Independent Equine

  • Home
  • Independent Equine

Independent Equine Contact information, map and directions, contact form, opening hours, services, ratings, photos, videos and announcements from Independent Equine, Horse Trainer, .
(1)

Jakoś tak się ostatnio złożyło że sporo czasu spędzam na pracy ze źrebakami. Chociaż nie, taka praca to nie praca tylko ...
16/09/2024

Jakoś tak się ostatnio złożyło że sporo czasu spędzam na pracy ze źrebakami. Chociaż nie, taka praca to nie praca tylko sama frajda. Frajda odpowiedzialna i ważna dla funkcjonowania relacji dorosły koń-człowiek bardziej niż mogłoby się wydawać.

Poniżej trochę w odniesieniu do najczęstszych pytań które dostaję jako kowal i fizjo odnośnie pracy ze źrebakami.
I oczywiście trochę ujęć budowania relacji z najfajniejszym gangiem źreboli który znam; tak, na pamiątkę.

Posiadanie konia nie powinno być dla nas powodem do stresu. ❤️🐎
31/07/2024

Posiadanie konia nie powinno być dla nas powodem do stresu. ❤️🐎

Co to znaczy pastwisko dla koni?
13/06/2024

Co to znaczy pastwisko dla koni?

Jak wspomóc konie znajdujące się pod wpływem stresu?    Każdy z nas zna przynajmniej jednego konia który jest nerwowy, s...
09/11/2023

Jak wspomóc konie znajdujące się pod wpływem stresu?

Każdy z nas zna przynajmniej jednego konia który jest nerwowy, stale czujny, boryka się z przewlekłymi napięciami, ma wrzody albo łyka.
W mojej praktyce fizjoterapeuty i kowala spotykam ogromną ilość właścicieli proszących mnie o pomoc w znalezieniu sposobu na wyciszenie przewlekle spiętych, nerwowych koni.

Mając do czynienia z przewlekłym stresem u koni najczęściej szukamy pomocy w
-treningu,
-suplementach (jedno z częstszych pytań które słyszę; jakie zioła pomogą mojemu koniowi się uspokoić?
-u fizjoterapeutów

Zapominamy jednak że niezależnie od tego jak dobrze i uważnie będziemy pracować z koniem podczas treningu, jak bogatą suplementację zastosujemy, czy jak często zafundujemy naszemu kopytnemu wizytę fizjoterapeuty, jest to jedynie wycinek.

Najlepszy, najdroższy suplement to zaledwie dodatek do tego co koń je na co dzień i w większości.
Najskuteczniejsza, cudownie rozluźniająca wszystkie napięcia wizyta fizjoterapeuty to tylko chwilowa ulga; jeżeli zmianie nie ulegną czynniki powodujące te napięcia.
Najlepszy, najbardziej skupiony na dobru konia trening to zaledwie kilkanaście- kilkadziesiąt minut- krótki wycinek czasu w skali całej doby konia.

Czy to znaczy że wszystkie powyższe czynniki są nieistotne?
Nie, oczywiście że nie. Dobrze przeprowadzony trening, regularne kontrole weta i fizjo, czy nawet dobrze dobrana suplementacja to niesamowicie ważny element dla dobrostanu każdego konia.

Ale właśnie; ELEMENT to słowo klucz.
My kończymy trening, zadowoleni z tego jak spokojny i rozluźniony jest nasz koń i wychodzimy ze stajni. A koń zostaje. W jakim otoczeniu?

Większość koni stoi z zupełnie innymi końmi na padoku, a zupełnie inne stoją w sąsiadujących boksach.
Wiadomo że stado jest podstawą poczucia bezpieczeństwa a więc i spokoju konia.
Ale jeżeli zostawimy przewlekle zestresowanego, spiętego konia między inne, tak samo zestresowane i spięte konie niczego pozytywnego raczej nie osiągniemy.

Właściwa suplementacja potrafi bardzo wspomóc proces rehabilitacji, ale jeszcze istotniejszą kwestią jest to co koń je na co dzień jako podstawę diety? W jakich ilościach? Czy organizm konia nie jest i tak już przeładowany ilością składników? W jakich warunkach koń je? Czy musi walczyć o dostęp do siana z kolegami na pastwisku z koniem w boksie obok który szczurzy się i odstrasza od siatki zawieszonej na ścianie dzielącej oba konie?
Czy może jeść w spokoju czy miska/wiadro z paszą jest zabierane gdy tylko skończy jeść?

W większości stajni przez większą część dnia panuje zgiełk, puszczana jest głośna muzyka, hałasują maszyny, przeprowadzane są obce zwierzęta, kręcą się obcy ludzie. Kto z Was byłby w stanie odpocząć w takim otoczeniu?

Najlepszy, najbardziej skupiony na dobru konia trening, suplement czy zabieg fizjo nie sprawi że nasz koń ten stanie się mniej pobudliwy nerwowy, czy fizycznie spięty jeżeli przez resztę doby znajduje się w środowisku które nie pozwala na odpoczynek.


