Koc-Pol Cat - Ragdoll cattery

Koc-Pol Cat - Ragdoll cattery BOUTIQUE RAGDOLL CATTERY
"KOCIOGRÓD"
22 lat doświadczenia w hodowli Ragdolli
10 kocich pokoleń z przydomkiem KOC-POL CAT

Zapraszamy na stronę internetową:
www.ragdoll.pl
Staram się, aby wszystkie informacje były na bieżąco aktualizowane. Szczególnie gorąco zapraszam na FAQ - czyli odpowiedzi na najcześciej zadawane pytania:
https://www.ragdoll.pl/faq-lista-najczesciej-zadawanych-nam-pytan-wraz-z-odpowiedziami

04/12/2024

Dzień dobry przy porannej kawce z kłaczkiem ☕️

02/12/2024

Dzień dobry przy porannej kawce z kłaczkiem ☕️

Ach, niedziela… Ten jeden dzień w tygodniu, kiedy wszystko zwalnia, a świat przestaje mnie gonić. Budzę się bez budzika,...
01/12/2024

Ach, niedziela… Ten jeden dzień w tygodniu, kiedy wszystko zwalnia, a świat przestaje mnie gonić. Budzę się bez budzika, przeciągam się jak moje koty i przez kilka minut po prostu leżę, czując, że ten dzień należy tylko do mnie. To czas, w którym mogę być najważniejsza. Niedziela to mój mały rytuał zdrowego egoizmu, który z każdym kolejnym tygodniem celebruję coraz odważniej.

Pierwsza rzecz? Kawa. Ale nie taka w biegu, w drodze do codziennych obowiązków. Moja niedzielna kawa to czysta rozpusta. Siadam z ulubionym kubkiem, zamykam oczy i pytam siebie: „Monika, na co masz dziś ochotę?”. Czasem odpowiedź jest banalnie prosta – nic. Chcę nic nie robić. Położyć się na kanapie, otulić kocem i patrzeć, jak koty przeciągają się leniwie, zupełnie jakby chciały powiedzieć: „Brawo, mamo. W końcu zrozumiałaś, o co chodzi w życiu”.

Ale niedziela to nie tylko dzień lenistwa. To także czas na coś, co chcę robić, a nie muszę. I to, drogie panie, jest ogromna różnica. Jeśli akurat zapragnę dokończyć rozdział książki, który od tygodnia czeka na lepszy moment, to sobie na to pozwalam. Jeśli spojrzę na okno i uznam, że dziś jest idealny dzień na jego umycie, bo słońce wpada pod takim kątem, że aż chce się coś zrobić – to to robię. Ale to zawsze wynika z tego, że chcę, a nie że muszę. Niedziela to mój czas, moje zasady i moje decyzje :)

Rozpieszczanie siebie nie było dla mnie naturalne. Przez lata nauczyłam się dbać o innych – dzieci, rodziców, mężczyzn, przyjaciół, koty, psy, rośliny, planetę… Lista jest długa. A ja? Byłam na jej końcu. Ale teraz wiem, że jeśli nie zadbam o siebie, nikt tego za mnie nie zrobi. W mojej głowie na wielkim fotelu rozsiadała się (Kasia M.) Wielka Ruda Wiedźma - czyli ta, która wie - i kiedy zapominam o sobie – dostatnie rzuci kilka swoich niezwykle ciętych uwag.... . I wiecie co? To działa. Bo nagle zaczynam się zastanawiać nad swoimi pragnieniami, a nie tylko potrzebami innych :)

Koty rozumieją to doskonale. W niedzielę jakby instynktownie wiedziały, że to mój dzień. Mruczą, przeciągają się, zasypiają w moich nogach i pozwalają mi na wszystko. A ja leżę z nimi, czytam książkę, sięgam po lody bakaliowe na śniadanie, albo po prostu gapię się w sufit i liczę kocie kłaczki na lampie. Nic nie muszę, a mogę wszystko. I to poczucie wolności jest niesamowite :)

Chcę wykrzyczeć głośno: kobiety mają prawo do nicnierobienia! Ale też do robienia tego, na co w danej chwili mają ochotę. Bo różnica między „muszę” a „chcę” jest jak między zimnym deszczem a ciepłym słońcem. Niedziela to moje słońce. Czas, kiedy mogę być sobą, dla siebie, bez tłumaczenia się światu.

Więc jeśli w niedzielę zobaczycie mnie z mopem w ręku – to dlatego, że chcę. A jeśli leżę na kanapie z książką, kotami i lodami – to dlatego, że tak sobie wybrałam. I to właśnie sprawia, że niedziela jest moim ulubionym dniem tygodnia.

