To Misti, która bardzo pilnie szuka domu!
Misti ma łagodny charakter: lubi mizianko, często sama o nie zaczepia. Uwielbia też się bawić, więc przyszły opiekun musi zapewniać jej dużo zabaw i atrakcji.
Misti lubi towarzystwo innych kotów. Pieski jej nie przeszkadzają.
Misti została wyciągnięta z bardzo złego miejsca. Z miejsca, gdzie jedni ludzie koty rozmnażają (żeby nie zabrakło), a drudzy trują. I nikt nie ma dla nich serca, ani litości.
Obecnie Misti w niczym nie przypomina kota, którym była w bezdomności. Wyrosła z niej zjawiskowa, puchata księżniczka.
Misty jest wykastrowana, zaczipowana, testy FIV i FELV ujemne, ma około roku.
Misty przeszła bardzo dużo, więc szukamy jej mądrego, kochającego domu. Bardzo chętnie w dwupaku z rudą Laurką!
Warunki adopcji:
☎️ rozmowa telefoniczna, video rozmowa
🏠 osiatkowane okna i balkon
📄 podpisanie umowy adopcyjnej
Chcesz adoptować Misti? Zadzwoń (791 724 050) lub napisz wiadomość na fb.
Kochani, Laurka jest już w Polsce i bardzo pilnie szuka swojego domu!
Laurka urodziła się w strasznym miejscu, gdzie koty traktuje się jak szkodniki. Ich życie trwa krótko i pełne jest cierpienia.
Mimo to Laurka zaufała człowiekowi i dzięki temu odmieniła swój los. Ulicę zamieniła na kanapę, a lęk przed człowiekiem na miłość.
Laura to wyjątkowa, ruda kotka. Wyjątkowe jest umaszczenie, typowe dla kocurów. Wyjątkowy charakter. Laurka to tygrys w ciele kompaktowego kota. Jest energiczna, temperamentna, ma głowę pełną szalonych pomysłów, a kiedy zaufa, staje się słodkim miziusiem. Jednak nie jest to laleczka do noszenia na rękach: Laura jak prawdziwy, dumny kot, oczekuje respektowania jej granic, wtedy jest gotowa w pełni zaufać i pokazać jak miłym jest kotem.
Laura przeszła badania i ma wzorowe wyniki. Prawdopodobnie będzie potrzebowała karmy dla kocich alergików, jesteśmy w fazie testów, jednak koszty jej utrzymania nie różnią się od kotów nie-alergików.
Laura ma 1,5 roku, jest wykastrowana, testy FIV/FELV ujemne.
Laura przeszła bardzo dużo, więc szukamy jej mądrego, kochającego domu: najlepiej na terenie Wrocławia, Poznania lub Katowic.
Warunki adopcji:
- rozmowa telefoniczna, wizyta przedadopcyjna
- osiatkowane okna i balkon
- podpisanie umowy adopcyjnej
Chcesz adoptować Laurę? Zadzwoń (791 724 050) lub napisz wiadomość na fb.
🇬🇷🐈 Zobaczcie jak wyrósł Pedro/Hasiok!
Kto, by pomyślał, że z tego zapchlonego, wychudzonego śmietnikowego kotka wyrośnie taki przystojniaczek :) Nie no, żartuję: ja to wiedziałam ;) Takie koty przechodzą niesamowite metamorfozy, kiedy ktoś się nimi zaopiekuje.
Pedro jest już po kastracji, wszystko wskazuje na to, że dawny uraz w okolicach żeber nie rzutuje na jego zdrowie, jest pełen energii i skory do zabawy z innymi kotami. Pedro jest FIV plus, ale po odpowiedniej socjalizacji z izolacją może zamieszkać z innym kotem. A on naprawdę kocha kocie towarzystwo.
Może ktoś chciałby podarować mu domek? Szukamy dla niego domu niewychodzącego, z zabezpieczonymi na balkon/okna, świadomego kocich potrzeb: tak, by człowiek już nigdy nie zawiódł Pedro. Koszty transportu pokrywamy my.
🇬🇷🐈 Dawno nie pokazywałam Wam Szefa (Sierściuszka). Trudno uwierzyć, że z kota złapanego w stanie krytycznym w klatkę łapkę, który człowieka próbował zabić przez kraty klatki, "wyrósł" taki miziak.
Ale cóż z tego, skoro szansę Szefa na adopcję są tak mniej więcej na poziomie zero. Chcielibyśmy ratować więcej takich kotów jak on, ale nie mamy już na to po ludzku miejsca.
A takie koty są tak bardzo szczęśliwe, kiedy poczują się bezpieczne w domu. W cieple. Z pełną miską. Z człowiekiem, który pogłaska. Są pełne miłości, urocze, w ogóle nie interesuje ich świat na zewnątrz, bo doskonale wiedzą jak jest w bezdomności. Jednak adopcje takich kotów to jak cud...
