06/03/2022
Dziś będzie długo...
Nadszedł czas pokazać Wam naszą sunię, która szuka nowego domu. Zwlekaliśmy z tym z różnych względów. Ale wydaje mi się, że jesteśmy już na etapie, że ja zrobiłam co mogłam aby uleczyć jej duszę. Więcej już nie zrobię, teraz ktoś musi jej oddać całe serce.
Shanti jest sunią wyciągniętą ze schroniska. Wiele osób z różnych stron Polski razem o nią walczyło, musieliśmy uruchomić wszelkie nasze kontakty wraz z urzędnikami wyżej postawionymi aby udało się nam zapewnić jej lepszą przyszłość. Z wiadomych względów nie umieszczam tutaj szczegółów. Dość powiedzieć, że gdyby nie nasza interwencja, szansa, że sunia nie wyszłaby stamtąd żywa jest w granicach 20%. To była już druga próba, pierwsza się nie powiodła. Psa nam nie wydano mimo spełniania wszelkich warunków adopcyjnych. Niestety są miejsca w Polsce gdzie psów nie wydaje się do adopcji zbyt często... Bardzo nas to boli, bo w międzyczasie Shanti straciła łapę. Z racji braku jakiejkolwiek dokumentacji medycznej oraz znając warunki bytowe możemy podejrzewać , że w wyniku dotkliwego pogryzienia. Gdyby udało się wcześniej, Shanti by dziś stała na czterech łapach.
To jaką walkę stoczyliśmy z biurokracją i niechęcią wiemy tylko my. I jak płakaliśmy ze wzruszenia, że jest już znami. Mimo wielkich ran na psychice i braku łapy. To było parę miesięcy temu.
Shanti przeszła długą drogę. Trafiła do mnie w stanie skrajnego leku: przed dźwiękami, smyczą, a przede wszystkim: przed człowiekiem. Pierwsze dwie doby siedziała wciśnięta za szafkę, na każdy mój ruch reagowała zwijaniem się w jeszcze ciaśniejszą kulkę. Ale potem po prostu wpuściłam ją do moich psów. A Sasza i Era przyjęły ją z wielką miłością i wyrozumiałością. To one nauczyły ją jaki jest nasz rytm dnia a Shanti poprostu robiła to co reszta stada. To one pokazały jej, że kontakt z człowiekiem jest bezpieczny. I im uwierzyła (bo mnie nie chciała 🙈 żadne smakołyki, pieszczoty jej nie interesowały). To one przekonały ją, że głaskanie to przyjemność i warto się podstawić pod rękę człowieka. Gdyby nie moje psy, nie wiem jakby się to wszystko udało. Pamiętam pierwszy smakołyk wzięty z ręki, i pierwszy raz gdy dała się pogłaskać.
Ale dziś Shati to już zupełnie inny pies. Radosna, mądra s**a. Bardzo chetna do nauki. Liżąca po twarzy, przytulającą się na łóżku, merdająca ogonem i rozdająca buziaki. Uwielbia zabawy z innymi psami i z naszą Saszą się bardzo lubią: biegają po ogródku jak głupie zataczając kręgi.
Shanti ładnie chodzi na smyczy, nie specjalnie boi się ruchu ulicznego, je suchą karmę, jest zdrowa, po sterylizacji. Brak łapy w niczym jej nie przeszkadza. Ale trzeba pamiętać że Shanti na oswojenie się z nowymi osobami potrzebuje co najmniej kilku spotkań. Że może się bać niektórych dźwięków (u nas np zasuwanej zasłony). Nie nadaje się do dzieci, kotów i mimo wszystko też do innych psów (nasze systematycznie sobie podporządkowuje, mocno broni zasobów przed psami: nie tylko kości ale też łóżka albo też... całego pokoju 🙈). Do ludzi nie ma żadnych agresywnych zachowań, jest bardzo posłuszna, karna. Ale wymaga domu, który nie tylko będzie ją rozpieszczał po traumie schroniska ile mądrze kochał, dając serce a jednocześnie pilnując granic.
Shanti jest kochaną, uroczą trikolorką. Ma ok 3 lat. Jest wysterylizowana, po amputacji tylnej łapy, w pełni zdrowa, zachipowana, zaszczepiona i odrobaczona.
Warto zobaczyć jak Shanti radzi sobie na spacerze (filmik):
https://www.facebook.com/106735934607802/posts/307292667885460/
Obowiązuje procedura adopcyjna.
Kontakt: 798 701 333 lub 500 021 194
Sunia przebywa w Łodzi.