Black Wind - przetrwa każdą wojnę

  • Home
  • Black Wind - przetrwa każdą wojnę

Black Wind - przetrwa każdą wojnę Imie: Black Wind (Czarny wiatr) nadane przez indian
Wiek: 4 lata
Matka: Klara
Ojciec: nie chce go znać! Partnerka: ---
Potomstwo: ----

-----Opowiadanie-----Gdy wraz z Matką wyruszyliśmy dawnym szlakiem stada, wpadliśmy na pomysł, aby przekonać klacze do o...
21/08/2019

-----Opowiadanie-----
Gdy wraz z Matką wyruszyliśmy dawnym szlakiem stada, wpadliśmy na pomysł, aby przekonać klacze do opuszczenia Posejdona jednocześnie zmuszając do wybrania nowego przywódcy z pośród siebie...nie był to plan idealny ale musiał wypalić.
Po kilku godzinach tropienia jakichkolwiek śladów w końcu na horyzoncie ujrzeliśmy stado, a w nim siwego ogiera, od razu było wiadomo że to jest to którego szukaliśmy.
Po zbliżeniu się zamiast przywitania, którego też nie oczekiwaliśmy, zastała nas okrutna scena wypędzania młodego ogierka, za młodego by mógł poradzić sobie sam.
-Przestań! Czas z tym skończyć-Krzyknęła zdenerwowana matka.
W tym momencie część klaczy znajdujących się bliżej nas podniosła gwałtownie łby, część z nich patrzyła na nas obojętnym wzrokiem, w oczach kilku innych ujrzałem iskierkę dzięki której byłem w stanie domyślić się że znały moją matkę. Jedna z klaczy podgalopowała do nas i zaczęła błagać byśmy uratowały jej syna, w przeciwnym razie Posejdon pewnie zrobi mu krzywdę. Nie wątpiłem w te słowa, klacz musiała podejmować jakieś kroki albowiem ujrzałem na jej łopatce świeżą ranę po starciu. Gdy moja mama uspokajała klacz, ja stanąłem między ogierkiem, a moim ojcem. Wymierzyłem w niego wyzywające spojrzenie.
-Kto by się spodziewał że wróci syn marnotrawny- Powiedział zadzierając łeb do góry-Chcesz rzucić mi wyzwanie?-Dodał z nutką rozbawienia w głosie.
Wiedziałem że chce mnie sprowokować, jednak musiałem powstrzymać się od nie przemyślanych kroków.
Podczas tej krótkiej wymiany zdań nawet nie zauważyłem że całe stado obserwowało nas ciekawie, niektóre klacze były wystraszone, inne podejmowały próby dopingowania mnie jako nowego przywódcy, te jednak milkły gdy tylko mój ojciec mroził je wzrokiem.

Tło od Disney'a

-----Pamiętnik-----Dzisiaj zamiast spotkać Baltimora w pobliże naszej wioski przyszło stado koni, a dwa z nich bardziej ...
18/08/2019

-----Pamiętnik-----
Dzisiaj zamiast spotkać Baltimora w pobliże naszej wioski przyszło stado koni, a dwa z nich bardziej się zainteresowało nami. Klacz i ogier. Klacz oprowadził mój tata, ja miałam przedstawić wszystko ogierowi-Casino. Bardzo się cieszyłam że mogę mu to wszystko pokazać i przedstawić ludzi. Chciałam też mu bardzo pokazać coś co jest dla mnie najciekawsze i sprawia mi wiele radości, chodzi tu o malowanie! Uwielbiam to. Casino mógł poczuć się jak prawdziwy indiański koń! Może jeszcze kiedyś wpadną do nas? :D
Stado Porannej Rosy

-----Pamiętnik-----Jestem po kolejnym cudownym spotkaniu z panem Baltimorem i odnoszę wrażenie że nie są one już takie p...
15/08/2019

-----Pamiętnik-----
Jestem po kolejnym cudownym spotkaniu z panem Baltimorem i odnoszę wrażenie że nie są one już takie przypadkowe jak na początku 🤭
Spędziliśmy w swoim towarzystwie kilka godzin. Od rana do popołudnia pluskaliśmy się w chłodnej wodzie. Próbowałam go jakoś zaczepiać...w sumie nie wiem czemu, po prostu pragnęłam jego uwagi i jestem szczęśliwa kiedy mi ją poświęca. Może się zakochałam? Jednak czy związek z taką różnicą wieku miałby prawo bytu? Jak zareagowałby mój tata i czy wogóle ten ogier jest mną zainteresowany w tym romantycznym sensie.
Ale jakby cudownie byłoby życie u jego boku, u boku rosłego ogiera.
ஐ Mavis & Inni ஐ

-----------Opowiadanie---------------Mijają już 3 lata odkąd zostałem wygnany ze stada którego miałem być przywódcą, 3 l...
11/08/2019

