22/06/2021
https://www.facebook.com/210264679129301/posts/2193460137476402/?d=n
Kochani! Nasza rocznicowa zbiórka dobiła do 1000złotych. Brakuje jeszcze 19 000...
Pomożecie? Bardzo prosimy
📍Link do zbiórki: https://www.facebook.com/donate/498968007883266/4090173237702985/
Niebawem będziemy świętować wyjątkową rocznicę. W lipcu wybije już 20 rocznica powstania naszego przytuliska. Działalność prowadzimy o wiele dłużej, ale przytulisko w Ćwiklicach powstało 20 lat temu. Ta ziemia stała się prawdziwym domem dla setek zwierząt różnych gatunków. Kiedy zaczynaliśmy, kiedy przeprowadziliśmy się do Ćwiklic, nie zdawaliśmy sobie sprawy jak wielkiego podejmujemy się wyzwania i ile pracy i zdrowia będzie kosztowało nas stworzenie tego miejsca. Często słyszymy, że my wszystko mamy, że sobie radzimy, są inni którzy bardziej potrzebują. Każdy myśli, że my od zawsze mieliśmy to co mamy dzisiaj. Otóż nie kochani. Jak zaczynaliśmy, oprócz zwierząt nie mieliśmy nic. Na wszystko musieliśmy sobie bardzo ciężko zapracować. I każdego dnia na to pracujemy, ale nie dla Nas tylko dla naszych 500 podopiecznych. Nasz pierwszy samochód to był stary żuk, z dziurawą podłogą, przez którą wszystko wypadało. Kolejne samochody były skarbonkami bez dna, bo chcieliśmy kupić auto tanie, co wiązało się z ciągłymi naprawami. Nasza pierwsza bukmanka była ,,samoróbką” bo tak było dużo taniej. Nasze przytulisko kiedyś było ruiną. W domu zamarzała herbata w szklankach, a nas nie było stać na żaden opał więc zbieraliśmy palety gdzie tylko się dało, żeby naszym podopiecznym było ciepło. Do dnia dzisiejszego nasze przytulisko nie jest pałacem, ale staramy się jak możemy, żeby zwierzaki były u nas szczęśliwe. Może i jest skromnie ale jest tak żeby zwierzętom było dobrze i wszystko co robimy, robimy właśnie dla nich. Kiedy jechaliśmy na targ, żeby ocalić jakieś życie, to najpierw pożyczaliśmy pieniądze od naszych rodzin i przyjaciół żeby starczyło chociaż na jedną potrzebującą istotę. Po samochód i przyczepę jechaliśmy za każdym razem 150 km do naszego Przyjaciela Olka- którego nie ma już z nami (*) (*) Nigdy mu tego nie zapomnimy, nigdy nie odmówił nam pomocy, zawsze kiedy potrzebowaliśmy pożyczał nam samochód i przyczepę. Tylko dzięki temu mogliśmy jeździć na targi i ratować zwierzęta. Kiedy zaczynaliśmy nie było facebooka, instagrama, na internet też niewiele osób mogło sobie wtedy pozwolić bo nie był wtedy tak popularny i ogólnodostępny jak dzisiaj. Niewiele osób wiedziało o naszym istnieniu. Nasza Przystań rozwinęła się i przetrwała dzięki naszym cudownym Przyjaciołom Ani i Markowi Rymuszko oraz całej redakcji i czytelnikom Nieznanego Świata. To dzięki Nim, wiele ludzi się o nas dowiedziało. To dzięki Nim zaczęła do nas płynąć pomoc z wielu stron. Zaczęły do nas przychodzić paczki z prezentami dla naszych podopiecznych, a my ze łzami w oczach cieszyliśmy się jak małe dzieci bo nasze zwierzęta dostały takie rzeczy o jakich nawet nie marzyliśmy, których my nigdy nie byliśmy w stanie im dać bo nie było nas na nie stać.
