21/02/2022
Hej. Chciałabym podzielić się historią mojego kota Rico. Będzie długo.
Rico znalazłam pod moją pracą. Na moich oczach kocia matka zostawiła go na śmierć (pracuję w firmie meblowej, do której co chwilę przyjeżdżają ciężarówki. Gdybym go nie zabrała prawdopodobnie już dawno ktoś znalazłby go pod kołami…). Miał 6 tygodni, był wychudzony, zagłodzony i jak się później okazało u weterynarza, zaawansowany koci katar. Wyleczyliśmy go z tego. Miał zostać u nas tylko na czas leczenia a potem mieliśmy szukać mu domu. Tak się złożyło, że poza kocim katarem miał problem z biegunkami (po badaniach okazało się, że Rico miał giardię). Czas leczenia się wydłużał. Ale udało się. Pozbyliśmy się pasożyta i w końcu kociak mógł się normalnie załatwiać. Ale żeby nie było za kolorowo to po wyleczeniu giardii, okazało się, że Rico ma chore uszy. Jakaś złośliwa bakteria zagnieździła mu się w uszach przez co jego uszy były w środku całe czarne i oblepione „czopami”. Okropnie to wyglądało. Weterynarz długo szukał przyczyny co mogło być powodem i jak to zwalczyć ostatecznie a my traciliśmy nadzieję, że uda nam się kiedykolwiek na 100% wyleczyć te uszy. Mimo wszystko zawzięliśmy się, że mu pomożemy i tym razem i po ponad pół roku leczenia oraz ciągłych kontroli u weterynarza – udało się! Rico ma teraz tak piękne uszy jak nigdy wcześniej. W między czasie jego chorób, okazywało się, że kociak ma różne problemy behawioralne jak np. syndrom głodu ale nie tylko. Pomogliśmy mu też i na tej płaszczyźnie.
Myśleliśmy, że jego zła passa w tym momencie minęła. Ale niestety…Pod koniec stycznia Rico tak niefortunnie zeskoczył z komody, że złamał sobie tylną łapkę. Miauki, warki, syczenie i ogromny ból u kota. Pędem pojechaliśmy do weterynarza, który postawił diagnozę – złamanie nasady dalszej kości udowej. Pilna operacja z racji młodego wieku kota. Jak najszybciej. Nie tracąc głowy, zaczęliśmy szukać ortopedy. Przyjęli nas na drugi dzień w przychodni Benkowski i Hajdo w Gdynii (za co ogromnie im dziękujemy!). Tam przeszedł skomplikowany zabieg składania kości.
Od pierwszego dnia po operacji Rico jest rehabilitowany. Robimy wszystko, żeby pomóc mu jak najszybciej wrócić do formy. Nie wiem ile mu jeszcze kocich żyć z 9 zostało ale chciałabym, żeby w końcu mógł zacząć żyć spokojnie bez ciągłych wizyt u weterynarzy.
Obecnie jesteśmy po zdjęciu szwów, Rico nadal przebywa w klatce kennelowej, żeby ograniczać ruch. Cały czas jest rehabilitowany. Pod koniec lutego będzie miał pierwsze kontrolne zdjęcia RTG czy wszystko dobrze się zrasta.
Jeśli doczytaliście tą historię do końca, to zwracam się do Was o pomoc. Zrobiliśmy wszystko, żeby ratować Rico i gdyby była taka potrzeba (ale oby nie!) to zrobilibyśmy to ponownie, bo po prostu kochamy tego kocurka. Ale niestety nasze fundusze nie są nieograniczone.
https://zrzutka.pl/leczenie-rico
Dlatego proszę Was razem z Rico o wsparcie, udostępnienie czy podbicie posta. Będziemy ogromnie wdzięczni ❤
Życzę Waszym futrzakom duużo zdrowia, żeby żyły sobie bezpiecznie, w spokoju, miłości i z dużą ilością dobrego jedzonka ❤
Cześć, Poznajcie Rico i jego historię. Nasz łobuz jest z nami od półtora roku, po tym jak na naszych oczach odrzuciła go matka. Według lekarza weterynarii kotek miał 6 tygodni kiedy do nas trafił. Od tego momentu leczymy go z różnych chorób, które się do niego przyplątały. Wyleczyli...