07/12/2024
Zdecydowalyśmy się na opublikowanie w całości artykułu Aleksandry Karaargirowej, psychologa zwierząt, bez źadnych skrótów i uogólnień. Planujemy publikować opinie i innych behawiorystów, psychologów zwierząt, żeby bardziej obszernie pokazać i rozwinąć temat wychowania psów.
Asertywność i szacunek w relacji z psem
W momencie gdy piszę ten artykuł, w świecie szkolenia psów panuje moda na „bezstresowe wychowanie”, tzw., szkolenie pozytywne i wynoszenie psa na piedestał, nierzadko z jednoczesnym pominięciem lub stawianiem na drugim miejscu potrzeb i roli przewodnika. Moim zdaniem takie podejście jest nie tylko naiwne, ale także zabiera psu bardzo ważną dla niego postać będącą jego wzorem, motywacją i drogowskazem przy podejmowaniu decyzji i budowaniu swojego psiego „światopoglądu” i wewnętrznego poczucia bezpieczeństwa. Nadopiekuńczość i całkowite podporządkowanie się (często bardzo przesadzonym) potrzebom psów stała się dla mnie kolejną fanatyczną skrajnością, jaką jeszcze do niedawna było „dominowanie” psów. Według moich obserwacji, taka postawa jest spowodowana popularnością tej filozofii szkoleniowej i bezrefleksyjnym stosowaniem się do niej, ale także presji środowiska (często za niestosowanie się do postawy głównego nurtu czeka nas społeczny lincz), a czasami wynika z cech osobowości przewodnika i jego ogólnej uległości także w innych sytuacjach i relacjach. Żeby była jasność, niektóre sytuacje wymagają tego, aby pies otrzymał od człowieka duuuże wsparcie i całkowitą uwagę na nim, ale traktowanie tego jako uniwersalną metodę dla wszystkich psów i wszystkich sytuacji to fanatyzm, któremu sprzeciwiam się w każdej postaci.
Asertywność to umiejętność dbania o siebie w relacjach z innymi. Jeżeli znajdujesz się w sytuacji, w której ktoś narusza Twoją przestrzeń fizyczną lub emocjonalną, informujesz go o tym, unikając uczestniczenia w niekomfortowej dla siebie sytuacji. Niestety wiele osób błędnie utożsamia asertywność z agresją. Asertywność to stawianie granic, z jednoczesnym poszanowaniem osoby, która je przekracza.
Chciałabym zauważyć, że zazwyczaj to właśnie uległość z czasem przeradza się w agresję jawną lub utajoną – pasywną. Kiedy zaniedbujemy swoje własne potrzeby w imię zewnętrznej „harmonii”, rozpoczyna się wewnętrzna batalia. Czujemy nieprzyjemne uczucie w brzuchu i dyskomfort. Zaczynamy mieć pretensje do samego siebie, że zachowaliśmy się wbrew sobie i często projektujemy te pretensje na naszego „oprawcę”. Stąd już bardzo krótka droga do poczucia skrzywdzenia i obwiniania drugiej osoby za… swoje zachowanie. Tłumiona złość prędzej czy później doprowadzi do konfliktu. Często robią tak osoby wrażliwe, delikatne, mające trudność z sytuacjami konfliktowymi. Skąd bierze się taka postawa? Jeżeli w dzieciństwie rodzice nie respektowali granic dziecka i ignorowali jego potrzeby, wyrosło w przekonaniu, że nie są one ważne. Na szczęście, asertywności można się nauczyć. To nawyk, tak samo jak nawykiem stało się pomijanie siebie.
Bywa, że osoba, która nie potrafi strzec swoich granic, czuje się urażona asertywnością drugiej osoby:
„Jak to? Ja się tak poświęcam, a Ty jesteś takim egoistą? Jak możesz”. Czyli w tłumaczeniu: „Co? Ja zaniedbuję swoje potrzeby, a Ty swoich nie chcesz? Czuję się wykorzystana”. Z takiego myślenia już tylko niewielki krok do toksycznej relacji i współuzależnienia.
Warto rozpocząć naukę asertywności, ponieważ bycie asertywnym jest niezbędne do tego, aby być dla kogokolwiek liderem, a w naszej sytuacji – dla swojego psa.
Czym jest szacunek? Ja widzę to jako świadomość i akceptację autonomii drugiego człowieka (lub psa). Troskę wyrażoną poprzez bycie uważnym i obserwację osoby, którą szanuję. Obserwuję, aby wiedzieć jakie są jej potrzeby, standardy i granice. Staram się do nich dostosować, z jednoczesnym zachowaniem szacunku do samego siebie. Wyobraźcie sobie sytuację, w której w towarzystwie pojawia się ktoś szczególnie „ważny”. Jest przez wszystkich bacznie obserwowany, aby zapewnić mu jak największy komfort. „Może coś do picia? Coś do jedzenia? Wygodnie Ci na tym krześle? Cicho tam, nie słyszę co mówi nasz ważny gość!”
Jak wzbudzić szacunek oraz jak szanować innych? Nie ma NIC bardziej atrakcyjnego i budzącego szacunek jak… szacunek do samego siebie. Uważam, że nasze społeczeństwo cierpi na epidemię niskiej samooceny. Na szczęście szacunek do samego siebie to coś, co mamy w siebie dosłownie wbudowane. Nie wierzysz? To skąd te wszystkie emocje, kiedy działasz wbrew sobie? Emocje to moim zdaniem taki wewnętrzny głos. Czy ja właśnie stwierdzam, że emocje to głos rozsądku? Szaleństwo.
