😴🌙
Można to potraktować jako krótkiego live'a.
Jak na razie to największe łączenie, jakie chyba kiedykolwiek przeprowadzałam 🐀🐀🐀🐀🐀
W dodatku o bardzo zróżnicowanej strukturze. De facto: łączenie dwóch stad i niedobitków trzeciego w jedno. Jest tu wszystko. 17 pań. Ponaddwuletnia samica, szkraby (w tym malutkie, pięciotygodniowe), stabilne matki, siostry w okresie dojrzewania, dziewczyny bardzo pewne siebie i wręcz przeciwnie, dwarfiki i panna bydlak 🙃 o wadze prawie 470 g...
Wiecie, co tu się dzieje? Powiem tak: wszystko. Od ciekawości i miłości po ostrzejsze wymiany zdań, w granicach kultury. Interakcji jest tu tyle, że nawet nie próbuję analizować wszystkiego, bo wybuchłby mi mózg 🤯 Jednak jest to świetne pole do obserwacji. Tymi ciekawszymi w odpowiednim czasie się podzielę, bo dziś dopiero pierwszy dzień. Filmik kręcony tuż po przełożeniu do kiszonki, stąd taki chaos i zdziwko na niektórych pyszczkach 😀
Samiczka, miot S spod Husarskich Skrzydeł
Coś słodkiego do kawki? ☕
Miot R spod Husarskich Skrzydeł
Szkraby z miotu R podrosły, otworzyły oczy i wkraczają w mój ulubiony okres rozwoju, czyli są małymi, puchatymi kuleczkami 🧡
Podobają mi się te chłopaczki wyjątkowo, bo zapowiadają się na miłe, ale pewne siebie i zrównoważone "betony". Owszem, człowieka lubią, ale szanują również swoje granice i dają do zrozumienia, kiedy mam sobie iść. Me gusta! 🤩
Nagrywane ziemniakiem 🥔 ale nie mogę się tym nie podzielić :3 Braterska miłość i troska❤️
Misza (z lewej) i Miłosz spod Husarskich Skrzydeł.
Miał wlecieć post o ciemnych stronach hodowli już z tydzień temu, ale jakoś tak mi było głupio pisać trochę o problemach I świata, patrząc na tragedie i dramaty ludzi tuż za naszą granicą...
Post mimo wszystko wrzucę, bo uważam, że jest ważny i ciekawy dla kogoś, kto hodowli nigdy nie miał, ale to wkrótce. Dziś coś przyjemniejszego - chwalonko. Wczoraj odwiedziłam hodowlę Zirrael Rattery (dziękujemy za gościnę). Taki tam przegląd panów szczurów 🤫 ale nie tylko...
Chwalonko nr 1:
odbierałam dwie księżniczki odmiany russian blue agouti. Od wczoraj więc mieszkają z nami Pójdźka (self) i Raniuszka (kapturka). Jestem pod ogromnym wrażeniem zwłaszcza Raniuszki. Dawno nie miałam tak spokojnego i delikatnego malucha. Nic, tylko tulić 💙 Pójdźka to inna para kaloszy: nie usiedzi w miejscu, typowe żywe srebro :D Dziewczynki się adaptują, wkrótce czeka nas to, co Husarskie lubią najbardziej :P
(Nie wspominałam o tym, że od jakiegoś już czasu w stadzie chłopaków harcują dwa uszatki; obiecuję, że nadrobię).
Chwalonko nr 2:
we wspomnianej hodowli mieszka Oxa spod Husarskich Skrzydeł, niedawno zresztą udostępniałam post o tym, że jest (był) po niej miot. Miałam wczoraj OGROMNĄ przyjemność zobaczyć na miejscu córki Oxy. Czemu tak to akcentuję Capsem? Bo tak ładnych maluchów dawno nie widziałam 😍 Sama Oxa – co uważam za ciekawe – podobno zawsze wygląda z klatki, kiedy słyszy, że przychodzę <3
Na filmiku oczywiście nóweczki 💙
Mam chyba zły nawyk nietrzymania terminów co do tego, co i kiedy pojawi się na fanpeju 🙈 Do końca tygodnia miało pojawić się więcej informacji o miocie i wyszło jak zwykle. Wkrótce nadrobię.
