Dazawa-Agresywna Furia

  • Home
  • Dazawa-Agresywna Furia

Dazawa-Agresywna Furia Contact information, map and directions, contact form, opening hours, services, ratings, photos, videos and announcements from Dazawa-Agresywna Furia, Pet, .

04/07/2019

Hejże!
Oddam Dazawę w ręce kogoś, kogo będzie interesować kontynuacja jej historii (jeśli szał furiowy jeszcze istnieje) :D

 -I wtedy nazwano mnie Meech Dokuczliwy!-Wykrzyknął z dumą. Zaśmiałam się po smoczemu.-Jak chcesz, mogę pokazać tobie sw...
20/08/2015



-I wtedy nazwano mnie Meech Dokuczliwy!-Wykrzyknął z dumą. Zaśmiałam się po smoczemu.-Jak chcesz, mogę pokazać tobie swoją wioskę. Przy okazji poczęstowałbym cię rybami.-Zaproponował. Pokiwałam głową zgadzając się. Dobrze będzie wiedzieć, gdzie chłopak mieszka. Przycupnęłam zapraszając go do lotu. Nieśmiało usiadł i złapał się mnie mocno. Przystawiłam się do lotu i wystrzeliłam w górę.
-Wolniej!-Zaśmiałam się ponownie przyśpieszając. Odlecieliśmy na znaczną odległość i tam zwolniłam. Meech powoli się podniósł i wskazał palcem w jakieś miejsce.-Tamtędy.-Kiwnęłam głową i skręciłam delikatnie.-Oni nie mogą cię zobaczyć. Złapią cię, więc pozwól się oprowadzić.-Mruknęłam cicho, ale nie zgłosiłam protestu.
Lecieliśmy przez pół godziny. W końcu wylądowałam przed wioską w jakimś lesie. Meech zszedł ze mnie.
-Zaczekaj tu.-Nakazał. Niechętnie go posłuchałam i wpatrywałam się w jego plecy, gdy odchodził. Wspięłam się na drzewo i położyłam na gałęzi. Odetchnęłam głośno. Żółty straszliwiec kręcił się niedaleko mnie. Ominął moje drzewo i poszedł dalej ganiając wiewiórkę. Wyszedł z zarośli na otwartą przestrzeń i zbliżył się do wioski. Jeden ze strażników go namierzył i zestrzelił w siatkę. Smok zionął ogniem, by się uwolnić, ale siatka nie puszczała. Zaczął warczeć.
Pomóc?
-Mamy małego!-Wykrzyknął wiking podchodząc do niego. Złapał za topór przy swoim pasie i odpiąl go.
Pomóc?
Smoczek warknął ponownie, ale w jego oczach widziałam strach. Wiking się zaśmiał i podniósł topór, nogą odchylając jego łeb.
Pomogę.
Podniosłam się na gałęzi, by dobrze wycelować i strzelilam w topór, nim ten opadł na szyi maleńca. Gdy wiking stał zdezorientowany zeskoczyłam z gałęzi i podreptałam w ich stronę. Człowiek odskoczył w popłochu ukrywając się w wiosce. Pazurem przejechałam po sznurze od siatki, ale ten dalej trzymał. Zastanowiłam się chwilę.
