Jakub Kliszcz

Jakub Kliszcz Jako lekarz weterynarii pracuję od 2008 roku. Zajmuję się stomatologią królików i gryzoni. Wciąż się uczę. Ale również uczę innych.
(35)

Od 2020 pracuję w Specjalistycznej Lecznicy animal.med w Gdańsku.

W ostatnim tygodniu miałem przyjemność pracować z Katyą, która przyjechała na indywidualne szkolenie i krótki staż ze Lw...
14/08/2023

W ostatnim tygodniu miałem przyjemność pracować z Katyą, która przyjechała na indywidualne szkolenie i krótki staż ze Lwowa. Nie nudziliśmy się, więc nie bardzo pamiętaliśmy o zrobieniu sobie wspólnego zdjęcia... Ale ten post nie o tym.

Spędzając w lecznicy wspólne godziny mieliśmy z Katyą sporo okazji do rozmów na różne tematy okołoweterynaryjne. Jedną z takich rozmów, dotyczącą warunków utrzymania królików i gryzoni w Ukrainie oraz opieki nad pacjentami stomatologicznymi, sprowokował Tisha. Trafił on do lecznicy animal.med Specjalistyczna Przychodnia Weterynaryjna z ropniem podżuchwowym wielkości ping-pongowej piłeczki. Opiekunka Tishy, bardzo sympatyczna i zaangażowana Pani z Ukrainy, niestety nie stroniła od karm ziarenkowych, owoców i warzyw, siano podając okazjonalnie (bo Tisha i tak nie lubił go jeść). Myślała, że tak właśnie żywi się króliki i była naprawdę zdziwiona, kiedy Katya udzielała jej zgoła innych informacji.

Kiedy Tisha poszedł do domu, czekając na wyniki badania krwi i potwierdzenie terminu zabiegu operacyjnego, Katya opowiedziała mi, że w Ukrainie takie przypadki są bardzo pospolite, bo wiedza na temat żywienia jest skąpa, mało dostępna, jeszcze słabiej rozpropagowana. Brakuje baz wiedzy w przestrzeni internetowej, Fundacji, ludzi dobrej woli, nie wspominając o kształceniu wyższym - choćby lekarzy weterynarii. Dlatego karmy w typie mix, szelki, dropsy i smakołyki są u naszych sąsiadów tak bardzo popularne.

Chyba 3 czy 4 dni po wyjeździe Katyi, wpadła mi łapki pewna broszurka od Stowarzyszenie Pomocy Królikom (patrz foto). I tak sobie pomyślałem, że kolektywnie zrobiliśmy ogromnie dużo dla tych zwierzaków. MY, czyli Fundacje i Stowarzyszenia, Wolontariusze, Lekarze Weterynarii, Opiekunowie, Pasjonaci, Hodowcy, Administratorzy, Moderatorzy, Właściciele Sklepów Internetowych i wszyscy pozostali.

Czasem łatwo się zaplątać w to co dzieli (czy lepsza karma X czy Y, czy królik może jeść zioło A czy B, żywienie bezkarmowe, czy karma jako konieczny dodatek) i żeby oddać sprawiedliwość - mam na myśli również siebie. Ale na samym końcu, dzięki zaangażowaniu wielu ludzi o różnych poglądach takie króliki jak Tisha stają się coraz rzadszymi pacjentami.

Więc dziś, trochę górnolotnie, ale na pewno nie małostkowo, chciałbym podziękować wszystkim zaangażowanym w gryzoniowo-królicze sprawy. Dzięki Wam, że wnosicie codziennie coś pozytywnego w szeroko pojęty dobrostan tych zwierząt, bo to za sprawą Waszego wkładu dziś jesteśmy w Polsce w miejscu, w którym jesteśmy.

PS: Początkowo chciałem oznaczyć wszystkich znajomych lekarzy i profile facebookowe lecznic, sklepów, hotelików oraz Fundacji, ale jest tego ogrom i w dodatku nie chcę, by ktoś poczuł się pominięty, więc w końcu nie oznaczam nikogo, poza SPK, bo ich ulotka jest wspomniana w tekście :) Ale myślę o Was wszystkich i wszystkim Wam Dziękuję! Dobra robota!

Od paru ładnych lat staram się aktywnie forsować ideę bezkarmowego żywienia królików i gryzoni oraz namawiam Opiekunów d...
27/07/2023

Od paru ładnych lat staram się aktywnie forsować ideę bezkarmowego żywienia królików i gryzoni oraz namawiam Opiekunów do zrezygnowania również z siana i suszy, przynajmniej w okresie wiosenno-jesiennym, kiedy zieleniny jest w bród i można relatywnie niewielkim wysiłkiem zapewnić podopiecznym zdrową i zbilansowaną dietę. 🥗☘️🌿🌱

Najczęstszym pytaniem, które słyszę od Opiekunów, jest "to co on/ ona będzie jeść?". Tak jakby żywienie karmą i sianem było niezbędne do funkcjonowania. Wtedy podaję przykład dziko żyjących zwierząt, które ani karmy, ani siana nie spożywają, a funkcjonują normalnie i praktycznie nie chorują na choroby dotykające domowych podopiecznych. 🐇

Wprowadzanie zielonkowej diety to proces trwający kilka tygodni! W tym czasie flora bakteryjna przewodu pokarmowego adaptuje się do zmian, uruchamiają się nowe szlaki metaboliczne, zwierzę uczy się innych smaków i może mieć problemy z odcięciem się od starych przyzwyczajeń. Niezbędne są: obserwacja, regularne ważenie i cierpliwość.

