Z pamiętnika Kruszynka

  • Home
  • Z pamiętnika Kruszynka

Z pamiętnika Kruszynka Zwykle życie niezwykłego psa W roli głównej Maluchi Jake Bialy Domownik ☺️

Drogi Pamiętniczku,wiem, wiem... dawno się nie odzywałem. Wybaczysz mi? No już! Nie złość się bo Ci ten grymas zostanie....
25/12/2016

Drogi Pamiętniczku,
wiem, wiem... dawno się nie odzywałem. Wybaczysz mi? No już! Nie złość się bo Ci ten grymas zostanie. Mam Ci tak dużo do opowiedzenia, że nie wiem od czego zacząć... Obiecuję, że wszystko nadrobimy!

Jak wiesz, moj Drogi Pamiętniczku, mamy znów zime. Niestety jak do tej pory bez śniegu 😔 Pies piszę piękny list z życzeniami, czeka cały rok na ten biały, mokry, zimny puch i co? Dostaje deszcz... Byłem bardzo grzeczny wiec nie wiem o co chodzi. Mikołajowi się chyba pomyliły prezenty 😞 Pancia widziała, że coś nie w humorze jestem wiec po kryjomu podrzuciła pod choinkę kilka prezentów dla mnie. Ona nie wie, ze ja wiem więc niech to zostanie między nami!

Chciałbym Wam życzyć spełnienia marzeń! Kochajacej rodziny, która zawsze będzie przy was i wraz z wami będzie dzielić wesołe i smutne chwile! Będzie was wspierać i miziać za uszkiem na kanapie wieczorami! Życzę Wam tez pyszności bez liku! Każdy wie, że pełny brzuszek to wesoły brzuszek! Wielu spacerków i niezapomnianych przygód! Dużo zdrówka oraz siły by móc podróżować i osiągać swoje cele. Przede wszystkim kochani, chcę Wam życzyć byście umieli cieszyć się chwilą! Widzieli piękno w tym co was otacza i doceniali to co macie! Wesołych Świat!

Drogi Pamiętniczku,Niech choinka się całą noc świeci, cieszmy się z tego jak małe dzieci, niech renifer grzeje z kopyta,...
24/12/2015

Drogi Pamiętniczku,
Niech choinka się całą noc świeci, cieszmy się z tego jak małe dzieci, niech renifer grzeje z kopyta, a Mikołaj za prezent chwyta.
Niech życzenia sypią się wokół, niech smutki zmienią się w popiół, niech nikt nie tonie w amoku bo dziś najpiękniejszy dzień w roku 🎄
Twój
Jake🐾

Drogi Pamiętniczku, piękna, złota Jesień przemija i ustępuje miejsca brzydszej, deszczowej siostrze. Już niedlugo Zima. ...
24/11/2015

Drogi Pamiętniczku,
piękna, złota Jesień przemija i ustępuje miejsca brzydszej, deszczowej siostrze. Już niedlugo Zima. Pańcia, siedząc owinięta w koc na kanapie i popijając gorącą herbate z miodem marudzi, że na dworze szaro-buro, ponuro, pada oraz zimno. Gdyby nie ja, to by pewnie tak do wiosny w jednej pozycji została. Odleżyn się nabawiła albo pajęczyną zarosła. Muszę jednak przyznać, że ostatnio pogoda Nas nie rozpieszcza. Szczególnie mnie... ale chyba nikt nie lubi, kiedy mu wiatr zawiewa pod ogon... Codziennie szybciutko więc idziemy sprawdzić czy nam pól za domem nie ukradli, policzyć krowy i uciekamy cali mokrzy do cieplutkiego domu. Może i pogoda za oknem nie zachęca do długich wypraw w nieznane, ale Pańcia nigdy nie narzeka na nudę ze mną. Gluty, piach i smugi brudnej wody same ze ścian się nie wytrą, a podłoga sama się nie umyje... Nie może być tak, że wiecznie tylko ja pracuję, a ona się byczy! Skoro kiepsko szczeka i stróż z niej żaden (zaraz zasypia zamiast bacznie obserwowac otoczenie!), to sprząta, a ja sumiennie pilnuję, żeby nikt kanapy nie ukradł. Podział obowiązków musi być. Nie oznacza to wcale, że popadamy w monotonię! W domu też można robić ciekawe rzeczy. Ćwiczymy stare sztuki i uczymy się nowych. Bawimy się w chowanego, wygłupiamy się, a wieczorami razem na kanapie oglądamy filmy albo czytamy książki. Idzie Zima mój Drogi Pamiętniczku... a wraz z nią biały śnieg (Pamiętaj nie jeść tego zółtego hihih), kolędnicy do obszczekania, piękna
choinka i prezenty!O tak... Już niedługo!