🇬🇷🐈 Nowy Gremlin dostał imię: Cukierek. Został Cukierkiem, bo w Grecji mówią, że ma niezwykłe, "cukrowe" umaszczenie.
Ale to co żyło na i w środku Cukierka nas przeraziło. Widzieliśmy już naprawdę dużo rzeczy, ale z niego dosłownie odpadało "błoto", które było najpewniej odchodami pasożytów. Cały transporter, w którym do nas jechał, był w czarnych "paprochach".
Najgorzej było z uszami, bo wystarczyło kilka kropel płynu do czyszczenia kocich uszu, a zaczęły z nich wypływać odchody pasożytów w takiej ilości, że nie mam pojęcia jak to się zmieściło w takim maleństwie. Myślę, że ten kot nic nie słyszał.
Jakby tego było mało, do delikatnej skóry przyczepione były pasożyty trochę przypominające kleszcze, a po wychudzonych ciałku biegały legiony pcheł. Cukierek ma też dużo małych ranek: od pasożytów albo od drapania.
Aby ulżyć mu w cierpieniu, usunęliśmy z pomocą mokrych chusteczek największe robale, wykąpaliśmy go w rozcieńczonym kocim szamponie i podaliśmy tabletkę na pasożyty zewnętrzne z dawką dostosowaną do rozmiarów tego mikro ciałka. Wydaje się, że pomogło mu to, bo już na drugi dzień zaczął zachowywać się jak żywiołowe, pełne energii kocie dziecko.
Niestety Cukiereczek ma też powikłania po kocim katarze, nie ma głosu. ALe oczy po podaniu antybiotyków są już w bardzo dobrym stanie. Jest bardzo wychudzony (szczególnie w porównaniu do sióstr, które są już okrągłe od ciągłego jedzenia), ale ma apetyt.
🇬🇷🐈 Słyszeliście stereotypy o szylkretach?
Że są szalone. Że indywidualistki. Że są charakterne. No to Luna to 100% przedstawicielka tego opisu.
Laura jest przemiziastą koteczką. Uwielbia być blisko człowieka, prosi o głaski, domaga się uwagi, chodzi za człowiekiem. Ale spróbujcie wziąć ją na rączki… no po takim numerze nie ma żartów, trzeba przeprosić, spokojnie odejść, a potem błagać o wybaczenie smaczkami.
Jej miziasta natura interesująco ściera się z drugą stroną jej osobowości, pt: “będę biegała jak szalony demon po domu, polując na wszystkie zabawki i koty, które staną na mojej drodze”.
Nowych kotów nie lubi, ale po okresie buntu i nienawiści odpuszcza i akceptuje je, oczywiście trzymając na stosowny dystans.
Luna, podobnie jak siostra Laura, została odłowiona na kastrację jako dzikus. Nie chciałam, by wracała w miejsce bytowania, bo tam gdzie się urodziła, koty żyją bardzo krótko i umierają w strasznych męczarniach: od lat systematyczne ktoś podkłada tam trutki. Dzisiaj Luna to przemiziasty kot, który marzy o swoim domu.
Chcielibyśmy uratować kolejne koty, które tak jak Luna, któe urodziły się w złych miejscach, ale najpierw nasi podopieczni muszą znaleźć domy, bo zwyczajnie nie mamy już miejsca.
Luna jest gotowa do adopcji: wykastrowana, ma około 1,5 roku, chętnie pojedzie do nowego domku z rudą siostrą Laurą.
Szukamy dla niej domku we Wrocławiu lub Poznaniu (ale dla dobrego domu rozważymy też inne lokalizacje).
Warunki adopcji:
- rozmowa telefoniczna, video rozmowa, wizyta przedadopcyjna
- osiatkowane okna i balkon
- podpisanie umowy adopcyjnej
W sprawie adopcji proszę o telefon (791 724 050) lub wiadomość na FB. Nie odpowiadam na SMS-y.
Nie możesz podarować Lunie domku? Proszę udostępnij
🇬🇷🐈 Pamiętacie jeszcze naszą rudą Laurkę?
Laura została odłowiona na kastrację jako dzikus. Nie chciałam, by wracała w miejsce bytowania, bo tam gdzie się urodziła, koty żyją bardzo krótko i umierają w strasznych męczarniach: od lat systematyczne ktoś podkłada tam trutki.
Dzisiaj Laura nie ma w sobie cienia dzikusa, ale ma swój charakterek i miewa szalone pomysły, a jak kogoś polubi, to wychodzi z niej natura miziusia. Na co dzień jej ulubionym zajęciem jest ganianie z siostrą i zabawa kocimi zabawkami. Super moc? Ten kot jest bardzo wysokopienny i asertywny.
