Właściwy trening koni i jeźdźców - Ewa Stefańska

Właściwy trening koni i jeźdźców - Ewa Stefańska Trener HorseKiDo

Kochani, postanowiłam, że wszystkie moje przemyślenia, informacje odnośnie treningów i historie będę przedstawiała na st...
06/06/2024

Kochani, postanowiłam, że wszystkie moje przemyślenia, informacje odnośnie treningów i historie będę przedstawiała na stronie mojego Ośrodka Stajnia EVIDO - pensjonat i trening koni ☺️ Także kogo jeszcze tam nie ma - zapraszam do obserwowania. 🙂

Na zdjęciu Kokosanka. Niedługo stuknie jej 4,5 roku i dotychczas z człowiekiem miała do czynienia tylko podczas bardzo p...
03/05/2024

Na zdjęciu Kokosanka. Niedługo stuknie jej 4,5 roku i dotychczas z człowiekiem miała do czynienia tylko podczas bardzo podstawowych czynności takich jak karmienie, zabiegi kowala (chociaż to mocno srednio się jej podoba) itd.

Teraz przygotowuję ją do sprzedaży. Jest bardzo pojętną dziewczynką i miło mi się z nią pracuje. Myślę, że poza podstawami, wstępnie ją zajeżdżę, chociaż właścicielka daje mi wolną rękę w tej kwestii. 🙂

Pakowanie do przyczepy. Fajnie jeśli mamy zwierzaka, który wchodzi i wychodzi jak po sznurku, ale częściej jednak spotyk...
01/05/2024

Pakowanie do przyczepy.

Fajnie jeśli mamy zwierzaka, który wchodzi i wychodzi jak po sznurku, ale częściej jednak spotykamy się z odmową. Jest to rzecz, która jest często zaniedbywana i przez to rodzi ogromny stres we właścicielu, który przenosi go na konia. I tutaj zaczynają się schody.

W ciągu minionych tygodni miałam kilka takich przypadków. Nie będę się rozpisywać na temat szczegółów, bo może właściciele nie chcieliby żebym je ujawniała ale w każdym przypadku stosowałam dwie najważniejsze zasady: spokój i konsekwencja.

Każdy koniarz zna przynajmniej kilka sposobów na zmuszenie konia do wejścia do przyczepy. Na przykład na dwie lonże zaciskające się na zadzie, przestawianie nóg, zakładanie czegoś na głowę, straszenie od tyłu, stawianie przyczepy w drzwiach stajni itd. Wszystko oczywiście w asyście przynajmniej trzech osób, bo przecież jedna osoba opornego konia nie wprowadzi. Kiedyś sama wyczyniałam takie rzeczy i zazwyczaj, któryś ze sposobów działał. Wszystko do czasu aż moja osobista klacz Złota pokazała mi dobitnie gdzie ma moje stare koniarskie metody.

Do najlepszego sposobu na pracę z przyczepą nie doszłam oczywiście sama – pokazał mi to mój mentor – Kuba Ciemnoczołowski, który przepracował przyczepę ze Złotą, a ja dzięki temu nauczyłam się jak to robić, żeby koń wchodził już zawsze bez większych problemów. Ogół zawsze jest ten sam, tak jak już wcześniej pisałam – spokój i konsekwencja – techniki zaś trzeba dostosować do umysłu danego konia.

Myślę, że prawdziwe przepracowanie przyczepy jest jeszcze tak mało popularne, bo przy opornym koniu od razu trzeba założyć, że będzie trwało od kilku godzin do nawet kilku dni, a ludzie zazwyczaj myślą: „nie bardzo wchodzi, ale w końcu jakoś się go wepchnie” i męczą siebie i konia dokładnie tyle samo czasu przy każdej próbie, ile musieliby poświęcić raz na prawidłowe działanie.

Nauka wchodzenia do przyczepy, to dokładnie taka sama nauka jak wszystkiego innego – zakładania siodła, warunkowania pomocy, prowadzenia, czy wielu innych rzeczy. Wszystko wymaga tyle czasu, ile potrzebuje go dany koń na zaakceptowanie sytuacji. Nic innego, tylko konsekwencja, spokój, no i trochę wiedzy oraz wyczucia, ale przecież do takiej sprawy nie zabierają się ludzie, którzy nie mają pojęcia, a przynajmniej nie powinni tego robić.

