Podróże z lisem

Podróże z lisem Dane kontaktowe, mapa i wskazówki, formularz kontaktowy, godziny otwarcia, usługi, oceny, zdjęcia, filmy i ogłoszenia od Podróże z lisem, Cisna.

⛰️ Szlaki odpowiednie dla osób z psami
🍲 Psiolubne restauracje i kawiarnie
🛏️ Noclegi Pet Friendly
🏰 Atrakcje idealne dla psiarzy
A to wszystko okraszone zdjęciami i przygodami pieska-liska Inariego 🦊

I teraz czas na największe odkrycie tego wyjazdu, czyli Pension Skalický w Pec pod Sněžkou w czeskich Karkonoszach. Sama...
13/02/2025

I teraz czas na największe odkrycie tego wyjazdu, czyli Pension Skalický w Pec pod Sněžkou w czeskich Karkonoszach. Sama miejscowość to kurort narciarski pełen stoków, pensjonatów oraz restauracji. Znajdują się tam też liczne szlaki oraz kolejka gondolowa na Śnieżkę. My byliśmy poza sezonem, ale w weekend i trafiliśmy dość sporo ludzi, głównie Czechów, więc w sezonach zimowym i letnim może tam być dość ludno.

A teraz o samym noclegu. Jest to typowy pensjonat w miejscowości narciarskiej. Drewniany dom w górnej części miejscowości. Prowadzi ją Pani Marie Skalicka – przesympatyczna osoba i bardzo pomocna. Nie ma też problemu, żeby się z nią dogadać. My mówiliśmy po polsku, ona po czesku i jakoś to szło ;) Mieliśmy pokój z łazienką, niewielki, ale absolutnie wystarczający. W nim łóżka, szafki, szafa, stół, fotel i pufa. We wspólnych częściach znajduje się kuchnia i jadalnia. Dostępny jest też niewielki parking, ale zimą dojazd może być nieco bardziej hardcorowy ;) Ale sam pensjonat jest odsunięty od centrum Peca, co jest zdecydowanym plusem.

Nie ma problemu z pobytem psa. Inari nawet latał luzem po obiekcie, zresztą nie tylko on. Sami gospodarze także mają pieska. Jest jednak pobierana opłata za psa w wysokości 100 CZK za psa za noc (ok. 18 zł).

Cena, która zapłaciliśmy za nocleg nie jest niska, ponieważ wychodzi około 139 zł od osoby za noc. Płatność w euro lub koronach gotówką na miejscu. Mimo wszystko, bardzo mi zależało na tym noclegu. Zauroczył mnie już ze zdjęć i marzyłam o wypiciu kawy z takim widokiem na Śnieżkę :) Do tego poczułam się tam bardzo jak w domu, ponieważ niemal wychowywałam się w pensjonacie na Podhalu (na zmianę z Kielcami). Tu był bardzo podobny klimat – drewniana chata, widok na góry i w tym przypadku liczne pamiątki związane z Horská služba, czyli czeskim odpowiednikiem GOPR/TOPR.

Do tego warto dodać, że wiele noclegów w tym regionie zapewnia kartę gościa, która daje bardzo atrakcyjne rabaty do różnych miejsc, jak choćby kolejki gondolowej na Śnieżkę. Otrzymaliśmy także broszurkę, gdzie były rozpisane ciekawe szlaki piesze, rowerowe, czy narciarskie w okolicach Peca.

Bardzo, ale to bardzo polecamy Penzion Skalicky! 🦊

Kolejny dzień okazał się dużo bardziej zachęcający pogodowo. Obudziliśmy się, a za oknem rozpościerał się piękny widok n...
10/02/2025

Kolejny dzień okazał się dużo bardziej zachęcający pogodowo. Obudziliśmy się, a za oknem rozpościerał się piękny widok na Śnieżkę. I tam właśnie chcieliśmy się udać. Jednak zdrowie dalej nie zachęcało do górskich wędrówek. Pojawiła się więc inna opcja – wjazd kolejką gondolową z Peca. I dziękuję Wędrówki z psem za podsunięcie tego pomysłu ;) Do tego okazało się, że mamy dość konkretne zniżki na wjazd, ponieważ przy zameldowaniu dostaliśmy kartę gościa (ona sama w sobie daje 10% zniżki), a do tego za nocleg w Pecu rabat wzrastał do 30%. Postanowiliśmy więc wjechać na Śnieżkę i zejść pieszo.