Trzeba także napisać jasno, że żywienie bez siana i bez karmy komercyjnej nie jest odpowiednie dla każdego królika czy gryzonia! Zmian dietetycznych nie poleca się u zwierząt chorych czy starszych bez kontroli weterynaryjnej. Wizyta u lekarza jest niezbędna, jeśli zwierzę w krótkim czasie starci 10% masy ciała. Nie wolno kontynuować diety, jeśli zwierzę odmawia jedzenia w ogóle, robi się apatyczne lub wzbudza jakąkolwiek wątpliwość względem stanu zdrowia. 👩‍⚕️🧑‍⚕️

Wokół tematyki związanej z żywieniem wyrosło też sporo mitów. Część faktycznie wyrasta z nasion prawdy. Np. ten, że zwierzętom chorym na kamicę nie można podawać bogatych w wapń zielonek. Bo to prawda, że węglan wapnia, który wydalany jest z moczem, krystalizuje do postaci osadu i kamieni. Jednak to nie sam wapń, ale odwodnienie, brak ruchu, otyłość, zapalenie pęcherza i rzadkie oddawanie moczu są pierwotną przyczyną choroby. Zielonki wręcz pomagają, bo są bogate w wodę. Podaż wody sprawia, że zwierzę więcej sika, a im więcej sika, tym efektywniej oczyszcza układ moczowy. Ale część mitów jest totalnie odklejona. Jak choćby to, że nie wolno dawać mokrych liści do jedzenia, takich zaraz po opłukaniu. Tylko..., czy podając zielenię wyłącznie po osuszeniu, trzeba też zdjąć poidło czy schować miskę z wodą na jakiś czas, żeby zwierzę nie popiło posiłku? 🤔

Największe wątpliwości dotyczą jednak tego, co można, a czego nie można podawać. Co jest zdrowe, a co szkodliwe. Prawdą jest, że w zasadzie wszystko może być toksyczne, jest to jedynie kwestia ilości, czyli dawki. Więc tu nie ma co kombinować. Każdy Opiekun ma swoje doświadczenia. Wszystkie zwierzaki są inne i różnie na różne rzeczy potrafią zareagować. No i jedna łąka drugiej też równa nie jest. Dlatego najlepszym wyjściem jest różnorodność. Urozmaicona, bogata botanicznie dieta, z szerokim wachlarzem roślin, z różnych miejsc. Oto przepis na sukces :)
Ale dla tych dociekliwych, którzy chcą mieć sprawdzony poradnik co można, a czego nie, załączam w komentarzu naprawdę wartościową literaturę. Polecam.

Z resztą, te wszystkie mity oraz obiekcje co można podawać, a czego nie, nie są nawet aż tak istotne. Mam wrażenie, że odsuwają rozmowę na obwód, potęgując wrażenie, że żywienie zielonkami jest niepewne, niebezpieczne, nieodpowiednie. A w mojej opinii argumentem centralnym powinno być to, że zielonki są optymalnym, darmowym i prozdrowotnym pożywieniem dla trzymanych w domach królików i części gryzoni. Nie ma znaczenia, czy ktoś wyciera trawę przed podaniem królikowi, albo czy unika gałązek wierzbowych, bo przeczytał gdzieś, że szkodzą. Ważne jest to, że po ścięciu i zapakowaniu do lodówki trawa nie zwiędnie nawet przez tydzień. Że w ogródku, na półce czy na balkonie można zasadzić bazylię, babkę lancetowatą, a idąc przez park można nazrywać rumianku. A już na pewno wybranie się na spacer z lnianą torbą i czymś do ścinania trawy, nie tylko przysłuży się zwierzęciu, ale i Opiekunowi 😉

Dziękuję za inspirację do napisania dzisiejszego postu Ziomkowi i Ciabacie, którzy właśnie przechodzą na zieloną stronę mocny i to jeszcze podczas pobytu w szpitaliku lecznicy.

Ten post będzie odrobinę osobisty, ale chciałem się pochwalić czymś istotnym. Uważam, że moja świadoma przygoda z wetery...
03/07/2023

Ten post będzie odrobinę osobisty, ale chciałem się pochwalić czymś istotnym.

Uważam, że moja świadoma przygoda z weterynarią zaczęła się w 2016 roku wyjazdem do Wielkiej Brytanii na kurs medycyny królików. Wtedy po raz pierwszy miałem okazję skonfrontować się nie tylko z poglądami innych lekarzy, ale także zobaczyć na własne oczy jak wygląda i na czym polega prawdziwe uczenie przez światowy autorytet. Choć to chyba nie była nauka. To było dzielenie się.
Zrozumiałem wtedy, że wiedza, umiejętności i rozwój nie powinny mieć granic w postaci ścian konkurencyjnych przychodni weterynaryjnych. Zrozumiałem, że obok przynoszenia ulgi pacjentom bezpośrednio, mogę także pomóc im w sposób pośredni. Że jako część kolektywu mogę i powinienem dawać coś od siebie.
Szybko okazało się, że dzielenie się własną wiedzą pozwala również, poza sporą dawką frajdy i satysfakcji, wzrastać samemu. I tak to trwa do dziś, a Polska, Europa i świat maleją z każdym kolejnym szkoleniem, wykładem i konferencją.

Jakiś czas temu napisał do mnie Kolega, który podzielił się wątpliwościami dotyczącymi stomatologicznego pacjenta, podobnymi do moich własnych wątpliwości gdy w 2016 jechałem zestresowany do obcego kraju. Kilka miesięcy później dostałem od niego paczkę, której zawartość jest widoczna na zdjęciu.

12/06/2023

UWAGA, film dla obserwujących o nieco mocniejszych nerwach.