Najgorzej mają konie prawopółkulowe i to one zazwyczaj mają najwięcej traum związanych z przyczepą, bo potrzebują najwięcej poczucia bezpieczeństwa oferowanego przez osobę która je wprowadza. U takich koni wystarczy jedna nieumiejętna próba i już „po zawodach”. Natomiast moim zdaniem takie konie najłatwiej później odrobić, a przynajmniej dla mnie.
Trudnymi zawodnikami podczas nauki wprowadzania do przyczepy są za to konie lewopółkulowe czyli psotki, które nie szanują swoich właścicieli. One, jeśli nie chcą wejść, świetnie potrafią wykombinować co zrobić żeby nie wykonać zadania, patrząc na spoconego właściciela. :)

Oczywiście konie nie dzielą się tylko na prawo i lewopółkulowców, a przynajmniej nie tak klarownie. Każdy ma swoje nawyki, przyzwyczajenia, sposoby na właściciela, albo zupełnie spokojny umysł, bo wie, że człowiekowi można zaufać i opłaca się spełniać jego prośby. Takiego konia każdy z nas chciałby mieć, ale żeby tak było, trzeba włożyć ogrom pracy w siebie. To przede wszystkim! :)

Dzisiaj na tapecie bar ziołowy. Wybrałam 13 ziół, które potencjalnie mogą być potrzebne moim koniom, takie które wspomag...
29/04/2024

Dzisiaj na tapecie bar ziołowy.
Wybrałam 13 ziół, które potencjalnie mogą być potrzebne moim koniom, takie które wspomagają leczenie astmy oraz wrzodów. ☺️
Sprawdziłam, które zioła konie najchętniej jadły i z nich przyrządziłam porcję do codziennego parzenia i podawania na dwa tygodnie. Po tym czasie sprawdzę czy coś się zmieniło w zapotrzebowaniu. 😇😋

👉Harry wybrał krwawnik, babkę lancetowatą i liść maliny - zioła wskazujące na wrzody,
👉Maciek wybrał liść melisy oraz krwawnik co nie było dla mnie zaskoczeniem, bo choruje na ochwat,
👉Złota nie wybrała nic. 🤷‍♀️ Jest to dla mnie duże zaskoczenie, bo to okropny łasuch i najchętniej zjadłaby całe jedzonko świata. Choruje na astmę oraz co jakiś czas pojawia się podejrzenie delikatnych wrzodów. Co więcej, parę dni temu do baru ziołowego zaprosiła ją moja koleżanka i pożerała wszystkie zioła, które się napatoczyły.. Spróbuję podsunąć jej bar za kilka dni. Zobaczymy czy będzie czymś zainteresowana. 🙂

A czy Wy robicie swoim koniom bar ziołowy? A może sami wybieracie zioła lub mieszanki i podajecie do paszy? 🥰

26/01/2024

Fezik i jego pierwsze poważne wchodzenie do przyczepy.
Ten Rudy, inteligentny kucyk ma 4,5 roku, a przed nim pierwsza podróż w życiu. Przypuszczałam, że nie będzie większych problemów z przyczepą, bo kiedy miał rok, przez jakiś czas, w ramach zapoznania jadał w niej posiłki. Później już ze środkiem transportu styczności nie miał. I jak widać na filmie, to zaowocowało.

W pierwszym momencie chłopak wszedł bez większych zawahań (ujęcie początkowe) ale postanowił, że wychodzenie tyłem nie jest zbyt komfortowe i w zasadzie to on może tam zostać. Także malutkimi kroczkami, spokojnie się wycofywaliśmy. Udało się to zrobić bez stresu, ale kolejne wejścia nie były już takie dziarskie. Kiedy jednak pokazałam mu, wchodząc na rampę po kawałeczku i wychodząc, że nie jest ona taka straszna, pozbył się oporów.

Cały trening trwał około 20 minut.
Ten mały kawaler będzie kiedyś wspaniałym towarzyszem człowieka, takim do tańca i do różańca. Oczywiście jeśli zostanie odpowiednio poprowadzony. 🤗

Jaką metodą treningowa jest najlepsza?Do napisania tego tekstu natchnął mnie inny, którego głównym tematem było wzmocnie...
20/01/2024

Jaką metodą treningowa jest najlepsza?

