20/01/2023
Z Marvelem mam taki problem, że z jednej strony MCU i cały korpo Disney mocno mnie zniechęca. Z drugiej, jak każde dziecko z lat '90 wychowałem się na TM Semicach i Spider-manie (no jeszcze była cała masa kreskówek z RTL7, ale tego nie liczę). Więc sentyment pozostał. Z komiksami Marvela bywa u mnie różnie. Ogólnie większośc plotów znam, ale jakoś zawsze brakuje mi chęci aby się w to zagłębić.
Niemniej, to co przez lata zostawało zapomniane to gry na licencji. Doprecyzujmy, dobre gry na licencji. A te można policzyć na palcach jednej ręki. I ten renesans komiksowy (niestety) spowodowany przez MCU dał kilka dobrych pozycji. Ot, kooperację z LEGO, czy Pajęczak od Insomniac Games. Ale zawsze w moim małym serduszku była ta zadra po zapomnianym Marvel Ultimate Alliance. Ot typowy hack'n'slash gdzie czteroosobową drużyną biło się złoli od Lokiego po Fing Fang Fooma. Czyste złoto.
No ale jako gracz z ponad dwydziestoletnim przebiegiem wyrobiłem sobie już pewne wymagania, a moje ADHD również oczekuje pewnego standardu rozgrywki. Dlatego też w zeszłym roku wbiłem jakieś 250 godzin w Elden Ring...
Ale ten wstęp o Marvelu oczywiście jest wprowadzeniem do małej polecajki do gierczenia. Z braku pomysłu na prezent dla siebie poprosiłem Alę o kupno gry. Bo była jakaś promka na steamie, a już jakiś czas się na to nakręcałem. No i mam.
Marvel's Midnight Suns.
Może okładkowo trochę mnie odtrącało, bo złoto i czerń bardziej kojarzy mi się z super bogolstwem albo z cyganami w galeriach handlowych. No i to, że zamiast Blaze'a jako Ghost Ridera jest Robbie Reyes. Niemniej, łyknąłem. Raz z sentymentu do MUA, dwa, że za grę odpowiada Firaxis (240h w XCOM 2 swoje robi). I nie jestem zawiedziony. A nawet trochę zaskoczony.
Zaskoczony tym, że gra ma całkiem solidną fabułę komiksową. Wiadomo, fajerwerków nie ma co się spodziewać, klasycznie ratujemy świat przed złolem. Ale jednak jest to całkiem sprawnie napisane i wciąga.
Mamy też całkiem spory wybór jeżeli chodzi o bohaterów. Oprócz naszego głównego herosa (którego sobie tworzymy) Huntera, mamy 11 bohaterów Marvela. Od Avengersów po Runaways. No i mamy mechanikę tworzenia relacji między nimi co prowadzi do bonusów w misjach. Ale bonusy to jedno, z drugiej też poznajemy lore Marvela. O ile taki Kapitan Ameryka nikogo nie zaskakuje swoją historią, to Magik czy Nico są czymś nowym.
Co do samej zabawy. Powiedzmy, że jest podzielona na 3 części. Szeroko pojęty crafting, czyli ulepszanie umiejętności i kosmetykę, eksplorację zarówno świata (a raczej okolic głównej bazy) jak i rzeczonego lore bohaterów przez prowadzenie dialogów i właściwe misje. O ile rozumiem zabieg twórców z podziałem dnia w grze na ulepszanie, misje, dialogi, to jednak po jakimś czasie robi się to dość żmudne. Ale da się z tym żyć.
Samo mięsko zabawy oczywiście tkwi w misjach. Rzecz jasna główne misje popychające fabułę do przodu są, ale nie są obowiązkowe czasowo. Oprócz nich na mapie mamy zawsze kilka innych do wyboru z różnymi nagrodami. Więc zależy to od gracza, czy chce jak najszybciej lecieć z fabułą aby odblokować wszystkich bohaterów czy woli na spokojnie zapoznawać się z mechaniką walki.
Oczwyście, że mój sposób gry to trzaskanie pobocznych misji. I co do mechaniki - jest super. Tak jak w XCOMie walka odbywa się turowo, co prawda mapy są dość małe, a misje niestety mocno powtarzalne (ot kilka celi na krzyż), jednakże zabawa tkwi na kombieniu zdolności bohaterów i uzyskaniu jak największej synergii między nimi. Na każdą misję wybieramy 3 bohaterów, a wszystkie umiejętności opierają się na kartach. Więc tak jak wspomniałem o ulepszaniu zdolności, tak należy wspomnieć, że dla każdego bohatera budujemy jego deck. I od niego zależy jak nam pójdzie potyczka. Więc pomimo wtórności misji, każde podejście możemy rozwiązywać w inny sposób i sprawdzać co nam najlepiej siedzi. Co cieszy, to małe rzeczy - na przykład to, że po wytrzaskaniu się z kart można bawić się jeszcze w destrukcje otoczenia. Skończyły się użycia kart? Nie ma sprawy! Dupnij we wroga beczką. Działa zawsze.
To co boli najbardziej, to o ile tekstury, wrogowie i pomysł są super, to z aspektu wizualnego modele bohaterów jednak zostawiają trochę do życzenia. Znaczy, gra ma spore wymagania i sporo wrzucono w detale takie jak faktura odzieży, ale zapomniano o twarzach. Imo są takie dość płaskie i bez wyrazu. A w grze, gdzie jedną z mechanik jest budowanie relacji to jednak trochę to przeszkadza.
Niemniej, jeżeli lubicie gry turowe, po XCOMie macie ziejącą pustkę, a chcielibyście pograć w coś, nawet casualowo - to jest tytuł w sam raz. A znając Firaxis, spokojnie wrzucą jakiś większy dodatek, który będzie wzbogacać grę od fabuły po zmianę mechaniki. Więc spokojnie polecam. Dobre 8/10