Video przedstawia zabieg endoskopowego usunięcia guza podniebienia u królika. To taki dowód na to, że czasami leczenie stomatologiczne nie ma zbyt wiele wspólego z zębami!

Historia pacjneta była taka, że przyjechał do mnie na konsultację na zasadzie ostatniej deski ratunku, z podejrzeniem nietypowego ropnia od zębów i wskazaniem do eutanazji. Objawy były dość dramatyczne. Zupełna niezdolność do jedzenia, znaczny spadek wagi. Trudności w oddychaniu, krztuszenie i odłykanie. Zwierzak naprawdę wyglądał źle. W badaniach RTG i USG klatki piersiowej bez żadnych zmian.
Podczas konsultacji, ku mojemu zdziwieniu, stan zębów nie budził większych zastrzeżeń, Pomimo wyraźnych objawów nie byłem w stanie rozpoznać co się dzieje.
Co ciekawe i wcale nie takie niezwykłe, guz nie był widoczny w rutynowym badaniu jamy ustnej, bo znajdował się głęboko w gardle i dopiero użycie endoskopu umożliwiło postawienie diagnozy. Już dobę po zabiegu wszystkie objawy zniknęły, a szczęśliwy królik mógł najeść się do syta :)

Stomatoskopia (czyli endoskopowa ocena jamy ustnej), ale także rinoskopia (badanie nosa) i otoskopia (badanie ucha) pozwalają nie tylko "wniknąć" tam gdzie nie sięga wzrok, ale również powiększyć i wyostrzyć niewielkie struktury i czasem odnaleźć detale, które nie byłyby widoczne w innych okolicznościach. Endoskop staje się więc pomocnym, wręcz niezbędnym narzędziem, które ułatwia nie tylko diagnostykę zmian, ale również umożliwia leczenie. Nie bez znaczenia jest i to, że czasem nagranie filmu z badania i dokładne pokazanie Opiekunom co dzieje się w środku paszczy pozwala im zobaczyć chorobę swojego zwierzaka i zrozumieć skalę problemu.

Bycie lekarzem weterynarii, w moim przypadku, to nie tylko praca kliniczna z pacjentami, konsultacje wyników i operacje ...
30/05/2023

Bycie lekarzem weterynarii, w moim przypadku, to nie tylko praca kliniczna z pacjentami, konsultacje wyników i operacje stomatologiczne. To także, w mojej opinii, dużo bardziej odpowiedzialne zadanie, skupione na edukacji oraz organizowaniu szkoleń z różnych dziedzin medycyny.

Przekazywanie własnych doświadczeń oraz umożliwienie twórczej wymiany myśli ze specjalistami z Polski i zagranicy sprzyja nie tylko podnoszeniu kwalifikacji osobistych i poszerzeniu oferty lecznic, ale także szeroko pojętemu rozwojowi medycyny samej w sobie. Mam przekonanie i widziałem to już nieraz, że wystarczy jedynie stworzyć odrobinę przestrzeni, na chwilę zatrzymać czas, podzielić się kilkoma doświadczeniami, a po chwili zaczyna dziać się coś niezwykłego.

W miniony weekend dla lwiej części polskiej społeczności egzotycznych lekarzy weterynarii czas zatrzymał się w Warszawie, w hotelu Mercure Warszawa Ursus Station podczas kongresu „Medycyna Drobnych Ssaków w Praktyce” oraz przedkongresowych warsztatów stomatologicznych w siedzibie MEDIF veterinary. Organizatorami wydarzenia byli Vet Pro Akademia oaz Jakub Kliszcz. Gościem honorowym i głównym wykładowcą był Vladimir Jekl z kliniki weterynaryjnej Jekl & Hauptman z czeskiego Brna. A całości dopełnili polscy lekarze: Agnieszka Wdowiarska z animal.med Specjalistyczna Przychodnia Weterynaryjna, Aleksandra Małek-Sanigórska związana z kilkoma lecznicami w Warszawie, Bydgoszczy i Poznaniu, Jakub Fatyga z Doktor Ptak - Przychodnia Weterynaryjna Vetika oraz moja skromna osoba.

Planowanie programu, przygotowanie wykładów oraz organizacja 2-dniowych warsztatów z chirurgii stomatologicznej pochłonęły naprawdę wiele godzin pracy. Ale wysiłek opłacił się. Internet zalała fala relacji i komentarzy (coś co mogliście zobaczyć Wy), a ja, jako świadek naoczny, w centrum tych wszystkich wydarzeń, widziałem skupienie, radość, uśmiechy, otwartość, żądzę wiedzy, zaufanie i przyjaźń. I sam przeżywałem to samo. To był po prostu dobry czas!

Przyznam, że dziś, siedząc już w domu, czuję zmęczenie. Ale i niedosyt. Chciałbym dokończyć jeszcze zaczęte rozmowy, zapowiedzieć jeszcze jeden wykład, ustawić się do jeszcze jednego pamiątkowego zdjęcia na tle banneru. Ale to dobrze… bo to napędza i nadaje sensu i wartości temu co udało nam się przedsięwziąć.