Do napisania tego tekstu natchnął mnie inny, którego głównym tematem było wzmocnienie pozytywne. To jest teraz bardzo modne, cukierkowe podchodzenie do koni mówiąc dosłownie i w przenośni. Czy jest złe? Nie. Czy jest najlepsze? Nie. Czy jest dla każdego? Nie. Czy jest trudne? Tak.

Wszyscy chcielibyśmy żyć w pięknym różowym świecie, gdzie każdy ma nieskalany umysł i emanuje tylko pozytywną energią. Niestety o takich bajkach można jedynie przeczytać w książkach lub obejrzeć na idealnych tiktokach z wyselekcjonowanymi filmami. Koński świat też nigdy taki nie był i to nie za sprawą ludzi, po prostu żaden świat taki nie jest. Co jakiś czas, jak we wszystkich dziedzinach, coś staje się modne. Wtedy pojawia się wielu nowych specjalistów, którzy wołają do tłumu, że jest to prawda objawiona i teraz już na pewno ostateczna.

Od jakiegoś czasu dużo się słyszy o tym, że w pracy z końmi nie powinno być presji, że samymi nagrodami można stworzyć sobie przyjaciela i nauczyć konia wszystkiego. Problem jest tylko taki, że konie nie potrzebują człowieka za kompana w życiu, nie potrzebują wozić nas na swoich grzbietach, wypracowywać muskulatury potrzebnej do figur ujeżdżeniowych, czy pokonywania przeszkód z plecakami. Poddały się temu jak świat ewoluował i człowiek wszedł w ich życie, ale one sobie świetnie radzą uciekając przed drapieżnikami z odgiętymi plecami i niezaangażowanym zadem. Po prostu słabe osobniki nie przeżywają zbyt długo, nie tylko w naturze.

Jeśli chodzi o użytkowanie koni wierzchowych to tak naprawdę nie ma czegoś takiego jak całkowite R+, bo wtedy człowiek musiałby przychodzić do konia na padok z kantarem w ręku, czekać aż on sam wsadzi w niego głowę i popędzi na stanowisko do czyszczenia. Może i niektórzy tak robią, ale co w sytuacji gdy koń jest daleki od chęci bycia z nami, a trzeba mu zrobić kopyta, dać pastę na odrobaczenie, która mu nie smakuje albo zachoruje? Tu już nie ma czasu na smaczki i oczekiwanie, czasem liczy się każda chwila, kiedy musimy go natychmiast wpakować do przyczepy i wieźć do kliniki. Co wtedy? Koń choć chory, to w głębokim szoku, że jednak coś musi. Niektóre rzeczy, nawet jeśli koń ma sobie żyć własnym życiem, są niezbędne i koń po prostu nie ma wyjścia, musi się dostosować.

Poza tym wszystko zależy od tego, co my chcemy z tym koniem robić. Jeśli zależy nam tylko na siedzeniu na padoku, zakładając że koń sam ściera kopyta i nigdy nie choruje - wzmocnienie pozytywne jest jak znalazł, ale jednak zdecydowana większość ludzi, czegoś chce od tego konia. Chcemy pojechać w teren, przeskoczyć przeszkodę, wykonać figurę, wyjechać na zawody, nagrać film na media społecznościowe czy chociażby wziąć przyjaciela na spacer. Chcemy mieć konia zbudowanego, atletycznego, poruszającego się zgodnie z obrazkiem z książki o biomechanice, a nie z tym jak nasz koń biegnie na drugi koniec łąki. A przecież tak jak porusza się sam, tak jest dla niego najnaturalniej.

To, że my coś w ogóle chcemy to już jest niewypowiedziana presja. Ale czy dla koni to aż tak źle, że mamy wobec nich plany? Nie. Taki jest już ich świat i chociaż nie potrzebują człowieka przy sobie, to jednak na stałe wpisał się on w ich rzeczywistość.

Dobrych trenerów jest bardzo mało. I nie ważne jakim nurtem podążają, ich fundamentem jest ZAWSZE spokojna konsekwencja poparta doświadczeniem i otwartym umysłem. Można pracować z koniem używając każdego sprzętu i zasobów, wyłączając te, którymi zastępujemy brak umiejętności, i robić to dobrze, a także robić to bardzo źle. Koń będzie chciał być tylko przy człowieku, który zna się na nich, ich świecie, i ich umysłach, tylko przy takim, który jest konsekwentny i opanowany, bo tego też szukają w innych nieparzystokopytnych. A robią to po to, żeby ich gatunek przetrwał. I dla takiego człowieka są w stanie pracować, również wyczynowo, na tyle na ile ich ciało pozwoli, nie czując się przy tym dyskomfortu. Jest to trudne do osiągnięcia, ale możliwe.