-Mówię wam, to była nocna furia!-Usłyszałam zza bram osady. Złapałam uwięzionego smoka w łapy i wzbiłam się w powietrze. Wikingowie uzbrojeni w topory wpatrywali się we mnie. Ryknęłam i strzeliłam ostrzegawczo plazmą.
-Ja ją pokonam!-Wykrzyknął Meech. Ryknęłam ponownie, gdy wysunął się z tłumu.-Walcz ze mną smoku!-Krzyknął uderzając toporem o tarczę i mrugając do mnie porozumiewawczo. Wylądowałam na ziemi uprzednio kładąc niedaleko żółtego smoka i przystawiając się do walki. Meech ruszył na mnie z uniesionym toporem, a ja odskoczyłam i zdzielilam go ogonem. On go chwycił upuszczając tarczę i wymachiwał toporem. Zamachnął nim się i już chciał go opuścić, wtedy w niego strzeliłam. Topór odleciał na kilka metrów od nas.
-Dalej Meech!
-Dasz radę Dokuczliwy!-Spojrzałam groźnie na wikingów, upewniając się, że żaden z nich mnie nie zestrzeli. Czarnowłosy puścił mój ogon i skierował się w stronę tarczy. Uśmiechnęłam się i złapałam chłopaka za ubrania w pysk. Krzyknął przerażony.
-Dazawa…-Szepnął, a ja podbiegłam do skrępowanego smoka i chwytając go w łapy odleciałam. Będąc pewna, że żaden z wikingów za nami nie podążył uwolniłam chlopaka składając mu na dloniach smoka. Ten go pogłaskal.-Myślałem, że chcesz mnie zabić.-Przyznał mocując się z siatką. Chwilę później uwolnił smoka, a ten polizał go i mruknął w moją stronę dziękując, poczym odleciał. Chlopak się usmiechnął.-Muszę im pokazać, że cię zabiłem, inaczej uznają, że nie dałem sobie rady i że nie wart jestem miana wikinga.-I co zamierzasz zrobić? Spojrzałam w stronę wioski, a Meech podszedł do mnie.-Jak to załatwić…-Zastanowił się głaszcząc mnie. Po czasie westchnął i podniósł wzrok.-Nie podołałem swojemu zadaniu! Nocna furia uciekła!-Wykrzyknął lekko zrezygnowany. Zarzuciłam go sobie na plecy.-Zgłodniałaś?-Kiwnęłam głową biegnąc w stronę osady. Zza krzaków obadałam sytuację. Okrążyłam trochę wioskę i przeskoczyłam mur tam, gdzie wydawał się niestrzeżony. Meech pokierował mną do swojego domu omijając ludzi. Weszłam do budynku zrzucając go z siebie i szukając ryb.-Tutaj.-Powiedział z usmiechem otwierając dzban. Rzuciłam się na ryby pożerając wszystkie, gdy chlopak czegoś szukał. Wyciągnął jakąś książkę, a ja się polożyłam najedzona. Czarnowłosy usiadł koło mnie i otworzył księgę.-Nigdy jej jeszcze nie czytałem.-Wyznał.-To o historii. Może znajdę tu coś na temat furii.-Zapalił świeczki i zaczął po cichu czytać. Wsłuchiwałam się w każde jego słowo i drgnęłam niespokojnie, na słowa "osada bezimiennych".