Drogi Pamiętniczku, ostatnio ludzie obchodzili święto zwane Haloween. Podobno tego dnia zaciera się granica miedzy świat...
02/11/2015

Drogi Pamiętniczku,
ostatnio ludzie obchodzili święto zwane Haloween. Podobno tego dnia zaciera się granica miedzy światem żywych i zmarłych.
Duchy chodzą między nami, a czarownice wraz ze swoimi kotami zlatują się na miotłach na sabat. Dzieci i dorośli przebierali się za straszne potwory oraz zapalali światełka żeby odstraszyć złe moce i wskazać zmarłym drogę do domu. Kiedyś bez wątpienia ludzie w to wierzyli, ale odniosłem wrażenie, ze teraz głownie służy to dobrej zabawie. Poprzebierane dzieci chodzą od domu do domu pukając w drzwi i wołając "Cukierek albo psikus!". Drogi Pamiętniczku dasz wiarę, ze oni w ciągu jednego wieczora dostają więcej ciasteczek niż ja w ciągu całego roku?! Postanowiłem więc, ze w tym roku i ja się przebiorę. Czego się nie robi dla pasztecików i suszonej kaczki...

Dzień zapowiadał się pięknie. Po porannym spacerze pojechałem z pańcią kupić duza dynie. Nie wiem czy wiesz mój Drogi Pamiętniczku, ale jest to jedna z Haloweenowych tradycji. Wiąże się z nią legenda o Jack'u. Człowiek ten był znanym pijakiem i oszustem. Diabeł bardzo chciał jego zlej duszy więc przyszedł do niego i powiedział, że nadszedł jego czas. Jack najpierw chciał się ostatni raz napić, ale nie miał pieniędzy. Szatan więc zamienił się w monetę, a kiedy to zrobił człowiek szybko wrzucił go do swojej kieszeni w której miał krzyż. Został uwięziony. Prosił o uwolnienie oraz obiecał, ze odejdzie i wróci dopiero za 10 lat. Jack przystał na jego warunek i pozwolił mu odejść. Lata mijały szybko i nadszedł dzień, w którym diabeł wrócił.
Tym razem Jack zanim odejdzie chciał zjeść ostatni raz jabłko. Szatan wskoczył więc szybko na drzewo żeby je zerwać, ale znów został uwięziony. Przebiegły człowiek poukładał na ziemi krzyże. Diabeł ponownie błagał go znów o uwolnienie, a on odpowiedział, ze zrobi to wyłącznie pod warunkiem, ze zostawi jego dusze w spokoju. Nie mając wyboru szatan zgodził się i wrócił do piekła. Jack żył dalej pijąc i oszukując. Kiedy umarł poszedł do bram nieba, ale nie został wpuszczony. Nie zostało mu więc nic innego jak pójście do piekła. Tam również go nie wpuszczono. Diabeł dotrzymał złożonej kiedyś obietnicy
i wysłał go z powrotem na ziemie jako złego ducha. Jack bardzo bał się ciemności wiec poprosił o węgielek, którym mógłby sobie oświetlić drogę. Tak tuła się po świecie z wegielkiem w rzepie jako duch szukając swojego miejsca. Lampiony, które robią ludzie maja pomóc mu i jemu podobnym w odnalezieniu miejsca, w ktorym mogli by zaznac spokoju.

Pól dnia zajęło mi zrobienie swojej dyni. Pańcia ciągle mi przeszkadzała... miała trochę inną wizję niż ja. Ostatni raz pozwoliłem jej sobie pomoc! Mowie, że chce troje oczu to nie... zrobiła dwa. Kogo to była dynia? Moja czy jej? Mówię Ci Drogi Pamiętniczku uparta jest taka, że ciężko czasem z nią wytrzymać. Kiedy w końcu udało nam się skończyć mój lampion zapadał już zmrok. Pozostała kwestia kostiumu. Im lepszy strój tym więcej pyszności. Zawsze chciałem być królikiem...
ale kto się wystraszy królika? Długo myślałem, ale nic nie przychodziło mi do głowy. Zacząłem się już martwić, że z ciasteczek nici. Pańcia widząc to pobiegła na górę. Prawie sobie nogi na schodach połamała... a na mnie to krzyczy jak nie patrzę pod łapy. Po chwili wróciła z gotowym kostiumem. Był genialny!
Taaaaki straszny i idealnie pasował! Drogi Pamiętniczku nie pamiętam kiedy ostatni raz się tak objadłem pyszności! Paszteciki, suszone mięsko i rybki...
Dostałem nawet piękny lampion, który zrobiła moja koleżanka Nadusia z mamą. Nie mogę się już doczekać kolejnego Haloween. Za rok przebiorę się, za czarownicę!

