22/10/2017
Artykuł XII - Świat Koni - wrzesień 2015
Tytuł: "Odgórny PROBLEM"
Autor: Natalia Zarudzka (EquiMental)
Znane przysłowie „Złej baletnicy przeszkadza rąbek u spódnicy” w jeździectwie nie znajduje odzwierciedlenia. Dobrze dopasowany sprzęt to priorytet w doskonaleniu swoich umiejętności. Niestety przeważnie podczas doboru siodła kierujemy się tylko swoim komfortem zupełnie zapominając o koniu. Przecież głównie to jego plecy będą narażone na niewygodę jeżeli siodło nie będzie pasowało.
Niepoprawne początki
Będąc na etapie początkującym nikt nie zastanawiał się czy siodło na którym siedzi jest dobrze dobrane dla niego, a tym bardziej dla konia. Przeważnie początkowo siedzimy jak na koniu bujanym, sztywno trzymając się za przedni łęk aby przypadkiem nie zaznać smaku ziemi. Tak czy siak jest nam niewygodnie. Każdy ruch jest dla nas nowy, niezrównoważony i nie wiemy jak się w tym wszystkim połapać. Okazuje się, że praktyka jest o wiele trudniejsza niż teoria. Przerażające jest to, że gdybyście sięgnęli pamięcią do swoich początków, to tylko nieliczni mogliby stwierdzić, że siedzieli w dobrze dobranym siodle, a garstka – że również koniom było komfortowo.
Takie są realia w przeciętnych szkółkach rekreacyjnych. Jeden koń – jedno siodło – ot cała filozofia. Zastanówmy się przewrotnie, czy ucząc się podstaw na źle dobranym sprzęcie byliśmy w stanie zrobić to dobrze oraz czy koń odpowiadał poprawnie na wszystkie nasze sygnały jak coś go „piło” w plecy? Czy tona podkładek, żeli, futerek poprawiała nam jakość „czucia” wierzchowca?
Jakie siodło dla nas
Ile dyscyplin tyle rodzajów siodeł. I tak wyróżniamy min. siodła westernowe, skokowe, ujeżdżeniowe, wyścigowe, damskie, kulbaki, wszechstronne. Nasza przygoda z jeździectwem powinna rozpocząć od tych ostatnich. Nie mamy przecież sprecyzowanej dyscypliny w jakiej będziemy czuli się mocni, a podstawy są niezmienne. Bardzo trudno jest szkolić początkującego jeźdźca w siodle „specjalistycznym”, gdyż każde z nich ma swoje „patenty” ułatwiające poprawne usadzenie, które na początkowej drodze będą bardziej przeszkadzać niżeli pomagać. Dlatego podstawówkę każdy powinien zaliczyć w siedzisku „ogólnym”. Z biegiem osiąganych umiejętności precyzuje się nasz cel i wybierając dyscyplinę dla siebie awansujemy na ukierunkowane siodło. Niezwykle często jest tak, że tę dobieramy pod względem naszych zainteresowań, a nie predyspozycji fizycznych. Książkowo w ujeżdżeniu najlepiej sprawdzą się osoby wysokie, z długimi nogami i krótkim „kadłubem”. W skokach dużo lepiej odnajdą się niżsi jeźdźcy. Właśnie pod taki stereotyp konstruowane są siodła specjalistyczne, także dobrać dobrą „ujeżdżeniówkę” pod niską osobę jest równie trudno co „skokówke” pod wysoką i takie próby bardzo często kończą się konstrukcją siodła na zamówienie. Kiedy przyjedzie nam jeszcze dopasować je do grzbietu naszego konia wychodzi z tego istna „mission impossible”.
Jak dobieramy siodło do siebie?
To nie prawda, że koncentrujemy się tylko na odpowiednim, ogólnie przyjętym, rozmiarze gdyż ten tylko sugeruje nam widełki wagowe, co przeważnie nie idzie w parze z naszą wygodą. Producent rozmiarem określa dopuszczalną wagę jeźdźca jaki powinien zasiadać w siedzisku, która nie zaburzy konstrukcji siodła. Wielkość siodła wyrażona jest w calach i mierzona od najdalszego punktu przedniego łęku do najdalszego punktu tylnego łęku. Przyjęte jest, że siodła w rozmiarze 15 cali przeznaczone są dla osób do 40kg, 16 cali 41kg-55kg, 17 cali 56kg-79 kg, 18 cali 80kg-100kg. Jednak zgodzicie się ze mną, że inaczej będzie wyglądała osoba o wadze 80 kilo przy wzroście 150 cm, a zupełnie inaczej przy wzroście 180 cm. Dlatego producenci dołożyli jeszcze jedną miarę z klasycznym podziałem S,M,L, gdzie odpowiednio S jest dla osób o wzroście od ok. 145cm do 165 cm, M dla osób o wzroście od 165 cm do 175 cm, L dla osób o wzroście od 175 cm do 190 cm. Jak widać na idealne dla nas siodło składa się kilka czynników i tak naprawdę dopóki w nim nie usiądziemy nie będziemy wiedzieli czy to jest to wymarzone. Istotne dla nas będą: długość tybinki (przecież nie może nam wystawać tylko kostka zza siodła!), szerokość tybinki, umiejscowienie i długość klocków kolanowych (w ujeżdżeniowym żargonie „bananów”), długość siedziska, szerokość siedziska, szerokość „twistu” (najwęższe miejsce siodła widziane od góry umiejscowione tuż za przednim łękiem), miękkość siedziska, miękkość poduszek podbicia.