Na swoje usprawiedliwienie mam to, że dzieje się ostatnio u nas sporo, również ze szczurami; niedługo może wrzucę coś na temat ciemnej strony prowadzenia hodowli tego konkretnego gatunku (przynajmniej w standardach etycznej hodowli rodowodowej). To może niektórym pomóc częściowo odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego hodowców szczurów jest mało i dlaczego nawet jak są, to zazwyczaj najpóźniej po kilku latach kończą działalność i idą w kynologię, terrarystykę albo w inny sposób wsiadają do pociągu byle jakiego.
Na przeprosiny łapcie filmik - dzisiejszej nocy większość nie miała jeszcze otwartych oczu, ale co to szkodzi spróbować, czy to, co je mama, jest równie dobre jak mleko 🍼
W domu i w stadzie się trochę dzieje, stąd informacja z opóźnieniem.
💞 10 maja urodziły się w naszej hodowli maluchy, które można podziwiać na filmiku. W tej chwili mają tydzień.
⛔ Jeszcze nie przyjmuję ankiet, zainteresowanych odsyłam do podpiętego postu.
⛔ Nie ma maluchów czarnookich.
Mama jest bardzo przejęta swoją rolą i denerwuje się, jak za długo grzebię w gnieździe; mój obowiązek jej nerwy uszanować, więc trudno jest dokładnie przejrzeć maluchy i ocenić, ile mamy chłopaków, a ile dziewuszek. Do końca tego tygodnia wrzucę najważniejsze informacje nt. miotu.
🏠🏠 Dlaczego nie stawiamy klatek obok siebie? 🏠🏠
🏡 Dużo mówi się o tym, że przymierzając się do łączenia nie powinno się stawiać klatek nowego szczura i rezydentów blisko siebie, ponieważ szczury się nakręcają, co może je negatywnie nastawić do siebie i wzmóc agresję, a co za tym idzie: utrudnić łączenie.
🏡 Nagranie z niedawnego dnia gąbki i octu, czyli krótko mówiąc sprzątania klatek. Między klatkami pań i panów jest przegródka, ale jako że szczury mają niezwykły wręcz dar do obszcz… zdobienia moczem 🙃 wszystkiego w pobliżu ich lokum, musiała była pójść na chwilę do mycia. Niko odkrył ten fakt, podobnie jak odkrył, że tuż za „oknem” grupa ogoniastych dziewuszysk zwiedza pustoszejącego powoli crittera. Jego reakcję możecie zobaczyć na filmiku. Zwłaszcza trzaskanie ogonem jest charakterystycznym sygnałem dużej złości.
🏡 Tak, ten post to tzw. oczywista oczywistość, ale uważam, że czasem pewne rzeczy dobrze jest zobaczyć – lepiej u kogoś, w warunkach kontrolowanych, niż u siebie i skopać sobie na starcie pracę ze szczurami. Tym bardziej, że nadal w sieci są miejsca, gdzie stawianie klatek blisko siebie podczas łączenia jest aprobowane. Dodatkowe frustrowanie szczurów przed terenem neutralnym nie jest nikomu potrzebne, zwłaszcza ogonom.
🏡 Czy przegródka, jak u mnie, załatwiłaby temat w czasie łączenia? Nie wiem, w mojej ocenie może, ale nie musi. Niko i jego koledzy łączeni z żeńskim stadem nie będą. Kiedy mam nowego szczura do łączenia, nie stawiam klatek w taki sposób, nawet z przegródką.
ℹ️ Podczas nagrania nie ucierpiało żadne zwierzę. Dziewczyny i tak miały Niko gdzieś, przegródka szybko wróciła na swoje miejsce, a chłopak zaraz po jej przywróceniu dostał na uspokojenie smaka.