Liczy się to, w jaki sposób koń funkcjonuje przez WIĘKSZOŚĆ czasu.
Ważniejszy od rozluźnienia konia na danym treningu lub wyciszenia po to by nasz koń był bardziej spolegliwy podczas pracy powinien być długodystansowy spokój naszych koni.
Jak czuje się nasz koń POZA momentami które spędza w zaplanowany przez nas sposób?

Jako właściciele możemy zmienić jakość życia naszych koni na lepsze. 🐴❤Możemy sprawić by codzienność naszych tak by stan w którym znajdują się w homeostazie był rzeczą normalną.💪

24/10/2023

Rozluźniony, „przetwarzający” informacje koń oraz widoczne tętno w rynience szyjnej po pracy rehabilitacyjnej w stępie (reh. po urazie stawu krzyżowo-biodrowego) oraz masażu ( ukierunkowanego na kompensacje w wyniku wspomnianego urazu).🐴

Delikatne pulsowanie naczyń szyjnych u zdrowych koni zauważalne jest w większości przypadków wyłącznie kiedy głowa, mięśnie szyi oraz kręgosłup szyjny konia znajdują się w pozycji neutralnej; m.in. wtedy gdy m. brachiocephalicus (m. ramienno-głowowy) jest rozluźniony. *

Pozycja neutralna kręgosłupa i mięśni konia to jednocześnie taka która będzie optymalna dla funcjonalności całego organizmu konia. Czyli ta najbardziej potrzebna dla zachowania zdrowia psychicznego, sprawności mięśni i stawów naszych kopytnych.

*silne tętnienie, widoczne nawet w momencie napięcia mięśni szyi oraz tętnienie/rozszerzenie żyły szyjnej powyżej lub poniżej 1/3 dolnego odcinka szyi może świadczyć m.in o niewydolności serca. Należy odróżnić delikatne pulsowanie zauważalne dzięki rozluźnieniu mięśni szyi od nieprawidłowego tętnienia wynikającego z problemów zdrowotnych.

Jaki jest Twój obraz wymarzonego konia?  Nie musisz wygrywać zawodów lub uczestniczyć we wszystkich szkoleniach i kursac...
27/09/2023

Jaki jest Twój obraz wymarzonego konia?

Nie musisz wygrywać zawodów lub uczestniczyć we wszystkich szkoleniach i kursach świata by być dobrym jezdzcem.
Twój koń nie musi być idealny w ruchu, nie musi być zawsze chętny do pracy i nie musi być zawsze grzeczny by być wartościowym dla Ciebie jako właściciela.

Dążenie do zrozumienia konia i reagowanie w sposób który powoduje że koń czuje się zrozumiany, bezpieczny i słyszany jest ogromną wartością.

Wspieranie pewności siebie konia przez zachęcanie do eksploracji różnych form ruchu, umiejętność zachowania spokoju i pewności siebie, budowanie wzajemnego zaufania przez poznawanie i akceptację różnej ekspresji emocji i zachowań w bezpieczny dla obu stron sposób sprawia że jesteś dla konia wystarczający.

Akceptacja obaw konia oraz podejście do nich ze zrozumieniem, cierpliwością i wiedzą jest niesamowitą umiejętnością.

Udzielenie koniowi głosu i zaproszenie go do jasnego komunikowania swoich potrzeb może całkowicie przeobrazić relację człowiek-koń i otworzyć drogę do efektywniejszych treningów.

Ani Ty ani Twój koń nie musicie wpisywać się w żaden z góry określony schemat by być wystarczający i nieść głębszą wartość w codziennej pracy. Ani Ty ani Twój koń nie musicie spełniać czyichś oczekiwań.

Inwestycja czasu, wszechstronnej edukacji, miłości i wyrozumiałości dla siebie i konia jest tym, co tak naprawdę się liczy.
To wystarczy.

„Dzisiaj naprawdę wkurzyłem/łam się na mojego konia.” Teraz mi głupio bo przecież on tego nie rozumie a ja powinienem/po...
12/09/2023

„Dzisiaj naprawdę wkurzyłem/łam się na mojego konia.”
Teraz mi głupio bo przecież on tego nie rozumie a ja powinienem/powinnam panować nad swoimi emocjami.”

Znajome uczucie flustracji, złości i w końcu wstydu, prawda?
Bo w końcu kto z nas nigdy nie zdenerwował się podczas pracy z koniem?
Komu nie zdarzyło się wracać do domu z wyrzutami sumienia wobec konia i poczuciem że było się wobec niego na fair?

Złość w odniesieniu do pracy z końmi jest jedną z bardziej niezrozumianych emocji.
Złość kojarzy się często z nadużywaniem bata, piłowaniem pyska przez sflustrowanego jeźdzca i poczuciem bezsilności gdy coś podczas treningu pójdzie nie tak.

Często czujemy się winni jeżeli zdarzy nam się zdenerwować podczas pracy z koniem.

Problemu nie stanowi odczuwanie złości bądź komunikowanie koniowi naszych granic.
Problemem jest brak kontroli nad gniewem.