Drogi Pamiętniczku,To był długi i wyczerpujący tydzień. Dzień w dzień ciężko pracowałem pomagając przy remoncie. Nadzoro...
16/10/2015

Drogi Pamiętniczku,

To był długi i wyczerpujący tydzień. Dzień w dzień ciężko pracowałem pomagając przy remoncie. Nadzorowanie nie jest wcale takim łatwym zajęciem. Musisz być cały czas czujny i sprawdzać czy praca posuwa się do przodu. Pies nawet oka zmrużyć nie może bo chwila nie uwagi i robota staje w miejscu.
Wyobraź sobie, że musiałem nawet pofatygować się i pokazać właściwy sposób w jaki powinno się kopać w ziemi. Otóż prawidłowo robi się to łapami! Nie jakaś metalowa blaszka na kiju… Co to w ogóle za pomysł? Ludzie uważają się za takich mądrych, a takich prostych rzeczy nie wiedzą … Sam widzisz Drogi Pamiętniczku, że po takim tygodniu w pełni zasłużyłem na odpoczynek.
Niedziela! Miałem już zaplanowany cały dzień. Tyle się mówi ostatnio o tym, że sport to zdrowie. Zresztą kto by nie kochał szalonych gonitw przez pola, pływania w zimnych jeziorach czy skakania po górkach? My psy wiemy, że nic nie poprawia tak humoru jak aktywnie spędzany czas. Może poza ciumcianiem Pana Kaczora… tak, to też niewątpliwie znajduje się wysoko na liście przyjemnosci.
Korzystajac z pięknej pogody postanowiłem nauczyć pancia grać w piłkę paszczatą. Ja, on i sflaczała piła. Kto dłużej utrzyma ją w pysku? Kto wygra nagrodę niespodziankę ? Jak każdy prawdziwy profesjonalista najpierw się rozgrzałem i porządnie rozciągnąłem.
Zbliża się sezon zimowy, a z nim śnieg, mróz i lód na jeziorze wiec nie mogłem sobie pozwolić na żadną kontuzje. Kiedy oboje byliśmy już gotowi pańcia dala sygnał i mecz się zaczął. Szybko doskoczyłem do piłki i złapałem ją w pysk. Nie mówiłem Ci Drogi Pamiętniczku, ale jestem prawdziwym mistrzem. Potrafię przebiec przez cały ogród trzymając piłkę tylko w 2 zębach! Pancio był bardzo szybki, ale ja byłem szybszy! Pancio robił szybkie zwroty, ale ja robiłem szybsze. Nie miał żadnych szans…
Po kilkunastu minutach biedak dostał zadyszki i poddał się, a ja wygrałem. Bez wątpienia powinien popracować nad swoja kondycją przed następnym meczem. Dałem mu kilka przydatnych wskazówek i poszedłem do pańci odebrać co moje... Nagrodą niespodzianka okazała się wielka porcja lodów o moim ulubionym smaku

Drogi Pamiętniczku,jesień w pełni. Na dworze wreszcie zimniej! Przyjemny, poranny chłodek i mokra trawa sprzyjają „stróż...
30/09/2015