Dziękuję wszystkim, którzy pojawili się na warsztatach oraz kongresie osobiście i tym, którzy słuchali nas online. Całej ekipie Vet Pro Akademia dziękuję za zaufanie. Myślę, że wspólnie zrobiliśmy naprawdę dużą rzecz! Oby nie ostatnią! Partnerom z MEDIF veterinary za udostępnienie Sali ćwiczeniowej i topowego sprzętu stomatologicznego. Firmie CamCam Rental dziękuję za profesjonalną i kompleksową obsługę warsztatów od strony audio-video i kilka cennych rad w zakresie własnego laptopa. Firmie 3 CAM: Sprzęt endoskopowy. dziękuję za wystawę i pokaz możliwości sprzętu endoskopowego. Ogromny ukłon dla Anny i Pauli za pomoc i wsparcie i ręce gotowe do niełatwej pracy. I w końcu dziękuję Vladimirowi, który jest dla mnie nie tylko autorytetem w dziedzinie stomatologii zwierząt egzotycznych, ale również przyjacielem.

Poniedziałek był dla dzieciaków. Wtorek dla pralki. W środę widzę się z pacjentami w lecznicy!

"Dlaczego zęby królików operuje się robiąc im dziury w głowie?"UWAGA! Post zawiera zdjęcia z zabiegów, które mogą mogą w...
18/05/2023

"Dlaczego zęby królików operuje się robiąc im dziury w głowie?"

UWAGA! Post zawiera zdjęcia z zabiegów, które mogą mogą wywołać uczucia dyskomfortu!

Inspiracją do tego posta było pytanie mojej 4-letniej już córki, która zaczyna ogarniać, że tata jest weterynarzem i leczy zwierzęta. Tak samo jak tata Pucia (pozdro dla kumatych).

To z pozoru banalne pytanie ostatnio pochłonęło 2 godziny cennego życia studentów z Torunia (dla nich też pozdrowienia), więc uznałem, że warto postawić je jeszcze tutaj.

A zatem...
"Dlaczego zęby królików operuje się robiąc im dziury w głowie?"

Zacznijmy od przypomnienia budowy anatomicznej zębów oraz procesów rozwoju choroby stomatologicznej. U królika i gryzoni takich jak świnki morskie czy szynszyle zęby stale rosną. Wzrost zęba odbywa się w taki sposób, że produkowane przez komórki germinalne warstewki zęba wysuwają w kierunku jamy ustnej warstewki wyprodukowane wcześniej. Ząb rośnie więc, w bardzo podobny sposób jak pazur, czy płytka ludzkiego paznokcia. Komórki germinalne znajdują się w wierzchołku, czyli części zęba położonej na samym dnie zębodołu (zdjęcie 1).
W przebiegu choroby stomatologicznej zęby oraz podtrzymująca je kość zębodołów ulegają procesom patologicznym. Stają się słabsze, cieńsze, mniej twarde. (zdjęcie 2). W wyniku tych przemian zęby ulegają różnym ruchom w przestrzeni zębodołów. Mogą się wykrzywiać i pochylać (co często powoduje zranienia policzków i języka widoczne w badaniu jamy ustnej). Mogą ulegać złamaniom i pęknięciom (co może skończyć się ropniem), mogą także przerastać wstecznie, czyli niejako wrastać w głąb kości, czy nawet przebijaj ją w różnych miejscach (zdjęcie 3).

Dostęp wsteczny, zwany także dostępem przez osteotomię jest techniką operacyjną polegającą na utworzeniu chirurgicznego dojścia do wierzchołka zęba, poprzez przecięcie tkanek miękkich (czyli skóry, mięśni) oraz wycięciu w kości okienka bezpośrednio nad problematycznym zębem/ zębami. Dzięki takiemu dostępowi unika się szeregu komplikacji związanych z operacją stomatologiczną. Przede wszystkim łatwo lokalizuje się i niszczy komórki wierzchołka uniemożliwiając odrastanie tkanki zębowej po ekstrakcji. Jeśli już usuwamy ząb, to chcemy to zrobić raz a dobrze, bo taki odrastający fragment często stwarza same kłopoty (zdjęcie 4). Po drugie nie siłujemy się z krzywym i zagiętym zębem, więc minimalizujemy ryzyko złamania zęba czy nawet kości podczas ekstrakcji. Dzięki dostępowi zewnętrznemu możemy także usunąć ropień, będący częstym powikłaniem choroby stomatologicznej, razem z jego torebką oraz fragmentami zniszczonej przez stan zapalny kości (zdjęcie 5). Dzięki temu rana jest czystsza i goi się szybciej.

Dla części osób dużą niedogodnością jest fakt, że wiele z takich ran wymaga zostawienia otwartymi. Nie szyje się ich, gdyż zamykając pod szwami stan zapalny, zapewne doprowadziłoby się do jego zaostrzenia i w konsekwencji dużo poważniejszych problemów. Dlatego dużo lepiej jeśli zbierający się w ranie płyn może wypływać na zewnątrz, a podczas regularnych kontroli lekarz może usunąć martwe tkanki i zastosować miejscowe leki. Jeśli nie pojawią się powikłania, to gojenie nawet masywnych ubytków z reguły trwa około 3 tygodni (zdjęcie 6).

Pamiętajcie, żeby każdorazowo porozmawiać z lekarzem na temat jego wizji zabiegu oraz sposobu opieki nad pacjentem po operacji. Różni lekarze mają swoje sprawdzone schematy, nie każdy pacjent jest taki sam. A jeśli coś według Was jest nie w porządku koniecznie dajcie lekarzowi znać jak najszybciej!