Kochana Aniu, Kochany ŚP. Marku, Kochany Nieznany Świecie- zawsze będziemy powtarzać, że istniejemy tylko dzięki Wam. Żadne słowa nie są w stanie wyrazić naszej wdzięczności. Razem z Wami stworzyliśmy Przystań Ocalenie i tworzymy ją razem do dnia dzisiejszego. Mieć takich Przyjaciół jak Wy to prawdziwy zaszczyt.
Dzisiaj czujemy się tacy dumni bo możemy dać Wam raz w roku prezent w postaci kalendarza. Kiedyś był to odręcznie pisany list i malutkie zdjęcie naszych podopiecznych za 15 groszy. Wtedy tylko tak byliśmy w stanie dziękować za dobro jakie otrzymywaliśmy od wielu ludzi. Takie historie możemy opowiadać bez końca, nie wstydzimy się tego, że byliśmy biedni jak przysłowiowe myszy kościelne. Naprawdę nie mieliśmy nic i do wszystkiego co mamy dzisiaj doszliśmy sami dzięki Waszej pomocy i każdego dnia staramy się to ulepszać.
Dzisiaj z dumą patrzymy na to co udało nam się stworzyć. Mimo, że dla innych nie jest idealnie dla nas jest, wspominając nasze początki, teraz możemy się nieskromnie pochwalić, że odwaliliśmy kawał dobrej roboty. Tak strasznie się cieszymy i wzruszamy, że nasze zwierzęta mogą dzisiaj dostać musli, przysmaki, warzywa, specjalistyczną karmę, kiedy jej potrzebują. Wtedy nie mieliśmy pojęcia o istnieniu takich rzeczy bo były dla nas nieosiągalne, za drogie.
Bardzo mocno doceniamy to co mamy, każda jedna deseczka w naszej Przystani to symbol naszej ciężkiej pracy. Niestety przy takiej liczbie podopiecznych nie możemy stać w miejscu, musimy dalej się rozwijać na większą skalę, żeby każdy jeden z naszych pięciuset podopiecznych miał zapewnione wszystko to, czego potrzebuje. My nigdy nie prosimy dla siebie, sami żyjemy skromnie a wszystko co robimy, robimy dla zwierząt. Podporządkowaliśmy im swoje życie, ale nie narzekamy bo to cudowna droga, niestety częsta okupiona milionami łez, pękniętymi sercami, bólem i cierpieniem ale dzięki tym wszystkim ocalonym wiemy, że warto. Wiemy, że nasze wysiłki mają sens. Nie zmienimy i nie zbawimy całego świata ale dla tych ,,kilku” ocalonych stajemy się ich światem. I to jest piękne. Zawsze z radością patrzymy na te nasze dzieci- bo tak nazywamy nasze zwierzaki i czujemy ogromne szczęście, że je mamy i ogromną dumę kiedy patrzymy na ich metamorfozy. Na ich szczęście, radość, wolność i beztroskę. Najpiękniejsze chwile są dla nas wtedy, kiedy przerażony psiak, który nigdy nie ufał ludziom nagle podchodzi i domaga się kontaktu, albo kiedy zrezygnowany koń wychodzi pierwszy raz na pastwisko, podnosi ogon, przybiera pozę konia na wybiegu i gna przed siebie wolny i szczęśliwy, albo kiedy kurki z chowu klatkowego pierwszy raz dotkną ziemi, grzebią łapkami, tarzają się, i tak radośnie hałasują. Niby normalne rzeczy, które dla zwierząt powinny być normalnością, dla wielu są czymś zupełnie nowym, magicznym i cudownym. Dzięki ich szczęściu i takim widokom nie żałujemy ani jednego wyboru jakiego dokonaliśmy i decyzji jaką podjęliśmy. Przeżyliśmy wiele ważnych chwil, zarówno tych pięknych, wzniosłych, ale smutek też towarzyszy nam od wielu lat. Każde pożegnanie z którymś z naszych podopiecznych jest