05/06/2023
Sezon kociakowy w pełni, już na różnych grupach pojawiają się posty z kociakami adoptowanymi w wieku „same już jedzą i załatwiają się do kuwety”…. Rozstrzał jest tak duży, że widać kociaki w wieku od nawet 4-5 tygodni po 9-12.
Z jakimi problemami najczęściej zgłaszają się autorzy postów, czy też Opiekunowie z prośbą o konsultację beha:
👉 atakowanie rąk i nóg
👉 problemy z trafianiem do kuwety
👉 ssanie materiałów, palców, innych kotów – choroba sieroca
👉 atakowanie innych kotów w mało delikatny sposób
👉 intensywna wokalizacja
Te wszystkie problemy mają wspólne podłoże – zbyt wczesne odseparowanie kocięcia od matki i/lub rodzeństwa/innych kociąt. Pamiętajmy, że pierwsze 12, a nawet 16 tygodni to okres bardzo intensywnej nauki. Nazywamy go socjalizacją pierwotną. Tego okresu nie jesteśmy w stanie nadrobić w przyszłości, jeśli kociak nie nauczy się w tym wieku pewnych zachowań, to prawdopodobnie nigdy już ich nie nabędzie. Niestety jako ludzie nie jesteśmy w stanie zastąpić kociętom matki/innych kociąt. Nie ma możliwości byśmy nauczyli kociąt granic bólowych – dlaczego? Bo my pozwalamy na o wiele więcej niż przedstawiciel tego samego gatunku. Dodatkowo my nie wydamy z siebie dźwięku oznaczającego, że kociak przegina (nie próby syczenia przez człowieka nigdy nie zastąpią prawdziwych warków i syków innego kota), pozwalamy na więcej bo patrzymy na tego malucha i przecież „on tak słodko gryzie i kopie tylnymi nóżkami”….. Szkoda tylko, że z małej słodkiej kuleczki 700g zmienia się w 5kg kota o dużo większej sile, za to z tymi samymi przyzwyczajeniami atakowania rąk i nóg.
To samo tyczy się kuwety, kocięta się naśladują, we wszystkim. Więc jak widzą jednego agenta, który kopie w kuwecie to automatycznie z ciekawości robią to samo. Dla kociąt do 12 tygodnia życia zwykle ograniczamy przestrzeń do jednego pomieszczenia aby miały jak najkrótszą drogę do s*kalni. Pamiętajcie, że kociak przypomina sobie, że coś mu się chce, dosłownie w ostatniej chwili. Oznacza to, iż kuweta musi być blisko, bo w przeciwnym razie po prostu zs*ka się tam gdzie stoi. Jeśli zatem weźmiecie kociątko 5-10 tygodni i dacie mu do dyspozycji całe mieszkanie (a przecież dacie, bo będzie Wam go szkoda trzymać zamkniętego) to na 99% znajdziecie s*k na łóżku, kocu czy innym miękkim materiale. Zdarzy się tak kilka razy i gratulujemy kociakowi, właśnie uwarunkował sobie, że s*kanie na miękkie powierzchnie jest spoko. Później odkręcacie tą sytuację przez kilka miesięcy albo do końca jego życia.
Choroba sieroca to temat rzeka, jednak najczęściej występuje u właśnie kociąt zbyt wcześnie odebranych od matki/innych kociąt. Występuje na tle frustracji/chęci uspokojenia się. Oczywiście kocięta osierocone jako miot, również miewają tą przypadłość, ale szybko zwykle z tego wyrastają. Jeśli nie mają stymulacji innych zwierząt, a my im nadmiernie matkujemy (a to robimy bo przecież są słodkie i malutkie) to przepis na wieloletnią chorobę sierocą murowany.