Drogi Pamiętniczku,
jesień w pełni. Na dworze wreszcie zimniej! Przyjemny, poranny chłodek i mokra trawa sprzyjają „stróżowaniu”. Każdy wie, że nie jest to proste zadanie. Trzeba być czujnym niczym ważka w locie, mieć owczą cierpliwości i skupienie tygrysa podczas polowania, ale spokojnie Mój Pamiętniczku… my podhalany wszystkie te cechy posiadamy od urodzenia. Gen stróża idealnego przekazywany jest z dziada pradziada. Nie nam straszna, ciemna noc, porywisty wiatr i burze! Chociaż musze przyznać, że znacznie przyjemniej stróżuje się z kanapy…
Dzisiaj nie było inaczej.Praca, praca i tylko praca. Sumiennie robiłem obchód całego „terenu”. Kanapa, ogródek, kanapa, ogródek, kuchnia, przedpokój, kanapa… Sam widzisz ile to wymaga zachodu. Pies nawet jednego dnia odpocząć nie może…
Jakby tego było mało… Nie uwierzysz mi Drogi Pamiętniczku… za niańkę robiłem! Ale od początku…
Właśnie kończyłem jeść śniadanie kiedy pańcia się wydarła jak spłoszona kobyła: „Jakeeeeeeee!”. Czasem się poważnie zastanawiam czy ona zdaje sobie sprawę z tego, że ja w porównaniu do niej głuchy nie jestem. Chcąc, nie chcąc podniosłem się i poszedłem sprawdzić czego ona znów ode mnie chce. Czy ona nie wie, że ja nie mam czasu na głupoty? Była już 11, a ja nawet nie rozpocząłem prac ogrodowych. Krzaki się same nie wykopią. Pańcia to tylko by w okno pukała i palcem coś pokazywała. Pewnie, z której strony kopać, ale żeby już samej przyjść i pomoc to nie…
Wchodzę do pokoju i co widzę? Pamiętniczku jakbym siedział na krześle to bym właśnie z niego spadł… Po kanapie biegał wesoło Filip. Mojej kanapie… Jakby tego było mało to po kocyku i poduszeczkach tez! Ja wiem, ze z rodzeństwem trzeba się dzielić, ale on mi do swojego hamaczka nie pozwolił wejść!
Wślizgnąłem się niepostrzeżenie na kanapę i przyjąłem strategiczne miejsce na poduszeczkach kiedy Filip był zajęty sprawdzaniem co się kryje pod kocykiem… głuptas z niego. Czy on nie wie, ze to właśnie tam mieszkają Myszokretki? Male białe i przebiegle stworki, które wnoszą do domu masę piasku i suchych liści, a później się chowają pod kocykiem i udają, ze to nie one!
Powinienem mu o tym powiedzieć? „Filip chodź cos Ci opowiem! Za kanapa, kocykami i czterema poduchami…”
Eh...Tacy są właśnie młodsi bracia… wszędzie ich pełno, a szczególnie tam gdzie my jesteśmy. Chociaż maja swoje zabawki to najlepsze są te nasze. Kiedy opowiadamy im bajki zawsze słuchają z zapartym tchem, a w ich oczach zawsze jesteśmy bohaterami!

Drogi Pamiętniczku,mogę tak do Ciebie mówić? Jestem Jake. Od chwili kiedy opuściłem rodzeństwo i mamę minęło już 2,5 rok...
25/09/2015

Drogi Pamiętniczku,
mogę tak do Ciebie mówić? Jestem Jake. Od chwili kiedy opuściłem rodzeństwo i mamę minęło już 2,5 roku. Dasz wiarę jak ten czas szybko leci? Tym „Gdzieś” gdzie mnie zabrali okazało się małe miasteczko na południu Holandii. Mieszkam w domku z ogródkiem na skraju parku. Mam czworo rodzenstwa. Trzech szynszylich braci i jednego brata (prawie) smoka.
Pierwsze dni były ciężkie. Zarówno dla mnie jak i dla moich opiekunów. Przyznam, ze momentami miałem ochotę odwrócić się ogonem i wrócić do mamy. Nie chcieli mnie w ogóle słuchac! Tego nie, tamtego nie… na szczęście zmądrzeli i poszliśmy na kompromis. Ja przestaje gryźć po rękach i nogach w zamian za miejsce na kanapie. Prawda, ze sprawiedliwy układ?
Dni mijały, a ja rosłem, rosłem, rosłem i rosłem. Z 10 kg zrobiło się 50. Kto by pomyślał, ze futro może tyle ważyć? Bardzo szybko przestałem się mieścić pod ulubionym krzesłem, a później nawet pod stołem...
Poznałem wielu ludzi, inne psy, krowy, konie... Moglbym tak wymieniac cala noc! Widziałem wspaniale miejsca bo zawsze i wszędzie towarzysze swojej pańci. Odwiedziłem góry, widzialem morze, lasy i rzeki, ale mam wrażenie mój Drogi Pamiętniczku, że najlepsze jeszcze przede mną… ;)

„Stajesz się na zawsze odpowiedzialny za to co oswoiłeś” – „Mały Książę”.Musze Cię rozczarować. Nie będzie to historia, ...
24/09/2015

