21/08/2019
-----Opowiadanie-----
Gdy wraz z Matką wyruszyliśmy dawnym szlakiem stada, wpadliśmy na pomysł, aby przekonać klacze do opuszczenia Posejdona jednocześnie zmuszając do wybrania nowego przywódcy z pośród siebie...nie był to plan idealny ale musiał wypalić.
Po kilku godzinach tropienia jakichkolwiek śladów w końcu na horyzoncie ujrzeliśmy stado, a w nim siwego ogiera, od razu było wiadomo że to jest to którego szukaliśmy.
Po zbliżeniu się zamiast przywitania, którego też nie oczekiwaliśmy, zastała nas okrutna scena wypędzania młodego ogierka, za młodego by mógł poradzić sobie sam.
-Przestań! Czas z tym skończyć-Krzyknęła zdenerwowana matka.
W tym momencie część klaczy znajdujących się bliżej nas podniosła gwałtownie łby, część z nich patrzyła na nas obojętnym wzrokiem, w oczach kilku innych ujrzałem iskierkę dzięki której byłem w stanie domyślić się że znały moją matkę. Jedna z klaczy podgalopowała do nas i zaczęła błagać byśmy uratowały jej syna, w przeciwnym razie Posejdon pewnie zrobi mu krzywdę. Nie wątpiłem w te słowa, klacz musiała podejmować jakieś kroki albowiem ujrzałem na jej łopatce świeżą ranę po starciu. Gdy moja mama uspokajała klacz, ja stanąłem między ogierkiem, a moim ojcem. Wymierzyłem w niego wyzywające spojrzenie.
-Kto by się spodziewał że wróci syn marnotrawny- Powiedział zadzierając łeb do góry-Chcesz rzucić mi wyzwanie?-Dodał z nutką rozbawienia w głosie.
Wiedziałem że chce mnie sprowokować, jednak musiałem powstrzymać się od nie przemyślanych kroków.
Podczas tej krótkiej wymiany zdań nawet nie zauważyłem że całe stado obserwowało nas ciekawie, niektóre klacze były wystraszone, inne podejmowały próby dopingowania mnie jako nowego przywódcy, te jednak milkły gdy tylko mój ojciec mroził je wzrokiem.
Tło od Disney'a