Pierwszy dzień na pastwisku
Kiedy w szóstym roku hodowli człowiek zaczyna nabierać dystansu i dociera do niego, co też najlepszego narobił...😜
Tosia, kozie wcielenie łagodności
Konkurs na największego miziaka w naszej zagrodzie zawsze wygrywa Tosia, jedna z sierotek Meli. Biegaliśmy do koziarni po nocach z butelkami, żeby je odchować. Wyprowadzaliśmy na wybieg jak pieski przy nogach, żeby stado je zaakceptowało i przyjęło, bo nie miały mamy, która by je broniła. Przutulaliśmy, bo tego chciały. Całe lato upłynęło pod znakiem czarnego zwierza, bo w tym samym roku przybyła do nas również Zoi, mała kulka o czarodziejskich mocach. Opłaciło się. Czułość, która jest w ich oczach, możliwość przytulania do ich lśniących futerek, wynagradzają każdy trud.