-----------Opowiadanie---------------
Mijają już 3 lata odkąd zostałem wygnany ze stada którego miałem być przywódcą, 3 lata od kiedy moje życie zmieniło się o 180 stopni, jednak nie mogę narzekać i nie robię tego.
Natomiast przez ten cały czas męczą mnie nocne koszmary przedstawiające sceny z dnia w którym zostałem zostawiony na śmierć przez własnego ojca i z dnia kiedy prawie rzucił się na moją matkę. Kiedy spotkałem go ostatnio zauważyłem że w stadzie nie ma żadnych ogierów, tylko zastraszone klacze które, ani nie poprą, ani nie przeciwstawią się swojemu przywódcy w żadnej sytuacji. Muszą czuć się okropnie widząc że ich synowie są porzucani na pastwę losu i już nigdy ich nie będą w stanie spotkać. One też cierpią jak ja, czuję że muszę coś z tym zrobić, muszę im pomóc, aby samemu zostać wyciągniętym z sennych koszmarów. Muszę dać im szansę na lepsze życie...nowe życie.
Jednak gdy rzucę wyzwanie Posejdonowi i wygram je to ja będę musiał sprawować opiekę nad stadem...to by oznaczało porzucić to co osiągnąłem, porzucić matkę i córkę. Nie wiem czy dobrze robię, jednak nie widzę innego rozwiązania.

Spędziłem ten dzień z Sand, jeszcze nie wie o moich planach, nie chce jej martwić. Nad ranem umówiłem się z Mitubo, aby wyruszyć starym szlakiem stada na spotkanie ojcu. Mam nadzieję że wszystko się uda. Będę tęsknił za Sand jednak wiem że powierzając ją opiece mojej matki nic złego jej nie grozi.
*****************************************
Autor tła: Nathan Fowkes Art

I wszystko zaczyna się od nowa,Stare wspomnienia wracają.Czas skończyć z przeszłością,i rozwiązać dawne problemy.*******...
02/08/2019

I wszystko zaczyna się od nowa,
Stare wspomnienia wracają.
Czas skończyć z przeszłością,
i rozwiązać dawne problemy.

***************************************
Opowiadania z będą pojawiać się średnio co tydzień :)

-----Pamiętnik-----Drogi PamiętniczkuPo skończeniu 2 lat w końcu tata pozwolił mi samej spacerować w obrębie wioski! Ahh...
31/07/2019

-----Pamiętnik-----
Drogi Pamiętniczku
Po skończeniu 2 lat w końcu tata pozwolił mi samej spacerować w obrębie wioski! Ahh nie zrozum mnie źle jestem wdzięczna że się o mnie troszczy, ale bez przesady.
Dziś miałam zamiar wybrać się nad wodopój. Swego czasu dużo tam spacerowałam z rodzicami i tym wyrostkiem zwanym moim rodzeństwem 😒 Jednak na drodze spotkałam dobrze zbudowanego i dość wysokiego ogiera. Podbiegłam do niego z uśmiechem i przywitałam się, chwilę rozmawialiśmy idąc wśród młodych drzewek po żwirowej ścieżce. Po dłuższej chwili nastała cisza i chcąc ja przerwać delikatnie musnęłam ogiera, widziałam że był w nie małym szoku więc pokłusowałam w całkiem odwrotną stronę chichocząc.
Nie mów nikomu ale mam cichą nadzieję na ponowne spotkanie 😇
ஐ Mavis & Inni ஐ

21/07/2019

💔

No to podsyłam drugą postać z czterech które będą na głównym planie ;p
29/09/2018

No to podsyłam drugą postać z czterech które będą na głównym planie ;p

🤔 coś się szykuje, chcecie więcej "podpowiedzi"?
29/09/2018

🤔 coś się szykuje, chcecie więcej "podpowiedzi"?

---Opowiadanie---Ludzie wraz z końmi już się zbierali by wrócić do swoich domów. Oczywiście każdy się pożegnał, moja mat...
29/05/2018

---Opowiadanie---
Ludzie wraz z końmi już się zbierali by wrócić do swoich domów. Oczywiście każdy się pożegnał, moja matka z nieznaną klaczą też. Kiedy powoli znikali za horyzontem podszedłem do Mitubo
Ja:Co to za klacz? Wiekiem nie bardzo przypomina mi twoją koleżankę-spojrzałem z uśmiechem na twarz i zacząłem się śmiać dając do zrozumienia że żartuję, jednak skuliła uszy i zniżyła łeb. Wiedziałem że chce mi coś powiedzieć. Szturchnąłem ją delikatnie chrapami żeby się nie krępowała, chwilę później zaczęła płakać. Nie wiedziałem co się stało i jak się zachować więc po prostu czekałem na jej kolejny krok. Klacz kawałek odeszła zaszlochała raz jeszcze
M:*głęboki wdech* Ta klacz...ta klacz-powtórzyła ciszej-to moja córka...twoja siostra
Momentalnie moje oczy rozwarły się, nie chciałem....nie mogłem w to uwierzyć. Od tak dawna jestem wraz z moją matką, a ta nawet nie wspomniała że mam jakiekolwiek rodzeństwo.Gdy po chwili się otrząsnąłem spojrzałem na nią z wyrzutem. Zacząłem stopniowo podnosić głos z każdym kolejnym pytaniem jednak w odpowiedzi słyszałem głośne szlochanie i przepraszanie klaczy. Zrobiło mi się smutno że tak zareagowałem lecz jednocześnie nie mogłem przebaczyć jej że ukrywała tę wiadomość. Czemu w takim razie mnie zostawiła w stadzie ojca, a ją zabrała? Czemu mnie porzuciła zamiast po mnie wrócić?