Poza tym wszystkim każdy koń jest inny, jak każdy człowiek. I dobry trener będzie dostosowywał technikę pracy do możliwości psychicznych i fizycznych konia, i będzie potrafił szlifować to tak, żeby w końcu powstał ten diament, który się kryje w środku duszy i ciała. Każdy będzie inny, ale równie piękny i dopracowany jeśli włożymy w to wysiłek zrozumienia drugiej istoty i odpowiednią technikę zamiast ślepo wierzyć idealną receptę czy drogę.

Jak konie radzą sobie z zimnem? Temat na topie, bo od wczoraj temperatura mocno na minusie, a w moim ośrodku większość k...
07/01/2024

Jak konie radzą sobie z zimnem?

Temat na topie, bo od wczoraj temperatura mocno na minusie, a w moim ośrodku większość koni mieszka wolnowybiegowo. Ludziom jest zimno, to i myślą, że naszym koniom też. Ja mam pogląd na tego typu życie koni z poziomu tych zdrowych oraz chorych.

Konie całkiem nieźle radzą sobie z zimnem przede wszystkim dlatego, że posiadają mechanizm termoregulacyjny, co oznacza zdolność do utrzymania optymalnej temperatury ciała. Poza tym ich sierść jest świetną izolacją. Posiada ona warstwę oleistej mazi, która zapobiega docieraniu wody do skóry podczas deszczu czy śniegu, dzięki niej, ciecz po prostu spływa z włosów. Poza tym kiedy robi się chłodno końskie futro jest w stanie się podnosić i obniżać, a także przekręcać aby zapewnić skórze jak najlepszą ochronę przed zimnym, wietrznym powietrzem.

Co z derkami? Generalnie zdrowego konia, który ma możliwość osłonięcia od wiatru czy opadów nie powinno się derkować ponieważ tym bardzo mocno zaburzamy mu zdolność do termoregulacji przede wszystkim dlatego, że włos nie wyrasta zbyt gruby i gęsty, derka nie pozwala na ustawianie się ich w odpowiednim kierunku, a oleista maź jest wytwarzana w o wiele mniejszym stopniu. Niestety to wszystko nie jest takie proste, że zdrowy koń to można go zostawić na wolnym wybiegu i się nie martwić. Organizm się przyzwyczaja, więc jeśli pół życia koń był chroniony przed warunkami atmosferycznymi, zimą boksowany przez większość czasu, to przejście na bezderkowy wolny wybieg nie będzie takie proste i może potrwać nawet kilka sezonów. Każdy zwierzak to sprawa indywidualna, ale ja zawsze staram się zacząć derkować te potrzebujące konie jak najpóźniej, bo wiadomo, że jak już zacznę to do końca zimy raczej na dłuższy czas się z nich nie wydostaną, a z każdym kolejnym rokiem termoregulacja coraz bardziej się uruchamia.

Widziałam dzisiaj kilka postów na końskich grupach, że temperatury poniżej -15, konie z soplami na sierści po marznącym deszczu. Co robić? Jeśli koń się trzęsie, to ja zawsze go ubieram w derkę, chociaż drgania nie zwiastują jeszcze przeraźliwego zimna tak jakby mogło nam się wydawać, ale to taki ostatni dzwonek organizmu kiedy próbuje wytworzyć więcej ciepła. Ja jednak wolę nie ryzykować przeziębień, szczególnie że większość moich koni była kiedyś mocno boksowana. Z kolei zdrowe kuce i te konie, które wychowały się na zewnątrz są tak zahartowane, że nie wyobrażam sobie żeby było im zimno. :)

Co jeszcze jest ważne podczas takich niskich temperatur takich jak teraz?
Nieograniczony dostęp do siana. Kiedy zaczyna robić się zimno, konie potrafią zjadać nawet o 30% więcej paszy objętościowej dzięki której są w stanie lepiej się ogrzać, ponieważ podczas trawienia wytwarza się ciepło.