A Wy? Na co dziś macie ochotę? 😊

Kociaki, relaks i pułapki sielanki online 🐾Gdy patrzę na moje malutkie kociaki, czas się zatrzymuje. ⏳ Serio. Życie w Ko...
30/11/2024

Kociaki, relaks i pułapki sielanki online 🐾

Gdy patrzę na moje malutkie kociaki, czas się zatrzymuje. ⏳ Serio. Życie w Kociogrodzie mknie zazwyczaj jak szalony ekspres 🚄, ale kiedy widzę te malutkie, puszyste kuleczki 🐾, które chwiejnie stawiają pierwsze kroki, coś we mnie mięknie 💕. To taka terapia mindfulness na czterech łapkach. 🧘‍♀️ Ich nieporadność – próba wdrapania się na moją nogę (z różnym skutkiem, zależnym od ich determinacji i mojej grubości spodni 😂) – i to, jak mruczą przy najlżejszym dotyku, sprawiają, że świat staje się... prostszy. Mniej skomplikowany, mniej wymagający. A ja czuję, jak spadają mi z ramion kilogramy stresu. 🌿

Nie ukrywam, obserwowanie kociąt to moja forma relaksu. 🛋 Jak joga, tylko bardziej mrucząca 🐾 i znacznie bardziej chaotyczna. Patrzę na nie godzinami, zapominając o wszystkim, co mam do zrobienia. Nawet moja kawa ☕ stygnie, co u mnie oznacza poważne zaangażowanie. 😄

Ale – i tu nadchodzi wielkie ALE – bycie "kocią mamą" nie zawsze jest jak z reklam Whiskasa. 😅 Bo wiecie, te obrazki w internecie: śliczny bobas 👶, śpiący spokojnie w ramionach uśmiechniętej mamy 🤱, to trochę jak Instagramowe zdjęcie mojego kotka Ciasteczka 🍪 z podpisem „Słodki do schrupania”. Wygląda idealnie. Do momentu, gdy Ciasteczko – ten słodziak w futerku – postanowi wbiec w miskę pełną mokrej karmy 🍲 i przebiec się po nowo wypranych firankach. 🧼 Albo gdy w środku nocy 🌙 uzna, że mój nos 👃 to idealny obiekt treningowy do walki wręcz. 🐾💥

I tu widzę paralelę z macierzyństwem. 👩‍👧 Znasz ten moment, kiedy oglądasz na Facebooku zdjęcie uroczej mamy i jej niemowlęcia, i myślisz: "Ale piękny moment. Takie spokojne, takie idealne..."? 😍 A nie widzisz, że mama pewnie ma podkrążone oczy 💤, bo bobas budził się co godzinę ⏰, a na tej idealnej bluzce 👕, poza kadrem, jest plama po marchewce 🥕 z obiadu. Internet sprzedaje nam obrazek. Życie dodaje mu zapach – czasem cudowny zapach pudru 🍼, czasem mniej cudowny zapach... no, sami wiecie. 😉

Z kociakami jest podobnie. 🐾 Kiedy widzisz zdjęcie słodkiego kotka w koszyku z kokardą 🎀, nie myślisz o tym, że pięć minut wcześniej wpadł do kuwety 🚽, a kokarda jest teraz bardziej kocim gryzakiem 🦷 niż ozdobą. Nie widzisz, że żeby zrobić to jedno zdjęcie 📸, ja – opanowana i pełna cierpliwości (czy aby na pewno? 🤔) – skakałam po pokoju z dzwoneczkiem 🔔, udając skrzydlatą mysz. 🐭 A potem godzinami prałam podłogę 🧹, bo "pan kokardka" uznał, że to idealne miejsce na swój pierwszy, wielki trening kuwetowy. 😅

Ale wiecie co? ❤️ Właśnie to w tym kocham. Te nieidealne momenty. Ta mieszanka chaosu, śmiechu 😂 i czasem lekkiego zmęczenia to przypomnienie, że życie to nie Instagram. 📲 To nie jest jedno idealne zdjęcie. To seria chwil – tych słodkich 🍭 i tych, kiedy mam ochotę powiedzieć „serio, znowu?!”. 🤦‍♀️

A potem znów patrzę na maluchy, które śpią w maleńkiej stercie futerka 🛌, przytulone do siebie. 🐾💕 Mruczą. Ciasteczko, ten nieznośny łobuziak, wygląda jak aniołek. 😇 I tak, to jest jak patrzenie na śpiące dziecko. To moment, w którym myślisz: "Może i jestem zmęczona, ale nie zamieniłabym tego na nic innego." 🥰 I to jest prawdziwe. Nie Instagram, nie Facebook – prawdziwe życie, prawdziwa miłość, prawdziwe kocięta. 🐾💖

A teraz wybaczcie, muszę sprawdzić, co tym razem zrzuciły z półki. 😊🐾

🍁✨ Coca-Cola – świąteczna magia zaczyna się już jesienią! ✨🍁Kto powiedział, że świąteczny klimat musi poczekać na grudzi...
29/11/2024