Już niedługo 😏👌
27/05/2018

Już niedługo 😏👌

24/05/2018

Było 5 (y) czyli będzie 10 faktów/ciekawostek o mnie i o Black Windzie

Black:
1.Jego pierwsza maść była wymyślana na szybko bo strona była tylko do zabicia nudy w wakacje
2.Pierwsze imię Wind'aa chyba wzięło się od fanowskiego nazwania syna Simby xd
3.Chciałam żeby Wind'a szybko się rysowało dlatego używałam tylko painta
4.Klara miała być jego prawdziwą matką
5.Początkowo nie miało być tutaj opowiadań itp.
6.Strona miała umrzeć kilka miesięcy po założeniu
7.Dawno powinien mieć już 5 lat ale nadal ma 4
8.Więcej chyba nie ma, ew. dopiszę w komentarzu

O mnie:
1.Oczywiście jeżdżę konno i mam wydzierżawionego swojego dzikusa
2.Jak na swój wiek jestem dosyć niskiego wzrostu
3.Na początku Klara poszła w niepamięć i kiedy ujawniła się "Kwitnąca Róża" (czyli prawdziwa matka Wind'a) trzeba było ratować sytuację i trochę sie pomieszało
4.Imię matki Wind'a było tłumaczone w tłumaczu...nawet nie wiem po jakiemu to jest
5.Gram w howrse
6.Moja pierwsza strona o jakimkolwiek rysunkowym koniu była założona 3 lata temu ale przez to że mnie zgłaszali teraz strona jest nie aktywna (bo kilka razy została założona)
7.Uwielbiam Newt'a z Więźnia Labiryntu
8.Newtmas to życie mimo że Thomas to jakaś ciapa
9.W weekend zaczynam czytanie 6 części "Zwiadowców"

---Opowiadanie---Po kilkudniowym pobycie w wiosce na południu w końcu mogłem wrócić do mojej rodziny. Podróż mi się króc...
20/05/2018

---Opowiadanie---
Po kilkudniowym pobycie w wiosce na południu w końcu mogłem wrócić do mojej rodziny. Podróż mi się króciła, nawet nie czułem zmęczenia, byłem wstanie całą drogę przekłusować tylko po to by jeszcze bardziej skrócić podróż. Słońce powoli i ospale chowało się za horyzontem kiedy wszyscy dotarliśmy a Indianie zaczęli nas oporządzać. Od razu kiedy byłem wolny ruszyłem kłusem szukać mojej córki i matki kiedy moją uwagę przykuł czyjś wzrok...wręcz natrętny
Black Wind: Mogę w czymś pomóc?-zwraca się do klaczy stojącej nieopodal
Lady: Nie, nie-mówi lekko zawstydzona-tylko twoje oczy...są wręcz identyczne co u mojej przyjaciółki...akurat odwiedza swoją rodzinę przy okazji przetargów, ale musisz ją zobaczyć! Nie możliwe żeby ktoś miał tak śliczne oczy jak ona
Black Wind: A jednak-uśmiecha się i rusza dalej
Nie minęły 2 minuty, a w oddali usłyszałem znajomy wysoki głosik, z miejsca ruszyłem galopem do źródła dźwięku. Moja kochana księżniczka, przywitaliśmy się i dalsze opowiadania odłożyliśmy na później ponieważ musiałem przywitać się jeszcze z kimś. Spytałem córki gdzie jest babcia i razem poszliśmy w stronę którą wskazała. Stała przy niej klacz, nieznajoma mi i widać było że jest z innej wioski. Gdy razem z Sand zbliżyliśmy się moja matka gwałtownie się odwróciła, a jej oczy szeroko się otworzyły, lekko odskoczyłem. Po tym krótkim incydencie przywitaliśmy się, nawet przez chwilę nie zwróciłem uwagi na klacz obok, do czasu kiedy chrząknęła by zwrócić na siebie uwagę. Odwróciłem się do niej i również się przywitałem, ale mój wzrok przyciągnęły jej ślepia, Czyste zielone oczy...niemalże identyczne co moje. Staliśmy tak wpatrzeni przez kilka naście sekund, kiedy klacz otrząsnęła się i przeprosiła, a następnie odeszła. Nie wiem kto to był...widocznie koleżanka tamtej klaczy...
=====================================
[WŁ] ale FB psuje jakość x.x
Lady-Indiańska klacz

----Pamiętnik----Kilka dni temu mój tata wyjechał do sąsiedniej wioski z towarami na sprzedaż....ja zostałam z babcią. G...
06/05/2018