Zjechaliśmy do centrum i tam zostawiliśmy samochód. Parking wykupiliśmy na cztery godziny (przy zejściu zostało nam ok. 20 minut). Stamtąd idzie się dosłownie chwilkę do budynku kolejki. Przy okazji po drodze odkryliśmy, że przy niektórych koszach znajdują się papierowe woreczki na psie odchody z tekturową łopatką do ich zbierania :D

W regulaminie przejazdów znajdziecie informacje, że pies powinien być na smyczy i mieć założony kaganiec. My go mieliśmy przy plecaku i nikt nie zwrócił nam uwagi, żeby go założyć. Ale trzeba podkreślić, że ludzi było naprawdę niewiele. Sama kolejka się nie zatrzymuje, chyba, że dochodzi do jakiejś awaryjnej sytuacji przy wsiadaniu/wysiadaniu. Ja wzięłam Inariego na ręce, ale na górze już wyszedł sam. Gondole są czteroosobowe. My jechaliśmy sami z psem. Osobiście przejazd mi się nie podobał, ale ja nie lubię takich atrakcji ;) Inari też nie był zachwycony, ale zachowywał się spokojnie. Niestety, na najbardziej stromym odcinku kolejka kilka razy się zatrzymała. Ale generalnie podczas przejazdu nie dzieje się nic, co szczególnie by miało dodatkowo stresować psa.

Pierwszym przystankiem jest Różowa Góra, gdzie kolejka zwalnia. My jechaliśmy dalej więc nie wysiadaliśmy. Trzeba wtedy przytrzymać psa, ponieważ drzwiczki wtedy się otwierają. Niby trzeba okazać bilet, ale nikt do nas nie wyszedł.

Potem już krótka droga na Śnieżkę. Tam ta sama sytuacja. Kolejka zwalnia, drzwi się otwierają i się wysiada. O samej Śnieżce nie będę się rozpisywać, ponieważ nie uznaję tego za „wejście” ;) Ale żal było siedzieć na miejscu przy takiej pogodzie. Zejście nie było najprzyjemniejsze, ale na pewno ciekawsze, niż zjazd :)

Teraz kilka informacji o cenach:

🚡 Przejazd za psa zawsze jest płatny 100 CZK

🚡 Ceny w okresie 01.10.-31.05. są niższe, niż w sezonie ciepłym

🚡 Cena standardowa w „martwym sezonie” za wjazd na Śnieżkę to 280 CZK, za wjazd i zjazd 520 CZK

🚡 Cena z kartą gościa to 200 CZK za wjazd na Śnieżkę, za wjazd i zjazd 360 CZK

🚡 Cennik jest dostępny na stronie kolejki: https://www.snezkalanovka.cz/pl/cennik/

Jeśli ktoś lubi takie atrakcje albo tak jak my akurat jej potrzebuje to polecamy!

Dobra, czas wrócić do polecajek i zakończyć serie z wyjazdu rocznicowego l, bo już naprawdę dość czasu minęło. Więc dziś...
04/02/2025

Dobra, czas wrócić do polecajek i zakończyć serie z wyjazdu rocznicowego l, bo już naprawdę dość czasu minęło. Więc dziś pewna atrakcja w Jeleniej Górze 😁

Zanim o Czechach, napiszę jeszcze o wycieczce do Jeleniej Góry. Tego dnia zdecydowanie nie czułam się dość dobrze na wyjście w góry. Mieliśmy też rozpisany plan na kilka miejsc, w tym Time Gates - Bramy Czasu. Są to jeleniogórskie podziemia zaadaptowane turystycznie. Można tam poznać zarówno historię, jak i legendy Karkonoszy. Odbywają się też pokazy z cewką Tesli, ale na chwilę obecną są wstrzymane. My wybraliśmy właśnie trasę historyczną oraz naukową.

Podczas trasy historycznej przedstawiane są fakty z poszczególnych wydarzeń, które miały miejsce na terenie Dolnego Śląska. Poruszana jest choćby historia przedstawionej już u nas Twierdzy Srebrna Góra, ale oczywiście nie tylko :) Można także poznać legendy regionu, w tym o samym Karkonoszu, czyli Duchu Gór. Zwiedzanie jest w dużej mierze skierowane do dzieci, ale dla osób dorosłych to także ciekawa atrakcja :)

Trasa naukowa to w zasadzie nie trasa, ale pokazy z wykorzystaniem ciekłego azotu. Obserwatorzy także mogą wziąć w nich udział.

Na obie trasy można wejść z psem. Za zwierzaka nie ma opłaty. Bilety łączone kosztują 55 zł od osoby, choć ze względu na nieczynną cewkę Tesli cena została obniżona.

Trasę historyczną generalnie polecam, ale nie dla psów wrażliwych na dźwięki. Nie są to huki, czy coś takiego, dlatego dla nas była to spokojna trasa. Dla przykładu to puszczone w głośnikach odgłosy pociągu. Jednak, na minus, że zostaliśmy o tym poinformowani już po kupnie biletów, tuż przed wejściem na trasę.

