadnych fotografji mnie proszę nie pobierać! Ja nieuczesana! No to fotografji nie było, za to ...obrazek ruchomy zmontowały. Błagam nie oglądać! Hańba i wstyd dla mnie! Żadnych manier nie wykazałam... jeno ozor.
Państfo Szanowni, cały tydzień z globusem leżałam byłam. Dusza ma na strzępy rozerwana. Oczy wypłakuję, że już nikt nigdy mi dachu nad głowa dać nie raczy!! Spisek uknuty na moją biedną pisosobę. Kalumnie okrutne rzucane pod adresem moim! Jakobym ja nieuczona, szkół nie zaznała, tępota i zakała psiej społeczności! Wyć mi się chciało z rozpaczy auuuuuuu! Po wypłakaniu dostatecznym, wzięłam się byłam pode boki, wyturlałam na sienniku mym, żeby szara materiał między uszami memi szybciej się poruszać zaczęła i jest efekt! Wydeliberowałam, że trzeba ruchomie obrazki Państfu zaprezentować, ażeby pomówienia w zarodku ukatrupić. Oto i produkcję holiłudzką ze specjalnymi efektami (sepktakularne podskoki me, bez kaskadiera, żeby nie było) pod oczy Państfa podsuwam. Widać, żem po rozlicznych kursach, że mlaszczem odpowiednio do smakowitości pralin, że otworu mego gębowego nie zamykam, ażeby widocznym było, jak pralin rozgryzu doświadcza i chrupkość jego dopieszcza me czarne podniebienie. Koniec oszczercom! Psie scriptum: Dobrodziejko Agnieszko jam stóp Twoich nie godnam całować (jak mawiał wieszcz polski), bez Ciebie pomór i apokalipsia na mnie by spadła była! Po stokroć dziękuję za zapewnienie kolejnego miesiąca w podwarszawskim dworku. Twoja na zawsze (lub do momentu znalezienia człowieka na stałe) - Klamencja
Suchoty nie przeszły - ot i zgryzota! W związku z powyższym Dobrodziejki moje do Dohtora z miasta zawiozły. Anioł nie człowiek ten Dohtor, a raczej Dohtorka! Z rozemocjonowania mojego, trudności niejakie w osłuchaniu się pojawiły, ponieważ ziać nie przestawałam. Jednakowoż przy mierzeniu temperatury (w szczegóły się wdawać nie będę, nie wypada) i utoczeniu krwi na wyżyny spokoju się wzniesłam. Orzeczenie dohtorskie, wstyd czytać, ale cóż robić: nadpomiar bogate życie wewnętrzne - co znaczy robaki. Klnę się na wszystkie świętości, że ja niewinna, ja ich nie zapraszałam, ja nie wiem skąd one. Dodatkowo wątroba moja nadwyrężona. Gwoli uniknięcia niejasności, od razu odpowiadam, piję tylko czystą. Wodę, czystą, z miseczki. Konsensus jest taki, że kuracja tabletkami na okiełzanie fauny wewnętrznej, jak również omasta, a nieeee tfuu.. pasta, na wątrobę. Pozwalam sobie pozdrowić Was Najmilsi na ruchomym tym obrazku poniżej. Bądźcie zdrowi i Świąt rodzinnych Wam życzę, może kiedyś i jak zaznam tego luksusu, jak posiadanie rodziny.....