Witamy na fanpage'u naszych cziłek: Leosia, Lusi i Sońci.
Oficjalnie jesteśmy domową hodowlą psów rasowych chihuahua, zarejestrowaną w ZkwP Oddział w Bydgoszczy. Nasza hodowla nazywa się Gurdak's Flowers (FCI). Fanpage Chihuahua uzależnia był pierwszy i „chwycił”, dlatego też, po otrzymaniu przydomka hodowlanego, postanowiliśmy nie zmieniać nazwy stronki. Na stronce przede wszystkim pokazujemy życie naszych psiaków, a jest ono dość ciekawe, bo bierzemy udział w wystawach psów rasowych w Polsce i poza granicami kraju, i zdarza nam się odnosić sukcesy, ponadto amatorsko uczęszczamy na agility i mamy z tego mega frajdę, a przede wszystkim dużo spacerujemy, odwiedzamy nowe miejsca, poznajemy nowych psich towarzyszy, a niekiedy po prostu leniuchujemy ;-) Czasami dzielimy się naszymi spostrzeżeniami odnośnie psich produktów, które posiadamy, zdarza nam się napisać jakiś tekst o psim wychowaniu, a niekiedy popełnić felieton, który na ogół ma wydźwięk humorystyczny, ale zawsze odnosi się do wydarzeń, które naprawdę nas spotkały ;-)
Wystawowe imię: BOSS z Domu Rosa, hodowla chihuahua z Łomianek, hodowca: Kaja Kalwoda – Rosa. Leoś urodził się 17.04.2016 roku i był naszym pierwszym pieskiem. Wcześniej mieliśmy przez kilkanaście lat dwie kotki: Kicię i Zuzię, i kiedy Kicia nas opuściła, Zuzia ze smutku zaczęła wylizywać sobie sierść. Jedyny lek, który mógł pomóc, to było drugie zwierzątko, żeby Zuzia nie była tak samotna. Tym lekiem okazał się nasz Leoś. Poszliśmy w lutym na wystawę psów rasowych w Bydgoszczy, gdzie poznaliśmy Kaję, która występowała na wystawie z tatą Leosia – Rubenem. Zakochaliśmy się oboje z Tomkiem w Rubenie od pierwszego wejrzenia i zapytaliśmy, kiedy Kaja spodziewa się szczeniaczków. Kaja powiedziała, że „jutro Ruben ma randkę”. Także tak, wszystkim mówimy, że Leoś był już nasz na dzień przed poczęciem ;-) Ruben słowa dotrzymał, dwa miesiące później na świat przyszło pięć ślicznych szczeniaczków, nasz Leoś był ostatni z miotu i największy ;-) Nie wiedząc nic o wystawach, ani, Boże broń, planów wystawowych nie mając, zarezerwowaliśmy Leosia i wpłaciliśmy zaliczkę 24 godziny po jego narodzinach ;-). Jesteśmy najlepszym dowodem na to, że czasami, kupując „w ciemno”, nie znając się za bardzo, można trafić naprawdę świetnego psa. Z małym Leosiem poszliśmy do psiego przedszkola, bo nie chcieliśmy, by był rozdartą, rozhisteryzowaną cziłałą. Leoś nie był pilnym uczniem, za to był najweselszym i najbardziej rozrywkowym pieskiem w historii szkoły. Łącznie odbyliśmy trzy edycje psiego przedszkola, bo dopiero od połowy drugiej edycji Leoś zaczął jakieś komendy wykonywać ;-) Jak nas ktoś pyta, czemu tyle przedszkoli Leoś odbębnił, mówimy, że doktorat od razu zrobił ;-). W psiej szkole zasugerowano nam, aby spróbować swoich sił na wystawach, bo Leoś jest super i ma szanse. No to poczytaliśmy trochę ;-) Na pierwszej wystawie polegliśmy z kretesem, ale tylko nas to zmotywowało do dalszej pracy. Leoś rozwijał się pięknie, choć jego rozrywkowy temperament nieraz dał o sobie znać. Dziś jest dobrze ułożonym, dorosłym psem, posłusznym, wesołym, radosnym, wspaniałym towarzyszem. Uwielbia agility i ma do tego naturalny dar – nie wiem, jak on to robi – nie boi się niczego, a kolejne kombinacje przeszkód chwyta w lot. Kocha długie spacery, ale przytulaskami też nie pogardzi ;-) Wystawowo osiągnął bardzo dużo, więcej, niż zakładaliśmy, że może być realne: jest Młodzieżowym i Dorosłym Championem Polski, Championem: Chorwacji, Macedonii, Czarnogóry, Bośni i Hercegowiny, Bałkan oraz Grand Championem Macedonii. Jesteśmy z niego ogromnie dumni, a on sam jest nieustającym źródłem radości ;-)
LUSIA
