22/11/2024
KLATKA JEDZIE DO SCHRONISKA, KOTKA ZOSTAJE. POZNALIŚMY WŁAŚCICIELA…
Niektórzy powinni się bardzo cieszyć, że nie siedzę na politycznym stołku i modlić się o to żeby nigdy to się nie stało.
Ciężko przegrywać… Jako sportowiec wiem, że tak bywa i okej, luz. W przypadku zwierząt nie mogę sobie tego uzmysłowić, a tym samym widzieć rodzący się problem na moich oczach i rosnące statystyki bezdomności, przez głupie społeczeństwo, umysłowe marginesy społeczne, bo mam nadzieję, że nie większość.
Po rozmowie z Panem nie wiemy już nic. Czy to ta sama kotka, czy ta kotka to kotka, ale również dlaczego ludzie żyją w jakimś ciemnogrodzie. Aż zaczęłam się zastanawiać czy to może ze mną jest coś nie tak.
Rozmowa przebiegła z nerwami, Pan powtarzał, że jest wojskowym i że był najlepszy ze strzelania oraz, że radzi nie zabierać kota. Fajnie… Zastraszanie mnie nie rusza, wiele już było takich sytuacji w moim życiu, szczególnie na interwencjach na wsiach… Co do sterylizacji, bo padł ten temat:
,,Zakazom nie podlegam i znam te chore zakazy i to jest mój kot i nie będzie żył w klatce schroniska. Ja byłem i widziałem i powiem właścicielowi czarnego kota żeby uważał bo też go zabierzecie”, na pytanie o maluchy padła odpowiedź:
,,o Jezu no i co”. Aż się prosiło powiedzieć i g****, ale z mojej strony było spokojnie i aż mnie to dziwi, mniejsza.
Na kolejne z wielu pytań typu, czemu jej Pan nie weźmie do domu była odpowiedź:
,,Prawie na nią spadła półka szklana i uznałem, że lepiej jej będzie na zewnątrz, może sobie chodzić i ma znajome kotki”. Po naszemu potencjalnych ojców…
Pan wzią kotkę na ręce, przytulił, puścił i powiedział: ,,Ta rozmowa prowadzi do nikąd”. i od nowa straszenie.
I co ? I tyle.
Skontaktujemy się ze schroniskiem, ale co zrobić. Nie można już chyba nic.
Bardzo dziękuje Joanna Przywłocka i Aleksandra Janeczko za początkowe zobrazowanie sytuacji, współprace i połączenie wspólnych chęci do złapania kotki.
Taki piątek… 🙃