To przez nasze indywidualne odczucia dobór siodła jest niezwykle trudny i czasochłonny. Nie dziwi więc fakt, że w szkółkach jeździmy na tym co dają.
Jak powinniśmy wyglądać w siodle? Dobrze! A pod tym jednym słowem kryje się „milion” składowych. Otóż nasze kości siedzeniowe (kulszowe) powinny swobodnie osiąść w najgłębszym miejscu siedziska. Nie powinniśmy czuć podparcia na tylnym łęku oraz zjeżdżać bądź uderzać o przedni. Kiedy siodło spoczywa na grzbiecie, luźno puszczone puślisko oraz strzemię powinny znajdować się ok 16-17,5 cm przed najgłębszym miejscem siedziska. Tylko wtedy osiągnięcie prawidłowej postawy z uwzględnieniem linii prostej ramię-biodro-pięta, będzie możliwe.
Wspominany wcześniej twist odegra istotna rolę w poprawnym usadzeniu jeźdźca. Budowa miednicy, kąt przyłączenia do niej kości biodrowej oraz budowa wewnętrznej strony ud to sprawa indywidualna i wpływa na odnalezienie prawidłowego balansu w siodle. Kobiety posiadają wypukłą wewnętrzna stronę ud (w górnej ich części), a to za sprawą innego kąta przyłączenia kości biodrowych względem dużo szerszej miednicy. Wąski twist będzie odpowiedni dla wypukłych ud, ale zbyt wąski przy równocześnie szeroko rozstawionych kościach siedzeniowych będzie usadzał je „obok” siedziska powodując niewygodę.
Siodło dla konia
No i tutaj przeważnie zaczynają się schody. Każdy koń potrzebuje indywidualnego podejścia przy dopasowaniu siodła, tak jak człowiek przy doborze butów. Jest to dość częste porównanie, gdyż nie ma większego dyskomfortu dla człowieka jak za ciasne buty, a dla konia źle dobrane siodło.
Po pierwsze powinniśmy ustalić kształt grzbietu naszego konia. Są takie, które mają „idealne miejsce” na siodło i to domena większości koni gorącokrwistych, ale są też takie (np. araby) gdzie nie do końca wiadomo gdzie tak naprawdę powinno ono leżeć. Wysokość kłębu oraz wpuklenia po jego obu stronach są istotną informacją dotyczącą doboru rozstawu łęku wybieranego egzemplarza. Miara ta jest kolejną ze składowych budowy siodła tym razem jednak jest ważna dla komfortu zwierzęcia. Prawidłowo dobrany rozstaw łęku (podawany najczęściej w calach mierzony w jego najdalszej części ramienia) spowoduje, że siodło łatwo się „zatrzyma” podczas siodłania. Jak sprawdzić czy nasz łęk jest dobrze dobrany do kształtu grzbietu naszego konia? Przede wszystkim należy zaobserwować na jakiej wysokości się znajduje i czy zachowana jest przestrzeń pomiędzy nim a kłębem konia. Przyjmuje się, że powinna ona pomieścić 2-3 palce, ale nie zawsze jest to prawidłowe w szczególności u koni z „okrągłym” grzbietem także należy zachować ostrożność w ocenie. W za wąskich siodłach wysokość ta będzie znaczna, a w za szerokich będzie minimalna lub będzie jej brak. Jeżeli na pierwszy rzut oka nic nie budzi naszego niepokoju powinniśmy sprawdzić jak zachowuje się przód naszego siodła. W tym celu trzeba znaleźć kieszonkę w której spoczywa ramię przedniego łęku. Znajduje się ona z przodu pod tybinką. Po założeniu siodła na grzbiet zwierzęcia przykładamy dwie proste wskazówki (mogą to być np. dwa ołówki) – jedną od szczytu kłębu przylegając do grzbietu, drugą od szczytu przedniego łęku do ww. kieszonki. Obydwie wskazówki powinny przebiegać równoległe. Te które się zbiegają ze sobą wskazują że jest za wąsko, rozbieżne że za szeroko i takie siodła powodują dyskomfort na grzbiecie konia.