Jest wielka różnica pomiędzy odczuwaniem złości a agresją.
Mamy prawo zakomunikować koniowi w zdecydowany i spokojny sposób że jesteśmy źli. Możemy powiedzieć koniowi „ej, nie podoba mi się to co robisz. To jest moja granica, nie przekraczaj jej.” Stanowczość i zdecydowanie to nie agresja. Mamy prawo być źli i mamy prawo powiedzieć o tym koniowi w formie jasnych i stanowczych granic.

Złość to emocja zrozumiała dla obu gatunków.

Nie mamy prawa do braku kontroli nad złością i agresji w stosunku do naszych koni. Tak samo koń powinien mieć możliwość zakomunikowania swojej niezgody na coś; w zdecydowany ale nieagresywny sposób.

Odczuwanie emocji, WSZYSTKICH emocji, nigdy nie jest problemem. Przeciwnie; nie da się efektywnie pracować z wysoce emocjonalnymi zwierzętami jakimi są konie bez pozwolenia sobie na odczuwanie pełnego spectrum własnych emocji. Nikt z nas nie jest ciągle idealnie spokojny, skupiony, w całkowitym spokoju umysłu i rozluźnieniu.
To jest zupełnie normalne. Odczuwanie wszystkich emocji jest normalne i jest OK.

Problem pojawia się gdy dana emocja trwa za długo lub nie potrafimy nad nią zapanować.
Jeżeli poczujemy złość, zakomunikowanie o potrzebie zmiany tego co naszą złość wywołało i następne spokojne kontynuowanie pracy z pozytywnym nastawieniem jest całkowicie ok i prawdopodobnie będzie dla konia zrozumiałe.
Nie ok. jest trzymanie w sobie napięcia i flustracji na konia przez resztę treningu lub rozładowywanie jej poprzez agresję czy fizyczne kontrolowanie konia. Takie przeciągające się napięcie jest dla koni a niezrozumiałe i będzie przyczyną powstawania kolejnych momentów złości i napięć z obu stron.

Możemy odczuć daną emocję i poczekać aż ona przeminie. Możemy w trudnym momencie czuć złość i być stanowczymi, ale jednocześnie nie działać zgodnie z impulsami.

Pozwólmy i sobie i naszym koniom w pełni odczuwać emocje i dajmy przestrzeń oraz czas na to by mogły one przeminąć. Dajmy sobie chwilę na odpoczynek i powrót do odczuwania sympatii wobec konia.
Na działanie zawsze jest czas.
🐴❤️

Kim jest przywódca stada?"Hierarchia" i "dominacja" to słowa które kojarzą się bardzo pejoratywnie;  w których podtekści...
20/08/2023

Kim jest przywódca stada?

"Hierarchia" i "dominacja" to słowa które kojarzą się bardzo pejoratywnie; w których podtekście czai się agresja i przymus.

Końskie stada są hierarchiczne.

Ale "dominacja" w stadzie to nie przemoc i przymus, tylko siła charakteru, doświadczenie, opanowanie, umiejętność zachowania spokoju.

Jeżeli potrafisz zapewnić koniowi poczucie bezpieczeństwa, wskazać sposób radzenia sobie z potencjalnie niebezpieczną sytuacją, zauważać każdą najdrobniejszą zmianę i zareagować na nią z odpowiednią subtelnością i zdecydowaniem, staniesz się dla swojego konia przywódcą.
Nie przywódcą-drugim koniem, ale kimś ważnym,
któremu będzie mógł zaufać, w którego towarzystwie będzie mógł czuć się spokojnie i pewnie, z którym będzie chciał współpracować i którego będzie chciał zrozumieć.

Bezpieczeństwo i zaufanie to coś czego nie da się nauczyć. Trzeba to poczuć.  Jeżeli jednak nauczymy się pracować w taki...
03/08/2023

Bezpieczeństwo i zaufanie to coś czego nie da się nauczyć.
Trzeba to poczuć.
Jeżeli jednak nauczymy się pracować w taki sposób by czuć się bezpiecznie i swobodnie w towarzystwie koni, zyskamy sobie również ich bezcenne poczucie bezpieczeństwa, spokoju i zaufania.

W pełni bezpiecznie przy naszych koniach możemy czuć dopiero wtedy gdy jest to wrażenie wzajemne; i nasze konie czują się spokojnie w naszej obecności bez względu na to co robimy.🐴❤

26/07/2023

Dzienny rytuał który warto pielęgnować przed przyjściem do stajni.
....................................

1.🐴 Wszystkie rozpraszacze i problemy codziennego życia zostają przed progiem stajni; przy koniach jesteśmy tu i teraz.

2.🐴Przyjrzyj się sobie. Jak się czujesz? Jesteś spokojny i otwarty na pracę z koniem czy spieszy ci się i jesteś spięty?
Zlokalizuj wszelkie napięcia w swoim ciele, uspokój oddech. Jeżeli potrzebujesz chwili spokoju, zrób coś dla siebie przed pójściem do konia. Aromatyczna kawa, kilka ćwiczeń rozciągających, krótki spacer; coś miłego tylko dla Ciebie.

3.🐴Przywitaj się z koniem. Stań na chwilę obok konia, nie podchodź i nie łap go od razu. Poczekaj aż koń sam zainicjuje kontakt.
Jak wiele czasu koń potrzebuje by Twoja obecność stała się dla niego neutralna?
W jakiej kondycji jest dziś Twój koń?
Jakie emocje od niego płyną?