 Obudziłam się nad świtem. Przeciągnęłam się i zaciągnęłam się powietrzem. Podeszłam do jakiegoś oczka wodnego i złowiła...
14/08/2015



Obudziłam się nad świtem. Przeciągnęłam się i zaciągnęłam się powietrzem. Podeszłam do jakiegoś oczka wodnego i złowiłam kilka rybek pożerając je. Wtedy usłyszałam szelest w krzakach. Odwróciłam się instynktownie i warknęłam w tamtę stronę. Zza rośliności wyszedł Meech. Odetchnęłam cicho.
-Cześć Dazawa! Jak ci minęła noc?-Wykrzyknął z uśmiechem. W odpowiedzi zamruczałam radośnie.-To się cieszę. Mam tu coś dla ciebie.-Powiedział i wyciągnął przed moim nosem zieloną trawę. Jej zapach nie wzbudził we mnie zbytniej satysfakcji, więc spojrzałam pytająco na chłopaka. On przymrużył oczy.-Jej zapach nie doprowadza cię do obłędu?-Potrząsnęłam przecząco głową. Powinien? Odwróciłam się od niego i podreptałam w inną stronę.-To dziwne. A węgorze?-Spojrzałam na niego groźnie i warknęłam cicho.-Dobra, rozumiem. Nie chcesz mieć z nimi do czynienia.-Podrapał się po głowie. Ja spojrzałam w niebo. Coś po nim przemknęło. Spojrzałam na towarzysza.-Co? Chcesz czegoś?-Kiwnęłam milcząco głową. Podszedł do mnie.-Mów.-Zastanawiałam się, jak mu to przedstawić. Wskazałam na niego, potem na siebie i nakreśliłam na ziemi dwóch ludzi, podpisując niezręcznie "rodzina". Myślał przez chwilę a potem przytaknął.-Chodzi ci o to, czy moja rodzina o tobie wie?-Kiwnęłam głową. On się uśmiechnął.-Nie mam rodziców, a moja wioska nie interesuje się, gdzie jestem. W sumie to cieszą się, kiedy mnie nie ma. Wiesz, Meech dokuczliwy.-Zaśmiał się.-A co z tobą?-Odwróciłam wzrok. Spojrzałam znów na niebo. Jakieś koszmary leciały w naszą stronę warcząc groźnie. Zgarnęłam sobie na plecy czarnowłosego i warknęłam na smoki, gdy wylądowały przed nami.-Twoi wrogowie?
-Jeszcze nie…-Pomyślałam. Jeden z nich ryknął. Odryknęłam bojowo. Drugi wtedy się zapalił i zaatakował. Uniknęłam ataku podlatując delikatnie i strzelając w niego plazmą. Ten pierwszy splunął we mnie ogniem, przed czym również zrobiłam unik. Miałam już oddać strzał, kiedy coś we mnie wleciało. Poturlaliśmy się trochę, a gdy skonczyliśmy uzyskałam przewagę i przygwoździłam małą furię do ziemi. Warknęła niepewnie. Meech podrapał mnie.
-Ona chyba nie chce walczyć.-Czerwona kiwnęła głową. Warknęłam i poczułam ból z boku. Upadłam na ziemię przygwożdżona przez Ponocnika. Zebrałam się na strzał z plazmy, ale drugi mi to nie umożliwił. Patrzyłam na nich groźnie. Zebrali się na splunięcie, gdy jeden z nich dostał plazmą. Wtedy mnie puścił, a ja strzeliłam plazmą w kolejnego i oswobodziłam się z uścisku. Usłyszałam znajomy ryk. Zapiszczało mi w uszach. Koszmary spojrzały na siebie niepewnie, po czym odleciały. Spojrzałam na wybawiciela.
-Znowu ty?-Zapytałam zdumiona. Biała spojrzała na mnie.
-Znowu musiałam ci tyłek ratować?-Warknęłam cicho, a ona zrobiła to samo.
-Ej, to ty byłaś tamtą furią, co nam pomogła!-Wykrzyknął Meech. Uderzyłam go uchem. Spojrzał na mnie wymownie i znowu na nią.-Lepiej się czujesz widzę. To dobrze.-Uśmiechnął się. Do Bezimiennej podeszła tamta czerwona furia, a zza drzew wyskoczyły dwie inne.-To twoje smoczątka?-Zapytał schodząc ze mnie i zbliżając się w ich kierunku. Biała warknęła groźnie, ale pokréciła głową.
-Zabierz go stąd, jeśli jest ci ważny.-Powiedziała do mnie.
-Sami się stąd zabierzcie.-Odparłam.-Nie potrzebuję twojej pomocy i rad.
-A więc chcesz szybko umrzeć?
-Interesuj się sobą.-Warknęłam. Ryknęła na mnie, a ja rzuciłam się do ataku.-Lubisz ratować cudze życie i się wymądrzać?!-Warknęła tylko unikając ataku i skacząc na mnie. Przygwoździła mnie do ziemi.
-Dazawa!-Meech zrobił krok w naszym kierunku, ale wtedy trzy małe furie zagrodziły mu drogę warcząc. Spojrzałam groźnie na smoczycę.
-Na co czekasz, zabij!-Przymrużyła oczy.
-Nie lubię patrzeć, jak inni umierają.-Powiedziała cicho.-Moja przyjaciółka zginęła przez pewnego demona. Postanowiłam sobie, że nikt więcej nie umrze na moich oczach.
-To się nie patrz i odejdź.-Warknęłam. Prychnęła i zeszła ze mnie.
-Idziemy.-Rzuciła do furiąt. Kiwnęły głową i odeszły z nią. Meech podbiegł do mnie.
-Nie powinnaś się z nią kłócić.-Oznajmił drapiąc mnie.-Widać, że jest silna.
-Ale nie silniejsza ode mnie. Nie będzie mną dyrygować.-Stwierdziłam w myślach. Kiwnęłam głową do chłopaka i zaczęłam iść w pewną stromę. On dotrzymywał mi kroku. Przy naszym spacerze opowiedział mi trochę więcej o sobie.

