26/11/2021
W swoim cywilizowanym świecie nauczyliśmy się doceniać piękno, cieszyć się nim.
W naszej codzienności lgniemy do natury, do śpiewu ptaków, kwitnących kwiatów.
W swoim chorym świecie wpadliśmy na pomysł by nakładać na siebie skórę martwych zwierząt i nazywać to pięknem.
Nauczyliśmy się, że zakładanie na siebie kostiumu złożonego z cierpienia, ze śmierci i bólu to elegancja i szyk, symbol prestiżu.
Brzydzi nas historia Ed Gaina, amerykańskiego mordercy, u którego w domu znaleziono kompletny kostium z ludzkiej skóry, ale dla wielu z nas to obrzydzenie się kończy gdy tylko zmienimy gatunek.
I tak jak kostium psychopaty nie niesie żadnego przesłania, jest tylko wymysłem chorego umysłu, tak i my oddajemy się temu szaleństwu. On był chory psychicznie, a Ty jakie masz usprawiedliwienie?
Nic nie wprowadza nas chyba w taki dysonans poznawczy jaki futra. Nasza wyżyna egoizmu i krzywda jaką można wyrządzić innemu gatunkowi. Krzywda ociekająca tłustą próżnością, zakłamanym usprawiedliwieniem, pięknem zgniłem u podstaw.
Dzień bez futra.
Ja czekam na Dzień futra. Takie smutne święto, gdy będziemy sobie przypominać jak człowiek krzywdził kiedyś zwierzęta. Jak gdzieś tam w głębokim, ciemnym kanionie ludzkiego umysłu pozostała ta prehistoryczna myśl by zakładać to na siebie i być z tego dumnym.
To nie broni się jakimkolwiek argumentem.
Czy mając pełną szafę nowych markowych rzeczy zabiłbyś psa za nowe trampki?
Obedrzesz kota ze skóry za nowy szalik?
Udusisz swojego królika za nowe nauszniki?
Zabijesz szynszyle za futerko do kurtki?
Zatłuczesz stado lisów za nowy płaszcz?
Po trzecim pytaniu z powyższych niestety zdarza się tak, że ludzie nie mówią już „nie”, a zaczynają mówić „tak”
Nie dzień bez bicia dzieci, a bezpieczne dzieciństwo.
Nie dzień bez wojny, a wszechobecny pokój.
Nie dzień bez futra, a codzienność bez futra.
Dzień bez patologii i cierpienia. 365 dni w roku.