01/10/2023
W pierwszą niedzielę października przypada święto określane mianem 'Zaduszek Zwierzęcych'.
Dzisiaj pora na osobisty post o moim pierwszym kocie.
Puszek była kotką syberyjską, którą dostałam na 4. urodziny.
Ja i moja mama byłyśmy typowymi kochającymi i kompletnie nieświadomymi opiekunami. Dostawała suchą karmę typu whiskas, jedzenie ze stołu (wędliny), spała na nieosiatkowanym balkonie (8. piętro), nie była regularnie szczepiona czy odrobaczana. Nie była kastrowana, bo ruje były mało uciążliwe, a zabieg to ryzyko. Zdarzało jej się oddawać mocz poza kuwetą, często z krwią - dostawała furaginę w dawkowaniu wymyślonym przez moją mamę. W swoim życiu rzadko odwiedzała weterynarza.
Gdy miałam 17 lat, zaczęłam obserwować że boli ją brzuch, czuje się gorzej. Informowałam o tym dorosłych w moim otoczeniu, ale było to zbywane - kot jadł, załatwiał się, niby co mają zrobić. Ja nie wiedziałam gdzie się z nią udać (teraz też jestem świadoma, że niepełnoletność czy brak pieniędzy wykluczał moją możliwość zadziałania, ale wyrzuty pozostały).
Kotka trafiła do lekarza gdy nie jadła, czuła się fatalnie. Diagnoza - ropomacicze. W trakcie ratującego życie zabiegu okazało się, że doszło do wodonercza i konieczne było usunięcie nerki. Kotka przeżyła, po zabiegu stała się automatycznie kotką nerkową, dieta renal.
Nie chciała jej jeść (szok), więc zaczęła dostawać gotowane mięso drobiowe.
Po kastracji wyglądała najlepiej w swoim życiu - miała piękny włos, ważyła najwięcej.
Niestety było nam dane wspólnie przeżyć jedynie 10 miesięcy, pozostała nerka nagle odmówiła współpracy.
Byłam przy jej eutanazji, gdy dostawała leki dosercowo i patrzyła mi prosto w oczy.
To było w lutym, 3 miesiące przed maturą. Mój świat się rozsypał.
Moja własna przemiana w opiekuna, który nie tylko kocha, ale jest świadomy, zajęła kilka lat. Uczestniczyły w tym moje studia, kocie fora czy konferencje medyczne.
Wiem, że opiekun, który postępuje niewłaściwie, nie zawsze robi to świadomie, stąd moja chęć edukacji i otwarte podejście do przychodzących do mnie na wizyty ludzi.
A ze względu na historię nerkową - tak, prawdopodobnie stąd moje zamiłowanie do nefrologii.
Puszek pozostanie na zawsze w moim sercu 💔