Poza tym ważną rzeczą jest stado, które również zapewnia możliwość dogrzania, osłonięcia głów przed wiatrem czy deszczem. Bardzo często nawet latem można zaobserwować, że konie ustawiają się zadami do opadu, a w ekstremalnych warunkach zbijają się w kupki. U mnie tego nie można zaobserwować, bo nie mamy aż tak skrajnie zimnych temperatur, ale już na południu Polski gdzie bywa naprawdę nieprzyjemnie, jest to częsty obraz.

W moim ośrodku nie mamy aż takich ogromnych padoków, a nasze konie z reguły wolą stać cały czas przy sianie w zimnych miesiącach, ale aby zapewnić chociaż minimalną dawkę ruchu staramy się żeby woda była postawiona jak najdalej od balota aby kilka razy dziennie się przespacerowały, bo ruch również jest bardzo ważny.

Na koniec chciałam jeszcze opowiedzieć o Kofeinie rasy konik polski, mojej babci która skończyła 34 lata. Nie ma zębów, żywi się tylko trawokulkami, paszą treściwą i tym co znajdzie na łące (a znajduje nawet zimą) i jest derkowana ze względu na wcześniejsze przejścia. Do dyspozycji ma miejsce gdzie może osłonić się od wiatru i ponad 3ha terenu. Codziennie widzimy jak przechadza się po całym areale, rzadko stoi w jednym miejscu. Kilka razy, kiedy pogoda była naprawdę paskudna próbowałam zabrać ją pod stajnię gdzie nie wieje i jest duży daszek żeby sobie odtajała. Otwierałam jej boks, dawałam trawokulki albo ciepły mesz, ale ona tylko jak zjadła ewakuowała się w kierunku swojej łąki i czekała pod wejściem aż ktoś ją tam wpuści. Jeszcze nie było takiej pogody żeby postanowiła zostać w miejscu, które nam się wydaje najlepsze na taką pogodę nawet jeśli jej towarzysz lub towarzyszka przyszli pod stajnię razem z nią. Kiedy w głowie przemawia mi uczłowieczanie zwierzaka podczas okropnej pogody, zabieram ją pod stajnię i sprawdzam czego ona by chciała. Odpowiedź zawsze jest jedna – być tam gdzie zawsze, w swoim miejscu gdzie ma zaspokojone wszystkie najważniejsze potrzeby.

Podsumowując, przez te kilka lat od kiedy trzymam konie na wolnym wybiegu, często chore i po przejściach, wiem że każdy jest inny i potrzebuje indywidualnego podejścia ale nigdy nie należy zapominać że jakoś przeżyły miliony lat przed udomowieniem i dzięki ewolucji przystosowały się do panujących warunków w najlepszy możliwy sposób.

Jeśli będziesz powtarzać kłamstwo wystarczająco często, głośno i długo, to stanie się ono prawdą. Powtarzanie, głośność ...
03/01/2024

Jeśli będziesz powtarzać kłamstwo wystarczająco często, głośno i długo, to stanie się ono prawdą. Powtarzanie, głośność i czas sprawią, że mit czy kłamstwo stanie się powszechnie akceptowanym sposobem działania. W historii pokręcona logika, racjonalizowanie i stopniowe zmiany doprowadziły do tego, że inteligentni ludzie zaczęli dokonywać absurdalnych rzeczy.

Bo przecież koniarze to są w gruncie rzeczy inteligentni ludzie, a jednak bardzo często wolą iść za największym tłumem i traktować konie jak zabawki. Wolą kupować mocniejsze wędzidła, czarne wodze, gogi i inne, nie widząc przy tym co ma do powiedzenia koń. Bo przecież on cały czas do nas mówi.

Ostatnio byłam świadkiem rozmowy dwóch dziewczyn na temat zmiany wędzidła na naprawdę mocne, bo koń jednej z nich był „twardy w pysku”. Niestety oznacza to tylko i aż tyle, że sygnały jeźdźca były tak bardzo nieprecyzyjne, że postanowił ignorować większość z nich, bo po co na nie odpowiadać jeśli praktycznie zawsze jest źle?
Dziewczyna uwierzyła w mit twardego pyska i postanowiła, że najlepiej kupić coś cienkiego, z czankami i poczuć władzę zamiast przyjrzeć się sprawie z bliska. Przecież wszyscy tak robią i mają się świetnie. Jeźdźcy dla uściślenia, nie konie.

