Był wtedy młodym psotnikiem, miał około 7 - 8 tygodni, został znaleziony w garażu pewnego pana wraz z rodzeństwem i mamusiom. :) W związku z tym, że mamusia Leonka należała do znajomego moich rodziców, a jego kotka wymykając się zaszła w ciążę, był odpowiedzialny za kocięta. Firma mojego tata akurat wykonywała jakąś pracę dla tego pana. Tak więc mój tato z pośród bodajże piątki kociaków wybrał Leo
sia. Historia jego imienia jest jeszcze dłuższa, gdyż po około tygodniu bytowania Leosia u nas, padły podejrzenia ze strony naszego znajomego, że jest on kotką! Bo w sumie przyjęło się, że to kocurek, ale lekarza weterynarii nikt o to nie zapytał. Pierwszego dnia był Szarusiem, a drugiego Leosiem. A po tygodniu był Leą. :D Ale potem już oficjalnie został Leosiem, tak jest po dziś dzień i raczej to się nie zmieni. :) Leo jest kastrowany. Jest towarzyski, sympatyczny i przytulny ale tylko, gdy ma na to ochotę, ale często gdy nie ma gryzie i drapie. Ma tak od maluszka. Taki ma charakter. Jest wielkim zazdrośnikiem, aż zazdrość czasem z niego kipi. Zwłaszcza w stosunku do Rudka. Podczas wszelkich podróży Leo strasznie "płacze" i bardzo często gryzie lekarkę, lepiej dogaduje się z lekarzem który od zawsze go przyjmował, ale los czasami nakazuje nam jechać niespodziewany i kiedy trafimy na lekarkę to zawsze ją gryzie i drapie, za to Pusia ją uwielbia, bo to jej lekarka. :P Leo jest moim pierwszym w życiu kotem. Dat. ur.: 22.04.08
Pusia - Pusia trafiła pod mój dach 25 listopada w 2013 roku. Pamiętam dokładnie jak znalazłam ją przy śmietniku, podczas wieczornego spaceru z przyjaciółką i jej psami. Pusię wyczuły właśnie psy! Kiedy ją znalazłam od razu podeszła, była wystraszona ale mimo wszystko bardzo ufna. Wzięłam ją na ręce. Wtedy zaczęła wydawać ciche dźwięki, Pusia w ogóle jest cicha, jej miauczenie jest bardzo delikatne. Wracając do dnia, kiedy ją znalazłam. Była godzina 16:30 - 17:00, a pod koniec listopada o tej godzinie jest czarna noc. Delikatnie prószył śnieg i było bardzo zimno. Stanęłam pod oknem z Pusią na rękach i zawołałam mamę, która nie była zbyt szczęśliwa, ale wpuściła mnie z kotem do środka. Wiedziałam, że o drugim kocie w domu w ogóle nie było mowy, no ale taka urocza Pusia... Tato jak wrócił z pracy w ogóle jej nie zauważył, pewnie nie byłby zbyt szczęśliwy gdyby od razu się dowiedział. W sumie przez pierwsze parę dni Pusia mieszkała u mnie w pokoju i tato o niej nie wiedział. Jak Pusia się najadła od razu pojechałam z nią do weterynarza, jechała wtedy w mojej torebce, bo akurat pożyczyliśmy znajomym transporter. Pojechaliśmy do najbliższego weterynarza (i tu weterynarza używam nie jako skróconą formę lekarza weterynarii tak jak wyżej, tylko celowo użyłam weterynarz, czyli człowiek nastawiony na hajs, a nie jak lekarz weterynarii na zdrowie i bezpieczeństwo zwierzaka). Który obejrzał powierzchownie Pusię, stwierdził, że jest zdrowa i, że ona pewnie do kogoś należy i, że mam ją wypuścić. Tak więc długo się nie zastanawiałam, zapakowałam kota do torby i pojechałam do lecznicy do której zawsze jeździłam z Leonkiem. Tam Pusię odrobaczono, lekarka (ulubiona od Pusi) wyczyściła jej uszaki, umówiła na szczepienie, zważyła, założyła książeczkę, zauważyła, że