Kolejną istotną czynnością jest dobór odpowiedniej szerokości kanału. Jest to przestrzeń pomiędzy panelami siodła, która leży nad końskim kręgosłupem. Aby dobrze dobrać tę miarę powinniśmy narysować na grzbiecie zwierzęcia dwie linie wzdłuż kręgosłupa w których wyczuwamy mięśnie. Wzajemna ich odległość, będzie informowała nas o prawidłowej szerokości. W idealnej sytuacji panele te spoczywają na mięśniu najszerszym grzbietu. Za wąski kanał będzie uciskał na wyrostki kolczyste kręgów powodując urazy oraz ból. Za szeroki może spowodować zsunięcie się siodła poniżej ww. mięśnia i ucisk na żebra.
Kiedy dobraliśmy już rozstaw łęku oraz szerokość kanału istotna okaże się sama budowa – długość, miękkość oraz kształt – paneli i poduszek podbicia. Są dwa podstawowe rodzaje paneli – tradycyjne wygięte ku górze w kształt „banana” oraz klinowe - bardziej proste. Te drugie będą bardziej odpowiadały koniom z „prostym grzbietem”. Należy zachować ostrożność w doborze kształtu terlicy, gdyż bardzo łatwo jest uzyskać efekt mostkowania. Wówczas największy nacisk siodło przejawia w swojej przedniej oraz tylnej części pozostawiając środek odciążony – tak jakby bujało się na wzniesieniu. Rozłożenie siły łatwo to zaobserwować zaraz po rozsiodłaniu. Przy dobrze dobranych panelach grzbiet powinien być równomiernie „odciśnięty” bądź spocony.
Dodatkowo należy zwrócić uwagę na to, aby siodło nie leżało dalej niż przed ostatnim żebrem konia. Jeżeli panele je przekraczają uciskają bardzo delikatną i nieosłoniętą kośćcem część ciała powodując dyskomfort, a w skrajnych przypadkach ból.
Ostatnią istotną rzeczą jest położenie przedniego łęku względem tylnego. Zasadą jest, że ten drugi powinien być 5 do 7 cm wyżej. Wyjątek stanowią siodła skokowe użytkowane głównie w półsiadzie, których siedzisko jest dużo płytsze, przez co tylny łęk jest zaledwie 2-3 cm wyżej od przedniego, po to aby nie „poganiał” jeźdźca podczas lądowania.
Jak prawidłowo osiodłać konia
Siodło zawsze najlepiej założyć początkowo wyżej, aby później delikatnie je cofnąć po końskim grzbiecie w miejsce docelowe. Pod koniec „zsuwania” powinniśmy poczuć lekki opór – i to jest jego idealne położenie. Sprawa trochę się komplikuje u koni z prostym grzbietem. Wówczas ustala się położenie łopatki oraz jej koniec. Panele powinny leżeć za łopatką tak aby nie ograniczały jej ruchu. Dla lepszego dopasowania możemy obrysować górną część łopatki i poprosić kogoś o oprowadzenie konia, kiedy my będziemy się przyglądać jej pracy. Należy jednak pilnować, aby przesadnie nie cofnąć siodła do tyłu i nie wyjść poza obręb klatki piersiowej. Dobrze leżące siodło to takie w którym poprowadzona linia z najgłębszego miejsca siedziska prostopadle do ziemi będzie równoległa do linii jaką tworzy puślisko z luźno zawieszonym strzemieniem. W przypadku kiedy linie te są zbieżne lub rozbieżne, siodło zdecydowanie nie jest dobrze dopasowane.
Pilnujcie też, aby w odpowiednim miejscu zapinać popręg. Dobrze ułożony powinien przechodzić przez mostek. Można przewrotnie powiedzieć, że konie mają specjalne anatomiczne „wgłębienie”, gdzie powinien się znajdować.
Aby nie zwariować
Nie zaznał tego problemu ten, kto nie dobierał siodeł dla swoich koni. Te, które posiadają grzbiety uniwersalne to przerażająca mniejszość. Przy większości przypadków będzie trzeba się trochę nagimnastykować aby dopasować. Dobrym rozwiązaniem, ale równie nie najtańszym, będzie uszycie siodła na miarę przez profesjonalistę z uwzględnieniem swojej jak i konia anatomii. Tańszym rozwiązaniem jest poprawne przerobienie gotowego modelu. Nie cieszmy się jednak zbyt szybko. Prawda jest taka, że tak jak z wiekiem i kondycją zmienia się nasza budowa, tak samo zmienia się muskulatura naszego wierzchowca. Powinniśmy regularnie sprawdzać dopasowanie siodła do grzbietu konia, gdyż to co było fit dwa lata temu, obecnie może być passe.
Kiedy zdecydujecie się na zakup własnego konia, równocześnie zdecydujcie się na zakup DOPASOWANEGO siodła. Nie szukajcie promocji, nie kierujcie się ceną, a rozsądkiem. Stałymi pacjentami fizjoterapeutów i masażystów są spacyfikowanie konie ze źle dobranym sprzętem, które przyzwyczaiły się, że ból grzbietu to norma w jeździectwie. Nie pozwólcie aby tak było!