07/10/2018
Niedawno był dzień królika. Nie obchodziliśmy, nie składaliśmy życzeń.
W ogóle dawno nic nie było tu udostępniane.
Logan znów zaczął chorować. Bardzo schudł w krótkim czasie.
Zrobiliśmy badania, w których wyszły podwyższone parametry wątrobowe.
Wdrożyliśmy leczenie, które nie przynosiło efektów.
Pojechał na szpitalik do cioci Marty.
W tym czasie właśnie odbywało się to święto. Dla wszystkich tylko nie dla nas.
Stwierdziłam, że będziemy świętować, gdy stado znów będzie w komplecie.
Bardzo się bałam.
Stan Logana zaczął się poprawiać. Zaczął przybierać na wadze.
Po około tygodniu wrócił do domu gdzie nadal kontynuowaliśmy leczenie.
Logan od "początku" choroby nie miał żadnych objawów poza spadkiem wagi. Był tym samym radosnym i ruchliwym łakomczuszkiem. Zarówno w domu jak i na szpitaliku.
Po powrocie jednak nie był w aż tak dobrym stanie, aby móc wrócić do stada. Z ponownym zaprzyjaźnianiem musieliśmy zaczekać.
Misiek wrócił do domu we wtorek i mieszkał osobno.
Miał swoją dietę i leki.
Wszystko było dobrze...
W piątek Logan odszedł za tęczowy most łamiąc nam serca 🌈💔💔💔
Nie spodziewaliśmy się... Nie byliśmy gotowi...
Był taki młody...
Wczoraj odbyła się sekcja.
Wyniki: lekko wzdęty żołądek i bardzo delikatna, rozpadająca się wątroba.
W tym roku to już drugi królik z naszego stada, którego musieliśmy pożegnać.
Najpierw nasz mały Taro, a teraz biedny Logan 😭💔
Kompletnie sobie z tym nie radzę.
Już po śmierci Taro nic nie było takie samo.
Ani ta strona, ani stado, ani nasze życie.
Teraz mam ochotę zamknąć to wszystko. Usunąć, zniszczyć...
To niesprawiedliwe. To nie miało się tak skończyć.
Nie tak szybko.
Malutki,
Biegaj z resztą naszych przyjaciół po zielonych polach za tęczowym mostem 🌈😭
Zawsze będziemy pamiętać.
Zawsze pamiętamy.
Przepraszam Cię maluszku. Zawiodłam