Tak naprawdę większość naszych błędów popełnionych już na samym początku podczas warunkowania powoduje późniejszą potrzebę maskowania wymyślnymi patentami, wędzidłami i innymi ciekawymi rzeczami, żeby tylko nie przyznać się do błędu, a już na pewno nie ruszyć głową żeby poszukać przyczyny trochę głębiej. Lepiej zwalić na konia.

Swoją drogą polecam Wędzidła skórzane JK System. Waszych błędów nie ukryją, ale w dobrych rękach, będą naprawdę dobre dla buźki. 🙌

Koniec roku to taki czas kiedy wielu ludzi robi podsumowanie ubiegłych dwunastu miesięcy. Potem są zazwyczaj założenia n...
22/12/2023

Koniec roku to taki czas kiedy wielu ludzi robi podsumowanie ubiegłych dwunastu miesięcy. Potem są zazwyczaj założenia na kolejny rok, plany i oczekiwania.

Co na to nasze konie? Absolutnie mają to wszystko w nosie. Dla nich liczy się tylko tu i teraz. Oczywiście podsumowania są super i powinno się co jakiś czas analizować swoją drogę i planować co dalej, ale bez presji, że coś trzeba w danym momencie. To rzeczywistość, aktualny stan psychiczny i fizyczny, powinny weryfikować jak przebiega praca z naszym koniem.

Każdy ma jakiś daleki cel, jakiś wzorzec tego, do czego chciałby dojść, ale po drodze są jeszcze setki malutkich „podcelów”, które są o wiele ważniejsze niż ten ostateczny. Bo jeśli ktoś marzy o Grand Prix w ujeżdżeniu, to najpierw musi uwarunkować konia na działanie łydki, nauczyć półparady, zwrotów itd. Często jest jednak tak, że tak bardzo skupiamy się na tym dalekim celu, że gubimy po drodze dużo szczegółów, szczególnie jeśli marzymy o zawodach.

Dlatego ostrożnie planuj kolejne miesiące, nie zgub się w oczekiwaniach wobec siebie i swojego konia, bo im bardziej jesteś skłonny do tego żeby się zatrzymać, pomyśleć, cofnąć się parę kroków, tym wbrew pozorom, droga będzie łatwiejsza. Będzie łatwiejsza przede wszystkim dla Twojego konia, który będzie czuł, że może na Tobie polegać, że nie nakładasz zbyt dużej presji i oczekiwań, tylko spokojnie czekasz aż on będzie gotowy. Jednocześnie nie zapominaj o tym, że jeśli prosisz o coś konia, musi to być zrozumiałe dla Ciebie i dla niego, bo często próbujemy wykonać jakiś element, który nie jest dla nas do końca zrozumiały, więc jak ma być jasny dla naszego konia?

Dobrym przykładem jest półparada. Bardzo ciężko jest znaleźć pełne informacje na jej temat. Zazwyczaj jeźdźcy myślą, że trzeba prawie jednocześnie przytrzymać wodze, dać łydkę i już. A co to znaczy dla konia? Jeśli nie będzie odpowiednio przygotowany i nauczony, będzie to oznaczało tylko „stój, a nie, jednak biegnij”. I wyjdzie z tego tylko tyle, że koń zahamuje przesuwając środek ciężkości do przodu zamiast do tyłu, a potem energicznie przyspieszy. Żeby poprawnie wykonać to ćwiczenie trzeba wiedzieć po co się je robi, jak wygląda poprawnie wykonane i w jaki sposób nauczyć tego konia.

Tak więc ja zaraz po świętach zabieram się za podsumowanie i planowanie pracy z moimi końmi. Zatrzymam się na chwilę, pomyślę w czym one będą czuły się najlepiej i postaram się zaplanować najbliższe miesiące tak, żeby to było wykonalne w zdrowiu psychicznym i fizycznym. I Tobie też to polecam. 🙂

Nie zbudujesz relacji, udając kogoś, kim nie jesteś. ✌️Niewiadomo dlaczego większość ludzi chce być jak inni. Szukają so...
14/12/2023

Nie zbudujesz relacji, udając kogoś, kim nie jesteś. ✌️

Niewiadomo dlaczego większość ludzi chce być jak inni. Szukają sobie idoli, postaci, których później uparcie naśladują, bez zastanowienia czy to w ogóle jest zgodne z ich wewnętrzną równowagą.