Pół biedy jak weźmie się takiego malucha na dokocenie do kota rezydenta, jednak musicie się liczyć z tym, że to na rezydencie spocznie „obowiązek” (którego on prawdopodobnie wcale nie chce) wychowania małego bąbla. Kociak instynktownie będzie lgnął do innego kota, będzie sprawdzał na nim granice bólowe, zaczepiał go do zabawy, wsadzał ryja do miski, naśladował, śledził. To normalne zachowanie dla kociąt, czy rezydent będzie z tego zadowolony – prawdopodobnie nie. Nie dość, że pojawił mu się „intruz” na terenie to na dodatek wybitnie irytujący i namolny. Witamy wtedy konflikt społeczny w grupie na dzień dobry, który prawdopodobnie będzie trwał latami.
Kocięta nie lubią być same, więc stale nawołują człowieka/innego kota żeby mu towarzyszył. Najbardziej uciążliwe jest to oczywiście w nocy. O ile w dzień jeszcze w domu jest głośno bo się kręcimy, coś robimy. To w nocy idziemy w kimono i w domu zapada cisza. Dla kociaka jest to stresujące więc będzie chodził i gadał, żeby ktoś się nim zajął bo czuje się porzucony.
To wszystko to oczywiście tylko kropla w morzu zaburzeń, jednak są to najpopularniejsze problemy. Jak temu zaradzić?
1. Adopcja kociaka w wieku minimum 12 tygodni z miejsca gdzie przebywał w grupie lub z matką.
2. Adopcja kociąt w dwupaku, dzięki czemu będą one się uczyć od siebie nawzajem.
Zdarzają się sytuacje, że znajdziecie kociaka jedynaka w wieku poniżej 12 tygodnia. Wtedy na Was spoczywa odpowiedzialność pracy z nim, ja polecam wtedy dobrać inne kocie lub poszukać miejsca gdzie będą w stanie odpowiednio się nim zająć. Pamiętajcie jednak o koniecznej 2 tygodniowej kwarantannie!
Jeśli ktoś świadomie chce małego kotka, mimo świadomości że powinien on być z innymi kociętami/matką do 12 tyg życia bo: sąsiadowi się urodziły i już nie chce ich dłużej trzymać, koleżanka znalazła 2 kociaki więc się nimi podzielimy (a załóżmy mają 7 tyg), bierze z OLX i albo teraz albo oddadzą komuś innemu to sorki, ale na własną prośbę ładujecie się w wielkie tarapaty i już odkładajcie kasę na konsultację u beha…..
Powtórzę, bo to trzeba sobie zakodować: nie dacie rady zastąpić kociakom ani matki, ani rodzeństwa/innych kociąt! Są sytuacje podbramkowe, jednak zdarzają się na tyle rzadko, że nie łudźcie się, że akurat na was trafi. W większości osoby, do których trafia tak mały kociak same sobie go wzięły np. z rąk prywatnych bo chciały malutkiego kociaczka, którego same sobie wychowają. Pytam: I jak Wam idzie? Mało kto znajduje na ulicy 5 tygodniowe samotne kocie i zabiera je do domu z chęcią pomocy. Te osoby zwykle szukają wsparcia i słuchają. Biorą drugiego kociaka i wyrasta z niego super zsocjalizowany kot.
Ostatni i najważniejszy punkt, póki będą osoby chętne na branie malutkich kociąt w wieku 5-8 tygodni, póty „Kowalski” nie wykastruje swojej kotki bo przecież co roku udaje mu się rozdać wszystkie urodzone. Zamiast wspierać bezsensowne rozmnażalnie, weźcie kociaka z Fundacji, prywatnych rąk, które zajmują się odchowywaniem kociąt, hodowli. Po prostu od ludzi, którzy wydadzą Wam kociaka prawidłowo zsocjalizowanego, zaszczepionego, zachipowanego i odrobaczonego. Jeśli ten „Kowalski” nie będzie miał zbytu na kocięta to w końcu w nich utonie… Więc może w końcu dotrze do informacji, że matkę można wykastrować.
Tekst i foto od: Świat Kocimi Oczami