29/12/2024
Moje stado, ma swoją hierarchię, w którym ja jestem osobnikiem alfa i szefem, a potem są poszczególne "rangi" określające ważność, prawa i możliwości (i tym jednym zdaniem uwielbiam drażnić psich behawiorystów i psychologów)😁🤷♂️.
Podczas huku fajerwerków (lub grzmotu) panikują tylko te psy, które przejmują kontrolę nad stadem na co dzień, te które są wysoko w hierarchii mojego stada, to te które jedzą pierwsze, które decydują kto z kim się może bawić, kto ma siedzieć w budzie, komu spuścić lanie, kogo obszczekać i kiedy...Na kilkanaście sportowych psów, które na co dzień żyją swobodnie na dworzu na swoim terenie, to P***y, Gemma i Octo boją się, wynika to prawdopodobnie z tego, że nie są w stanie w żaden sposób zapewnić bezpieczeństwa reszcie, nie są wstanie zlokalizować i zrozumieć hałasu i wprowadza ich to w stan lękowy i panikę.
Kilka dni przed sylwestrem jak co roku jacyś idioci testowali zabawki z prochem, nie było mnie w domu, gdy wróciłem, P***y biegała spanikowana po ulicy przed domem i czekała, aż wrócimy, a Gemma nie zdołała przeskoczyć ponad dwumetrowego płotu i nabiła się na jakiś stalowy wystający jego elementem, przebijając sobie łapę, pręt wyszedł między palcami, wisiała tak na jednej łapie z pół metra nad ziemią jak zwłoki, pod nią plama krwi, moczu i kału. Gemma był tak wycieńczona, że wisiała bezwładnie, bez chęci walki, zdjąłem ją odkaziłem łapę, założyłem kilka szwów i poprawiłem płot. Nic jej nie jest.
Ograniczona przestrzeń robi robotę, zamykam te panikujące psy do ich przyczepy transportowej, którą uwielbiają, mały boks w którym są same i jest ciemno uspokaja je, bo to przestrzeń, którą obejmują wszystkimi swoimi zmysłami. W przypadku tego stada i tych psów to działa, a moje moje wnioski są zbiorem informacji z mojego ponad 20 letniego doświadczenia w pracy ze stadem psów sportowych.
Ponadto doskonałym rozwiązaniem, które polecam jest w czasie sylwestra pójść z psami głęboko do lasu na trening lub jeśli pies lubi jeździc autem to zrobić mu przejażdżkę.
Ja nie strzelam w Sylwestra, jak mam ochotę na hałas biorę karabin i lecę na poligon. Ponadto systematyczne przebywanie pod linią frontu na wojnie, doskonale leczy chłopięce kompleksy związane z tym kto większą petardę, ja? Czy sąsiad? Także uwierzcie mi na słowo ci nie zdecydowani, że wydawanie kasy na petardy i ich odpalanie jest dokładnie tym samym jak publiczne przyznanie się do impotencji. Pewne rzeczy lepiej zachować dla siebie.