----Pamiętnik----
Kilka dni temu mój tata wyjechał do sąsiedniej wioski z towarami na sprzedaż....ja zostałam z babcią. Ganiałyśmy niemal całymi dniami po łąkach i często odwiedzałam moją mamę i brata, ale muszę przyznać że jest trochę irytujący 🙄Jednak kiedy był wieczór i babcia zostawiła mnie już samą w zagrodzie odeszła w stronę tipi, nie zwróciłabym na to szczególnej uwagi ale niedługo potem usłyszałam dudnienie kopyt kilku koni. Podniosłam łebek i zza mgły dostrzegłam 3 może 4 konie, każdy był pomalowany niebieską farbą...tak jak u nas czerwoną, to musieli byś przybysze z któreś z wiosek. Całej sytuacji przyglądałam się uważnie mimo słabego światła. Zwykłe rozsiodłanie koni, przeniesienie towaru i huczne przywitanie ze strony ludzi jednak! Do jednego z koni (sądzę że to była klacz) podeszła moja babcia, przywitała się z nią z szerokim uśmiechem. Po kilkunastu minutach Indianie którzy przybyli zaprowadzili swoje konie do sąsiedniej zagrody przechodząc obok mnie, nadal nieznajomej mi klaczy towarzyszyła moja babcia lecz gdy tylko się zbliżyły zniżyłam łeb żeby mnie nie zauważyła...udało się, zdążyłam w między czasie dostrzec oczy klaczy...niemal identyczne jak ma tata i jeszcze ta odmiana na pysku...też podobna :/ Lecz po dotarciu do zagrody się pożegnały więc nie chciało mi się już za nimi rozglądać i poszłam spać

---Opowiadanie---Zima jest łagodna, jedynie trzeba więcej pracować by wioska miała dostatek żywności. Często odwiedzają ...
30/01/2018

---Opowiadanie---
Zima jest łagodna, jedynie trzeba więcej pracować by wioska miała dostatek żywności. Często odwiedzają mnie moje dwa diabełki i opowiadają co u nich słychać, niekiedy ich historie potrafią rozbawić mnie do łez. Jednak te miłe chłodne dni się skończyły...Było wcześnie rano, słońce jeszcze nie wyjrzało zza horyzontu, a Indianie szykowali konie do pogoni za bizonami. Nagle moją uwagę przykuł dźwięk galopujących kopyt, rozejrzałem się i w pobliżu nie było żadnego znajomego konia który tak ciężko stąpał po ziemi więc zignorowałem to i wyruszyliśmy za stadem bizonów. Po chwili znowu usłyszałem ten dźwięk, stanąłem w miejscu, Wylde Wolf nie rozumiał o co mi chodzi jednak też zamarł w bezruchu. Zauważyłem konia...wielki, potężny...obserwujący mnie, to nie mógł być kto inny jak Posejdon! Od razu go rozpoznałem i zacząłem wierzgać jednocześnie dając mu znać żeby się oddalił, jednak ten jeszcze bardziej zaczął mnie prowokować. Indianie źle zrozumieli moje znaki i gdy zauważyli siwego konia kazali mi i Nightmoon pogalopować za nim by go schwytać, byłą to dla mnie przyjemność pocwałować w jego kierunku by raz na zawsze się go pozbyć (przynajmniej tak w tedy mi się wydawało). Od dawna tak szybko nie galopowałem, klacz z drugim jeźdźcem została daleko za nami, a Posejdon był praktycznie na wyciągnięcie kopyta. Skupiłem się na pościgu i ledwo co odczuwałem pociągnięcia za wodze żeby się zatrzymać, mało brakowało...zatrzymałem się w ostatniej chwili, w innym wypadku mogliśmy spaść i nieźle ucierpieć nabijając się na swoje własne dzidy, jedyne co to popatrzyłem ostrzegawczo na siwego ogiera i wróciliśmy do reszty...

LA: Nihaleren

----Pamiętnik-----Gdy przyszłam na świat zobaczyłam wiele koni, jednak każdy miał przerażoną minę, spojrzałam na moją ma...
22/10/2017

----Pamiętnik-----
Gdy przyszłam na świat zobaczyłam wiele koni, jednak każdy miał przerażoną minę, spojrzałam na moją mamę...nie przywitała się ze mną, strasznie się wystraszyłam jednak po chwili wszyscy się rozchmurzyli i przywitali mnie z uśmiechami. Po chwili przybiegła jakaś istota, odsunęłam się od niej jednak mama z tatą popchnęli nas w swoje strony i nadali nam imiona....tak ten czarny szatan to mój starszy brat :/ Od razu wiedziałam że nie bedzie z nim kolorowo. Zawsze pakuje nas w jakieś kłopoty! A komu się za to dostaje? Oczywiście mnie! Ugrrrr. Jednak kiedy sobie drzemałam obudziły mnie jakieś piski, to był mój brat z jego przyjaciółmi! Uciekali przed wujkiem Shadow'em haha! Natychmiast się roześmiałam, a Dante gorzkim wzrokiem spojrzał na mnie.