trudne… ratujemy zwierzęta starsze, schorowane, które często przychodzą do nas jedynie na kilka chwil… które pozwalają im na koniec poczuć się chcianymi, kochanymi, pozwalają poznać życie i człowieka od tej lepszej strony. Każdy z naszych ocalonych wniósł wiele do życia Przystani Ocalenie, zmienił nas, nauczył czegoś innego, pokazał coś ważnego. Przez 20 lat ocaliliśmy wspólnie z Wami setki zwierząt. Dzięki wsparciu dobrych ludzi, w Przystani wiele się zmieniło. To nie jest ta sama Przystań, co 20lat temu. My też jesteśmy inni, mądrzejsi, bardziej doświadczeni. Nie stoimy w miejscu... Wciąż coś zmieniamy, ulepszamy, wciąż czegoś się uczymy, po to, aby naszym podopiecznym żyło się lepiej, aby zapewnić im komfortowe warunki na resztę życia. Każdego dnia, wszystko co robimy, wszystko nad czym pracujemy, robimy w jednym celu - po to, aby naszym podopiecznym żyło się lepiej. Dziś pod naszą opieką jest ponad pół tysiąca zwierząt różnych gatunków. Wciąż są z nami pierwsi ocaleni – Tyszek i Kasztanek, od których wszystko się zaczęło i dzięki, którym powstała Przystań Ocalenie. Wtedy byli kilkumiesięcznymi źrebakami, które wykupiliśmy, aby symbolicznie uratować życie. Był też trzeci źrebak, na którego zabrakło nam pieniędzy, którego nie zdołaliśmy uratować, wtedy coś w nas się zmieniło. Chcieliśmy zrobić coś dobrego, działać w tym kierunku, aby nigdy już więcej żaden źrebak nie pojechał na rzeź. Od ponad 20 lat walczymy o lepszy los zwierząt hodowlanych, bez wsparcia ludzi dobrych woli, przyjaciół zwierząt nie byłoby to możliwe. Te 20 urodziny są okrągłe, symboliczne, ale są też dość trudne. Z jednej strony bardzo się cieszymy, że przez tyle lat tworzymy dom dla tylu zwierząt, że wspólnie z Wami uratowaliśmy setki istnień… z drugiej problemy finansowe nas przytłaczają. Zmagamy się z nimi już drugi rok, pandemia tylko pogłębiła ten stan. Wciąż dostajemy wiadomości od dobrych ludzi, którzy nas wspierali, że niestety sami borykają się z ogromnymi problemami i nie są w stanie dalej nam pomagać… Prosimy Was o urodzinowe wpłaty i dobre myśli, o wysyłanie smsów zamiast urodzinowych kwiatów. Potrzebujemy Was bardziej niż kiedykolwiek. Dziękujemy za Waszą aktywną obecność w życiu Przystani Ocalenie, za pomoc, za miłość i wsparcie, bez którego nie przetrwalibyśmy tylu lat i nie przetrwamy… Wraz z naszymi ocalonymi i polecamy się Waszej pamięci i pięknie prosimy – bądźcie z nami dalej!
Można też pomóc kupując tapetę - wysyłając sms.
Wyślij sms o treści OCALENIE na numer:
7248- i kup tapetę za 2,46 zł z VAT
7420 i kup tapetę za 4,92 zł z VAT
74567- i kup tapetę za 4,92 zł z VAT
79567 i kup tapetę za 11,07 zł z VAT
Można też wpłacić grosik bezpośrednio na ten cel:
91 1050 1399 1000 0022 0998 2426 z dopiskiem „ XX lecie"
Komitet Pomocy dla Zwierząt,
ul. Bałuckiego 7/37,
43-100 Tychy
Dla przelewów zagranicznych: Nr IBAN: PL 91 10501399 1000002209982426 Nr BIC(SWIFT): INGBPLPW link bezpośredni do płatności PayPal dostępny w zakładce " jak możesz pomóc" na naszej stronie www.przystanocalenie.pl lub wskazując adres email odbiorcy [email protected]
Dziękujemy !