Trasy naukowej zdecydowanie nie polecam psiarzom. Nie ma zbyt wielu wybuchów, ale jedna ogólnie są. Z niezrozumiałych dla mnie powodów wybuch balonika był pokazywany z 5 razy. My ostatecznie zamknęliśmy się z Inarim w łazience, bo całkiem dobrze wygłuszała :P

Tak więc trasa historyczna - ✅. Trasa naukowa - ❎. Oczywiście dotyczy to wyłącznie osób z psami 🐶

Dodam, że z pozostałych planów zrezygnowaliśmy po zobaczeniu tłumów w Karpaczu ;) Dlatego następne posty będą już o Czechach.

Czas na podsumowanie roku 2024 :) Co prawda dość późno, ale co tu dużo mówić... Końcówka roku mnie dobiła. Kiedy stwierd...
22/01/2025

Czas na podsumowanie roku 2024 :) Co prawda dość późno, ale co tu dużo mówić... Końcówka roku mnie dobiła.
Kiedy stwierdziłam, że czas najwyższy na to uznałam, że będzie słabo, bo mało miejsc odwiedziliśmy w tym roku. A potem zaczęłam spisywać noclegi, restauracje, szlaki i wydarzenia… ;)

Ponownie nie będę zliczać wszystkich miejsc. To był kolejny rok pełen zmian. Zaczynaliśmy go na Podhalu, a kończymy na Pogórzu Jasielskim. Na początku odwiedzaliśmy różne miejscówki na terenie Podhala, Spiszu, Orawy i okolic, jak: Osada Czorsztyn, Przełom Białki, czy Bór na Czerwonem. Z okazji urodzin dostałam wspaniałą saszetkę od Psiowata Brygada, a do tego Kuba zabrał mnie i Inariego do Restauracji Giewont. To były zdecydowanie miłe akcenty na dobry początek roku ;)

Marzec również obfitował w różne podróże małe i duże. Weszliśmy całą trójką na Turbacz. Z Inarim wybraliśmy się na Lorencowe Skałki. Ale największym wydarzeniem był CityBreak w Krakowie. To był weekend, w którym poznaliśmy wiele ciekawych miejsc, od muzeów (Żydowskie Muzeum Galicja), przez bary (Stary Port, Kraków), po restauracje z menu dla psów (Mezzalians) ;) (W nawiasach oczywiście są pojedyncze przykłady)

W kwietniu w Kielcach odbywał się Street Food Polska. To wydarzenie już na dobre wpisało się w nasz kalendarz. Mamy wtedy okazje poznać różnorodne kuchnie i wspaniałych ludzi. Powtórzyliśmy je także w Nowym Targu i Poroninie :D

Majówkę ponownie spędziliśmy w Przystan Ramotowo. To miejsce, które również z wielką chęcią będziemy wielokrotnie odwiedzać :) Do tego nasi wspaniali przyjaciele jak zwykle sprawili, że to cudowny czas. Stamtąd pojechaliśmy na jedną noc do Kazimierza Dolnej, gdzie odwiedziliśmy znaną piekarnię Sarzyński, a także bardzo ciekawe miejsce jak Klubojadalnia Przystanek Korzeniowa :)

Na koniec maja obchodziliśmy drugie adopciny. Zamówiliśmy na tę okazję wspaniały tort od Psismak. Odwiedziliśmy też schronisko na Hali Krupowej, ale tego nie polecimy ;)

W czerwcu mieliśmy przyjemność wziąć udział w Nocy Kupały wraz z Chramem Mir. Było to niezwykłe wydarzenie, na którym poznaliśmy wiele ciekawych osób, a także wzięliśmy udział w obrzędzie. Zdecydowanie będziemy chcieli to jeszcze powtórzyć. Dało nam to też okazje do odwiedzenia zamku w Ogrodzieńcu.

Sam czerwiec obfitował w wiele wyjazdów związanych z nowym domem. Na samym początku miesiąca pojechaliśmy tam podpisywać już ostateczne dokumenty. Potem jeździliśmy tam kilkukrotnie, żeby przewieźć rzeczy i powoli ogarniać wnętrze. Udało nam się też po raz drugi wziąć udział w Wystawie Psów Nierasowych organizowanej przez La Baguette Chęciny.

W lipcu przeprowadziliśmy się już ostatecznie. Pożegnaliśmy się z Podhalem wizytą w Thai Spot Zakopane, które nadal serdecznie polecamy. Tutaj ilość wyjazdów nieco zwalnia, ale udało nam się jeszcze na koniec miesiąca pojechać na Wędrowny Przegląd Piosenki 'Polana' w Rudawach Janowickich, a także odwiedzić nowy lokal Tomka, czyli Dziady i Koktajle .