W miniony weekend miałem dużą przyjemność uczestnictwa w warsztatach stomatologicznych prowadzonych przez znakomity wroc...
11/05/2023

W miniony weekend miałem dużą przyjemność uczestnictwa w warsztatach stomatologicznych prowadzonych przez znakomity wrocławski duet – Dr Tomka Piaseckiego oraz Dr Justynę Ignaszak-Dziech z Przychodnia Weterynaryjna Zwierzyniec.
Dzięki nim czas zwolnił na chwilę, wyostrzyła się uważność, dostałem dużego motywacyjnego kopa. Świnki morskie – bo o nich w całości był ten kurs – to pacjenci wymagający, leczenie nie zawsze jest oczywiste i niełatwo je zaplanować. Tym przyjemniej było posłuchać o sposobach na polepszenie diagnostyki i wirtualnie przeżywać losy prezentowanych świnkowych pacjentów. Wszystko przez pryzmat doświadczeń praktyków z dużym doświadczeniem. Okazuje się, że mimo trudności świnkowi pacjenci są ciekawi i potrafią dać mnóstwo satysfakcji 😊
Tak..., to naprawdę było dobre szkolenie i polecam je wszystkim Koleżankom i Kolegom po fachu.

A na koniec pobytu we Wrocławiu, udało mi się także spotkać pewnego rozczochranego Pana Diagnostyka Obrazowa Zwierząt Egzotycznych, ale to już historia na kolejne posty :)

If you want to wiedzieć! :)
03/05/2023

If you want to wiedzieć! :)

Zapraszamy studentów weterynarii oraz tegorocznych absolwentów na Nasz kolejny webinar, który odbędzie się 9 maja o godzinie 18:00. Naszym prelegentem będzie lek. wet. Jakub Kliszcz, który opowie nam o osteotomii w stomatologii drobnych ssaków. 🐭🐹🐇

Lek. wet. Jakub Kliszcz (Jakub Kliszcz) ukończył warszawską SGGW w 2008 roku z wyróżnieniem w przedmiocie „Zwierzęta egzotyczne”. Od początku kariery zawodowej skupiony wyłącznie na pracy z drobnymi ssakami. W trakcie praktyki klinicznej zainteresował się stomatologią i obecnie konsultuje wyłącznie stomatologicznych pacjentów.
Prowadzi edukacyjną stronę internetową (www.jakubkliszcz.com), na której propaguje wiedzę z zakresu stomatologii wśród opiekunów zwierząt i lekarzy weterynarii. Uczestnik licznych kursów i konferencji z udziałem autorytetów stomatologii królików i gryzoni, a także organizator takich wydarzeń w Polsce. Absolwent kursu stomatologii zwierząt egzotycznych ESAVS.
Obecnie pracuje w specjalistycznej przychodni animal.med w Gdańsku.

📅 Kiedy? 🠒 09.05.2023 (wtorek), godzina 18:00
📍 Gdzie? 🠒 platforma Clickmeeting
📋 Zapisy trwają do 08.05.23 r. godz. 20:00
👉 Link do wydarzenia 🠒 https://fb.me/e/VhNfutUa
W wydarzeniu mogą brać udział wyłącznie studenci i tegoroczni absolwenci.

Dziś będzie o chorobie stomatologicznej u gryzoni brachydontycznych, czyli posiadających uzębienie krótkokoronowe. Zwier...
27/04/2023

Dziś będzie o chorobie stomatologicznej u gryzoni brachydontycznych, czyli posiadających uzębienie krótkokoronowe. Zwierzęta te wyposażone są w cztery, z reguły pomarańczowe siekacze i 12 – 24 zęby policzkowe (przedtrzonowce i/lub trzonowce) zależnie od gatunku. Siekacze rosną stale i wymagają ciągłego ścierania. Z kolei wyląd zęba policzkowego kojarzy każdy, kto choć raz odwiedził gabinet stomatologiczny i przelotnie omiótł wzrokiem plakaty i ulotki dostępne w poczekalni. Są to zęby zbliżone budową do ludzkiego, posiadające koronę, szyjkę oraz korzenie. Nierosnące, w przeciwieństwie do siekaczy, zakotwiczone w zębodole za pomocą dobrze rozbudowanych więzadeł. Czyli bardzo podobnie jak u nas.

Posiadaczami takiego uzębienia są gryzonie myszokształtne (Myomorpha) oraz niektóre wiewiórkokształtne (Sciromorpha). Zostawiając dość skomplikowaną taksonomię i patrząc bardziej praktycznie, do tych pierwszych należą przede wszystkim myszy, szczury, chomiki, gerbile. A do tych drugich wiewiórki nadrzewne oraz naziemne (susłogony, pieski preriowe, burunduki).

U wszystkich wymienionych gatunków choroby zębów policzkowych są dość powszechne. Literatura fachowa cierpi na niedostatek oficjalnych statystyk, zwłaszcza u bardziej egzotycznych gryzoni, ale mówi się, że nawet 50% dorosłych szczurów cierpi na choroby przyzębia czy próchnicę. Od strony klinicznej, u dużego odsetka trafiających do lekarza gryzoni, choroba stomatologiczna okazuje się wspólnym mianownikiem wielu niepokojących objawów, z którym zgłaszają się opiekunowie. Utrata wagi, zaburzenia oddawania kału, apatia, problemy okulistyczne, drapanie okolicy głowy, porfiria, wybiórczy apetyt.

Niestety pełna ocena uzębienia gryzonia w warunkach domowych jest praktycznie niemożliwa. Opiekun może wyłapać jedynie zmiany chorobowe w obrębie siekaczy, a i to nie zawsze. Obejrzenie jamy ustnej pacjenta wymaga chwilowego znieczulenia, a do samego badania warto uzywać powiększenia, aby dostrzec wszystkie niepokojące zmiany.