Trzeba nauczyć się czerpać coś dobrego z każdego napotkanego człowieka. Czasem możemy się jedynie nauczyć jak nie postępować, ale i to jest bardzo cenna wiedza.

Wszystko to, jest takie ważne, bo każdy z nas jest inny. Każdy ma inne potrzeby, pragnienia, trochę inną energię i dlatego powinien kierować się INTUICJĄ. Zawsze powtarzam ze ona w pracy z końmi jest najważniejsza i każdy ją ma, kto słucha i ufa sobie.

Kiedy zdecydowałam się zostać przyjaciółką Złotej miałam przekonanie, że nie lubię Arabów, w dodatku siwych. 🦄🤷🙉 A jednak intuicja podpowiedziała mi żebym ją "wzięła". I teraz, po jakimś czasie wiem, że nigdy tego nie pożałuję, i że bardzo dużo się od siebie nauczymy. 💙 Najlepsze w tym wszystkim jest to, że zawsze staram się myśleć, że od każdego konia czegoś się nauczę. Jednak to głupie przekonanie o arabach przyćmiewało mi zdrowy rozsądek, bo niektóre osoby wokół mnie opowiadają o tym głośno kiedy tylko ktoś chce słuchać, jakie to konie tej rasy są brzydkie i trudne z charakteru, i to właśnie mi się udzieliło. Totalnie bez sensu. 🤷✌️

Także pozwól sobie... być sobą. 💙

✴️Jak często słuchamy intuicji?✴️A co ważniejsze, jak często pozwalamy sobie na zgodne z nią działania?Trudno się żyje, ...
05/12/2023

✴️Jak często słuchamy intuicji?
✴️A co ważniejsze, jak często pozwalamy sobie na zgodne z nią działania?

Trudno się żyje, działając mechanicznie, szczególnie naszym koniom, kiedy muszą nas takich znosić.

Często podczas pracy z końmi mam taki błysk, że powinnam coś zrobić, ale zaraz potem myślę sobie "Niee, przecież chciałam coś zupełnie innego" i później zazwyczaj żałuję, że nie zrobiłam tego, co mi serce podpowiedziało.

Nasze wnętrze o wiele bardziej wie co zrobić w danej sytuacji, jak się zachować i jak odnieść do aktualnej rzeczywistości. To, czy nasze rzeczywiste, twardoziemskie "ja" temu zaufa, to już inna sprawa. Ale warto ufać, warto otwierać się na intuicję, bo konie cały czas wysyłają do nas informacje, intencje i odpowiedzi na nasze rozterki.

Ostatnio jak wprowadzałam Złotkę do przyczepy, po pół roku przerwy od tylko trzech, bardzo stresujących dla niej wejść, ustaliłam w głowie że wchodzimy tylko przodami na rampę żeby nie przedobrzyć. Ale to się stało samo, w pewnym momencie wiedziałam, że ona jest gotowa żeby wejść, wiedziałam też że muszę wchodzić obok niej, a nie przed nią żeby to zrobiła, chociaż nigdy z koniem tak nie wchodziłam.

Możnaby sobie pomyśleć, że po prostu podjęłam takie decyzje i już. Oczywiście, ale podjęłam je dlatego, że Złota "powiedziała" mi, że jest gotowa, ale muszę iść obok niej, a ja temu zaufałam.

Konie wysyłają nam ogromnie dużo informacji, które mamy na wyciągnięcie ręki. Zaufaj temu, a praca będzie o stokroć przyjemniejsza i bardziej efektywna. Poczujesz się jakbyś nagle nauczył się nowego języka. Tak, to język na poziomie energetycznym.

🧡💙

Tak na powitanie, jedno z moich przemyśleń: Kto jest lepszym koniarzem?Koniarze dzielą się na różne podgrupy. Są niedzie...
04/12/2023

Tak na powitanie, jedno z moich przemyśleń:

Kto jest lepszym koniarzem?