Czas ustawiania mebli, malowania ścian i ogólnego ogarniania domu staraliśmy się przetykać poznawaniem okolicy. Przyniosło nam to też takie niespodzianki jak pobyt Browniego, ale o tym po raz kolejny rozpisywać się nie chcę. Zawitaliśmy też kilka razy w Bieszczady, w tym na koncert Michała Łangowskiego w Zagroda Chryszczata :)

W sierpniu wybraliśmy się na Reakcję Słowiańską w Sosnowcu. Może to mało psie wydarzenie, ale zdecydowanie warte uwagi. Mieliśmy przyjemność odkryć nowe zespoły muzyczne, a także osobiście poznać Franciszek M. Piątkowski - pisarz oraz poznać i zaopatrzyć się w wspaniałą grę karcianą Slavipole :D

Wrzesień to kolejny miesiąc niezwykłych wydarzeń. Byliśmy na urodzinach naszej przyjaciółki w okolicach Starego Bosewo, przy okazji mogąc uczestniczyć w koncertach Marek Andrzejewski „Wariactwo” i Marcin Styczeń. Później odbywało się cudowne wydarzenie – wystawa skalpelove i koncert Michała Łangowskiego w fantastycznym miejscu jakim jest Bacówka Bartne. Mieliśmy też wtedy okazje wraz z Kombajnat Artystyczny Galeria Rękodzieła odwiedzić Przystanek Wapienne :)

W październiku udało nam się zajechać na weekend w Bieszczady. Był to zdecydowanie najlepszy czas na podziwianie pięknej górskiej jesieni. Odwiedziliśmy wiele miejsc, jak Wilczy Kęs, czy Wypalarnia Bieszczadzki Wypał Kawy. A nocowaliśmy w naszej ukochanej Balnicy :) W tym miesiącu dokonaliśmy naszego największego odkrycia tego roku i odwiedziliśmy Cafe Lulu w Jaśle, zresztą niejednokrotnie :D W nowy miesiąc weszliśmy podczas naszego wyjazdy rocznicowego, który też przyniósł nam wiele ciekawych miejsc :) W listopadzie udało się nam też odbyć bardzo fajną trasę biegnącą przez kilka wsi Beskidu Niskiego – Nieznajową, Wołowiec i Czarne.

Grudzień to znacznie spokojniejszy miesiąc. Odwiedziliśmy kilka jarmarków świątecznych, w tym w: Koszycach (Słowacja), Dukli i Jaśle. Zdecydowanie wygrywa Jasło :D Koszyce był całkiem ciekawe, ale dzikie tłumy skutecznie nas odstraszyły, a do tego nie było szansy wszystkiego spróbować, bo ciężko było się w ogóle przebić. Dukla to fajny, jednodniowy, lokalny jarmark, ale mało było opcji jedzeniowych, choć zdecydowanie wygrywa kiełbaską z grilla za 12 zł z dodatkami do woli ;) Natomiast Jasło to wyrównana ilość stoisk z jedzeniem i ozdobami, przyjemne dla oka ozdoby, występy i oczywiście Cafe Lulu :D

A teraz czas na wyróżnienia. Pamiętajcie, że staram się nie powtarzać miejsc. Zachęcam do podsumowania z zeszłego roku, żeby poznać miejscówki, do których chętnie wracamy

16/01/2025

Znasz to uczucie, gdy patrzysz w oczy bezdomnego psa lub kota i chciałbyś mu pomóc, ale nie wiesz jak? My znamy je doskonale. Jesteśmy grupą pasjonatów, którzy od lat wspierają organizacje pomocy zwierzętom. Wiemy, jak ważne jest dla nich zapewnienie odpowiedniego pożywienia, leków i opi...

Kochani, ostatnio zapadła tu cisza, ale przechodzę dość ciężki okres w moim życiu. Jak już część z Was wie 23.12. zmarł ...
08/01/2025

Kochani, ostatnio zapadła tu cisza, ale przechodzę dość ciężki okres w moim życiu. Jak już część z Was wie 23.12. zmarł mój tata. Nagle... 🥺
Ostatnio ciągnęłam na dość wysokich obrotach. Liczyłam na odpoczynek w okresie świąt. Tymczasem ta informacja spadła na mnie jak grom. Okres świąteczny i sylwestrowy to było ogarnianie spraw, dochodzenie do jako takiej równowagi psychicznej, a do tego oboje z Kubą byliśmy chorzy i to dość konkretnie...
Ciężko sobie z tym poradzić, zwłaszcza, że nie do końca to do mnie dociera. Byliśmy ostatnio w Gliczarowie i człowiek cały czas myślał, że zaraz wróci ze spaceru z Shastą. A nie wróci już żaden z nich, ani tata, ani Shasta, ani Zakapior 🐺 Jak to w rodzinie raz dogadywaliśmy się lepiej, raz gorzej. Ale kochałam go i niejedno mu zawdzięczam. Zaszczepienie miłości do gór, malowania i zwierząt.
Jeszcze dużo zostało do ogarnięcia. Ludzie mi bliscy - proszę, nie pytajcie co z Gonzówką, bo nie wiem jeszcze... Z nami zamieszkał jego kot Koji 🐱

Wrócę niedługo (mam nadzieję) z postami, z podsumowaniem roku 2024 i resztą postów z Karkonoszy.