Przyczyn problemów stomatologicznych u gryzoni należy upatrywać tam, gdzie problemów stomatologicznych u ludzi czy innych gatunków. Czyli przede wszystkim w diecie. Zawarty w smaczkach i mocno przetworzonych karmach komercyjnych cukier, ludzkie jedzenie (w tym słodycze), marginalny udział produktów roślinnych i błonnika to główne czynniki ryzyka. Dodatkowo transmisja patogennych bakterii podczas kontaktu ust opiekuna z podopiecznym (buziaki, przytulasy, czy wspólne posiłki w różnym stopniu zażyłości).

Trudno precyzyjnie ująć jedną drogę rozwoju choroby u wszystkich zainteresowanych gatunków. Każdy ma trochę odmienne uwarunkowania i specyfikę zmian. Ale bardzo ogólnikowo zaczyna się od drobnych, lokalnych ognisk (najczęściej próchnicy i/lub choroby periodontycznej). U wszystkich gryzoni zmiany znacznie częściej dotyczą zębów w żuchwach. Ten etap, z racji gabarytów zwierzęcia, jest praktycznie niewykrywany, nawet podczas specjalistycznej wizyty weterynaryjnej. Trudno jest więc nawet szacować potencjalną skalę problemu. Z biegiem czasu dochodzi do pogłębiania się zmian. Pojawiają się złamania koron z, lub bez, obnażenia korzeni zębów. Postępujące niszczenie kości podtrzymującej zęby powoduje ich ruchomość. Stan zapalny schodzi coraz niżej prowadząc do ropni okołokorzeniowych. W tej fazie zwykle pojawiają się już objawy gorszego samopoczucia i zmniejszenie aktywności. Niestety, z uwagi na sposób hodowli (szczury i gerbile żyją w stadach, chomiki i wiewiórki przesypiają znaczną część okresu aktywności swoich opiekunów) sygnały te często nie są wyłapywane. Wreszcie po miesiącach, a być może nawet latach, choroba osiąga finalne stadium. Na głowie pojawiają się ropnie obejmujące wiele połamanych zębów i rozległe obszary kości wraz z mieśniami. Stan zapalny przerzuca się z zębów policzkowych na siekacze dolne, wtórnie prowadząc do wad zgryzu. Zwierzę nie jest w stanie gryźć, pokarm łyka, wyraźnie mizernieje. Z racji wieku i przewlekłego zapalenia zaczynają manifestować się choroby towarzyszące. W zdecydowanej większości dopiero na tym etapie opiekun trafia ze swoim podopiecznym do lecznicy. Ale, co nie powinno dziwić, możliwości przywrócenia zdrowia pacjentowi są cokolwiek ograniczone, zaś całościowe ryzyko terapii (często operacyjnej) jest wysokie.

Podsumowując. U wielu gryzoni problemy z zębami rozwijają się długo. Często ich wykrycie następuje za późno. Praktycznie jedyną możliwością wczesnej pomocy jest profilaktyka, czyli okresowe badania jamy ustnej w znieczuleniu. Dla szczurów, myszy i chomików takim wiekiem granicznym jest 18 miesiąc. U susłów i piesków preriowych 24 miesiąc. Przyczyną chorób stomatologicznych jest dieta, więc zamiast kluski, czy kawałka kanapki z talerza, podaruj swojemu pupilowi kawałek ogórka, czy liść rukoli!

18/04/2023

Dziś parę słów na temat tomografii stożkowej, która staje się coraz powszechniejszą metodą diagnostyki stomatologicznej u drobnych ssaków.
Tomografia stożkowa to szczególny rodzaj tomografii, pozwalający na uzyskanie precyzyjnych obrazów niewielkich struktur - w tym zębów, zatok, czy wnętrza uszu u najmniejszych pacjentów. Dzięki stożkowi jesteśmy w stanie wniknąć do wnętrza zęba lub kości, stworzyć komputerową trójwymiarową rekonstrukcję czaszki i szczegółowo ocenić relację chorego miejsca ze zdrowymi tkankami.
Dzięki temu umiemy bardziej precyzyjnie przygotować plan leczenia - przede wszystkim operacyjnego, zminimalizować ryzyko komplikacji i monitorować z dużą dokładnością przebieg leczenia.
Tomografia stożkowa ma zastosowanie szczególnie w operacjach ropni odontogennych (pochodzących od zębów) oraz chorobach jam nosowych i puszek bębenkowych. Warto nadmienić, że w chorobach nosa i uszu tomografia powinna być wykonywana możliwie wcześnie, nawet wtedy gdy objawy są skąpe, lub nie przeszkadzają zwierzęciu. Zwłaszcza u królików obecność choćby niewielkiego kataru, kichania i charczenia jest wskazaniem do dokładnej diagnostyki dróg oddechowych i to zanim zostanie przepisany pierwszy antybiotyk!

Poniżej rekonstrukcja 3D królika z ropniem żuchwy. Przyznam, że wciąż robi to na mnie duże WOW wrażenie!

Od jakiegoś czasu leży mi na wątrobie pewien temat. Dotykający nas – lekarzy weterynarii. Ale orbitujący również wokół o...
07/04/2023