Laura: jak wiele rudych kotów, cierpi na alergie pokarmowe.
Chcielibyśmy uratować kolejne koty, które tak jak Laura, urodziły się w złych miejscach, ale najpierw nasi podopieczni muszą znaleźć domy, bo zwyczajnie nie mamy już miejsca.
Laura jest gotowa do adopcji: wykastrowana, ma około 1,5 roku, chętnie pojedzie do nowego domku z siostrą szylkretką.
Szukamy dla niej domku we Wrocławiu lub Poznaniu (ale dla dobrego domu rozważymy też inne lokalizacje).
Warunki adopcji:
- rozmowa telefoniczna, video rozmowa, wizyta przedadopcyjna
- osiatkowane okna i balkon
- podpisanie umowy adopcyjnej
W sprawie adopcji proszę o telefon (791 724 050) lub wiadomość na FB. Nie odpowiadam na SMS-y.
Nie możesz podarować Laurze domku? Proszę udostępnij
🇬🇷🐈 Zielonooka piękność szuka domu
Zuzia w październiku może przyjechać do Polski!!!!!!!!!!
🖤🤍Zuzia – przeinteligentna kotka o magnetycznym spojrzeniu szuka domku!
🙀Jest jeden taki kot u nas, który trochę “zgubił się” w ogłoszeniach adopcyjnych maluchów i starszych kotów. To Zuzia.
😿Zuzię wzięliśmy od karmiciela, bo zaniepokoił nas jej stan (była bardzo chuda, przeraźliwie zarobaczona i miała ledwo 5 miesięcy, więc oceniłam, że jej szanse na przeżycie zimy na ulicy są raczej żadne).
😻Jaka jest Zuzia? To miziak, lubi się potulkać, spać obok człowieka i pomruczeć do uszka. Lubi też porozrabiać, bo to wciąż dzieciak, marok.
👀🧠Ale to co wyróżnia Zuzie, to hipnotyczne zielone oczy i.. inteligencja. Zuzia to prawdziwy bystrzak. Mam wrażenie, że ten kot intelektualnie jest zawsze krok przede mną xd Myślę, że świadomy opiekun będzie zachwycony inteligencją Zuzi, jej zmysłem obserwacji i potencjałem.
😸Zuzia jest wykastrowana, zachipowana i zaszczepiona. FIV/FELV ujemne. Lubi inne koty i psy.
🏠Szukamy jej domku niewychodzącego, z zabezpieczonymi oknami/balkonem. Najchętniej na terenie Wrocławia, ale rozważymy też inne lokalizacje. Dokumenty oraz transport ogarniamy i opłacamy my.
👉Domku dla Zuzi gdzie jesteś? W sprawie adopcji Zuzi proszę o wiadomość prywatną na fb lub kontakt telefoniczny (880 439 904).
🇬🇷🐈 Czy wiecie, że 90% kociąt nie dożywa 3 miesiąca życia w bezdomności? Czy potraficie wyobrazić sobie ile milionów kotów co roku umiera na ulicy, a ludzkie oczy często nawet tego nie notują (wiele z nich to koty, które umierają, zanim otworzą oczy).
Nasz Gremliny już od dawna są zabezpieczone. Karmimy je mokrą karmą z probiotykami. Dostały antybiotyki na koci katar. Łagodne pasty na odrobaczenie. Suplementy na wzmocnienie. Cały czas jeszcze troszkę karmi je mamusia.
A mimo to, nie ma tygodnia by coś im nie dolegało. Jak się skończył koci katar, to zaczęła się biegunki. Jak skończyły się biegunki, to były jakieś lekko osowiałe. Jak i to opanowaliśmy, i 3 siostry poczuły się wyśmienicie, to najmniejsze i najsłabsze kocie z miotu dało nam naprawdę mocno popalić.
To maleństwo dwa dni temu, późnym wieczorem, zaliczyło taki zjazd, że gdyby to stało się na początku naszej przygody z kociętami, kiedy nie mieliśmy jeszcze doświadczenia i weterynarzy, którzy służą radą, nie wiem czy finał tej sytuacji byłby pozytywny. W każdym razie poważnie baliśmy się, czy dożyje rana - i drogi do weterynarza.
Na szczęście malutka dochodzi do siebie i właściwie dzisiaj trudno uwierzyć, że dopiero co “umierała”.
Kociąt w tym miocie było 7. Zanim się o nich dowiedzieliśmy, 3 już zginęły. Trudno nam uwierzyć, że pozostałe kociątka, z wychudzoną jak szkielet matką, bez zabrania z ulicy, byłyby w stanie dożyć dorosłości.