4.🐴Pamiętaj że pracujesz z takim koniem jakim Twój koń jest dzisiaj.
To w jaki sposób zachowywał się kiedyś, albo jaką łatkę mu doklejono, jest nieważne. Każdego dnia i po każdym treningu masz nowego konia.
Od tego jak zakończysz dzisiejszy trening będzie zależało to jakiego konia będziesz miał jutro.

5.🐴Pomyśl o tym że każdą trudność którą napotkacie dziś ze swoim koniem możesz przekuć w bardziej kompleksowy rozwój treningowy.
Każdy problem który Twój koń wykazuje to informacja dla Ciebie o tym co jeszcze można zmienić na lepsze.

🐴♥️Pogłaszcz konia i rozpocznijcie pracę.
.....................




Żwir pod kopytami chrzęścił cicho i miarowo. Szlak prowadził lekkim ukosem w dół; w miarę jak nierówność terenu opadała ...
24/12/2022

Żwir pod kopytami chrzęścił cicho i miarowo. Szlak prowadził lekkim ukosem w dół; w miarę jak nierówność terenu opadała z łąki, pachnącej dziką miętą i suchymi, nagrzanymi słońcem trawami, ku skrajowi lasu. Odruchowo pochyliłam się lekko i poluzowałam w dłoni koniec uwiązu; tak, by idący tuż obok mnie Enid mógł iść własnym tempem i przez siebie wytyczoną ścieżką.
Było ciepło i cicho. Powietrze zdawało się niemal nieruchome; jak gdyby chcąc zastygnąć i zatrzymać w sobie ostatnie momenty letniego ciepła przed wieczornymi chłodami.
Co jakiś czas tylko, spośród traw z trzepotem skrzydeł unosił się przestraszony naszymi krokami ptak lub z daleka w las czmychała spłoszona sarna.
Enid szedł równo i bez pośpiechu; stawiając kopyta zdecydowanie i pewnie, czasem jedynie zatrzymując się na chwilę by skubnąć jakieś przez siebie wcześniej upatrzone źdzbło. Znał równie dobrze jak i ja ten fragment lasu; i zupełnie zdawał się nie przejmować nagłym trzaskiem gałązek lub gwałtownym trzepotem skrzydeł.
Zachodzące ukośnie jesienne słońce odbijało się łagodnym blaskiem w brązowych ślepiach, opadająca na nie krótka postrzępiona grzywa mieniła się na końcach pomarańczowo-rdzawymi odcieniami.
Szłam powoli, pozwalając by to koń dyktował tempo. Zeszliśmy już na skraj lasu i teraz ponownie zbliżaliśmy się w kierunku zarośniętych gęstwiną krzaków i jeżyn płaskich i odsłoniętych pól na skraju wsi.
Powiał lekki, ciepły wietrzyk. Poczułam jego delikatne muśnięcie na policzku, następnie zaszumiał w suchych trawach, igrając z opadłymi liśćmi; tak że zawirowały wielobarwnie w powietrzu. Niósł wraz z sobą zapach świeżej wilgoci.

I nagle poczułam szybko wzbierający niepokój. Przez głowę przemknęła mi niecierpliwa myśl że już nie chcę tutaj być; że w jakiś sposób muszę w jak najszybszy sposób wydostać się z tego miejsca i zawrócić do domu.
Nie mój niepokój i nie moja myśl.
W następnej sekundzie zatrzymało mnie gwałtowne szarpnięcie; uwiąz w mojej dłoni napiął się i poczułam przechodzące przez jego sploty drżenie. Enid zastygł w bezruchu i wciągnął ze świstem powietrze w chrapy.
W szeroko rozwartych oczach błysnęły białka.
Odruchowo mocniej i do bólu w kłykciach dłoni uczepiłam się uwiązu. Przeszył mnie lodowaty, wilgotny wiatr który zerwał się nie wiadomo kiedy. W przeciągu kilku chwil ciepłe, łagodne słońce zniknęło i ustąpiło miejsca zimnej szarości. Konary drzew zachwiały się, liście powirowały w górę w szalonym pędzie.
Nagle w oddali usłyszałam suchy trzask i niebo rozświetliło się ostrym białym światłem. Czubki drzew przez ułamek chwili odcięły się drapieżnym czarnym kształtem na jego tle.
Enid zatańczył na zadnich kopytach. Szarpnął się do tyłu i zarżał.
Początkowy niepokój wgryzł się w wnętrzności nagłym uczuciem strachu.
Znów gruchnął grzmot i znów koń zarżał.
Przezwyciężając ogarniające mnie obezwładnienie przystanęłam i skupiłam się na nieprzyjemnym ucisku w żołądku. To nie był mój strach. Nie mój, Enida. Ja nie miałam się tutaj czego bać; to tylko trochę wiatru i jesienna burza.
Powoli rozwarłam zaciśniętą na uwiązie dłoń i rozluźniłam napięte mięśnie ramion i szyi. Uwiąz wisiał teraz tak luźno, że gdyby tylko chciał, Enid bez trudu mógłby wyrwać się i popędzić galopem w stronę domu. Przeciwnie jednak; przestał tańczyć i stanął kilka kroków ode mnie w zupełnym bezruchu; nadymając chrapy i wyciągając w moim kierunku szyję.
Z nieba spadać zaczęły wielkie i ciężkie krople deszczu. Uniosłam głowę, wystawiając ku nim twarz. Zmrużyłam oczy, skupiając się na odczuciu spływającej strużkami po twarzy chłodnej wody. Jeden powolny oddech, dwa, trzy. Płuca chciwie wchłaniały chłodne, rześkie powietrze.
Uśmiechnęłam się mimo woli i ruszyłam w kierunku wiejskich zabudowań na skraju wsi.
Enid zawahał się, jednak po chwili ruszył za mną. Poruszał się spiesznie i nerwowo, co chwila oglądając się i ciągnąc za uwiąz; jak gdyby nie rozumiejąc dlaczego nie wracamy tę samą drogą w stronę domu. Ale szedł bez sprzeciwu, powtarzając każdy mój krok i grzebiąc nerwowo kopytem przy każdym moim zawahaniu. Z nieba chlusnęło szarymi strumieniami ulewy.