28/12/2024

Jak pewnie większość opiekunów psiaków wie nie chodzi tylko o Sylwestra, ale też parę dni przed i po 🙄
Jakbyś mieli teraz mało na głowie to dochodzi jeszcze co wieczorny festiwal fajerwerków 🙈
Inari jest psiakiem, który bardzo boi się wszelkich wystrzałów, więc niezmiennie popieramy apel "Weź nie strzelaj"

Ze Srebrnej Góry przemieszczaliśmy się do Czech, a dokładniej do Pec pod Sněžkou. Po drodze postanowiliśmy wejść na Wiel...
18/12/2024

Ze Srebrnej Góry przemieszczaliśmy się do Czech, a dokładniej do Pec pod Sněžkou. Po drodze postanowiliśmy wejść na Wielką Sowę 🦉 Pełna złudzeń, że 1. listopada nie będzie tam dzikich tłumów :P Zaparkowaliśmy na rozdrożu nad Sokolcem. Nie ma tam pobieranych opłat. Stamtąd wychodzi zielony i niebieski szlak. My ruszyliśmy zielonym. Przebiega on obok zamkniętego schroniska Sowa, gdzie łączy się ze szlakiem czerwonym, którym dojdziemy na sam szczyt.

Szlak na początku jest trochę stromy, ale generalnie nie należy do trudnych tras. W kilku miejscach są dość głębokie szczeliny biegnące środkiem drogi. Warto pilnować psa, żeby do nich nie wpadł.

Na szczycie znajduje się wieża widokowa, trzeba przyznać, że dość ładna jak na to co potrafią postawić w naszych górach ;) Na wieżę nie można wejść z psem, ani żadnym innym zwierzęciem. Było tyle ludzi na szczycie, że nawet nie myśleliśmy o wchodzeniu. Chwilkę posiedzieliśmy i postanowiliśmy schodzić. Na szczęście jest możliwość zrobienia pętli.

Schodziliśmy połączeniem czerwonego i żółtego szlaku w kierunku Koziego Siodła. Na Rozdrożu pod Wielką Sową czerwony szlak się odłącza i właśnie nim idziemy. Kolejne skrzyżowanie mamy na Kozim Siodle. My schodziliśmy zielonym szlakiem w stronę Lisich Skał. Jest to dość szeroki szlak, który prawdopodobnie pełni też funkcje drogi leśnej. Lisie Skały to małe formacje skalne – nic szczególnie efektownego, ale zawsze warto zobaczyć.

W tamtym miejscu szlak zielony łączy się z niebieskim, którym zejdziemy aż do parkingu. Jest to dość stromy odcinek, ale krótki. Całość to około 8,6 km. Ciężko mi powiedzieć coś o widokach na szlaku, ponieważ trafiliśmy na średnią pogodę. Na samym szczycie było pięknie i słonecznie, a na trasie ponuro i mokro ;) Zresztą, wróciłam z tej trasy chora… Generalnie szlak, wart uwagi :)

-----------

Zapraszamy na naszego Instagrama podroze_z_lisem 😁
A jeśli podobają Wam się nasze treści i chcecie wesprzeć proces twórczy możecie postawić nam kawkę i suszonego łososia 😊
https://buycoffee.to/podrozezlisem

Zanim wyjedziemy ze Srebrnej Góry (co z tego, że posty lecą półtora miesiąca po naszym wyjeździe :P ) jeszcze wpadnie po...
16/12/2024

Zanim wyjedziemy ze Srebrnej Góry (co z tego, że posty lecą półtora miesiąca po naszym wyjeździe :P ) jeszcze wpadnie polecajka naszego noclegu – Centrum Turystyki Niekonwencjonalnej.

Kwaterka znajduje się w górnej części Srebrnej Góry. Raptem dwie minuty autem od parkingu na przełęczy między Twierdzą, a Fortem. W samym obiekcie dostępny jest nocleg i restauracja. Akurat w martwym sezonie oferta restauracyjna nie była dostępna, ale praktycznie tuż obok znajduje się Dom pod Twierdzą. Na miejscu można kupić napoje, w tym też piwo Sowie.

My byliśmy tam dwa razy, za każdym razem w pokoju dla dwóch osób z łóżkiem małżeńskim, więc nie powiem nic więcej o innych pokojach. W kwaterce dla pary mamy już wspomniane łóżko, szafkę, stolik, krzesła, czajnik i szafę. Do tego pokój ma swoją łazienkę. Generalnie wszystko co potrzebne jest :) Miejsce na psie legowisko i miski też było.

W cenie noclegu jest śniadanie w formie szwedzkiego stołu, choć jak byliśmy tylko my to dostaliśmy propozycję zrobienia jajecznicy, zamiast jajówki z bemara. Generalnie można solidnie pojeść :D W teorii do sali nie można wejść z psem, można wtedy zjeść przy stolikach koło recepcji. Jednak ludzi był tak mało, że nie było problemu, żeby wejść z psem.