Pragnę wam w końcu i oficjalnie przedstawić dwie moje pociechy
17/10/2017

Pragnę wam w końcu i oficjalnie przedstawić dwie moje pociechy

Za niedługo będzie nas już 300! Nie mogę się już doczekać! Dziękuję wszystkim którzy tu ze mną są od dłuższego czasu i ś...
16/10/2017

Za niedługo będzie nas już 300! Nie mogę się już doczekać! Dziękuję wszystkim którzy tu ze mną są od dłuższego czasu i śledzą moje przygody. Pod postem możecie dawać wasze rozmaite propozycje na tę uroczystość B) i oczywiście można zapraszać znajomych do polubienia strony, by nie trzeba było długo czekać na specjal :*

--Opowiadanie--Wydawało się że to będzie dzień jak co dzień. Wróciliśmy wczorajszej nocy do naszego plemienia. Chciałem ...
08/10/2017

--Opowiadanie--
Wydawało się że to będzie dzień jak co dzień. Wróciliśmy wczorajszej nocy do naszego plemienia. Chciałem dzisiaj znów porozmawiać z moją matką na temat ojca jednak gdy wstałem było już południe, pierwsze co zrobiłem to poszedłem nad rzekę się napoić i zjadłem moją porcję owsa. Nagle usłyszałem stukot kopyt i głośne wołanie. Tak to była Dixie! Była przerażona, a za razem podekscytowana
Ja: O co chodzi Dixie?
D: O Tiare! Ona...ona rodzi!
Ja: Jak to? Czasem poród nie miał odbyć się później?
D: Nie wiem...w każdym bądź razie jest teraz!
Po tych słowach zdyszana Dixie pocwałowała w stronę ich domu, ja biegłem tuż za nią. Byliśmy coraz bliżej, słyszałem rżenie Tiary.....dobiegliśmy Tiara leżała na trawie, a obok niej była mała ciemna postać. Położyłem się obok Tiary, a Dixie zajęła się maluszkiem.
Ja:Hunter jak sytuacja?! *Spytałem zdenerwowany widząc że Tiara nie jest w stanie mi odpowiedzieć*
H: Zaczęło się normalnie....jak każdy inny, ale już w czasie narodzin pierwszego
Ja: *Przerwałem mu wypowiedź* Pierwszego?! Czyli będzie ich więcej!? *Spytałem raz jeszcze zdenerwowany*
H: Daj mi dokończyć! Były już problemy przy pierwszym...widocznie będzie ich więcej, ale jak Tiara nie da sobie rady może poronić...albo jeszcze gorzej...
Po usłyszeniu słów Huntera serce stanęło mi w gardle, przecież wszystko było dobrze...nie wyobrażałem sobie żeby w jednej sekundzie stracić moją cudowną klacz i jeszcze nie narodzonego potomka...a drugiego osierocić. Oczy miałem pełne łez jednak wierzyłem że się uda...dodawałem Tiarze coraz więcej otuchy...Klacz opadała z sił....Po kilkunastu minutach walki widać było dwie małe nóżki. Tak udało się...na świat przybyła kolejna kruszynka, jednak Tiara nawet się nie obróciła by zobaczyć źrebaka...jej łeb opadł na ziemię, znowu serce stanęło mi w gardle..jej oddech był ciężki. Zniżyłem łeb i czekałem...nie mogłem nic zrobić...prosiłem tylko by przeżyła...Po kilku minutach jej oddech się ustabilizował, podniosła łeb i uśmiechnęła się do swoich dwóch pociech....Miedzy nimi jest 30 minut różnicy...Nie jestem do końca pewien jakim cudem wszystko się udało...może to duchy prastarych Indian nam pomogły? Przecież coś takiego jest nie możliwe...a jednak. To była najstraszniejsza, jak i zarówno najpiękniejsza chwila w moim życiu.

**Teraz mówić kto doczytał do końca xD**

--Opowiadanie--Nastał pierwszy października, czyli dzień w którym trzeba było zawieść towar na wymianę do sąsiednich ple...
07/10/2017

--Opowiadanie--
Nastał pierwszy października, czyli dzień w którym trzeba było zawieść towar na wymianę do sąsiednich plemion. Wylde Wolf nas zgłosił. Zapakował towar do toreb, następnie założył na mnie pad i ogłowie. Na głębie zawiesił mi torby, nie były one specjalnie lekkie...w sumie ciężkie też nie. Podróż zajęła nam cały dzień...gdy przyjechaliśmy na miejsce człowiek był zmarznięty a ja odwodniony. Ludzie z plemienia natychmiastowo się nami zajęli, Indianka zabrała Wolf'a do tipi, a mnie chcieli rozsiodłać. Byli to dla mnie całkiem obcy ludzie...nie mogłem im pozwolić żeby zabrali torby Wolf'a! Wierzgałem na każdą z możliwych stron. Nagle z tipi wybiegł Wylde Wolf
W: Odsuńcie się! Ten ogier jest niebezpieczny *Podchodzi ostrożnie do konia i łapie za wodze* Ja się nim zajmę
Wszyscy otworzyli szeroko oczy, widocznie byli zadziwieni że przy moim Wilkusiu (xD) się uspokoiłem...chociaż nie powinni, ci ludzie nigdy nie przestaną mnie zaskakiwać. Podczas rozsiodłania podszedł jakiś Indianin przywitał się z Wolf'em, chciał mnie pogłaskać po pysku....zamachnąłem się i chciałem go ugryźć! Ale na czas odsunął rękę...Wskazał na zagrodę w której był pewien kasztanowaty ogier, zaprowadzili mnie tam, postanowiłem się z nim przywitać.
Ja: Cześć, jestem Black Wind...
T: *Przerywa w połowie zdania* Zostaw mnie! Skąd się tu wziąłeś?! Wracaj z kąt przyszedłeś bo jak nie to ja się osobiście z tobą policzę!
Ogier musiał widocznie dostrzec mój znak (US) i pomyślał że jestem z obozu, natychmiast usiłowałem mu to wytłumaczyć, ale ten rzucił się na mnie, kiedy miał przygotować się do ostatecznego ataku znów na ratunek przyszedł Wylde Wolf. Stanął przedemną i rozpostarł ręce. Kasztanowaty ogier natychmiast zaprzestał, zdziwił się kiedy w końcu dał mi wytłumaczyć skąd ten znak, przeprosił. Ogólnie fajny z niego ziomek...miło spędzić ten tydzień w jego towarzystwie i trudno było nam się pożegnać...mam nadzieję że nie raz się jeszcze zobaczymy