 Lecieliśmy podziwiając widoki przez spory kawał czasu. Wtedy Meech delikatnie mnie podrapał pod pyskiem.-Wyląduj proszę...
11/08/2015



Lecieliśmy podziwiając widoki przez spory kawał czasu. Wtedy Meech delikatnie mnie podrapał pod pyskiem.
-Wyląduj proszę.-Posłusznie to zrobiłam. Wylądowałam na pniu jakiegoś drzewa i pomogłam mu z siebie zejść. Kiedy zszedł uśmiechnął się do mnie i już chciał odchodzić, kiedy nagle spod ziemi wyskoczył szeptozgon. Chłopak krzyknął, a ja zawarczałam groźnie. Smok ruszył z atakiem w stronę mojego nowego jeźdźca. Skoczyłam przed niego i strzeliłam plazmą odpychając wroga. Zawarczałam w stronę Meecha. Kiwnął głową i zaczął uciekać. Szeptozgon ryknął groźnie i rzucił się do ataku. Strzeliłam po raz kolejny plazmą i odskoczyłam unikając kolców. Ryknęłam ostrzegawczo. Chciałam uderzyć go łapą gdy zaczął się wić w moją stronę, ale wtedy wzbił w powietrze i schował się pod ziemią. Zaczęłam śledzić jego wędrówkę podążając za nim. Wtedy zauważyłam śnieżnobiałą furię, a przy niej Meecha. Pod chłopakiem ziemia zaczęła się niebezpiecznie kruszyć. Ryknęłam i ruszyłam na ratunek, ale owa furia mnie wyprzedziła. Uratowała go przed atakiem smoka. Ryknęła do niego przerażająco głośno, aż mi w uszach zapiszczało, ale również przyłączyłam się do przeganiania. Schował się pod ziemię i uciekł w inną stronę. Odetchnęłam z ulgą widząc, że czarnowłosy jest cały.
-Daazawa.-Zaczęłam.
-Bezimienna.-Odpowiedziała cicho i bez zainteresowania.
-Dzięki za pomoc.-Podeszłam do chłopaka, a on mnie pogłaskał.
-Twój jeździec?-Kiwnęłam w odpowiedzi głową. Meech chciał jej dotknąć, ale ta tylko warknęła.
-Nie skrzywdzi cię.-Oznajmiłam.
-Mam jeźdźca. Nie chcę kolejnego.-Zastanowiłam się.
-Gdzie jest w takim razie?-Zapytałam. Ona odwróciła wzrok i westchnęła cicho, prawie niesłyszalnie.
-Szukam jej.
-Rozmawiacie?-Wtrącił niebieskooki. Kiwnęłam głową nie spuszczając wzroku z białej smoczycy.-Jesteś wygłodzona. Mogę pomóc.-Zapewnił. Warknęłam cicho wyrażając dezaprobatę. Bezimienna uskoczyła od nas na inną skałę. Chłopak spojrzał na mnie wyczekująco. Zrezygnowana podążyłam za nią. Spojrzała na mnie z góry.
-Czego chcesz?
-Możemy pomóc.-Powiedziałam cicho bez wyrazu zadowolenia. Warknęła w odpowiedzi. No nie, to ja chce jej pomóc, a ona warczy?! Odwarknęłam również. Zaczęłyśmy na siebie warczeć. Nabrałam chęci by na nią skoczyć. Wtedy stanął przede mną Meech.
-Daj jej spokój. Jest osłabiona.-Warknęłam w odpowiedzi. Ale odeszłam na znaczną odległość. Słyszałam coś z jego ust, ale potem Bezimienna zeskoczyła i zniknęła mi z oczu. Meech do mnie podszedł i podrapał mnie za uszami.
-Ja muszę wracać.-Powiedział spokojnie i zaczął odchodzić. Ułożyłam się wygodnie na trawię i spokojnie zapadłam w sen.

 Wylądowałam...W ogóle nie zmęczona...szłam z 5 kilometrów gdy zaczął się ranek robić...Przed sobą słyszałam kroki...Sch...
08/08/2015