Pusiaczek ma ruię i zaleciła przetrzymanie w domu przez kilka dni, rozwieszenie ogłoszeń lub ewentualne odwiezienie do schroniska. Kiedy tato dowiedział się o Pusi, nie był zadowolony ale to było do przewidzenia. Pusia najpierw miała zostać 2 dni, niestety [a raczej stety] po 2 dniach nie było możliwości odwiezienia jej do schroniska bo nie miałam transportu, potem był weekend, potem Pusia miała zostać tydzień a potem wszyscy zapomnieli i jest już z nami na stałe. :) Jej imię wzięło się nie wiem skąd. Moja przyjaciółka z którą byłam na spacerze nazwała ją Pusią, bo powiedziała, że już ją kiedyś widziała i jej mama powiedziała wtedy "Patrz jaki pusio się tam kręci". Miała być Chanel, ja tak chciałam, ale za późno się zdecydowałam na to imię. Chanel ma na drugie imię. :3 Pusia jest bardzo mądrym kotem, tresuję ją, a właściwie robimy to przez zabawę. :) Jest towarzyska, zawsze chętna na mizianie. :D Lubi inne koty, akceptuje bez problemu, ale jeśli chodzi o mnie i o jedzonko jest zazdrosna [bo Leo jest zazdrosny O WSZYSTKO]. Jej chrzestną jest Dorota, czyli najlepsza ciotka moich kotów i moja przyjaciółka. :) Jeśli chodzi o podróżowanie Pusia dwa razy jechała w transporterku. Raz na szczepienie i raz na kastrację [pot. sterylizację]. A tak to raczej jeździ na smyczy, ponieważ jest nauczona chodzić na smyczy. :) Ale mimo wszystko Pusia jest kotkiem wychodzącym, samotnie. Pusia jest jedynym kotem który śpi ze mną w łóżku noc w noc. :)
Nadmienię jeszcze, że Pusia to ulubienica mojej mamy. Ja nie faworyzuję żadnego kota. ;)
Dat. ur. przypuszczana: 22.01.13
Rudek - Rudek trafił do nas na stałę w październiku 2014 roku. Wtedy zaczął u nas w 3/4 mieszkać, a oficjalnie ogłosiliśmy to bodajże 5 listopada. Teraz mieszka już raczej cały czas w domu, na dworze zwykle tylko załatwia swoje potrzeby, ale robi to też do kuwety. Znalazłam go na balkonie przy ogródkach działkowych. Był strasznie wychudzony, zaniedbany. Właścicieli nie było w domu Dokarmiałam go, Rudek przychodził na mój balkon coraz częściej i częściej. Aż zadomowił się u mnie na stałe. Potem była akcja szukania Rudkowi domu, osoby się deklarowały a potem odmawiały bez słowa. Tylko jedna pani z powodu strasznej informacji o swoim stanie zdrowia zrezygnowała opowiadając nam wszystko, ze słowami przeprosin za nadzieję. Ale koniec końców Rudek u nas zamieszkał. Jest to kochany kot, którego prawie nie widać. Przychodzi się najeść i wymiziać, czasem pobawić albo sprawdzić co tam u domowników. Zwykle śpi na szafie, sofie, łóżku.. wszędzie gdzie ma ochotę. :) Rudek ma około 7 lat, ale niestety nie wiemy tego, bo nie mamy go ani od maleńkości, ani od kogoś kto znałby chociaż ogólny jego wiek. Rudek ma pozytywny stosunek do każdego domownika. Nie wchodzi w zwady, zawsze ustępuje innym kotom. Wie, że ma ostatnie miejsce w hierarchii. Rudek jest bardzo spokojny podczas podróży, jeździ w transporterku. Rzadko miauczy, tylko kiedy jest głodny i widzi, że mam w ręku saszetkę (o suchą karmę tak nie krzyczy). Lubi mleko, ale pije je nadzwyczaj rzadko, bo ma potem rewelacje w kuwecie [Leo i Pusia lubią, ale nie tak jak Rudek, ale Leo i Puśka nie mają potem rewelacji w kuwecie jak Rudek]. :)
Dat. przypuszczana: 1.04.07