** Toledo- Indiański Ogier **

Zapraszam, zapraszam osóbki zainteresowane base'ami :D Podziękowania należą się Oli, która pokazała mi jak zrobić folder...
06/10/2017

Zapraszam, zapraszam osóbki zainteresowane base'ami :D Podziękowania należą się Oli, która pokazała mi jak zrobić foldery (czy co to tam jest hehe X3 )
----> https://myszata09.deviantart.com/

I'm from Poland and I so much like draw

Już niedługo będzie nas trójka
30/09/2017

Już niedługo będzie nas trójka

Dzisiaj jak wspominałem wczoraj, z pewnych powodów odwołałem wspólne spotkanie z Tiarą. Myślę że odpoczynek ode mnie dob...
17/09/2017

Dzisiaj jak wspominałem wczoraj, z pewnych powodów odwołałem wspólne spotkanie z Tiarą. Myślę że odpoczynek ode mnie dobrze jej zrobi, za to bliżej poznałem się Muni, koleżanką Warrior. Troszkę sobie pogadaliśmy, głownie na temat jej skrzydeł, myślałem że tylko ptaki latają....a tu proszę! Skrzydlaty koń! Również wspomnieliśmy sobie na temat rodziny i jaki wielki ciężar przy tym towarzyszy...nie powiem trochę mnie to wystraszyło ale myślę że Muni tego nie zauważyła po moim wyrazie twarzy (tak tak wiem koń nie ma twarzy xD)

^^ Muni-Klacz która stała się Pegazem ^^

--Opowiadanie--Przez całą noc zamartwiałem się co miał na myśli mój ojciec mówiąc "jeszcze się policzymy",krążyłem w kół...
16/09/2017

--Opowiadanie--
Przez całą noc zamartwiałem się co miał na myśli mój ojciec mówiąc "jeszcze się policzymy",krążyłem w kółko rozmyślając. Początkowo Wylde Wolf bał się że coś mi dolega, zabrał mnie nad rzekę gdzie napoiłem się do syta, w tym czasie też doniósł mi pełne wiadro owsa i jabłek. Rozluźniłem się i pochłonąłem całe wiadro, po czym wróciłem na pastwisko w towarzystwie Wolfa i jego znajomych. Jednak spokój nie trwał długo, znowu do głowy napłynęło mi wiele pytań odnośnie ojca. Nie spałem całą noc, jedynie przymykałem oko na kilkanaście minut. W południe odwiedziła nas Tiara, przyszła jak najszybciej mogła po tym jak dowiedziała się co stało się ostatnio. Przyszła w niezbyt dobrym humorze jednak nie było to do końca spowodowane sytuacją w której się znajdowałem...nie wiem do końca o co jej chodziło, myślę że to przez tą pogodę...razem z Tiarą pocieszaliśmy moją matkę, po czasie poszedłem po jabłka dla nas wszystkich, jednak moja wybranka miała wilczy apetyt...ciągle chciała więcej i więcej. Po południu gry już poszła moja mama z uśmiechem powiedziała mi o co mogło jej chodzić, powiedziała że lepiej gdybym jej nie drażnił i poczekał aż ten okres minie. Troszkę byłem zdziwiony ale posłucham Mitubo ponieważ wolę nie ryzykować o.o

^^ • Hunter & Tiara • ^^

--Opowiadanie--W końcu razem z moją matką wybraliśmy się w stronę stada mojego ojca, ma przyporządkowane tereny więc jak...
14/09/2017

