14/09/2020
Cześć,
jestem Miszka i jestem tu nowa. W ogolę dużo rzeczy jest dla mnie nowych...Nie miałam do tej pory z górki, raczej wszędzie po horyzont otaczały mnie góry...i to strome.
Do końca nie wszyscy wiedzą jak moje życie wyglądało, cenie sobie moją prywatność, ale wiedzą że było życie w domu u starszej pani, że później nagle tułaczka, schronisko i nowy dom, który nie dał mi tego czego potrzebowałam najbardziej- mojej przestrzeni i poszanowania tego że nie lubię za dużo, za głośno, zbyt intensywnie. Nie wiedzą wszystkiego, ale bardzo boję się szybkich ruchów, boję się patyków- taki na którym są zabawki doprowadza mnie do paniki...wiele razy mocno oberwałam, wiec wolę uważać...
Wczoraj przyjechała po mnie eM z eM i zabrali mnie do nowego domu. Takiego, w którym mam odpocząć, wyciszyć się, poznać że człowiek nie musi atakować i napastować, że człowiek może być fajny, może pomóc mi okiełznać moje lęki..a trochę ich mam, ale nie dziwcie się trochę już moją historię znacie.
Początki w nowym domu też nie były proste. Prychałam, syczałam, eM byli przerażeni. Aleee na mojej drodze pojawiła się kolejna dobra dusza. Najlepsza jaką mogłam sobie na tym etapie wymarzyć. KOCIA ciocia - profesjonalna opieka nad kotamiPrzyjechała dzisiaj do całej naszej spanikowanej trójki i pomogła nam wszystkim się wyciszyć. eM wiedzą co mają robić, ja wiem jak mam z nimi pracować. Przed nami pierwsza pielęgnacja oczu (jeszcze nie wiem do końca co z nimi nie tak, ale non stop mi z nich leci), pierwsze wyzwania węchowe, pierwsze oswajania moich lęków....Nie jest łatwo, ale dużo osób bardzo chce żeby się udało...Trzymajcie kciuki i futrzane paluchy...zaczynamy dopisywanie pięknego zakończenia.