🍁✨ Coca-Cola – świąteczna magia zaczyna się już jesienią! ✨🍁

Kto powiedział, że świąteczny klimat musi poczekać na grudzień? Nasza malutka Coca-Cola wprowadza magię już teraz, wciąż otoczona złotymi liśćmi i jesiennymi dyniami! 🍂🎃

Czy wiecie, że w tym roku świąteczna reklama Coca-Coli została odświeżona i wygenerowana przez sztuczną inteligencję? W Kociogrodzie nie potrzebujemy AI – mamy kocie piękno w czystej postaci, a nasza Coca-Cola udowadnia, że świąteczny blask można znaleźć nawet w jesiennej scenerii. 🌟

Złote liście pod łapkami, dynie w tle, a w tych błękitnych oczach już widać odbicie pierwszych świątecznych światełek. Bo przecież święta to nie data w kalendarzu – to stan ducha, a Coca-Cola wprowadza go na długo przed dźwiękiem dzwonków Mikołaja. 🎄🐾

Niech Was jednak nie zmyli ta jesienna aura – Coca-Cola ma w sobie to coś, co pasuje do każdej pory roku. Jest jak ulubiony napój: zawsze słodka, pełna energii i idealna na każdą okazję. A że jeszcze chwila do Świąt? No cóż, dobre rzeczy warto celebrować wcześniej. ✨

🌟 A co Wy na to? Coca-Cola bardziej kojarzy Wam się z dyniami i liśćmi czy śniegiem i choinką? Nasza mała gwiazda z wdziękiem łączy oba te światy! 🐱❄️🍂

________________
na fotce oczywiście trzymiesięczna koteczka o imieniu COCA-COLA

Bajka na dobranoc 💙Pralinka i Kryształowa Korona PięknaW samym sercu Kociogrodu, w pałacu otoczonym migoczącymi gwiazdam...
29/11/2024

Bajka na dobranoc 💙
Pralinka i Kryształowa Korona Piękna

W samym sercu Kociogrodu, w pałacu otoczonym migoczącymi gwiazdami i fiołkowym blaskiem księżyca, mieszkała wyjątkowa kotka o imieniu Pralinka. Była kotką nieprzeciętną – jej futerko miękkie jak chmurka, idealne w odcieniu, a jej głębokie, niebieskie oczy przyciągały wzrok każdego, kto miał szczęście na nią spojrzeć. Pralinka nie tylko była piękna, ale też mądra i pełna wdzięku, a jej sława sięgała najdalszych zakątków Kociogrodu.

Pewnego dnia dotarła do niej wieść o wyjątkowym wydarzeniu. W Kocim Zamku miała odbyć się doroczna ceremonia przyznania Kryształowej Korony Piękna – nagrody dla kotki, której uroda i wdzięk mogły oczarować nawet samo światło księżyca. Pralinka wiedziała, że ten konkurs nie jest tylko pokazem urody, ale również próbą charakteru – liczyły się gracja, opanowanie i serce, które promieniowało na innych.

Pralinka z początku nie była pewna, czy powinna wziąć udział. „Czy wygląd naprawdę ma aż takie znaczenie?” – zastanawiała się, siedząc na swoim ulubionym mięciutkim kocyku w kolorze lawendy. Ale jej przyjaciele, którzy zawsze podziwiali jej naturalne piękno i delikatność, zachęcali ją, aby pokazała światu, że uroda to nie tylko to, co widać, ale także blask duszy.

Nadszedł dzień konkursu. Sala w zamku była wypełniona kotami z najdalszych krain, wszystkie piękne na swój sposób. Każda uczestniczka miała swoją historię, swój wdzięk i unikalność. Pralinka patrzyła z podziwem na każdą z nich, ale nie czuła rywalizacji. Wiedziała, że prawdziwe piękno polega na tym, by dostrzegać wyjątkowość innych.

Ceremonia składała się z trzech prób: Próby Światła, Próby Łaski i Próby Serca.

Pierwsza, Próba Światła, polegała na przejściu przez zaczarowaną salę pełną kryształów, które odbijały światło księżyca. Każda kotka miała pokazać, jak pięknie potrafi poruszać się w tym magicznym blasku. Gdy Pralinka weszła do sali, kryształy zadrżały, jakby przywitały jej delikatny krok i rozmarzone spojrzenie. Jej futerko zdawało się pochłaniać i oddawać światło w najpiękniejszy sposób – wszyscy zaniemówili.

Druga, Próba Łaski, była bardziej wymagająca. Kotki miały okazać swoją grację w obecności figlarnego, magicznego mysiego duchalka, który co chwilę próbował odciągnąć ich uwagę. Pralinka wiedziała, że musi zachować spokój i elegancję. Zamiast ulec pokusie gonienia ducha, patrzyła na niego łagodnie, aż duchalek poddał się jej wdziękowi i zatańczył na jej łapce w geście podziwu.