🇬🇷🐈 Co u Gremlinków? Różnie: jeszcze dobrze nie uparaliśmy się z kocim katarem, potem z pasożytami, to nadszedł czas na biegunki i gorączki. Niestety zabranie takich kociąt z ulicy to dopiero pierwszy krok do ich uratowania, bo niedożywienie, zaniedbanie, robale i życie w bezdmności u takich małych kociąt jest śmiertlenie niebezpieczne. Wcale nie trzeba strasznego wypadku, by takie kociątka umarły na ulicy. Na ten moment wszystko u nich dobrze, chociaż liczmy się z tym, że trzeba być non stop uważnym.
Ale jednego naszym Gremlinkom nie brakuje: apetytu. Gdyby ktoś chciał zrobić im prezent i wysłać z greckiego sklepu puchy, to będą bardzo szczęśliwe (a my z nimi), bo takie pchły jedzą jak słonie.
🇬🇷🐈 Ile razy słyszałam zdanie: kot to zawsze sobie poradzi. Ale niestety dobrze wiem, że koty po prostu umierają po cichu, w ukryciu. W bezdomności są bezradne, a ich życie jest nie tylko krótkie, ale i pełne cierpienia.
Ta kotka oszukała przeznaczenie. Biorąc pod uwagę ile bezdomnych kotów jest w Grecji, fakt, że akurat ją złapał Marcin na kastrację (i to zupełnie przypadkiem, bo w planie były kotki od Pana, który dokarmia ogromne stado) i to właściwie w ostatniej chwili, bo pewnie maksymalnie kilka dni potem by już nie żyła, to jakby wygrać w totka. Tak ze dwa razy.
Ta kotka była o dobrej godzinie. W dobrym miejscu. I siedziała w takim bólu, skulona, że złapanie jej było tylko kwestią wzięcia jej na ręce.
Kiedy ją zabieraliśmy na kastrację, tak naprawdę nie mieliśmy pojęcia że sytuacja jest tak krytyczna. Ot, kolejny wycieńczony, wychudzony kot, może z FIV, może z masakrą w zębach, który walczył o życie w śmietniku.
To co powiedzieli nam weterynarze, zwaliło nas z nóg: kotka od wielu dni nie mogła jeść. Wbiła sobie kawałek drewna w dziąsło. Odłamek był tak ostry, że koniuszek przebił się na zewnątrz (nie widzieliśmy tego, bo odłowiliśmy ją późnym wieczorem, na drugi dzień kuliła się w kącie kennela i nie chcieliśmy jej dodatkowo stresować, a drugiego dnia i tak jechała do kliniki).
Ten uraz wywołał tak głęboki stan zapalny, że jej policzek od wewnątrz i dziąsło było wielką, ropiejącą raną, a kotka była wycieńczona przez stan zapalny i głód.
I powiedzcie mi, jak po wyleczeniu i kastracji mamy znowu wywieźć ją na śmieci? Kolejny kot zapewne zostanie u nas na stałe.
🇬🇷🐈 Kochani, my tu tylko o kociętach i kociętach, a ostatnio byliśmy w Chalkidzie i spędziliśmy tam 5 godzin (+ 6 godzin drodze), także zrobiliśmy konkretną “dniówkę”. Co tam się wydarzyło, że to tyle trwało?
Zabraliśmy na akcję-kastrację 6 kociaków. Jedna kotka niestety nie mogła jej przejść: okazało się, że była na skraju śmierci. Napiszemy o niej więcej w kolejnym poście.
Pojechał z nami też po raz kolejny Milo: na zęby. Niestety dalej nie wyrwano mu kłów, mimo mojej wyraźnej prośby. Wielokrotnej. Także jeśli jeszcze raz będzie miał problemy z zębami, to już chyba będziemy musieli jechać do Aten (i wpędza mnie to w rozpacz).
Poza tym jechała z nami Miterka - kotka, którą jest pod naszą regularną opieką, bo zrobiła się jakaś “wyczochrana”. Ale okazało się, że to zakłaczenie. Z jednej strony to tylko kłaki, z drugiej: nie bagatelizujcie tego, w najgorszej opcji może to skończyć się operacyjnym usuwaniem sierści, bo te mogą doprowadzić do zatkania jelit! Była też szylkreta Luna - na badanie krwi.
Nie wszystko poszło po naszej myśli, ale tak w życiu bywa.. najważniejsze, że wróciliśmy w tym samym składzie, w którym wyjechaliśmy. Niestety zdarzało się, że wyłapując koty na kastracje, znajdowaliśmy niektóre w takim stanie, że nie mogliśmy im pomóc inaczej, niż skracając ich cierpienie.
PS: Jakbyście jednak cały czas myśleli o naszych kociętach, to tutaj link do zbiórki: https://zrzutka.pl/uu9vrn