11/02/2018
Nie mam odpowiedniej edycji żeby zrecolorować do opka i może być słabej jakości bo robiłam na fonie :c tak czy siak zapraszam do czytania! ^^
To był Shirov. Nie chciałam teraz walczyć. Nie byłam w stanie, jednak samiec skoczył w moją stronę. No trudno, nie mam wyboru. Uskoczyłam i wyleciałam z jaskini jak poparzona. Moje skrzydła wciąż były obolałe lecz nie poddawałam się. Spojrzałam za siebie. Świetnie. Goni mnie. Próbowałam go zgubić, ale cały czas siedział mi na ogonie. W pewnym momencie pojawił się tuż przede mną i strzelił we mnie plazmą. Straciłam kontrolę nad lotem i zaczęłam spadać. Chwilę przed zderzeniem z ziemią rozłożyłam skrzydła i zamortyzowałam upadek. Shirov wyłądował parę metrów dalej. Idąc dumnym krokiem w moją stronę wydał z siebie donośny ryk, na który odpowiedziało mu kilka furii. Ledwo wstałam przez łamiący mnie ból. Nagle ból zniknął a wraz z nim zmęczenie. Spojrzałam na samca, który stanął ze zdziwieniem w oczach. Z moich oczu zaczął wydobywać się czarny dym, a łapy zaczęły zmieniać kolor w krwistą czerwień. Nie, nie teraz.. Nie mogę mu pokazać, że jestem Alfą Daemonów. Tamiren zapewne go o tym ostrzegała, ale nic więcej nie mówiła. Przynajmniej mam taką nadzieję. Znowu stałam się normalna i wzbiłam się w powietrze. Niestety moje plany pokrzyżowały przywołane przez Shirov'a furie, które rzuciły się na mnie. Wśród nich była Tamiren, która przyglądała się walce z ziemi. Unikałam reszty i strzelałam plazmą. Wylądowałam i znowu zaczęłam biec. Tamiren i Shirov biegli za mną. Próbując mnie dogonić. Zatrzymała mnie brama przed mostem. Stałam przez parę sekund po czym strzeliłam w nią plazmą. Ognioodporna. Tamiren i Shirov byli niedaleko. Spojrzałam w przepaść. Raz się żyje. Przeskoczyłam z mostu na urwisko po drugiej stronie. Śnieg i lód nie pomagały mi w utrzymaniu się na nim. Złapałam krat, wspięłam się po nich i biegłam dalej. Spojrzałam za siebie. Shirov otworzył bramę kluczem. Biegłam dalej mając nadzieję, że im uciekne. Niestety, nadzieja matką głupich. Potknęłam się o gałąź i zaczęłam spadać z górki aż wylądowałam na dole u stóp nieznanej mi dotąd furii. Patrzyłam przestraszona, szybko wstałam i zaczęłam uciekać.
- Timor, nie pozwól jej uciec! - usłyszałam zbliżający się głos Tamiren.
- Tak jest. - po tych słowach furia machnęła łapą a przede mną pojawiła się ściana ognia.
- Nie do końca o to mi chodziło, ale dobra robota. A teraz moja droga pozwól, że zginiesz.
- Ugrh, po prostu to zrób - warknęłam, a Tamiren podniosła łapę z ostrymi szponami by zadać mi ostateczny cios.
- Tamiren! Czekaj!
- Co tym razem Timor?
- Musimy ją zabijać?
- Musimy. - odpowiedział Shirov
- A nie możemy na przykład przetrzymać jej w lochach i no nie wiem.. zabić jej później?
- No dobra.
Po Timorze było widać, że nie chce abym zginęła. Może on pomoże mi uciec. Strażnicy, Shirov, Tamiren i Timor szli razem ze mną do lochów. Po jakimś czasie Shirov odłączył się od nas i poszedł w stronę zamku. Rozglądałam się po okolicy przyglądając się furiom. W końcu dotarliśmy do lochów. Straże weszli do środka czekając na naszą trójkę.
- Timor, prosiłabym cię abyś został na zewnątrz.
- Ale to nie jest problemem żebym wszedł do środka.
- Nalegam. - odpowiedziała z lekko podniesionym tonem.
- Tak jest.
Weszliśmy do środka. Ogromne stalowe drzwi zamknęły się za nami z hukiem. Szliśmy korytarzem z celami po bokach. Wszystkie furie mi się przyglądały. Nie wiedziałam jak się zachować. Więc po prostu patrzyłam przed siebie. Szliśmy tak jeszcze parę minut. W końcu dotarliśmy do pustej celi w oddzielnym pomieszczeniu w innej części lochów. Strażnicy otworzyli kraty i wepchnęli mnie do środka, jak widać będę tu sama.
- Masz szczęście Reen. Żyjesz dzięki Timorowi. Jeszcze kilka chwil dzieli mnie od zostania Alfą! Wreszcie pokażę tym wszystkim furiom prawdziwe znaczenie bólu.
- Tu już nie chodzi tylko o furie, prawda? Jeśli mnie zabijesz, zniszczysz ich wszystkich. Na szczęście zabicie mnie nie oznacza, że zostaniesz Alfą. Może nią zostać moja siostra, przyjaciel albo ktoś kogo wyznaczę.
- Mówisz to żeby mnie zmylić nieprawdaż?
- Nie. Mówię ci to żeby cię ostrzec. Nie wiesz z czym igrasz. Równie dobrze mój Daemon może cię opętać i zabić.
- Bardzo śmieszne. Jakoś się nie nabrałam.
- A czy ja się śmieje? Po prostu nie mów że cię nie ostrzegałam. - po tych słowach odwróciłam się do niej grzbietem i słuchałam jak kroki i strażników powoli cichną. To jeszcze nie koniec Tamiren. Obiecuję ci, że zapłacisz za wszystkich którzy zginęli z twoich rąk.