Ostatnia, najważniejsza, była Próba Serca. W tej części kotki musiały pokazać, że ich uroda jest odzwierciedleniem ich wewnętrznej dobroci. Przed każdą z uczestniczek postawiono trudne zadanie. Pralinka otrzymała skrzynkę pełną kolorowych klejnotów – miała wybrać ten, który najlepiej oddaje jej osobowość.

Pralinka długo patrzyła na skrzynkę. Były tam klejnoty lśniące jak słońce, głębokie jak noc, i delikatne jak poranna rosa. W końcu wybrała najskromniejszy z nich – mały, mlecznobiały opal. Podając go jury, powiedziała: – „Wybieram ten, bo jego blask nie przyćmiewa innych. Chcę być jak on – światłem, które rozjaśnia i podkreśla piękno wokół.”

Gdy ceremonia dobiegła końca, jury ogłosiło werdykt. Wszyscy wiedzieli, że Pralinka zasługuje na Kryształową Koronę Piękna – nie tylko za swoją oszałamiającą urodę, ale za to, że w każdej chwili emanowała skromnością, ciepłem i harmonią. Korona została włożona na jej głowę, a cały Kociogród wiwatował na jej cześć.

Pralinka wróciła do swojej codzienności, jednak coś się zmieniło. Wiedziała, że jej uroda może być czymś więcej – inspiracją, by przypominać innym, że prawdziwe piękno to połączenie harmonii ciała, serca i duszy.

I tak Kryształowa Kotka, Pralinka, stała się nie tylko symbolem urody w Kociogrodzie, ale także ambasadorką dobroci i elegancji, które zapadały w serce każdego, kto ją spotkał.

Dobranoc Kochani, spijcie słodko
Monika Koc

29/11/2024

Dzień dobry przy południowej kawce z kłaczkiem ☕️

27/11/2024

Bajka na dobranoc: Podróż Sir Purringtona i Madam Fluffetki do Kociogrodu

( opowiadam na filmie )

Za górami, za lasami, a dokładniej za kilkoma lotniskami, Sir Purrington i Madam Fluffetka – dwa piękne kociaki rasy Ragdoll – rozpoczęły swoją wielką podróż do Kociogrodu. Plan był prosty: wsiąść do samolotu, przelecieć tysiące kilometrów i dotrzeć do miejsca, które obiecywało bajkowe kocie życie. Ale, jak to w życiu bywa, los miał dla nich pewną niespodziankę – przesiadkę w wielkim mieście.

Rozdział 1: Lądowanie w Mieście Świateł

Samolot wylądował miękko, a kotki zostały odebrane przez sympatycznego młodego chłopaka, Marcela. Sir Purrington, zawsze pełen elegancji i wyższości, zeskoczył z transportera i rozglądał się z ciekawością. Madam Fluffetka, delikatna i dystyngowana, postępowała za nim z gracją.

– “A więc to jest wielkie miasto?” – mruknął Sir Purrington, zadzierając swój pyszczek. – “Mnóstwo świateł, hałasu i… czy to… kawałek pizzy na chodniku?”

Marcel i jego dziewczyna zabrali koty do swojego mieszkania. Sir Purrington spodziewał się pałacu, a zastał… kawalerkę.

Rozdział 2: „Jak można mieszkać w takim pudełku?”

– “Czy to… cały dom?” – zapytał Sir Purrington, obracając się w miejscu i patrząc z niedowierzaniem na ściany, które wydawały się być o krok od siebie. – “Gdzie jest biblioteka? Sala balowa? Przynajmniej trzy pokoje dla gości?”

Madam Fluffetka zaśmiała się delikatnie, spoglądając na swojego kuzyna. – “Sir Purrington, może to jest… minimalistyczne życie? Wiesz, taki nowy trend.”

Sir Purrington spojrzał na nią, jakby właśnie powiedziała, że ogony są przestarzałe. – “Minimalistyczne? To raczej maksymalnie małe!”

Rozdział 3: Ciepło w malutkich ścianach

Mimo swoich pierwszych wątpliwości, Sir Purrington szybko zauważył coś niezwykłego. Marcel i jego dziewczyna mieli coś, czego nawet największe pałace często nie posiadają – ogromne serca. Koty zostały otoczone troską i miłością. Młody chłopak poświęcił im czas, bawił się w wędkę, a dziewczyna serwowała najlepsze kocie przekąski.

Każde miejsce w kawalerce miało swoją magię. Mała kanapa? Idealna do drzemek. Kuchnia? Miejsce, gdzie zawsze coś pachniało smacznie. Parapet? Punkt obserwacyjny z widokiem na wszystkie światełka wielkiego miasta.

Pewnego wieczoru, leżąc na miękkim kocyku, Sir Purrington westchnął ciężko. – “Wiesz, Madam Fluffetka, na początku myślałem, że tylko ogromne domy mogą być prawdziwym domem. Ale wiesz co? Najważniejsze jest to, ile w tych ścianach jest miłości.”