Problem pojawia się wtedy, gdy ktoś zamyka się na swoje emocje. Osoby, które „zamknęły serce” i postawiły wokół siebie mury obronne, to często osoby, które dorosły w przekonaniu, że ich potrzeby nie są ważne, a świat zewnętrzny jest niebezpieczny. Nauczyły się nie słuchać swoich emocji (które sprawiały ból) i racjonalizować je, ponieważ dzięki temu mogły działać według „zastępczej”, wyuczonej taktyki radzenia sobie we „wrogim świecie”.
Kiedy szanuję siebie, to nie pozwalam, aby ktoś naruszał moje granice. Nie pozwalam na traktowanie, które mi nie odpowiada. Nie pozwalam na to, aby pies sprawiał mi ból, ciągnąc na smyczy i szarpiąc mną od prawej do lewej strony chodnika. Nie pozwalam na to, żeby na mnie wchodził lub na mnie skakał. Nie pozwalam, aby mnie gryzł, lizał po twarzy lub wymuszał moją uwagę. Nie pozwalam na to, żeby wchodził z brudnymi łapami do mojego łóżka. To tylko kilka przykładów, każdemu z nas może nie pasować coś innego. Im wcześniej zaczniemy stawiać psu granice, tym bardziej będzie na nie uważny. Dzięki temu, pies będzie reagował na delikatne komunikaty. Pies przyzwyczajony do asertywnego zachowania swojego właściciela, zdaje sobie sprawę z tego, że nie może robić wszystkiego co mu się podoba. To budzi respekt. Ta osoba dba o siebie, więc ja też muszę to robić. To działa w dwie strony. Kiedy pies wyraźnie pokazuje mi, że nie ma na coś ochoty, to nie zmuszam go do tego. I mam tutaj na myśli nawet takie „głupie” sytuacje jak dawanie buziaków, gdy nie ma na to ochoty, albo trening, na który nie ma nastroju. Pies, który wie, że „nie musi” czuje się bezpiecznie.
Jeżeli pies próbuje siłą dociągnąć mnie do jakiegoś zapachu, to blokuję go i pokazuję, że możemy do niego podejść, ale ze spokojem i na luźnej smyczy. Jeżeli pies wskakuje brudny do łóżka, to stanowczo proszę, aby z niego zszedł i wskazuję mu posłanie, na którym może odpocząć. Asertywność to nie agresja. Nie muszę sprawiać psu bólu, albo wyżywać się na nim, żeby zakomunikować mu, że nie zgadzam się na pewne zachowania. Aczkolwiek, nie będę wam wciskać kitu, że jestem wiecznie zadowoloną osobą wierzącą w „bezstresowe wychowanie”. Życie to nie bajka, a psa nie da się wychować w hermetycznym, pozytywnym środowisku. Jeżeli pies robi coś absolutnie niedozwolonego, to jestem w stanie na niego krzyknąć, po to żeby np. nigdy więcej nie sięgał po kawałek parówki na spacerze. Warto też wspomnieć, że każdy pies ma inny poziom „wrażliwości”. Jeden pies zareaguje bardzo emocjonalnie na podniesiony głos, a inny nic sobie z tego nie zrobi. Dlatego nie jestem zwolenniczką proponowania uniwersalnych schematów działania.
Pamiętam jak kiedyś znalazłam się w strasznie niezręcznej sytuacji będąc w odwiedzinach u znajomych. Ich pies cały czas próbował na mnie wchodzić i w agresywny sposób wymuszać na mnie „zabawę”. Gospodarze skwitowali to jedynie niezręcznym „Bardzo cieszy się na Twój widok”. Nie wnikam w to jakie są ich wzajemne relacje i zasady, daję każdemu wolność wyboru. Ja jednak nie życzę sobie takiego traktowania i w tamtej sytuacji delikatnie zdjęłam z siebie psa. Oczywiście dalej na mnie wchodził. Po kilku kolejnych, coraz bardziej wymownych i nieskutecznych próbach, w końcu wstałam z impetem i tupnęłam nogą. Pies kompletnie nie spodziewał się takiej reakcji i przestał na mnie wskakiwać. Po chwili udał się na swoje posłanie. Najlepsze jeszcze przed nami. Po powrocie do domu zorientowałam się, że zostawiłam coś u znajomych. Na następny dzień wpadłam do nich ponownie na kawę i po moją zgubę. Pies przywitał mnie w radosny, ale dość spokojny sposób i ani razu nie próbował na mnie wskoczyć. A nawet… Zainicjował zabawę cierpliwie czekając z szarpakiem w pysku (podobno nigdy wcześniej tak się nie zachował), a kiedy wyszli odprowadzić mnie do samochodu, podążał za mną, a nie za swoimi właścicielami. Jakiś czas później znajomi poinformowali mnie, że ta sytuacja dała im do myślenia. Od tamtej pory zaczęli stawiać psu granice, wprowadzili jakieś podstawowe zasady, a jego postawa zarówno do nich jak i do innych ludzi zmieniła się. Proszę nie stosować tupania jako sposobu na oduczenie psa takiego zachowania 😉 Istnieją inne sposoby, ale ta historia była dość interesująca
komunikaty!
Szacunek i respektowanie granic działa w dwie strony. Stawiaj granice swojemu psu i respektuj jego granice. Pies, który czuje się szanowany uważa za coś normalnego szanowanie innych.
Ludzie oraz psy, które zachowują się „źle”, najczęściej manifestują w ten sposób jakieś niezaspokojone potrzeby. Wiem, że nie jest łatwo zdystansować się od swoich potrzeb i racji, ale czasami dopiero wtedy, gdy okażemy zrozumienie drugiej stronie, następuje szansa na porozumienie. Warto ustąpić i wysłuchać drugą stronę. Dopiero „wysłuchany”, będzie w stanie usłyszeć Ciebie.
https://zenzpsem.pl/2-asertywnosc-szacunek/