--Opowiadanie--
W końcu razem z moją matką wybraliśmy się w stronę stada mojego ojca, ma przyporządkowane tereny więc jakoś szczególnie trudno nie było. Gdy już za drzewami spostrzegliśmy stado koni wiedzieliśmy że to właśnie stado ojca. Ang Pagpamulak Mitubo poszła przodem, ja skryłem się za nią. Klacz była pewna siebie, zadarła głowę do góry i udała się w stronę ojca, z każdym następnym krokiem była pewniejsza siebie, albowiem chciała dowiedzieć się prawdy.
M:*Blisko podchodzi do siwego ogiera* Ekhem... *próbuje zwrócić na siebie uwagę*
P:*Oburzony podnosi łeb* Czemu mi przeszkadzasz?! Nie widzisz ż-że....teraz jem.....*gdy ujrzał Ang Pagpamulak Mitubo jego głos zmiękł...nadal coś do niej czół* Mitubo? Skąd się tu wzięłaś? Myślałem że nigdy cię nie zobaczę *zbliża się do klaczy by ją przytulić*
M:*Odrzuca ogiera* Witaj Posejdon...nie przyszłam jednak do ciebie tylko do mojego syna
P: S-syna? A tak, tak syna nasz kochany.....yyyy syn! *mówi trochę zakłopotany*
M: No więc...gdzie jest Kopa? Mówiłeś że się nim zajmiesz i pozwolisz przejąć mu stado!
P: Emm K-Kopa jeszcze nie chciał przejąć władzy...o patrz tam jest! *wskazuje na przypadkowego ogiera* Kopa! Kopa patrz kto przyszedł! *mimiką uszu nakłania go do podejścia*
M:*Udaje że nie widziała sygnału* To przecież nie nasz syn!
P: Jak to nie? Kopa to twoja matka *uśmiecha się*
Ogier: Co? Jaka matka? Przepraszam ale chyba mnie państwo z kimś pomyliliście, ja nazywam się Helios
P: Yghh *zdenerwowany pogania ogiera szczerząc zęby*
M: Czyli jednak to co mówił to prawda....wygoniłeś go i skazałeś na śmierć! *szczerzy się na Posejdona*
P: *Zezłoszczony kopie klacz w łeb *spogląda na oszołomioną klacz...za którą stoi znany ogier* Kopa...*spogląda gniewnie* I patrz co narobiłeś!
Ja: To nie moja wina! Tylko twoja *zbliża się do ogiera* To ty wyrządziłeś jej krzywdę! Nie obchodzi cię jej dobro tak samo jak moje! *kładzie uszy po sobie*
P: Ale jak ją znalazłeś?
Ja: Po tym jak mnie zrzuciłeś z klifu, zaopiekował się mną indianin...po dłuższym czasie zostałem u Indian...okazało się że jest tam też moja matka!
M: Chciałam wierzyć że to jedno wielkie nieporozumienie...myliłam się dając ci szansę...*mówi łamanym głosem, a łzy napływają jej do oczu*
Ja: Jeszcze się policzymy! *pomaga klaczy dojść do siebie i wspólnie wracają do wioski*

--Opowiadanie--Cały czas spędzam pracując z ludźmi, rana się bardzo szybko goi...po prostu żyć nie umierać :D Może nie d...
10/09/2017

--Opowiadanie--
Cały czas spędzam pracując z ludźmi, rana się bardzo szybko goi...po prostu żyć nie umierać :D Może nie do końca o czymś takim marzyłem, ale cieszę się z tego co mam i gdybym mógł coś w swoim życiu zmieniać...nie zmieniłbym niczego! Moja matka też mnie uczy, uczy postępowania z ludźmi, namówiłem ją byśmy spróbowali udowodnić że ja i moja matka to nie tylko konie należące do tego samego plemienia....ale też rodzina. Cały czas zachowuję się przy niej jak nowo narodzony źrebak, a ona jak młoda matka. Niestety nadal nie wiedzą o co nam chodzi...mówią natomiast że przy niej głupieje 🙄 Może powinniśmy się zgłosić do szamana? Przecież on wie wszystko!

Już nie mogłem dalej zwlekać z tym pytaniem. Znamy się nie od dziś i wydaje mi się że jesteśmy dość blisko, ciekaw jeste...
31/08/2017

Już nie mogłem dalej zwlekać z tym pytaniem. Znamy się nie od dziś i wydaje mi się że jesteśmy dość blisko, ciekaw jestem czy na tyle blisko żebyś....
• Hunter & Tiara • Została moją klaczą?
Będziemy wspólnie galopować po szerokich łąkach, nigdy nie zostaniesz sama i zawsze znajdziesz we mnie wsparcie...jednak nie jako w przyjacielu lecz ogierze....ogierze który uchroni cię przed wszelakim niebezpieczeństwem, nawet kiedy będzie musiał za to przepłacić swoim życiem.

^*ZDU*^

--Opowiadanie-- Dzisiaj wziąłem się za siebie, stanąłem bliżej ogrodzenia, jednak nie za blisko. Znowu przyszedł ten koń...
27/08/2017

