09/11/2018
The Morświn, do zobaczenia za tęczowym mostem... 😢 Niezrozumiałym w całej tej historii jest to, że wśród ludzi są istoty którym tak daleko do „człowieczeństwa”... jest mi strasznie przykro ☹️
Drogi (nie)człowieku,
Nie znałeś mnie. Nie mogłeś mnie znać. Gdybyś mnie znał, nie zrobiłbyś mi tego. Nikomu nie przeszkadzałam. W sumie, to byłam trochę meblem. Mówię to z dumą. Twierdzą, że powstałam w wyniku zderzenia mustanga z kajzerką. Ponoć mój wygląd na to wskazywał. Phi.
Nie mogłam Ci przeszkadzać moim szczekaniem, bo nie chciało mi się przemęczać strun głosowych. Na palcach jednej dłoni mojej właścicielki mogę policzyć, ile osób słyszało jak szczekam. Na pewno nie byłeś to Ty. Raz w życiu obszczekałam człowieka. Miałam jakieś 4 miesiące i stałam na ul. Śniadeckich. To musiała być wczesna wiosna 2011 roku. Bardzo na mnie mój człowiek wtedy nakrzyczał i uznałam, że to jest zupełnie nieopłacalne. I zużywa stanowczo za dużo energii, a ja nie lubiłam się przemęczać.
Wiem, jak frustrujące jest wdepnąć w kupę. Mój człowiek też, więc nie mogłam Ci dokuczyć bobkami, bo moi ludzie je zbierają w trybie natychmiastowym. Musieli, bo ja sama nigdy nie wchodziłam na brudny trawnik. Ani mokry. Ani zbyt błotnisty. Ani z za wysoką trawą. Tak sobie teraz myślę, że w następnym wcieleniu chcę żyć na polu golfowym, tam trawa będzie zawsze idealnej wysokości i czystości.
Na pewno Cię nie pogoniłam, bo byłam najwolniejszym psem w mieście. Dużo leżałam. Bardzo dużo. Czasem zdarzały mi się drzemki na chodniku nawet, bo droga z parku do domu była bardzo długa. Patrząc przez pryzmat długości moich łapek, to naprawdę nie ma się co śmiać. Bawiło to większość osób. Ale może to Ciebie denerwowało?
Może uważałeś, że jestem za brzydka. Byli tacy, co głośno o tym mówili. Wpadałam czasem w lekkie kompleksy, ale też nie musiałeś na mnie patrzeć. Większość czasu spędzałam w domu, zwłaszcza, gdy na dworze było za mokro, za sucho, za zimno, za szaro, za jasno, za ciepło, zbyt buro, za wcześnie, zbyt wietrznie, za późno, za ciemno lub zły dzień tygodnia. Duża część mojego spaceru odbywała się na klatce schodowej. Zejście niejednokrotnie zajmowało mi nawet naście minut, a sam spacer naście sekund. Oszczędzałam energię, bo chciałam długo żyć w zdrowiu i błogim lenistwie. Odebrałeś mi tę możliwość.
Nie wiem co zrobiłam Ci ja i moi psyjaciele z Mokotowa. Śmiem twierdzić, że nic. Nie powstrzymało Cię to przed wylaniem swoich frustracji życiowych na okoliczne czworonogi. Musiałeś się trochę natrudzić. Nie jadałam z ziemi, nie lubiłam śmieci i pogniecionych resztek. Wiedziałeś, co robisz.
Nie wiem czy to przeczytasz człowieku, który zabrałeś mi wiele lat leżenia na kanapie i narzekania na pogodę. Setki nocy spędzonych na samym środku ciepłego łóżeczka. Nie wiem czy to zobaczysz, ale jeśli zobaczysz to wiedz, że zabiłeś mnie i moją właścicielkę tym samym trochę też. Są instytucje, Państwowe, darmowe, które pomogą Ci się wyleczyć. Jakiekolwiek powody są Twoich czynów, na pewno jest wokół Ciebie ktoś, kto może Ci pomóc inaczej je rozwiązać. Możesz też nie robić nic, żyć dalej tak samo, ale wiedz, że kiedyś ktoś złapie Cię za rękę. Ktoś Cię zobaczy. Nic w naturze nie ginie, dobro wraca… zło jeszcze szybciej.
Jeżeli Ty tego nie przeczytasz, może przeczyta Twój sąsiad. Może dzielnicowy. Może ktoś, kto zainteresuje się tematem, nie będzie obojętny. Ktoś, kto będzie umiał Cię znaleźć i powstrzymać. Wymierzyć sprawiedliwość. W dowolnej formie.
Jestem Morświn. Miałam 7 lat i 9 miesięcy. 14.08.2018 roku o godzinie 15:15 zmarłam wskutek spożycia trutki na szczury.