Od jakiegoś czasu leży mi na wątrobie pewien temat. Dotykający nas – lekarzy weterynarii. Ale orbitujący również wokół opiekunów zwierząt i influencerów internetowych i wokół for o królikach i gryzoniach. Temat nieświeży, śmierdziący z paru stron, ale według mnie istotny. Dziś chciałbym poruszyć tematykę standardów postępowania i odpowiedzialności w pracy z pacjentem. Z mojego punktu widzenia, więc przede wszystkim z króliczo-gryzoniowym pacjentem stomatologicznym.
Choroba stomatologiczna królików i gryzoni jest niezwykle różnorodna, gatunkowo specyficzna, ma swoje przyczyny i liczne konsekwencje. Sami pacjenci do najprostszych w obsłudze nie należą. Późno pokazują objawy, chorują po cichu przez długi czas. Tu chyba zgodzi się każdy. No i leczenie także jest trudne, zarówno pod kątem decyzyjności, jak i technikaliów. Często, naprawdę świetnie to rozumiem, wybór najlepszego postępowania nie jest prosty.
Użyję od razu kilku przykładów, żeby zobrazować o co mi chodzi. Aby w ogóle zacząć rozmawiać o zębach, trzeba zacząć od diagnostyki stomatologicznej. I tu już zaczynają się różnice. Jednemu lekarzowi – nazwijmy go Sławek – do zdiagnozowania (albo wykluczenia) choroby stomatologicznej wystarczy obejrzenie wnętrza jamy ustnej u przytomnego zwierzęcia (tak zwane „badanie na żywca”). Dla drugiego – Kamila – podstawą do diagnozy będzie badanie jamy ustnej oraz RTG czaszki – bo przecież trzeba zobaczyć jak wyglądają „korzenie” zębów. Trzeci lekarz – Adam – nie wyda opinii bez dokładnego omacania głowy, badania jamy ustnej w znieczuleniu z użyciem kamery endoskopowej oraz kompletu zdjęć RTG, włącznie ze zdjęciami robionymi od środka jamy ustnej, a żeby się upewnić poprosi o wykonanie badania tomografii komputerowej. Wszyscy trzej specjaliści. Z oficjalnym dyplomem studiów podyplomowych (pozdrawiam wszystkich nieudomowionych). Kwestii kosztów wizyty nawet nie podnoszę. Moją małostkowość zostawiam na inny wpis.
No więc mamy diagnostykę. A jak z terapią? Przykład sztandarowy – królik z ropniem. Patrząc oczami Sławka sukcesem leczenia może być nacięcie ropnia, oczyszczenie go i podanie antybiotyku. To że ropień w ciągu kilku tygodni się odnowi, jest po prostu specyfiką choroby albo zbiegiem okoliczności. Kolejny sukces można osiągnąć kolejnym nacięciem i płukaniem. Kamil sukces u tego samego pacjenta będzie uzależniał od wyjęcia ruchomego zęba spod którego leci ropa. W opinii Adama sukces zostanie osiągnięty dopiero wtedy, gdy poza operacją resekcji ropnia, wraz z opracowaniem ogniska zapalonej kości i pękniętego zęba, zaadresowane będzie całe uzębienie, ustalone zostanie stadium choroby stomatologiczne i na tej podstawie opracowane będą indywidualne zalecenia dietetyczne, a po operacji i okresie rekonwalescencji wykonane zostanie kontrolne badanie RTG potwierdzające brak odległych komplikacji (np. odrostu zęba).
Kolejny przykład – świnka morska z wadą zgryzu. Dla Sławka leczeniem świnki będą regularne korekcje siekaczy cążkami. Trzeba je powtarzać co miesiąc, no bo zęby stale rosną. Po korekcji świnka tydzień nie je, potem zaczyna skubać jabłko, potem znów jest dokarmiana tydzień przed następną korekcją. Jest chuda niemiłosiernie, ale piszczy jak otwiera się lodówkę, co Sławkowi dodaje pewności, że to dobre postępowanie. Taki jest charakter wady. Kamil pomyśli, że przerost siekaczy jest jedynie wtórnym problemem. Sprawdzi wnętrze paszczy i wykoncypuje, że pierwotną przyczyną jest chory ząb policzkowy, spod którego sączy się ropa, więc trzeba go przeleczyć antybiotykiem. I w końcu Adam nie tylko rozpozna chorego makrodonta, zrobi badania rentgenowskie, podejmie decyzję o ekstrakcji omawiając możliwe trudności i komplikacje, ale również skoryguje dietę i oceni długoterminowe rokowanie dla pacjenta.
Niestety, na chwilę obecną nie ma kanonów postępowania, każda z opisanych powyżej opcji postępowania jest równorzędna - zarówno w oczach środowiska lekarskiego, jak i w oczach opiekunów zwierząt. Korekcja zębów to korekcja zębów. Zdjęcia RTG to zdjęcia RTG. Diagnoza to diagnoza. Każdy z lekarzy ma taki sam tytuł – takie realia w Polsce. A wyleczenie to wyleczenie. Kropka. Przykład opiekunów, którzy mają pretensje do Adama, że chce wykonać kolejne zdjęcia rentgenowskie, skoro w dwóch poprzednich lecznicach były już zrobione jest adekwatny. Ludzie przecież wydali kupę kasy, a Adam z ich perspektywy zaczyna wszystko od początku. Wpis Kamila na forum dla weterynarzy: „Cześć, jaka jest dawka amoksy z kwasem dla świnki morskiej?”, a po pytaniach o celowość i prośbach o wrzucenie zdjęć pacjenta i jego badań, następujące tłumaczenia, że „Zrobiłem już odpowiednią korekcję, zdjęcia rtg też zrobiłem i są OK, bo nie widzę zmian”, też zdarzają się nierzadko. „Skoro wszystkie badania są ok, to je pokaż” piszą mu forumowicze. Ale w założonym wątku cisza, bo ktoś już podał Kamilowi dawkowanie, więc co się będzie dalej udzielał. Adam czasami napisze jakiś tekst na facebooku, na przykład o zasadności znieczulenia do badania jamy ustnej, ale ktoś zaraz wytknie mu niepotrzebne wyciąganie kasy albo to, że ktoś inny robi to dobrze bez, uwaga!... "niepotrzebnego stresowania zwierzęcia". To oczywiście pewien przykład z brzegu, ale im głębiej w temat, tym barwniejsze historie.