--Opowiadanie--
Dzisiaj wziąłem się za siebie, stanąłem bliżej ogrodzenia, jednak nie za blisko. Znowu przyszedł ten koń, szybko się spytałem czego chce, lecz zaczął uciekać. Przeskoczyłem przez ogrodzenie i zagoniłem ją do lasu gdzie trudno będzie się jej galopować. Spytałem jeszcze raz dlaczego mnie obserwuje, nie miała gdzie uciec więc odpowiedziała:
???: J-Ja nie wiem od czego zacząć *powiedziała drżącym głosem*
Ja: Od początku, tak zwykle jest najłatwiej *odpowiedziałem zabawnie*
???: To nie takie proste jak się wydaje....
Nastała chwila ciszy, wiedziałem że trudno jej to powiedzieć i cierpliwi czekałem aż poukłada sobie wszystko w głowie. Łzy zaczęły cieknąć jej po policzkach.
???: Jestem Ang Pagpamulak Mitubo czyli...Kwitnąca Róża. Jednak mówią na mnie Mitubo i-i.....i jestem
Ja: Moją matką? *powiedziałem lekko niepewny*
???: Jak sie domyśliłeś?
Ja: A kto inny miałby problem z przedstawieniem siebie po tym jak uciekał? *roześmiałem się*
???: *Uśmiechnęła się* Jak się tutaj znalazłeś?
Ja: Długa historia...ale zaczęło się od wygnania ze stada przez mojego ojca *zniża łeb*
???: Co?! Mówił że cie nigdy nie wygna...to na pewno jakieś nieporozumienie
Ja: Czyżby? Od samego początku się mną nie zajmował
???: Tak mi przykro *próbuje przytulić ogiera*
Ja: *Nie odwzajemnia uścisku* Jakbyś mnie nie zostawiła z nim to by tak nie było!
???: Kopa ja to zrobiłam dla twojego dobra, kiedyś często najeżdżali nas obcy Indianie...teraz jesteśmy jedną wielką wioską. Myślałam że na wolności będziesz miał lepiej.
Ja: Kopa? Ty nadałaś mi to imię?
???: Tak, jak widać jakiś ślad po sobie zostawiłam *uśmiecha się*
Ja: Ech...jednak nie jest to już moje imie...teraz jestem
???: *Przerywa* Black Wind, tak wiem :) Opowiedz mi wszystko od początku, tyle lat ciebie nie widziałam. Muszę też pogadać z twoim ojcem.
Opowiadaliśmy tak sobie cały dzień, cały czas nie dowierzała że jej kochany Posejdon mnie wygnał i doprowadził do obecnego stanu, a ja wybaczyłem jej że mnie zostawiła...w końcu nie chciała dla mnie źle.

Wczoraj wieczorem planowałem zabrać Tiarę w magiczne miejsce, przynajmniej dla mnie jest ono magiczne
26/08/2017

Wczoraj wieczorem planowałem zabrać Tiarę w magiczne miejsce, przynajmniej dla mnie jest ono magiczne

--Opowiadanie--Od pewnego czasu w cieniu drzew otaczających mój wybieg przygląda mi się kara przydymiona (to taka maść x...
25/08/2017

--Opowiadanie--
Od pewnego czasu w cieniu drzew otaczających mój wybieg przygląda mi się kara przydymiona (to taka maść xD) klacz. Pewnego dnia przeskoczyłem przez ogrodzenie i pogalopowałem za nią ponieważ byłem ciekaw dlaczego mnie obserwuje, jednak nie udało mi się, kontuzja dawała o sobie siwe znaki. Postać zniknęła za drzewami..niezwykle szybka postać. Gdy Indianie zauważyli mój brak na pastwisku od razu pobiegli mnie szukać, lecz na darmo bo nim ruszyli stałem pod furtką ogrodzenia. Cały czas chodzi mi myśl po głowie co to był za koń, dotychczas nie mówiłem o niej nikomu ponieważ nie tylko wokół mnie świat się kręci. Po za tym panuję małą niespodziankę dla Tiary :>

^*^Start art^*^

**Aktywność pod poprzednim postem miodzio *-* **

--Opowiadanie--Dni mijają, nim się obudzę jest już wieczór. Już nie kuleję na nogę tak bardzo jak wcześniej, a rana po k...
22/08/2017

--Opowiadanie--
Dni mijają, nim się obudzę jest już wieczór. Już nie kuleję na nogę tak bardzo jak wcześniej, a rana po kuli z pistoletu zaczyna się dobrze goić :) Dzisiaj Wylde Wolf przyszedł do mnie z czymś podobnym do ogłowia jednak było to tylko wędzidło i dwa skórzane paski. Usiłował mi to dać do pyska, lecz walczyłem. Minęło kilka godzin i w końcu to w pysku, ale zauważyłem że mogę to najzwyczajniej wypluć. Hehe. Jednak kiedy przypomniałem sobie słowa szamana uległem mu. Z niedowierzania jak sam biorę wędzidło do pyska kilkakrotnie przecierał oczy. Następnie chciał mnie dosiąść, oczywiście nie dałem mu się dosiąść bez zabawy. Kiedy był już zmęczony i stwierdził że na dzisiaj koniec podbiegłem do niego zza pleców i głową zepchnąłem na swój grzbiet, po tym pogalopowałem kilka kółek po wybiegu, na końcu Wolf poprosił mnie o dębowanie, dałem mu tą satysfakcję i wykonałem polecenie za pierwszym razem.

* DZIĘKUJĘ ZA 252 LIKE *

Address


Website

Alerts

Be the first to know and let us send you an email when Black Wind - przetrwa każdą wojnę posts news and promotions. Your email address will not be used for any other purpose, and you can unsubscribe at any time.

Shortcuts

  • Address
  • Alerts
  • Claim ownership or report listing
  • Want your business to be the top-listed Pet Store/pet Service?

Share