Madam Fluffetka uśmiechnęła się. – “Zawsze mówiłam, że szczęście nie zależy od wielkości przestrzeni, a od wielkości serca.”

Rozdział 4: Przygoda trwa dalej

Tygodnie w kawalerce minęły bardzo szybko. Sir Purrington i Madam Fluffetka, choć nie przywykli do tak skromnych przestrzeni, opuszczali Marcelowe mieszkanie z ciepłem w sercach i wdzięcznością za gościnę. Wiedzieli, że Kociogród już na nich czeka, ale ta krótka przygoda nauczyła ich cennej lekcji.

– “Niezależnie od tego, czy masz ogromny dom i ogród, czy malutkie mieszkanko, prawdziwy dom to miejsce, gdzie czujesz się kochany,” – powiedział Sir Purrington, zanim wskoczył do transportera.

Marcel i jego dziewczyna pomachali im na pożegnanie, a kotki ruszyły w dalszą podróż – bogatsze o nowe doświadczenie i przekonanie, że czasem to, co najmniejsze, może być największym skarbem.

Morał: Nie wielkość domu i jego luksus, ale ilość miłości i troski czyni go prawdziwym domem.

Dobranoc Kochani 😘
Monika Koc

Leżenie w łóżku i nicnierobienie to dla wielu ludzi moment upragnionego wytchnienia. Dla mnie jednak to coś, co graniczy...
27/11/2024

Leżenie w łóżku i nicnierobienie to dla wielu ludzi moment upragnionego wytchnienia. Dla mnie jednak to coś, co graniczy z torturą. Nawet gdy wirus dopada mnie z całym swoim impetem – objawia się katarem, gorączką i bólem głowy – w moim wnętrzu niezmiennie działa pewien mechanizm, który nie pozwala mi spocząć. Leżenie i patrzenie w sufit? Nierealne. Drzemka? Może na chwilę, ale zaraz potem w mojej głowie pojawia się lista rzeczy do zrobienia.

Dziś, otoczona ciepłym kocykiem, kubkiem herbaty i gronem moich puchatych przyjaciół, odkryłam, że nawet w tak zwanym czasie chorobowego odpoczynku moja dusza szuka działania. Patrzyłam na moje koty – ich spokojne, nieśpieszne życie, harmonię i rytm – i pomyślałam sobie: „Dlaczego nie zacząć od nowa pisać bajek?”. Przecież to idealny czas, by skupić się na opowieściach, które od dawna plączą się w mojej wyobraźni.

Czuję, że właśnie teraz, gdy gorączka nieco stępiła mój zwykle zbyt krytyczny perfekcjonizm, mogę z łatwością pozwolić płynąć historii. Moje kociaki, które są natchnieniem dla każdego słowa, zdają się czuć, że dzieje się coś wyjątkowego. Lukrecja leży na parapecie, mrucząc niczym muzyczne tło. Aromat ociera się o klawiaturę, jakby sugerował, które zdanie dodać. Nawet Minnie z powagą w oczach zdaje się pilnować, by żadna literka nie umknęła.

W końcu, pisanie bajek to nie praca, ale magia. Każda opowieść to kawałek mojego świata, którym chcę się dzielić z dziećmi i ich rodzicami. Kiedy piszę o kocich przygodach, widzę, jak dzieci – te prawdziwe i te we mnie – odnajdują w nich uśmiech, ciepło i odrobinę mądrości.

Dzięki tej chwili przymusowego „wypoczynku” zrozumiałam, że być może nigdy nie nauczę się bezczynnie odpoczywać. I wiecie co? Nie zamierzam. Dla mnie prawdziwy relaks to robienie tego, co kocham – a pisanie kocich bajek to właśnie jedno z takich zajęć.

Czas, by wrócić do mojego świata Kociogrodu – pełnego miękkich łapek, puchatych ogonów i przygód, które, mam nadzieję, będą rozgrzewać serca małych i dużych.

Monika Koc 😘

26/11/2024

Dzień dobry przy porannej kawce z kłaczkiem ☕️😘

Jesienne infekcje i kocia odporność: Hartować czy izolować? Oto jest pytanie!No dobrze, jesień. Ten czas, kiedy z nieba ...
25/11/2024

Jesienne infekcje i kocia odporność: Hartować czy izolować? Oto jest pytanie!

No dobrze, jesień. Ten czas, kiedy z nieba leci wszystko, co może – od deszczu przez śnieg, aż po liście i twoje niedowierzanie, że wczoraj było -2°C, dziś jest 10°C, a jutro zapowiadają deszcz z poziomym wiatrem. My, ludzie, szykujemy na ten czas arsenał odpornościowych „tarcz” dla naszych dzieci – syropy, czapki, witaminki, i obowiązkowe „dziecko, ubierz szalik, bo cię przewieje!”. A co z kotami? Czy nasz mruczący przyjaciel nie zasługuje na odrobinę prewencji w tej jesiennej karuzeli pogody?