Koniarze dzielą się na różne podgrupy. Są niedzielni jeźdźcy, którzy cieszą się że rozróżniają głowę od ogona, są sportowcy, którzy jeżdżą wysokie konkursy, tacy którzy tylko gadają ze jeżdżą, są "matki", dla których koń jest najważniejszy, i myślą że jak założą dziesięć derek to kopytny będzie szczęśliwszy, albo koniarze, którzy nie potrzebują jeździć... Dużo by wymieniać. Każdy myśli, że jest najlepszy dla swojego konia, większość pewnie chce dla niego najlepiej, ale w rzeczywistości różnie to bywa. Zależy w jakiej "szkole" się uczył.

Tak się czasem zastanawiam, dlaczego koniarz, nie może być prawdziwym koniarzem? Tak po prostu. Z podstawową wiedzą na temat żywienia, chorób, zachowań stadnych, instynktów, potrzeb, budowy ciała itd. Tylko podstawową, przynajmniej na początek. Ale z doświadczenia wiem, że to bardzo dużo. Z każdym rokiem rodzi się tyle nowych "nurtów jeździeckich", że już sama się w tym gubię, a ich przedstawiciele przekrzykują się, dlaczego są lepsi od innych. Jeszcze raz zapytam. Dlaczego koniarz nie może być koniarzem? Tak jak to Kuba ostatnio powiedział, nie są ważne techniki, czy narzędzia (o ile nie krzywdzą), ważne jest podejście, do konia i do samego siebie.
Ja zawsze mówię, że jestem naturalistką, ale tyle pojawiło się wokół tej nazwy różnych teorii i opowieści, że chyba nie chcę już siebie tak nazywać. W ogóle nie chcę tego nazywać, bo to nie ma sensu. I tak każdy zrozumie to na swój sposób. Przeczytałam dzisiaj taki termin "postnatural", który wywodzi się z naturalu, ale co? Nie wchodząc w szczegóły jest oczywiście LEPSZY. Ale co to znaczy? Jak można tak wielu ludzi, którzy nazywają siebie naturalistami, pracują z końmi dziesiątki lat, wrzucać do jednego wora i deptać po ich doświadczeniu. To wszystko to jest jedna wielka paplanina, ale przecież wszystkim bardziej świadomym osobom zależy na dobru konia, a koń to koń, nie ma od tego odstępstw, bo jego instynkty i cele życiowe się nie zmieniają. Więc o co tak właściwie chodzi? Jedyna zmienna to charakter, ale tutaj to jest kwestia "tylko" techniki pracy. Fundamentem zawsze będzie dążenie do zdobycia jak największej wiedzy ogólnej na temat koni, ale przede wszystkim, doświadczenia. Bo można wiele czytać książek czy artykułów, słuchać mądrych ludzi, ale najwięcej uczymy się poprzez obserwację i niestety przez popełnianie błędów.
Nie rozumiem więc po co te ciągłe przepychanki między ludźmi, którzy podobno, tak samo mocno kochają konie. Czasem mam dość tego światka i tych wszystkich wymysłów, które sprowadzają się tylko i wyłącznie do bycia lepszym od innych ludzi, a nie bycia lepszym dla swoich koni.

Witam Cię na stronie poświęconej treningom koni. Już od 12stu lat zajmuję się treningiem jeźdźców i koni. W pracy zawsze...
04/12/2023

Witam Cię na stronie poświęconej treningom koni.

Już od 12stu lat zajmuję się treningiem jeźdźców i koni. W pracy zawsze kieruję się dobrem kopytnego oraz intuicją. Kładę nacisk na partnerstwo i wspólne zadowolenie z pracy zarówno człowieka jak i konia. Współpracuję z Jakubem Ciemnoczołowskim i jestem trenerem HorseKiDo, a poza tym uczę się od Jerzego Krukowskiego. W tej chwili uczestniczę w kursie na szkoleniowca JK System.

Prowadzę treningi ujeżdżeniowe, z ziemi, pomagam rozwiązywać problemy behawioralne. W pracy opieram się o szacunek do psychiki koni, bo tylko dzięki równowadze w głowie możemy dojść do harmonii w ciele.

Jeśli jesteś zainteresowany treningami lub konsultacją, napisz: [email protected] lub zadzwoń: 665 646 488.

Pozdrawiam Cię cieplutko!

Adres

Łubianka
87-152

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Właściwy trening koni i jeźdźców - Ewa Stefańska umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Widea

Udostępnij

Kategoria

Najbliższe sklepy/usługi zoologiczne



Może Ci się spodobać