18/02/2021
Hej !
Tak jak wiecie, a może i nie…
Leon miał we wrześniu wypadek na padoku i wydawało mi się, że nagle wszystko legło w gruzach, że to już nie jest ten sam koń...bo mój koń nie gryzie, kiedy chce do niego podejść, nie kopie, kiedy chce go dotknąć i lubi towarzystwo człowieka. A więc gdzie podział się mój towarzyski i bardzo grzeczny koń?
Długo zadawałam sobie to pytanie… Płakałam nie raz, ani nie dwa, bo czułam się zagubiona i zawiedziona, że koń, z którym zaczynałam tworzyć coś fajnego zmienił się o 180 stopni. Jego zachowanie było spowodowane oczywiście strachem i traumą, która zagnieździła się w jego głowie bardzo trwale i jest z nami do dziś.
Początkowo duży problem stanowiły najzwyklejsze czynności, które do tej pory wydawały mi się naprawdę oczywiste i nie widziałam w nich nic nadzwyczajnego.
Mówię tu o np. czyszczeniu albo po prostu sprowadzeniu konia z padoku. Pierwsze co się działo, kiedy stawałam przed boksem lub padokiem młodego- kolejna obawa, że znowu spróbuje mnie zaatakować. Z tym nie było żartów… On nie pokazywał, że mu się to nie podoba… Po prostu atakował. O ile pewne zachowania z czasem udało się wypracować i podstawowe czynności zaczęły wyglądać tak jak kiedyś, to został jeden problem…
Psikanie grzywy,ogona, czy nawet smarowanie jakiś ranek, czy zadrapań. Sytuacja ta sama… Nie chcę cię, idź stąd, nie podchodź.
Z tym już nie dawałam sobie rady i poprosiłam Gabi o pomoc.
Wystarczyło jedno spotkanie żeby uzmysłowić mi- dlaczego tak a nie inaczej, jak pracować z Leonem i stopniowo przywracać jego zaufanie i pokazać mu, że nikt mu nie chce zrobić krzywdy. Gabi pokazała nam pewne ćwiczenia i oczywiście próby psikania wyglądały tak samo jak i przedtem… Aż w końcu mogłam wyciągnąć odżywkę i śmiało popsikać grzywę mojemu koniu ! Taka drobnostka….a daje tyle szczęścia !
Wciąż nad tym pracujemy, ale widzę, że zaczyna wracać mój prawdziwy Leon !
Leon przed wypadkiem !
Z całego serduszka dziękuję Gabi za pomoc, bo bez niej nie dalibyśmy rady