Koci katarek – znany towarzysz jesieni
Zacznijmy od tego, że koci katarek jest tak częsty o tej porze roku, jak dziecięce przeziębienia. Gdy mruczek zaczyna kichać, a jego nosek robi się wilgotny, przypomina to niemal scenariusz z przedszkola: wirusy herpes i kaliciwirus robią swoje, wykorzystując każdą chwilę nieuwagi. Kot nie powie, że „trochę źle się czuje”, ale widzisz to w jego oczach – nieco bardziej leniwe, jakby mówiły „daj spokój, dziś odpocznę na podusi”. Czy to nie brzmi znajomo? W końcu dzieci też w jesienne wieczory nagle „padają” z sił.

Suplementowa magia, czyli koci zestaw odpornościowy
Zanim jednak nasz mruczek zacznie smarkać, warto wzmocnić jego odporność. Tak jak dzieci dostają codziennie tran albo witaminę C w zabawnej formie misia, tak i kot może skorzystać z kilku magicznych dodatków. Oto koci „superfood”:

🐾 Beta-glukan – dla kota, to trochę jak rycerz w lśniącej zbroi. Wystarczy szczypta dodana do surowego żółtka.
🐾 Olej z łososia – nie tylko pięknie błyszczy na sierści, ale też wzmacnia układ odpornościowy. Kilka kropli na karmę i kot jest gotowy na każdą jesienną bitwę!
🐾 L-lizyna – wroga dla wirusów, przyjaciółka dla kota. Idealna w walce z wirusami wywołującymi koci katar.
🐾 Kolostrum – brzmi jak coś z laboratorium, ale to po prostu mleko pełne przeciwciał. Świetne w okresie jesiennych wyzwań.
🐾 Surowe żółtko – kocia przekąska idealna, jeśli wzbogacisz ją szczyptą beta-glukanu i oleju z łososia.

A wszystko to warto wprowadzić do kociej diety przed pierwszym kichnięciem. To jak z naszymi dzieciakami – łatwiej zapobiegać niż leczyć.

Hartować czy izolować?
Tu przechodzimy do sedna sprawy. Wielu z nas, widząc kocura przeciągającego się na zimnej podłodze, myśli: „O Boże, zaraz się przeziębi!”. Ale kot to nie porcelana! Jego puchate futerko działa niczym termoizolacyjny kombinezon. Co więcej, koty, tak jak dzieci, potrzebują odrobiny hartowania, żeby ich odporność nie rozleniwiła się od nadmiaru ciepła i wygody.

Oczywiście, mowa tu o hartowaniu z głową:

🐾 Wietrz mieszkanie – świeże powietrze redukuje wirusy. Upewnij się tylko, że kot nie śpi akurat w przeciągu.
🐾 Dopuszczaj do chłodniejszych miejsc – koty uwielbiają wygrzewać się na parapetach, ale daj im też dostęp do chłodniejszych zakątków. Wybiorą same, co im pasuje.
🐾 Spacer na balkon? Czemu nie! Jeśli twój mruczek lubi balkonowe safari, pozwól mu na krótkie jesienne wypady. Naturalna adaptacja do temperatury to świetne wsparcie odporności.
Izolacja i zamykanie kota w „cieplarnianych” warunkach? To trochę jak przegrzewanie dziecka – działa do czasu, aż maluch trafi na przeciąg i nagle ląduje w łóżku z gorączką.

Jesienny rytuał – czas na kocie hygge
W jesienne wieczory, gdy dzieci owijamy kocykami i serwujemy im kubki gorącego kakao, dlaczego nie zrobić tego samego dla naszych mruczków? Miękka poducha, ciepłe światło lampy i odrobina spokoju – to przepis na szczęśliwego i zdrowego kota. I pamiętaj: zdrowy mruczek to najlepszy towarzysz jesiennych wieczorów, który grzeje kolana lepiej niż termofor 🥰

A co jeśli infekcja mimo wszystko się przydarzy? Spokojnie, w następnym felietonie opowiem, jak zadbać o chorego kota. Tymczasem – dbajmy o nasze futrzaste skarby i pamiętajmy, że zapobiegać można z uśmiechem na ustach i odrobiną kociej magii! 😊

Monika Koc

Pięknego dnia Kochani 😽U mnie wczoraj śnieg, a dziś ma być cieplutko (+12) i słonecznie 🌞Ha! I jak tu nadążyć za tak szy...
25/11/2024

Pięknego dnia Kochani 😽

U mnie wczoraj śnieg, a dziś ma być cieplutko (+12) i słonecznie 🌞
Ha! I jak tu nadążyć za tak szybko zmieniającą się pogodą?

na fotce rozbawiona Ursa - fotka z mojej szuflady, bo teraz nie nadażam za pogodą, aby strzelić fotkę pasująca do aktualnej aury ;)

"Jak pies z kotem" – przysłowie, które przegrało z magią ragdolli 🐾Od wieków powtarzamy: „żyć jak pies z kotem”, mając n...
23/11/2024