Wystawowe imię: EMILLY Monti Mella, ur. 18.11.2016 roku, hodowla chihuahua z Zielonej Góry, hodowca: Elżbieta Rapeła. Kiedy Leoś miał 7 miesięcy, postanowiliśmy poszukać dla niego towarzyszki, żeby nie czuł się samotny. Nasza kotka Zuzia była już w podeszłym wieku i Leosiowa energia zaczynała ją przytłaczać. No i zaczęły się schody: kiedy kupowaliśmy Leosia, nic a nic nie znaliśmy się na tym, jak taki piesek rasowy, wystawowy, powinien wyglądać. No i Leosia kupiliśmy w pierwszej dobie jego życia, kiedy nie miał ząbków, jajek i żadnych „rokowań wystawowych” (tak się mówi w tym światku ;-) ). To zaczęliśmy szukać suczki. Oj, łatwo nie było. A to suczka nie spełniała naszych wymagań (w końcu szukaliśmy idealnej partnerki dla Leosia), a to odnosiliśmy wrażenie, że hodowca wyczuwał nasze zacięcie wystawowe i myślał, że nie mamy co z kasą robić i rzucał ceny dla nas zaporowe. Na szczęście mieliśmy już paru znajomych hodowców w tym światku i pocztą pantoflową polecono nam Panią Elżbietę Rapeła z Zielonej Góry. Domowa hodowla, drugi miocik, dwie sunie i dwa pieski. Pani Ela poczekała, aż sunie się rozwiną i zaczną „rokować” i wspólnie wybraliśmy jedną z dziewczynek (to znaczy, my mieliśmy swój typ, Pani Ela też, no i to była ta sama sunia: nasza Luśka). W dniu moich imienin 21.01.2017 roku pojechaliśmy z Leosiem po naszą Lusię. Imię wymyślił Tomek, któregoś dnia, jeszcze w trakcie poszukiwań suni, obwieścił tonem nie znoszącym sprzeciwu, że „Luśka będzie”, no i tyle w temacie. Lusia z miejsca zakochała się w Tomku i tak już zostało ;-) W psim przedszkolu doktoratu robić nie musiałyśmy, bo Lusia wszystko już umiała ;-) Odbyłyśmy jedną edycję i... Lusia nikogo nie zapoznała. Ogólnie Lusi do szczęścia potrzebne jest jej psio-ludzkie stadko i nikogo innego nie potrzebuje. Toleruje liczne ciocie i wujków, ale innymi pieskami gardzi. Zupełnie szczerze i obiektywnie uważamy, że jest najbystrzejszym i najcwańszym pieskiem z naszego stadka. Oczywiście jest przywódcą stada i nikt nie ma co do tego wątpliwości. Panuje nad całym domem i nic nie umknie jej uwadze: koordynuje wkładanie naczyń do zmywarki, nadzoruje gotowanie, ogląda swoje ulubione seriale i codziennie wieczorem pilnuje w łazience Tomka, żeby się czasem nie utopił. Nie przepada za agility, ale jak już idzie na spacerek, to dumnie kroczy, aż dojdzie do celu, którym jest domek ;-) Wystawowo również zawojowała kawałek świata - jest Championem: Polski, Macedonii, Chorwacji, Bośni i Hercegowiny, Czarnogóry i Bałkan. Żartobliwie mówimy o niej „Ciotka” vel „Ciotrynka”, chociaż ona najbardziej lubi „Lusjana” albo “Królowa”. Jej królewska osobowość i iście królewskie fochy zaskarbiły jej sympatie wielu osób na naszej stronie ;-) zwłaszcza tych, którzy się z nią identyfikują. Serial „Idzie Lusia na spacerek” ma status kultowy i czekamy na nominację do nagrody Emmy ;-)
SOŃCIA
Wystawowe imię: DIANNA Vita-Chihua, ur. 27.10.2017 roku, hodowla z Ukrainy, hodowca: Виктория Ткаченко. Cóż mogę powiedzieć, Leosiowi i Lusi na wystawach dobrze szło, a i my połknęliśmy bakcyla. Postanowiliśmy zarejestrować hodowlę i spróbować sił w kolejnym wyzwaniu, a mianowicie powołać na świat własne szczeniaczki. Kiedy uświadomiliśmy sobie, że całe nasze życie zawodowe, urlopy, itp. planujemy podporządkować jednej suczce, stwierdziliśmy, że skoro już mamy w „to pójść”, to może wypadałoby powiększyć stadko o drugą suczkę, żeby nie było, że wszystkim kręci Luśka (jak zawsze, zresztą). Nie mieliśmy ciśnienia ani koncepcji, jaka i skąd ma być ta druga suczka. W Wigilię 2017 roku byłam chora i leżałam w łóżku, przeglądając facebooka. No i trafiło mnie dosłownie, jak zobaczyłam zdjęcia maluteńkiej