Tam gdzie domy stały równym rzędem wzdłuż drogi, widać było już z daleka płonące w oknach światła. Dalej jednak, w miejscu w którym asfaltowa droga kończyła się zamieniając się w błotnistą, żłobioną głębokimi bruzdami i koleinami polny dukt, świateł było mniej. Tutaj domy stały rozsypane nierównomiernie, poodzielane od siebie mniejszymi dróżkami i pochłoniętymi w szybko zapadającym zmroku ciemnymi sylwetkami nieoświetlonych szop i stodół.
Kopyta zastukały o wilgotny asfalt by następnie mlasnąć w miękkie, oblepiające błoto ścieżki. Szliśmy równo, szybko, kilka kroków od siebie.
Enid poruszał się napięty, czujny, krótkimi nerwowymi krokami wyprzedzając mnie co chwila o długość łopatki. W zapadającym zmierzchu pociętym strugami coraz ulewniejszego deszczu niemal już go nie widziałam; szary kontur konia, dotyk ciepłej, mokrej sierści i od czasu do czasu lekkie naprężenie lub szarpnięcie uwiązu gdy próbował jeszcze bardziej przyspieszyć kroku i zakłusować.
Po chwili na wprost siebie zobaczyłam ogromny ciemny kształt . Czarna plama na tle pociętego pionowymi smugami szaro granatowego nieba. To była stodoła, duża, od dawna opuszczona, z na wpół zawalonym dachem, stojąca w dogodnym odosobnieniu od pozostałych wiejskich zabudowań. Odkryłam ją poprzedniego lata, gdy wraz z Enidem chodziłam tą samą drogą do wijącej się nieopodal rzeki.
Teraz przystanęłam przed ciemną, pachnącą smołą ścianą i ostrożnie, wolną ręką popchnęłam uchylone wrota. Były ciężkie; wilgotne deski u spodu porastał mech i były na wpół przegnite. Popchnęłam mocniej i po chwili przecisnęliśmy się przez powstałe przejście.
Wnętrze stodoły było bezwietrzne i zaciszne.
Zapach suchego drewna, smoły, kurzu i zwierzęcych odchodów mieszał się z wpadają przez wyrwę w ścianie wonią deszczu i zmokłych liści. Dopiero teraz, w osłoniętym od gwałtownych podmuchów wiatru pomieszczeniu poczułam jak zmoknięte ubranie klei się do ciała. Zrobiło mi się zimno. Suche, luźno rozrzucone wiązki siana natychmiast oblepiły przemoczone buty. Zdrętwiałymi palcami przywiązałam koniec uwiązu do jednej z belek przy przeciwległej ścianie i podsunęłam Enidowi pod nos garść siana z na wpół rozwalonej kostki. Następnie przymknęłam na powrót drzwi i zdjęłam z siebie cieknącą kroplami deszczu kurtkę. W rogu stodoły rozrzucona była spora sterta słomy. Zatopiłam się w niej tak że otuliła mnie warstwą twardych i szorstkich źdźbeł. Nie było to zbyt przyjemne, jednak drapiące nawet przez warstwę ubrań gałązki działały rozgrzewająco. Było już niemal zupełnie ciemno; ulewa bębniła i szumiała głośno o dach, tłumiąc wszystkie inne dźwięki. Enid stał kilka kroków ode mnie, odwrócony pyskiem w kierunku ściany i skubał kostkę siana. Zawołałam go po imieniu. Zastrzygł uchem i uniósł łeb w moim kierunku. Nieprzyjemny uścisk w moim brzuchu powoli zelżał i ustępował miejsca niespiesznemu zadowoleniu. W dużych, okrągłych ślepiach konia odbił się spokój. Skoro tylko znaleźliśmy się w zadaszonym i osłoniętym od niepokojących podmuchów wiatru miejscu, Enid wyraźnie poczuł się bezpieczny i teraz zdawało się że zupełnie nic już sobie nie robi z szalejącej na dworze wichurze.
Uśmiechnęłam się do niego.
Przez głowę przemknęła mi myśl że w właśnie w tamtym momencie, na skraju lasu, we wzajemnym rozpoznaniu i zrozumieniu emocji znajdowała się cała esencja końsko-ludzkiego porozumienia.
Problem w tym że chcąc odnaleźć klucz do komunikacji z końmi szukamy nie tam gdzie by należało! Jesteśmy tak zapatrzeni w wartość słowa, przekazu mówionego, że próbujemy doszukać się uboższej, prostszej wersję naszego języka werbalnego w mowie ciała koni. Patrzymy na nasze konie próbując rozszyfrować każdy ruch, mrugnięcie czy zmianę pozycji uszu i odnaleźć w tym jakiś kod; jednoznaczne i zawsze powtarzalne ich znaczenie; takie które będzie się można nauczyć i samemu powtarzać rozumiejąc i będąc rozumianym przez konia w podobny sposób, w jaki my porozumiewamy się przy pomocy słów. Machnięcie ogona w tę stronę oznacza to, uszy skierowane w tę; znaczą to. Jeżeli chcesz żeby koń zrobił daną rzecz, postępuj według tego schematu, jeżeli nie chcesz by robił coś innego, zacznij zachowywać się w ten sposób.
I, rzecz jasna, do perfekcji opanowana i wnikliwie obserwowana mowa ciała stanowi pewną zrozumiałą dla obu stron formę komunikacji; podobnie jak niektóre gesty czy mimika twarzy stanowią uniwersalną informację w obrębie naszego gatunku. Ale formę ograniczoną i informację często niepełną.