"Jak pies z kotem" – przysłowie, które przegrało z magią ragdolli 🐾

Od wieków powtarzamy: „żyć jak pies z kotem”, mając na myśli wieczne spory, kłótnie i kompletną niemożność dogadania się. Ale zastanówmy się przez chwilę: czy to przysłowie wciąż ma rację bytu? 🤔 No właśnie, bo jaki pies i jaki kot? Jeśli mowa o ragdollach – magicznych, baśniowych kotach o temperamencie anioła – to wybaczcie, ale przysłowie można spokojnie odłożyć na półkę z napisem „archiwum X”. 📚

Ragdoll to rasa absolutnie wyjątkowa. Patrzysz na te niebieskie oczy – głębokie jak ocean 🌊 – i czujesz, że spotkałeś kota, który przyszedł na świat nie po to, żeby walczyć, ale żeby kochać. ❤️ To koty, które złamią każdy stereotyp – nawet ten o odwiecznej wojnie między psami a kotami.

Ragdoll – kot, który rozbraja psy… i ludzi 🐶🐱

Wyobraź sobie taką scenę: do domu wchodzi pies. Wielki, z ogonem jak miotła, z wyrazem pyska: „Jestem tu szefem!” A ragdoll? Cóż, on tylko leniwie podnosi głowę, powoli mruga (to koci sposób na powiedzenie „kocham Cię” 😌) i wraca do przerwanej drzemki. 😴 Pies stoi osłupiały. „Ale... gdzie jest wróg?!” – zdaje się myśleć. Tymczasem ragdoll jednym spojrzeniem mówi: „Wróg? Kochany, my tu jesteśmy rodziną. Siadaj, podzielę się kocem.” 🧸

W moim domu mam idealny przykład: Trufla, pies o charakterze jak tornado 🌪, i ragdoll Rich Bluff – chodząca oaza spokoju. 🧘‍♂️ Trufla początkowo chciała być dominującą królową chaosu, ale szybko zrozumiała, że Rich Bluff nie będzie z nią walczył. Ba! On zaprosił ją na wspólny relaks na kanapie. Od tamtej pory leżą razem, oglądając seriale (Trufla szczególnie lubi „Psie Sucharki” na Instagramie 📱).

Ragdoll – koci Dalajlama 🐾✨

Ragdolle mają w sobie coś więcej niż tylko piękne futro i słodką mordkę. To koty, które sprawiają, że każda istota – czy to pies, papuga, królik, czy nawet człowiek 🤭 – czuje się kochana i akceptowana. Nawet Marcel, mój wiecznie humorzasty żako 🦜, uznaje wyższość ragdolli. A to już jest wyczyn, bo Marcel to prawdziwy dyktator z piór.

Czy ragdolle mają jakieś tajemne supermoce? Może. A może po prostu ich spokojny temperament, brak agresji i naturalna łagodność sprawiają, że inne zwierzęta nie widzą w nich zagrożenia. Jeśli już, to widzą... poduszkę do wtulenia. 🛌❤️

Zmieńmy przysłowie! ✂️

Mówiąc szczerze, przysłowie „żyć jak pies z kotem” wymaga pilnej aktualizacji. W dzisiejszych czasach, kiedy koty takie jak ragdolle łamią wszelkie stereotypy, powinniśmy raczej mówić: „żyć jak ragdoll z psem” – w harmonii, spokoju i miłości. 😇 Czy to nie brzmi lepiej? Zwłaszcza że ragdolle są jak dyplomaci w futrze – zawsze znajdą sposób, żeby rozbroić nawet najbardziej burzliwą atmosferę.

A co z psami? Też ewoluują. Dzisiejsze psy wcale nie chcą wojować z kotami, zwłaszcza gdy widzą ragdolla. „To coś między kotem a aniołem” – zdają się myśleć. Nawet najbardziej zawadiacki buldog zacznie rozważać jogę, jeśli trafi na ragdolla. 🐕‍🦺🧘‍♀️

Kot, który zjedna świat 🌍🐾

Ragdoll to coś więcej niż rasa kota. To symbol tego, jak różne gatunki mogą współistnieć w zgodzie. Ich obecność w domu nie tylko zmienia dynamikę między zwierzętami, ale i ludźmi. Nie zdziwiłabym się, gdyby kiedyś wysłano ragdolla na negocjacje pokojowe na światową skalę. Bo jeśli ragdoll i Trufla mogą być przyjaciółmi, to kto powiedział, że ludzie nie mogą się dogadać? 😉

Więc jakie przysłowie wybrać na miarę naszych czasów? Może: „żyć jak ragdoll z każdym” – bo magia tych kotów łamie wszelkie bariery. 🪄🐾 Jeśli jeszcze nie miałeś okazji poznać ragdolla, zapraszam do mojego świata. Tylko uważaj: te koty kradną serca szybciej, niż zdążysz powiedzieć „kici-kici”. 😺💖 ;)