„Stajesz się na zawsze odpowiedzialny za to co oswoiłeś” – „Mały Książę”.
Musze Cię rozczarować. Nie będzie to historia, o której będą opowiadać dziadkowie swoim wnukom, ani historia, która wyciska łzy. Nie będzie to nawet historia, którą warto zapamiętać. Opowiada ona o zwykłym istnieniu, które w niezwykły sposób zmieniło moje życie. Czarnym nosie, roześmianych oczach i wesołym ogonie. Bajka ta nie zaczęła się dawno, dawno temu, ani za 7 górami, ani za 7 lasami, ani nawet za 7 rzekami. Zaczęła się dokładnie tutaj. Troche ponad dwa lata temu pewnego mroźnego zimowego dnia. A było to tak: „Co się dzieje? Halo? Gdzie ja jestem? Nic nie widzę... Nic nie słyszę... Mamo? Czy to ty? Coś ładnie pachnie...Jak tu ciepło...” Tak właśnie przyszedłem na świat. 3 lutego 2013 roku. Otoczony braćmi i siostrami. W ciepłym, miękkim legowisku gdzie troskliwa mama doglądała nas i karmiła. Musze przyznać, ze niewiele się wtedy działo. Głównym moim zajęciem było spanie i jedzenie. Pewnego dnia kiedy właśnie obudziłem się ze słodkiej, porannej drzemki stwierdziłem, że coś się zmieniło. Długo nie mogłem dojść do tego co. Nadal jest ciepło, mama obok, bracia i siostry w komplecie, jedzonko się zgadza… i nagle mnie olśniło. Widziałem! Co prawda wszystko było niewyraźne, ale mama… Oh, jaka ona była piękna! Cala biała, z wielkim czarnym nosem. Po kilku dniach wszystko stało się wyraźne. Zacząłem też słyszeć. Kiedy akurat nie jadłem albo nie spałem wpatrywałem się w niebo przez okno i podziwiałem ptaki. Już wtedy czułem, ze świat jest piękny. Bylem szczęśliwy. Dni szybko mijały. Wszystkim nam rosły pierwsze ząbki, które okazały się wspaniała forma klującej negocjacji z rodzeństwem kiedy się czegoś chciało. Łatwiej tez było się poruszać, ale tylko przed posiłkiem. Później znów toczyłem się jak piłeczka i zazwyczaj zasypiałem w połowie drogi. Z dnia na dzień byliśmy silniejsi. Jak huragan opanowaliśmy podwórko i podobnie jak szarańcza ogołociliśmy je z wszelkich badylków i kwiatów. Po co komu takie chwasty? Do dziś się nad tym zastanawiam. Wtedy tez poznałem swojego tatę... Wielki niczym góra, mocny niczym dąb z gracja pantery poruszał się miedzy drzewami. „Kiedyś będę jak on!” obiecałem sobie wpatrzony w niego. "Szczeniaczki, szczeniaczki! Macie gości!" krzyk naszej opiekunki wyrwał mnie z zadumy. „Phi… Dwoje ludzi przyjechało i co z tego? Nie oni pierwsi i pewnie nie ostatni”- kpiłem. Niby bawili się z nami wszystkimi, ale miałem dziwne wrażenie, ze to ja jestem w centrum uwagi. „Jake! Już niedługo zamieszkasz z nami” wołali w moja stronę. „Jake? Kto to jest Jake? Pewnie mnie z kimś mylili…”. Wtedy jeszcze nie rozumiałem. Jak każdy pies żyje chwila obecna wiec szybko zapomniałem o tym incydencie i zająłem się ważniejszymi rzeczami jak chociażby wykopki w ogródku. Z huraganu przeobraziliśmy się w tsunami. Wszędzie było nas pełno. Czułem się szczęśliwy! Czułem, że jestem wyjątkowy! Ze coś niesamowitego się zbliża, coś co zmieni cale moje życie! Czułem, że świat na mnie czeka! Nie pomyliłem się… Nie wiedziałem tylko, że tamte chwile w coraz cieplejszym marcowym słoneczku z braćmi i siostrami były moimi ostatnimi wspólnymi z nimi. Pamiętam to jak dziś. Była piękna sobota. Za 3 dni miałem skończyć 8 tygodni. W kuchni zobaczyłem znów tych samych ludzi. Wiec to prawda... Wszystko co mówili było prawda. Wtedy wszystko zrozumiałem. Mieli mnie zabrać…. Gdzieś... „Co z mama? Co z rodzeństwem? Co teraz będzie?” Z jednej strony strasznie się balem, ale wewnątrz czułem, że jestem gotowym, że to właśnie to na co czekałem! Nie oglądając się za siebie odjechałem z nimi do „Gdzies”...

Address


Website

Alerts

Be the first to know and let us send you an email when Z pamiętnika Kruszynka posts news and promotions. Your email address will not be used for any other purpose, and you can unsubscribe at any time.

Shortcuts

  • Address
  • Alerts
  • Claim ownership or report listing
  • Want your business to be the top-listed Pet Store/pet Service?

Share