Wylądowałam...W ogóle nie zmęczona...szłam z 5 kilometrów gdy zaczął się ranek robić...Przed sobą słyszałam kroki...Schowałam się za kamień...Tylko po co?
Wyszłam z tej kryjówki i zobaczyłam młodego wikinga...Miał niebieskie oczy i czarne włosy...Staliśmy tak nieruchomo...Odejść czy nadal stać?
Powoli do mnie podchodził...Warknęłam...Nie zadziałało...
-Cześć smoczku...-powiedział nieznajomy
-Smoczyco jeśli łaska-pomyślałam
-Jestem Meech -powiedział
Zaczęłam się śmiać po swojemu...Jak można skrzywdzić dziecko nazywając go Meech?
-Wiem śmieszne imię...Ale rodzice mówili,że to odgania złe dusze-powiedział ''Meech''
-Chyba złe smoki-pomyślałam
Ciągle podchodził...Ja zaczęłam na niego warczeć..Wyciągnął do mnie rękę...
-Na co mi ta ręka? Mam ją ugryźć?-pomyślałam...
Jednak coś w sercu ciągnęło mnie abym przybliżyła się do tej ręki...Nie mogłam się powstrzymać...Przybliżyłam swój łepek...Nagle dziwnie się poczułam...Byłam...Zakochana w tym Meechu...Ale nie tak jak smok w smoku...Tylko...to była taka więź...nie mogłam tego opisać...
-Ciekawe jak masz na imię-powiedział
Nie pozwoliłabym mu aby mi dał imię...Wzięłam patyk i napisałam na ziemi ''Dezawa''
-Mądra jesteś-powiedział
-No wiem-pomyślałam...
Nagle wiking gdzieś poszedł...Zostawił mnie?
Wrócił po minucie z rybką...O matko! z Rybką...A byłam głodna...Mmmm
-łap-powiedział rzucając rybkę do mnie
Złapałam i zjadłam...Tak jak myślałam...Była pyszna!
Meech do mnie podszedł...Pogłaskał mnie pod bródką...Było nawet przyjemne...
-Wy smoki macie fajnie-powiedział-Możecie latać i zwiedzać co tylko chcecie...
Hmm...Chciałby sobie polatać?
Wzięłam go na plecy i wzbiłam się do lotu...Wystraszony trzymał się mnie mocno
-B..B..Boje się!-krzyczał
-Trudno-pomyślałam
Leciałam już prosto...i już wolniej...Meech już mnie puścił...
-WoW! Piękne widoki-powiedział
-Zgadzam się -pomyślałam
__________________
CDN a tu zdjęcie Meech'a

Pierwszy dzień na wolności i dwóch wpojonych we mnie...To ja aż taka piękna? xDDD
08/08/2015

Pierwszy dzień na wolności i dwóch wpojonych we mnie...To ja aż taka piękna? xDDD

08/08/2015

Pierwszy Opek

Gdy byłam dzieckiem...Moi rodzice nie mieli tylko mnie...Była nas cała gromadka...Ja byłam wyjątkiem...Najgorsza,najniegrzeczniejsza...oraz najsilniejsza...Szczerze mówiąc zabiłam jednego brata...Tylko przez to,że mnie przezwał...
Rodzice porzucili mnie przy wiosce wikingów...Oni mnie złapali i kazali walczyć z innymi smokami...Zawsze wygrywałam...Pewnego razu walczyłam z gronklem...Był cały czarny....
-Nie dam się zabić-powiedział ze złością
-Ok...Dam Fory-powiedziałam z szyderczym uśmiechem...
START-Krzyknął jeden z wikingów...
Gronkiel leciał...Ja sobie usiadłam...Był blisko...Chciał zaatakować a ja strzeliłam plazmą...I bum...Nie ma gronkla!
-WYGRAŁA DAZAWA-krzyknął ten sam wiking...
Wieczorem leżałam w klatce...Nagle się otworzyła...Za nią nie było nikogo...
Szansa...Wyleciałam szybko...Gdy byłam już daleko od wioski zwolniłam...Wolność...I tak ma być!

08/08/2015

Em Em...
OTO JA:
imię: Dazawa (skrót:Daz)
płeć: Samica :D
Rodzina: Nie mam (miałam ale mnie porzucili)
Partner: Brak...Wszyscy się boją
Wiek: 16
Cechy: Agresywna...
Wady: Szybko się wkurza...
Zalety: Nie znam (hihi)
Węgorze: Beee
Smoczy miętka Mniam!
To na tyle :D

Address


Website

Alerts

Be the first to know and let us send you an email when Dazawa-Agresywna Furia posts news and promotions. Your email address will not be used for any other purpose, and you can unsubscribe at any time.

Shortcuts

  • Address
  • Alerts
  • Claim ownership or report listing
  • Want your business to be the top-listed Pet Store/pet Service?

Share