Miejscówka jest bardzo fajna i pod względem lokalizacji i klimatu. Gospodarze są bardzo mili i Inari otrzymał solidną dawkę zachwytów :D

W przeliczeniu ceny z Booking wychodzi około 104 zł za noc za osobę. Sporo, ale odbiliśmy się też o wyższe ceny, przy gorszych warunkach. Za psa nie jest pobierana opłata :)

Polecamy CTN! 🦊

Po zwiedzaniu Twierdzy udaliśmy się do Fort Spitzberg- Ostróg. Tam wejścia odbywają się o konkretnych godzinach i na cza...
11/12/2024

Po zwiedzaniu Twierdzy udaliśmy się do Fort Spitzberg- Ostróg. Tam wejścia odbywają się o konkretnych godzinach i na czas zwiedzania drzwi są zamykane. Dlatego się spieszyliśmy i nawet chcieliśmy pójść na skróty przez las. Efekt był taki, że Kuba z Inarim polecieli do Fortu, a ja się zasapałam i próbowałam nie zlecieć z gałęziami i wiatrołomami w dół do przełęczy. W końcu się wspięłam i dotarłam, a i tak okazało się, że na zwiedzaniu będziemy tylko my…

Dlatego ten post będzie małym mixem naszych odwiedzin w Forcie w 2021 i 2024 roku. Trafiliśmy na tego samego przewodnika, więc o tyle będzie łatwiej. Swoją drogą specjalne pozdrowienia dla Kuby (przewodnik), bo robi świetną robotę! :D

W „warunkach grupowych” zwiedzanie ma w sobie więcej elementów pokazowych jeśli można to tak nazwać. Uczestnicy są nie tylko biernymi obserwatorami i słuchaczami, ale też biorą czynny udział w prezentowaniu historii Fortu. Dla przykładu, trzy lata temu Kuba (mój) grał rolę jednego z jeńców, którzy byli tu więzieni podczas II wojny światowej. Z przyczyn oczywistych, kiedy byliśmy tylko we dwójkę z psem i przewodnikiem to odgrywanie tych scen traciło sens. Nie mniej Kuba (przewodnik) przedstawia historię Spitzberg-Ostróg z wielkim zaangażowaniem, chętnie odpowiada na pytania i choć niektóre historie mogą się wydawać nieprawdopodobne to okazuje się, że historia po prostu lubi zaskakiwać. Choćby ostatnio usłyszeliśmy, że w Forcie pojawił się wnuk jednej z postaci, która mogłaby się wydawać wyłącznie ubarwieniem całej historii ;)

A propos historii… O ile zwiedzanie w Twierdzy Srebrna Góra opiera się głównie na powstawaniu fortyfikacji i czasach, kiedy znajdowała się w rękach pruskich, o tyle w Forcie Spitzberg-Ostróg poznajemy przede wszystkim okres, kiedy fortyfikacja służyła jako obóz jeniecki podczas II wojny światowej. Oczywiście nie tylko, ale jest to bardzo ciekawa część historii tego miejsca, ponieważ więziono tutaj polskich oficerów. Niejednokrotnie zdarzały się próby (i nie tylko) ucieczek z Fortu – i te historie również mamy szanse poznać.

Po zwiedzaniu (lub przed), które trwa około godziny, można przejść się po Forcie i jego murach, skąd rozpościera się piękny widok na Twierdzę. Nam, że tak powiem „się zeszło”, ponieważ rozgadaliśmy się z Kubą (przewodnikiem) na tematy wszelakie, od podróży, po leśnictwo, bo jak się okazało oboje jesteśmy po szkołach leśnych :D Tak więc spędziliśmy tam 3 godziny…

Kilka informacji praktycznych: żeby dostać się do Fortu Spitzberg-Ostróg nie trzeba przestawiać samochodu. Wystarczy przejść na przeciwną stronę przełęczy, niż Twierdza.

Bilet wstępu kosztuje 35 zł od osoby. Za psa nie ma pobieranych opłat.

Serdecznie polecamy Fort Spitzberg-Ostróg! 🦊

Jak Srebrna Góra, to i fortyfikacje. A już od dawna wiedziałam, że zarówno do Twierdzy, jak i do Fortu można wejść z pse...
09/12/2024

Jak Srebrna Góra, to i fortyfikacje. A już od dawna wiedziałam, że zarówno do Twierdzy, jak i do Fortu można wejść z psem. Podjechaliśmy do parkingu na przełęczy, niby mogliśmy podejść, ale chcieliśmy zyskać na czasie, a taki spacerek z Inarim zająłby duuużo więcej czasu, bo przecież musiałby obwąchać każdą trawkę i kamyczek po drodze. Za parking skasowano nam 20 zł, więcej niż pisali ludzie w opiniach. Trzeba przyznać, że cena mocno zawyżona. Na parkingu tylko troszkę niżej było 15 zł, ale to zauważyliśmy już zjeżdżając.