Poruszyłam się nieco, obracając się tak by nie przyciskać plecami wilgotnego materiału koszuli. Reszta ubrania zdążyła już przeschnąć; i powoli czułam że do mojego ciała z wolna wraca życiodajne, rozleniwiające ciepło. Rozlewało się gdzieś od brzucha w kierunku stóp, kończąc przyjemnym dreszczem w koniuszkach palców i czubku głowy. Z westchnieniem i poczuciem miłego rozleniwienia zanurzyłam się głębiej w głębokiej warstwie słomy, pozwalając by przykryła mnie częściowo drapiącymi, luźnymi źdźbłami. Jak gdyby w odpowiedzi Enid westchnął głęboko i stanął w bezruchu, odciążając zadnia nogę, zwieszając łeb i przymrużając oczy. Ja czułam się bezpiecznie i dobrze; zatem i on mógł pozwolić sobie na odpoczynek bez stałej czujności czy niepokoju.

„No cóż” pomyślałam. Każdy kto twierdzi że język zwierząt różni się tak znacząco od naszego zapomina że nawet nasza, ludzka komunikacja, tylko w niewielkiej części opiera się na języku werbalnym.
Całą zaś resztę, mowę ciała, emocje i ich wzajemne empatyczne odczuwanie dzielimy ze zwierzętami. Ograniczanie się zaś do nauki znaczenia poszczególnych gestów czy mimiki i umiejętności dobrania ich ludzkiego odpowiednika znacznie zawęża zarówno rozumienie koni jak i nasze własne możliwości reakcji i zrozumiałej dla nich odpowiedzi.
Patrzenie NA konia to widzenie zachowania i domyślanie się jego przyczyny. Patrzenie RAZEM Z koniem to osobiste odczuwanie przyczyny i dostrzeganie zachowania jako jej konsekwencji. I możliwość jej zmiany poprzez alterację własnego czucia.
Kwestia tego by na chwilę zapomnieć o abstrakcyjnej, werbalnej części naszej komunikacji; przestać i przebierać i ciągle analizować każdy najmniejszy gest czy ruch i zdać się na czucie; na najbardziej naturalną i pierwotną istotę komunikacji.
Ileż to razy, pracując jako kowal, zdołałam uniknąć wątpliwej przyjemności gwałtownego zderzenia z kopytem tylko dlatego że byłam w tak dużym stopniu skupiona, niemalże wtopiona w konia i tamtą chwilę, by móc zrozumieć co ten czuje i zareagować z odpowiednią subtelnością lub zdecydowaniem? Werkując kopyta stoję odwrócona do konia tyłem; często niemal pod jego brzuchem; nie mogę więc w żaden sposób widzieć ani mimiki pyska konia ani też tego co się dookoła mnie dzieje. A mimo to zawsze wiem jak zareagować i jak się ten mój kopytny pacjent czuje. Niejednokrotnie, w trakcie werkowania, wyraźnie czułam zwiększające się stopniowo rozluźnienie i spokój; często jak gdyby wbrew mojemu własnemu, narastającemu z każdą przedłużającą się chwilą pracy zmęczeniu dłoni i grzbietu. Pod wpływem mojego działania koń odzyskiwał komfort; i ja czułam to; nie musząc nawet patrzeć na obiektywne dowody dobrze wykonanej pracy.