Sońci. Możecie mówić, że to choroba mi się na mózg rzuciła, ale zawołałam Tomka, całkowicie zdrowego na ciele i umyśle, i Tomek powiedział: „Spróbujmy”. Zaczęły się naprawdę długie i trudne negocjacje z hodowcą z Ukrainy, który nie znał angielskiego. Pomogły mi cztery lata w liceum, gdzie uczyłam się języka rosyjskiego, no i wujek Google Tłumacz. Negocjacje obfitowały w nagłe zwroty akcji, ale, z każdym podsyłanym filmikiem czy zdjęciem Sońki, byliśmy coraz bardziej zdeterminowani i zaczynaliśmy od nowa. Przyjechała do nas, w styczniu, znowu na moje imieniny – jak Lusia ;-) Od pierwszego momentu zasłodziła nas do granic możliwości i robi to do dziś. Jest najsłodszym i najbardziej uroczym stworzonkiem, jakie znamy ;-) W kwestiach naukowych werwy wystarcza jej na pierwsze 20 minut, po czym się kładzie i odpoczywa – niezależnie, czy były to zajęcia psiego przedszkola, ćwiczenia w Psiłowni czy zajęcia handlingowe ;-) Za agility nie przepada, ale tu obstawiamy zły wpływ Luśki ;-) Uwielbia spacerki (to już wpływ Leosia), ale jest małą zadziorą;-) Jak na najmłodszego członka stada przystało, czasami musi coś całemu światu, a przede wszystkim sobie udowodnić, także zdarzyło jej się już zapolować na sarny, kaczki i wyzwać na pojedynek dużego psa...wszystkie te wybryki nijak się mają do cudnej mordki i niewinnego spojrzenia. Do tego dochodzi jeszcze wyciągnięta łapka i człowiek się topi jak lód na słońcu ;-) Wystaw nie czuje za bardzo, jej największym dotąd osiągnięciem jest nominacja na Cruft's 2019. Na szczęście my już swoje ambicje zaspokoiliśmy i, jak to w rodzeństwie, najmłodszy ma zawsze najłatwiej – pewnie nie będziemy jej tak ciągać po świecie, jak Leosia i Lusię. Widzimy na naszej stronce, że jest mnóstwo osób zakochanych w Sońci i, tak jak my, miękną na jej widok. W domu jest kochaną przylepką i nieustającym źródełkiem czułości i słodyczy ;-)
ABBY
Nasze pierwsze “dziecię” hodowlane, córeczka Leosia i Lusi, urodzona 30.07.2019 roku w naszej domowej hodowli Gurdak’s Flowers FCI. Jedynaczka, na początku grubiutka, jak tylko stanęła na łapki, cały tłuszczyk wybiegała. Nie było wyjścia, musiała z nami zostać ;-) Jest wesołym, radosnym i bardzo ciekawym świata pieskiem. Z Leosiem i Sońką broi, a do mamusi Lusi się przytula, kiedy idą spać. Obserwujemy to stworzenie, które sami powołaliśmy na ten świat i z zaciekawieniem patrzymy, jak się rozwija. Będziemy chcieli spróbować pokazać ją na wystawach, ale do tego jeszcze bardzo dłuuuuga droga, na razie nie jest nawet w stanie.... ustać grzecznie w miejscu, ciągle ją gdzieś nosi ;-)
NAPOLEON
Imię hodowlane: Shela SHATO NAPOLEON, pochodzi z hodowli z Rosji, urodził się 25.03.2016 roku. Piękny, czekoladowy pies, o wspaniałej budowie i przemiłym charakterze. Posiada uprawnienia hodowlane i jest sprawdzonym reproduktorem, nie tylko w Polsce. Zdecydowaliśmy się go pozyskać do naszej hodowli, gdyż jest idealnym kandydatem dla naszej Sońci, a kto wie, może oprócz cziłek kremowych, uda nam się w przyszłości stworzyć własną linię czekoladek, do których mamy ogromną słabość. Napoleon nie mieszka z nami (jak na razie nie mamy odwagi trzymać dwóch dorosłych samców pod jednym dachem), mieszka z dogiem niemieckim Grusią (tworzą niepowtarzalny duet i bardzo się przyjaźnią) u Beaty Rybackiej pod Bydgoszczą. Nie wykluczamy, że pokażemy go w przyszłości na wystawach. Jak na razie udostępniamy Napoleona jako reproduktora do kryć zewnętrznych.
Także, jak sami widzicie, każdy nasz psiak jest inny. I to między innymi, próbujemy Wam pokazać. Dziękujemy, że do nas zaglądacie, że lubicie nasze psiaki, że trzymacie za nas kciuki i śmiejecie się razem z nami.
Agnieszka i Tomek ;-)