Wyszliśmy w stronę Twierdza Srebrna Góra. Idzie się tam dosłownie kilka minut. Przechodzi się przez bramę i kierujemy się do kasy. Kupiliśmy bilety – 50 zł/os. Dowiedzieliśmy się, że na zwiedzanie z przewodnikiem trzeba poczekać pół godziny. Postanowiliśmy w tym czasie zobaczyć trasę multimedialną „Jak zbudowano Twierdzę Srebrna Góra”. Potem udaliśmy się na miejsce zbiórki. Chwilę zaczekaliśmy i oglądaliśmy pochód gęsi ;) Tak, w Twierdzy są zwierzęta: gęsi, kozy, koty itp. Dlatego jeśli czyjś psiak ma problem z innymi stworkami to lepiej go trzymać blisko siebie 🐐

Okazało się, że na zwiedzanie z przewodnikiem czekaliśmy tylko my. Co mnie zaskoczyło, bo oprócz nas były też inne osoby zwiedzające. Dla mnie zwiedzanie bez przewodnika jest bez sensu, jeżeli istnieje inna opcja. Można czytać tabliczki itp., ale to nie to samo co słuchać historii od innego człowieka. Zwłaszcza, ze przewodnicy w Twierdzy są bardzo zaangażowani.

Nie będę opisywać całego zwiedzania, bo nie chcę pozbawiać Was przyjemności z poznawania Twierdzy na żywo :D Powiem, że podczas zwiedzania można poznać historię fortyfikacji z czasów pruskich, życie żołnierzy i znaczenie poszczególnych pomieszczeń i sprzętów.

Podczas zwiedzania odbywa się też pokaz wystrzału z broni czarnoprochowej. Osoby z psami wtedy wychodzą do innego pomieszczenia – przewodnik informuje, kiedy należy to zrobić i jak się zachować. Huk i tak jest słyszalny, dlatego warto trzymać psiaka blisko siebie. Ja Inariemu zakryłam uszy i jak na lękusa, jeśli chodzi o strzały, bardzo dobrze zniósł sytuację.

Po zwiedzaniu można się przejść po koronie Donjonu. My już tam byliśmy przed trzema laty, ale mimo to chętnie byśmy tam poszli, jednak spieszyło nam się do Fortu, o którym przeczytacie w kolejnym poście. W Twierdzy dalej odkrywane są nowe miejsca i dodawane nowe atrakcje. Do tego można skorzystać oferty hostelu, gdzie również możecie nocować z psem.

Polecamy zwiedzić Twierdzę Srebrna Góra! 🦊

Jadąc z Wrocławia w stronę Srebrnej Góry postanowiliśmy zahaczyć o Sobótkę i Ślężę. Po miasteczku się tylko przeszliśmy,...
05/12/2024

Jadąc z Wrocławia w stronę Srebrnej Góry postanowiliśmy zahaczyć o Sobótkę i Ślężę. Po miasteczku się tylko przeszliśmy, a potem ruszyliśmy samochodem do Przełęczy Tąpadła. Tam zostawiliśmy auto na bezpłatnym parkingu. Na Ślężę ruszyliśmy żółtym szlakiem, wzdłuż którego biegnie droga krzyżowa. Jest to dość łagodna trasa, na około półtorej godziny podejścia.

Gdy dotarliśmy na szczyt zastaliśmy jedną wielką mgłę, więc za dużo o widokach nie jesteśmy w stanie napisać ;) Nie napiszemy też zbyt wiele o tamtejszym kościółku itp., bo bardziej skupiliśmy się na pozostałościach dawniejszej kultury ;) Przeszliśmy się kawałek w stronę wieży widokowej. Nie wchodziliśmy na nią, ale pamiętam, że nie byłam przekonana do wchodzenia na nią z psem nawet przy ładnej pogodzie.

Na szczycie znajduje się pttkowski Dom Turysty. Można do niego wejść z psem. My zjedliśmy tam całkiem dobre ciasto, wypiliśmy herbatę i kwas chlebowy. Ze względu na brak wody nie oferują oni noclegów.

Schodziliśmy początkowo szlakiem żółtym, który potem łączy poprzez szlak czarny z czerwonym ;P Ta trasa jest bardziej stroma i mocno kamienista. Do tego kamienie były zakryte liśćmi, więc przyjemność z marszu znikoma. Oczywiście musieliśmy zacząć kombinować i przy granicy rezerwatu zeszliśmy na ścieżkę w stronę Groty Walońskiej, a potem przegapiliśmy połączenie ze szlakiem czarnym :P Tak więc przedzieraliśmy się przez chaszcze. Ale trzeba przyznać, że tamten teren był naprawdę ładny :D Dotarliśmy w końcu do czarnego szlaku i nim dotarliśmy do parkingu.