Przez wyrwę w dachu przebił się pojedynczy promień słońca. Deszcz, który poprzednio bębnił i łoskotał uderzając wartkim strumieniem o ziemię teraz jedynie stukotał lekko pojedyńczymi kroplami i odrywając się od połamanych desek stropu, mlaskał w niewielkie kałuże.
Spojrzałam znów w stronę Enida. Ocknął się z drzemki i teraz przegrzebywał chrapami kilka porozrzucanych i rozprutych kostek siana. Sierść na grzbiecie parowała lekko; obłoczki pary barwiły się pomarańczowo w przedzierających się do stodoły promieniach światła. Wszystko w Enidzie tchnęło zupełnym spokojem i zadowoleniem.

Zachowanie konia i charakter konia to dwie różne rzeczy.  Zachowanie konia jest czymś zmiennym;  odpowiedzią konia na ze...
02/12/2022

Zachowanie konia i charakter konia to dwie różne rzeczy.
Zachowanie konia jest czymś zmiennym; odpowiedzią konia na zewnętrzne bodźce w połączeniu z jego własnymi emocjami i odczuciami psychofizycznymi.

Czasem niemal identycznie wyglądające zachowania mogą wynikać z kompletnie różnych przyczyn i mieć dla konia całkowicie różne znaczenie.
Bryknięcie konia może być elementem zabawy, wynikać z chęci sprawdzenia swoich fizycznych możliwości. Ale bardzo (wizualnie) podobne bryknięcie może być efektem restrykcji ruchu, strachu czy bólu.
Oba bryknięcia wyglądają bardzo podobnie. Każde ma dla konia zupełnie inne znaczenie. Żadne nie definiuje charakteru konia.

Charakter konia jest czymś stałym. Charakter uwidacznia się dopiero w momencie gdy spełnione są wszystkie potrzeby psychofizyczne konia.
Poczucie bezpieczeństwa.
Stado.
Pożywienie.
Możliwość ruchu i możliwość odpoczynku.
Wolność od dyskomfortu, strachu i bólu.
Jeżeli któregokolwiek z tych elementów zabraknie, to co widzimy; zachowanie, jest wyłącznie odpowiedzią konia na to, co się dzieje z nim i w jego otoczeniu.
Problemy zaczynają się wtedy kiedy będziemy patrzeć wyłącznie na dane ZACHOWANIE konia i bez zastanowienia nad tym DLACZEGO koń zachowuje się akurat w taki sposób, zaczniemy uznawać to za jego stałą CECHĘ.
Bądź gdy będziemy próbowali zmienić samo zachowanie, nie zastanowiwszy się nad tym, co jest jego źródłem.

Koń nie „ma wrednego charakteru”. Być może broni swoich zasobów i swojego życia. Koń nie jest „leniwy” i nie „unika pracy”. Unika tego co sprawia mu ból lub jest stresujące.
Trening oparty na eliminacji zachowań (niepożądanych z ludzkiego punktu widzenia) poprzez karanie czy przebodźcowywanie konia (flooding) spowoduje tylko tyle, że koń przestanie komunikować swoje potrzeby.
Problem nie zniknie, jedynie przestanie być na jakiś czas dla nas widoczny. Na jakiś czas.

Żadne zachowanie nie jest tak naprawdę negatywne: jeżeli tylko będziemy potrafili dostrzec w nim komunikat o tym, co się z koniem dzieje. Każde zachowanie to informacja o samopoczuciu, potrzebach i zdrowiu konia w określonym momencie jego życia. I dobrze jest nauczyć się z tych informacji korzystać.

Fajnie jest obserwować jak położone, zniekształcone słabe kopyto zaczyna odżywać i odbudowywać się. Pomiędzy tymi zdjęci...
10/08/2022

Fajnie jest obserwować jak położone, zniekształcone słabe kopyto zaczyna odżywać i odbudowywać się.

Pomiędzy tymi zdjęciami jest jakieś 7 miesięcy. W przypadku tego konia zasadniczym problemem było ukątowanie kopyt; zmiażdżone/położone ściany wsporowe i słabe tkanki miękkie (strzałka gąbczasta, przeciążone chrząstki boczne) jak również cienki, kruchy i pękający róg kopytowy.

Problemami wtórnymi były;
Cienka i wrażliwa podeszwa spowodowana (prawdopodobnie) słabym krążeniem krwi w jej tworzywie. Nacisk na tworzywo podeszwy przez (prawdopodobnie; piszę prawdopodobnie gdyż konieczne do potwierdzenia tego zdjęcia RTG nie zostały wykonane) ujemny kąt dłoniowy spowodował iż mimo sporej ilości ruchu podeszwa nie potrafiła narosnąć odpowiedniej grubości.
Koń był niechętny do ruchu po każdej nawierzchni twardszej niż trawa/piasek.
W galopie kicał.
W tym przypadku zmniejszenie nacisku na podeszwę dzięki castom pozwoliło na jej odbudowanie.

Ból tylnych struktur kopyta; niskie kopyto- przesunięcie środka nacisku oraz przeprost w stawie kopytowym powodowały przeciążenia okolicy trzeszczki kopytowej i ścięgna zginacza głębokiego palców; predysponując konia do ich degradacji. Ból w tych strukturach powodował również kompensacje w reszcie ciała konia; tendencję do stania w pozycji podsiebnej, chroniczne przeciążenia ścięgien kończyn piersiowych (koń ma kozinca w obu przednich nogach) nieprawidłowe obciążenia i zmniejszenie zakresów ruchu w stawach zadnich nóg, sztywnośc całej górnej linii itd.

