Byliśmy na łące.
Świeciło słońce.
Długo hasaliśmy.
Gdy wracaliśmy,
znaleźliśmy jeża.
Pod drzewem leżał.
Nie ruszał się wcale
przezorny malec.
Dookoła cisza...
Złodziejaszek się zbliża,
lecz zmysły pracują.
Mój refleks zawsze górą!
Pulidance zawsze na czasie!
Zawsze i wszędzie tańczyć da się!
Gimnastyka jest wskazana;
Danka ćwiczy każdego rana.
Gdy Okrągły ma ochotę pofruwać,
to ja muszę przy lądowaniu czuwać.
Uprzejmie informuję, że znowu bym coś zjadł.
Danka ostro protestuje. Chce, bym z głodu padł?!
O rany!
To chyba "padnięty" zamek dmuchany!
Ratujcie!
Danka i Stachu, proszę, napompujcie!
Każde ciasteczko inaczej smakuje.
Każdym ciasteczkiem się delektuję.
"W życiu tak się zdarza!
Raz dorożkarz kopnie konia,
raz koń dorożkarza."
I tyle je widziałem,
a tak bardzo się starałem!
Nie ma wspólnej zabawy,
choć nie popełniłem gafy.
Podgryzam Okrągłego z wielkiej miłości!
Jest do tego przyzwyczajony, więc się nie złości.
Skaczę dość wysoko,
jak na moje oko.
Wcale się nie chwalę.
Po prostu mam talent.
Okrągły utknął w ślepym tunelu!
Miotał się chwilę bez sensu i celu.
Migiem ruszyłem mu na ratunek.
Pomagam i okazuję szacunek.
Czy to dmuchany zamek po przejściach, czy atrapa morskich fal?
Nie zastanawiając się zbyt długo urządziłem sobie bal!
Na pewno jesteście ciekawi,
gdzie dekielek ukryłem.
Zobaczcie czy Danka tu trafi;
długą drogę przebyłem.
Gdzie ten dekielek schować?
Nie mogę się zdecydować!
Danka mnie obserwuje,
więc wciąż drepczę i główkuję.
Dziś były wujka urodziny.
Do rana trwała huczna zabawa.
Zebrał się cały dom rodzinny.
Balonów mnóstwo, jak na karnawał!
Sam się z tego nie obiorę!
Danka lamentuje.
Stachu: "Chyba go ogolę!"
Myślę, że żartuje.
Okrągły się nudzi.
Muszę go pobudzić.
Na nic me starania.
Rozrusza go Dania!
Czasami lubię brodzić,
by łapki i brzuch schłodzić.
Woda ciepła jak zupa!
Nie atakuje upał.
Etui na telefon znalazłem!
Wyniuchałem, że to Danusi.
Aż dwadzieścia cztery ary zlazłem!
Przecież ma pańcia mieć to musi!
Dziś łóżko różowe ja okupuję,
a Danka na piachu niech plażuje.
Dziewczę idzie brzegiem morza.
Stachu śpi jak niedźwiedź stary.
Ja bym chętnie mewę pożarł,
ale obawiam się kary.
Joserą się zadowalam.
Smakuje lepiej niż w domu.
Wszystko zeżreć się postaram.
Nie dam ziarenka nikomu!
Dla niedowiarków, którzy myślą, że Danka mnie na siłę zanurza w wodzie.
Uwielbiam kąpiel w Bałtyku, bo woda morska sprzyja zdrowiu i urodzie.
Nad Bałtykiem zdarza się miejscami,
że brzeg jest pokryty glonami.
Nie chciałem, by wplątały mi się w płaszcz,
więc znalazłem sposób. Patrz i klaszcz!
Najpierw na plaży baraszkowaliśmy,
a potem na wydmy wskoczyliśmy.
Dojrzałem Stacha!
Trochę się waha
czy iść tą drogą.
Ruszyłem w pogoń!
Jak się bawię, to się bawię!
Czy na dróżce, czy na trawie
muszę ćwiczyć wygibasy.
Standardowo kilka razy.
Położyli mnie na cztery łopatki
i wetknęli w łapki okrągłe watki.
Czuję, że znowu rytuał odwalą
- masaż stóp. Aż do zabiegu się palą!
Nic się nie dzieje!
W powietrzu wisi nuda.
Nawet nie wieje.
Do sąsiada się udać?