Poniżej przedstawiamy wywiad ze słynnym Cześkiem vel Ciasteczkowym Potworem.
C: Witam. Nazywam się Czester, choć wiele osób mówi do mnie Cześ lub Miś-Miś. Urodziłem się w 2010 roku, od kilku lat mieszkam w schronisku, gdzie zajmuję sam duży wybieg. Mam tam dostęp do domku pracowników i zdarza mi się wpaść do nich po coś dobrego.
C: Nie. Moja historia jest podobna do większości znajomych, których tu poznałem. Od dzieciaka miałem Rodzinę, Mamę, Tatę, mieszkaliśmy razem, kochali mnie. Rozpieszczali. Tak mijały nam lata. To był wspaniały czas! Nagle któregoś dnia w naszym domu pojawił się mały Upiór. Pachniał inaczej niż my i chciałem bronić Rodziców przed tym Upiorem. Nikt mnie nie ostrzegł, że ON się zjawi. Upiór wywrócił świat do góry nogami, od tego czasu Rodzice przestali mnie kochać i zajęli się tylko Nim, a ja byłem zamykany w innym pomieszczeniu. Bardzo chciałem być częścią Rodziny, jednak zostałem wygnany.
K: Czy to tak znalazłeś się w schronisku?
C: Tak. Mama i Tata po prostu przestali mnie kochać... a przecież nie zrobiłem nic złego! Chciałem poznać Upiora i się z nim zaprzyjaźnić...
K: Widzę, że mimo, że minęło już tyle czasu, nadal wzbudza to w Tobie silne emocje...
C: Tak, chyba na zawsze odbiło się to na mojej osobowości... Ciężko mi teraz zaufać na nowo Człowiekowi. W schronisku spędziłem kilka lat - tu poznałem Kasię, z którą połączyła mnie niesamowita więź. Kasia pracowała w schronisku, chodziła ze mną na spacery i razem przełamywaliśmy bariery zaufania. Później poznałem nową Kobietę. Zaprosiła mnie do swojego Domu. Niestety bała się mnie. Nie jestem potworem (chyba, że ciasteczkowym) [wybucha śmiechem i patrzy rozmarzonym wzrokiem w dal]. Chciałem po prostu mieć trochę przestrzeni tylko dla siebie - wiesz, każdy czasem potrzebuje pobyć sam...
K: Czy to wtedy po raz kolejny wróciłeś do schroniska?
C: Niestety tak. Od tamtej pory znów ufam mniej ludziom. W moim życiu pojawia się wiele wolontariuszy. Była Agnieszka, którą bardzo kocham, Kasia - o której już wspominałem wcześniej, teraz kocham drugą Kasię.
K: Za co najbardziej kochasz te dziewczyny?
C: Za smaczki i zabawki, które mi przynoszą! Haha, żartuję! Nie jestem materialistą. Chyba najbardziej kocham je za to, że zabierają mnie na wycieczki poza schronisko. Byłem już na dogtrekkingach z innymi psami, odwiedziłem Beskidy, Rudzkie Lasy, Mysłowice, Katowice. Byłem też kilka razy na Pogorii. [uśmiecha się szeroko]
K: Czy to miłe wspomnienia?
C: Oczywiście! Pogoria to duży zbiornik wodny z wodą czystą jak łza. Często w lecie jeździmy tam, bo bardzo lubię pływać. Taplam się w wodzie całymi dniami, bawimy się gumowymi kaczuszkami. Objadamy suszonym mięsem.
K: Opowiedz nam o innych psach. Masz jakieś psie znajomości?
C: Zacznę może od tego, że jestem psem, który - jak większość ludzi - ma swoje sympatie i antypatie. Nie przepadam za owczarkami. Co do sympatii - co niedzielę chodzimy w stałym stadzie podopiecznych Okiem Wilka. Północniaki przychodzą i znajdują domki. Poznałem ich całą masę. Mój ulubiony funfel ze schroniska to Skiper. Jest tak duży jak ja, a może nawet ciut większy. Razem pracowaliśmy z oponą. Poza tym jest tu najdłużej ze wszystkich psiaków (poza mną i Maczo), a ja stawiam na długie znajomości. Często, gdy psa nie znam próbuję mu wklepać... ekhm, no co? Jestem trochę łobuzem. [Uśmiecha się szarmancko, widać błysk w oku]. Ale lubię większość suczek. Mam ulubioną koleżankę Shinu - to suczka mojej wolontariuszki. Jest nieduża, za to szalona. Trochę mnie onieśmiela. Przy niej jestem lepszą wersją siebie!
K: Opowiedz nam o swoim wymarzonym Domu. O wymarzonej Rodzinie.
C: Chciałbym zamieszkać z aktywnymi Ludźmi. Chciałbym móc dalej chodzić na górskie wycieczki lub pływać w jeziorze. Marzy mi się Rodzina, która uważa, że PIES BRUDNY, TO PIES SZCZĘŚLIWY. Ze względu na przygodę z Upiorem, nie chcę zamieszkać z dziećmi. Na pewno nie z małymi. Inne zwierzęta też nie są mi do szczęścia potrzebne - chyba, że znajdzie się jeszcze druga Shinu? [Wybucha śmiechem, a jego oczy błyszczą się radością].
K: A jak z mieszkaniem?
C: Mieszkałem już w mieszkaniu, nie przeszkadza mi to, chociaż najlepiej się czuję w ogrodzie z możliwością wejścia do domu.
K: Rozumiem. Czy interesuje Cię kariera psa łańcuchowego?
C: Żartujesz?! Oczywiście, że nie. Jestem wolną duszą. Uwielbiam biegać za zabawkami, aportuję, lubię czuć wiatr w futrze. Potrzebuję niezależności, jeżeli ktoś będzie próbował mnie do czegoś zmusić - nie ręczę za siebie!
K: Jesteś bardzo stanowczy w tej kwestii.
C: Tak, to samo powtarzam mojej wolontariuszce. Chcę mieć Dom, ale nie pierwszy-lepszy. Chcę mieć taki Dom, gdzie będę szczęśliwy - tylko wtedy można liczyć na to, że sam dam z siebie wszystko.
K: Cześku, bardzo dziękuję Ci za poświęcony czas. Czy na koniec możesz mi jeszcze opowiedzieć o ulubionym sposobie na przywitanie Kasi?
C: [m***a mu ogon] Kasię zawsze witam w ten sam sposób. Wysokie HOP i buziak przez cały policzek.
K: Dziękuję Czesiu, trzymamy mocno kciuki, aby ten wywiad trafił do osoby, która jeszcze nie wie o tym, że pokocha Cię nad życie i zrobi dla Ciebie wszystko.
C: Dziękuję! Proszę, poczęstuj się przed wyjściem pysznym suszonym mięskiem.