To jeden z tych przypadków przy których rozważałam kucie jako metodę rehabilitacji.
Czasem jednak tego typu problemy, jak w tym przypadku, udaje się wyprowadzić bez kucia (zorientowanego na podparcie strzałki oraz odciążenie położonych kątów wsporowych z pomocą wkładek i wypełnienia ); i do decyzji o próbie wyprowadzania konia na boso zadecydowały poniższe czynniki.

Po pierwsze; przez pierwsze kilka miesięcy róg kopytowy był tak cienki i kruchy że istniało wysokie prawdopodobieństwo gubienia podków po kilku dniach. Dodajmy do tego bardzo głębokie błoto (rehabilitacje zaczynaliśmy jesienią) i fakt iż przy zastosowaniu wkładki kątowej trzeba byłoby użyć również większy rozmiar podkowy (długość) by podeprzeć tył kopyta i prawdopodobieństwo gubienia podków zwiększało się tym mocniej. Podkowy klejone nie wchodziły w rachubę ze względu na koszty; podobnie jak rozwiązania typu Formahoof.
Strukturę rogu udało się poprawić po kilku miesiącach wprowadzenia zmian w żywieniu i suplementacji na podstawie wyniku badań krwi, jednak wówczas widoczne były już wyraźne pozytywne efekty rehabilitacji na boso. Żywienie tego konia jest w ogóle dość problematycznym tematem, ze względu na przebyte wrzody i kłopoty z absorbcją składników.

Po drugie; koń został odstawiony od pracy pod siodłem; dzięki czemu mimo dość długiego czasu jaki był potrzebny do poprawy ukątowania kopyt (w przypadku dobrej jakości podkucia podkucia prawdopodobnie zmiany pojawiłyby się szybciej; co bywa kluczowe w przypadku koni które na co dzień pracują pod znacznym obciążeniem) uszkodzenia i przeciążenia zginacza/trzeszczki i struktur ją podwieszających były potencjalnie mniejsze niż gdyby koń był przez ten okres przejściowy użytkowany.
Przez te kilka miesięcy koń traktowany był w podobny sposób jak koń już trzeszczkowy; a więc jedyną pracę wymuszoną stanowił ruch po miękkim, ale nie zapadającym się terenie, unikanie pracy w zakrętach i na kole, wykluczenie pracy na twardych nawierzchniach itd.
Gdyby w tym okresie koń miał pracować pod siodłem będąc poddanym większym obciążeniom (skoki, praca na kole itd.) prawdopodobnie kucie/forma/buty z wkładką byłyby jedyną opcją.

Po trzecie, możliwe było werkowanie konia mniej więcej co ok. 3 tygodnie.
Badania Maartena Moleman'a ( 2006 ) i Kirsty Lesniak ( 2017 ) dowiodły że okres od 4 do 8 tygodni jest dość długi by przez przyrost kopyta na pazurze ( a w konsekwencji zmniejszenia się kąt nachylenia ściany przedniej) nastąpiło przesunięcie środka nacisku w kierunku dłoniowym i obniżenie kąta dłoniowego kości kopytowej o 3-4 stopnie. To w konsekwencji prowadziłoby do dalszych przeciążeń. Dlatego częstsze werkowanie, „wyprzedzające” powrót kopyta do stanu patologicznego było kluczowe i bardzo pomogło.

Na dzień dzisiejszy koń porusza się swobodnie we wszystkich 3 chodach po miękkim, jedynie nierówna, twarda nawierzchnia sprawia jeszcze problem. (Przy dodatkowym wsparciu Hoof Armoru radzi sobie znacznie lepiej.) Dodatkowe bonusy; mimo przerwy w treningach koń stał się bardziej przepuszczalny i zaczyna pracować grzbietem.
Zasługa nie tylko werkowania, ale i zmian w żywieniu i pracy konia, rehabilitacja pod kątem poprawy równowagi całego organizmu konia. Liczy się absolutnie wszystko.
Jeszcze zdecydowanie nie jest idealnie, ale ciekawie się obserwuje takie pozytywne zmiany.

Na zdjęciach jest jedno kopyto! Lewy górny róg; kopyto ok. 7 msc. temu, prawy dolny róg obecnie. Pozostałe zdjęcia robione pomiędzy.

P.s. Wiem że zdjęcia nie są najlepsze. Cóż; pogoda i sprzęt robią swoje. Bywa!

Address


Telephone

+48508121034

Website

Alerts

Be the first to know and let us send you an email when Independent Equine posts news and promotions. Your email address will not be used for any other purpose, and you can unsubscribe at any time.

Contact The Business

Send a message to Independent Equine:

Videos

Shortcuts

  • Address
  • Telephone
  • Alerts
  • Contact The Business
  • Videos
  • Claim ownership or report listing
  • Want your business to be the top-listed Pet Store/pet Service?

Share