Monika Koc

🥰🥰🥰
22/11/2024

🥰🥰🥰

Poznajcie Żelka – naszego przyszłego kociego terapeutę! 💙✨Żelek, bo tak właśnie ma na imię ten wyjątkowy młody kocurek, ...
22/11/2024

Poznajcie Żelka – naszego przyszłego kociego terapeutę! 💙✨

Żelek, bo tak właśnie ma na imię ten wyjątkowy młody kocurek, to prawdziwy skarb w świecie Ragdolli. Ma 7 miesięcy i już teraz intensywnie pracujemy nad jego rozwojem, aby w przyszłości mógł stać się kotem do „zadań specjalnych” – felinoterapeutą, który swoją obecnością będzie przynosił radość, spokój i ukojenie tam, gdzie najbardziej tego potrzeba. 🐾

Jego łagodność, niezwykła cierpliwość i wyczucie ludzkich emocji sprawiają, że ludzie instynktownie do niego lgną. Żelek to kot, który potrafi rozjaśnić nawet najbardziej pochmurny dzień, a spojrzenie jego głęboko niebieskich oczu działa jak balsam na duszę. 💕

Na zdjęciu możecie zobaczyć go w jesiennej, bajkowej scenerii – idealnie oddającej jego ciepły i magiczny charakter. Wierzę, że wkrótce Żelek będzie gotowy, by swoim urokiem i spokojem pomagać tym, którzy tego najbardziej potrzebują.

📖 Już niedługo więcej o jego niezwykłej drodze do zostania kocim terapeutą przeczytacie na naszej stronie internetowej. Śledźcie nas, by być na bieżąco z jego postępami!

Czyż Żelek nie jest wspaniały? 🐾😍

Adres

Równikowa 16
Łódź
93-464

Godziny Otwarcia

Środa 11:00 - 19:00
Piątek 11:00 - 19:00
Sobota 11:00 - 19:00

Telefon

+48791155791

Strona Internetowa

https://patronite.pl/kawazklaczkiem

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Koc-Pol Cat - Ragdoll cattery umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Firmę

Wyślij wiadomość do Koc-Pol Cat - Ragdoll cattery:

Widea

Udostępnij

Our Story

Nie wstydzę się powiedzieć, że mamy kota, na punkcie kotów i to już od 3 pokoleń. Rozwojowi rasy Ragdoll poświęciliśmy swoje życie - to nasza miłość i wielka, rodzinna pasja, którą pragniemy się z Wami dzielić. Wyróżnia nas ogromne, 17-sto letnie doświadczenie hodowlane, a Koc-Pol'owe linie sięgają już nawet 8 pokoleń.

Naszym priorytetem jest hodowla zdrowych kotów o cudownym charakterze - niezwykle łagodnych, spokojnych, ufnych i przyjacielskich. Idealnych dla rodzin z małymi dziećmi, osób starszych czy samotnych. Jesteśmy dużą rodziną mieszkającą w wielkim domu z ogrodem. To dom z kocią duszą - wyjątkowy pod każdym względem, w którym w doskonałej harmonii żyją ze sobą różne stworzenia. Mamy przemiłe psiaki, dużo ptaków i innych zwierzaków. Kociaki dorastając w takich warunkach są fenomenalnie socjalizowane, cudownie dopieszczone i uczą się otwartości w stosunku do innych braci mniejszych. Od lat zajmujemy się też FELINOTERAPIĄ - prowadzimy indywidualne i grupowe spotkania. Przygotowujemy koty do roli kocich terapeutów. Nie robimy wcześniejszych rezerwacji maciupeńcich kociątek. Przedstawiamy Państwu kociaki gotowe już do zmiany domu, w wieku ok 3,5 - 4,5 mies. , o charakterze których możemy dużo już powiedzieć. Spełniamy Państwa marzenia o cudownym, kocim przyjacielu idealnie dopasowanym do Waszej rodziny. Jeśli pragniecie mieć absolutnie wspaniałego kociaka o fantastycznym temperamencie, ufnie wkraczającego w Wasz świat, koniecznie przyjedźcie do naszego domu. Poznajcie nas i nasze koty. Przy filiżance kawy/herbaty w mruczącym towarzystwie pogawędzimy o kotach. Opowiem Wam o każdym moim kocim dziecku, przedstawię jego rodziców i dziadków, opowiem nawet o jego prapradziadkach. Niewielu hodowców może pochwalić się wiedzą z tak wielu pokoleń z własnym przydomkiem. Ceny kociąt są u nas bardzo zróżnicowane. Przyjmujemy, że 3,500 zł, to średnia cena kociaka PET w naszej hodowli, czyli mogą się Państwo spodziewać kociąt dużo tańszych i dużo droższych. Nasze kociaki są:


  • z rodowodem FIFe

  • z książeczką zdrowia