-----------

Zapraszamy na naszego Instagrama podroze_z_lisem

A jeśli podoba Wam się to co robimy możecie postawić nam kawkę 😁
https://buycoffee.to/podrozezlisem

Teraz czas na pyszną polecajkę, czyli Grill Brothers we Wrocławiu. Miejscówka znajduje się niemal w samym centrum miasta...
02/12/2024

Teraz czas na pyszną polecajkę, czyli Grill Brothers we Wrocławiu. Miejscówka znajduje się niemal w samym centrum miasta, bo na Placu Solnym koło Rynku. Co mnie tam przyciągnęło? Aż 18 opcji wśród burgerów :D I oczywiście fakt, że można wejść z psem. Zamówiliśmy burgera Tajskiego i Kanadyjskiego. Pierwszy wyróżnia się dodatkiem krewetek i całym rakiem! Natomiast drugi ma w środku krążki cebulowe i syrop klonowy. Obie opcje były świetne, a do tego Tajski prezentował się nader oryginalnie. W menu można też znaleźć propozycje dla wegan i wegetarian.

Obsługa jest bardzo miła i naprawdę wiedzą co robią :D Dla psiaka stawiają miskę z wodą.

Polecamy! 🦊

„Jak najbardziej! Nasze muzeum jest przyjazne wszystkim czworonożnym towarzyszom. To także idealna okazja na niepowtarza...
29/11/2024

„Jak najbardziej! Nasze muzeum jest przyjazne wszystkim czworonożnym towarzyszom. To także idealna okazja na niepowtarzalne zdjęcia z pupilem.”

Taką informację możecie znaleźć na stronie Muzeum Iluzji Wroclaw / Museum of illusions Wroclaw. I jest to najprawdziwsza prawda :D Muzeum znajduje się blisko centrum. My poszliśmy tam z buta :) Wstęp kosztuje 55 zł od osoby. Za psa nie jest pobierana opłata.

Na ekspozycji możecie podziwiać elementy iluzji optycznej połączone ze sztuką, a także wynalazki naukowe. Każdy eksponat jest odpowiednio opisany, a zwiedzający mogą samodzielnie sprawdzić działania poszczególnych przedmiotów. Niektóre dają możliwość zrobienia oryginalnych zdjęć, jak choćby Krzesło Beucheta. Do tego obsługa jest naprawdę miła i pomocna. My nie mogliśmy sami ogarnąć tego krzesła, więc poprosiliśmy o pomoc :D

Nie będę też za dużo pisać, żeby nie spojlerować. Sami odkryjcie wrocławski świat iluzji ;)

My zdecydowanie polecamy! 🦊

-----------

Zapraszamy na naszego Instagrama podroze_z_lisem

A jeśli podoba Wam się to co robimy możecie postawić nam kawkę 😁
https://buycoffee.to/podrozezlisem

Zaczynamy polecajki i myślę, że pójdziemy po kolei. Tak więc dziś o noclegu U Szermierzy we Wrocławiu. Jest to typowo ho...
25/11/2024

Zaczynamy polecajki i myślę, że pójdziemy po kolei. Tak więc dziś o noclegu U Szermierzy we Wrocławiu. Jest to typowo hostelowa kwaterka, choć jest opcja zarezerwowania pokoju z prywatną łazienką. Pokoje nie są duże, ale w zupełności wystarczające. Znajdują się w nim dwa łóżka, stolik, krzesła, szafa, szafka na czajnik i telewizor. Do tego są też dostępne filiżanki, herbata, kawa i cukier, a także ręczniki. Goście mają dostęp do darmowego wi-fi 🌐

Sam nocleg znajduje się dość blisko centrum, na ulicy Krasińskiego. Dojście do rynku to około 15 minut spaceru. Do tego w pobliżu znajduje się fosa miejska i Park Słowackiego. Jednocześnie jest odsunięty od ulicznego hałasu, ponieważ znajduje się w części kamienicy z dziedzińcem. Minusem jest brak parkingu, choć można spróbować zaparkować na dziedzińcu. Nam się akurat udało.

Zameldowanie odbywa się bezobsługowo. Przed przyjazdem przychodzą kody do drzwi i sejfu na kluczyki. Przy wymeldowaniu wystarczy ponownie zostawić tam klucz.

Teraz najważniejsza sprawa, czyli koszty. Ja na Bookingu mam swoje zniżki, ale generalnie za noc wyszło ok. 50 zł za osobę (przy dość późnej rezerwacji). Za psa nie ma opłat :)

My zdecydowanie polecamy U Szermierzy na bazę noclegową we Wrocławiu 🦊

------------

Zapraszamy na naszego Instagrama podroze_z_lisem

Jeśli podoba Wam się to co tworzymy możecie postawić nam kawkę 😁
https://buycoffee.to/podrozezlisem

Adres

Cisna

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Podróże z lisem umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Widea

Udostępnij