Ale idźmy dalej. Ponieważ nie ma kanonów, to nie ma obiektywnych kryteriów weryfikacji. Sukces terapeutyczny jest oceniany przez lekarza pod kątem jego zadowolenia z własnej roboty, patrząc z poziomu jego wiedzy i doświadczeń – mniejszych czy większych. „Co z tego, że świnka po korekcji nie je. Przecież korekcja była” powie Sławek. „Widać choroba jest już zaawansowana i nie da się pomóc”. To samo z tłumaczeniem komplikacji. Tam gdzie Kamil będzie widział samą naturę choroby stomatologicznej i po prostu nowy ropień w tym samym miejscu co wcześniej, Adam zauważy odrost zęba po pierwszym zabiegu i w konsekwencji nawrót stanu zapalnego.
Zakładam (i osobiście naprawdę wierzę, że tak jest), że każdemu lekarzowi zależy by wykonywać swoją pracę dobrze i nikt umyślnie błędów nie popełnia. One się jednak zdarzają. I naprawdę są częste w omawianej grupie pacjentów stomatologicznych, co pokazuje statystyka. Zbyt często niepowodzenia w terapii są maskowane a to naturą samej choroby, a to błędami kogoś innego, a to nieznajomością, a to po prostu dobrymi chęciami. Boli, że niewielu potrafi te błędy i niepowodzenia zrozumieć, a jeszcze gorzej – przyznać się do nich. Najgorzej jest jednak, jeśli wytknie te błędy ktoś inny. Kamil obraził się kiedyś na fundację pomagającą myszoskoczkom za to, że pojechali do innego lekarza, który zmienił diagnozę i leczenie. Krytyka sprawia niejednokrotnie nam – lekarzom weterynarii – fizyczny dyskomfort jak sól sypana na ranę, albo mycie zębów octem. Zwłaszcza ta słuszna. W obawie przed nią wielu lekarzy woli siedzieć cicho, zamiast głośno zadać pytanie i czegoś się nauczyć. Inni będą siedzieć cicho, zamiast podzielić się wiedzą, bo konkurencja. Ale są i tacy, których słychać wszędzie, choć jakoś nie mają niczego do powiedzenia. Bywa też tak, że tych młodszych, co chcą coś powiedzieć równa się w dół, tłumacząc im, że starszy wie lepiej, że stare metody się sprawdzają, że cokolwiek… Sławek gdzieś tam słyszał, że nie wolno korygować siekaczy u świnki morskiej cążkami do pazurów, ale przecież zawsze tak robił i nic się nie działo. Najlepszą historią, która wydarzyła się naprawdę, był oficjalny wypis w karcie pacjenta, wydrukowany i oddany opiekunowi razem ze zwierzakiem: „nie będę nawet czytać co dr Kliszcz napisał na temat zębów”. Można i tak, ale czemu to służy?
W dodatku rozmowa o tym co w nas negatywne obecnie jest cokolwiek niepopularna w kontekście szeroko omawianego i odciskającego na wielu niemałe piętno psychiczne zaangażowania lekarzy w problematykę eutanazji, czy dobrostanu zwierząt, skali hejtu wylewanego w komentarzach na internetowych profilach zakładów leczniczych, całej masie incydentów, w których lekarze weterynarii stali się ofiarami agresji, pieniactwa, głupoty, czy w końcu ruchów NOMV (not one more vet) – kto nie wie o co chodzi polecam sprawdzić, bo temat jest naprawdę istotny. W tej atmosferze nikt nie lubi mówić o porażkach i komplikacjach. Tylko, to wciąż nie zmienia faktu, że one zdarzają się i dobrze by było, aby nie były bezpardonowo zamiatane pod dywan. Bo w środowisku, w którym pewne trudne tematy są pomijane, ciężko o uczenie się, wyciąganie wniosków i ogólnie rzecz ujmując – polepszenie sytuacji. Więc obowiązujące standardy, lub ich brak przez długi czas pozostają te same.
A jak sytuacja może wyglądać z punktu widzenia opiekuna? Otóż standardowy opiekun, nie mający pojęcia o kanonach czy zasadach medycznego postępowania, będzie opierał swoją weryfikację poziomu usługi na zadowoleniu z wizyty (dopieszczenie klienta) oraz w wierze w argumenty użyte przez lekarza (ocena niemerytoryczna). Dlatego wielu bardzo zdolnych lekarzy przegrało na starcie, bo nie mieli tzw. „dobrej gadki”, lub choćby konta na instagramie. A szczerze zapewniam, nie wszystkie internetowe gwiazdy powinny być dopuszczone do jakiegokolwiek kontaktu z materią ożywioną. Innym – dość oczywistym kryterium – będzie to, czy po leczeniu zwierzęciu „jest lepiej”. Na nieszczęście wielu zwierzętom będzie lepiej, bo jak pokazuje wcześniej użyty przykład Kamila – wystarczy podanie antybiotyku, żeby stan zapalny się zmniejszył a zwierzę zaczęło więcej jeść. Co z tego, że wciąż jest chude jak szczapa, przecież kwiczy przy otwieraniu lodówki. Można też, tak jak od zawsze robi Sławek, przeciąć ropień, żeby ropnia już nie było – to też jest „lepiej”, pyszczek wygląda normalnie. Co z tego, że problem leży głębiej i ropień odnowi się po miesiącu od zakończenia antybiotykoterapii. Zdarza się, że taka zabawa w kotka i myszkę trwa miesiącami. Części opiekunów zapala się lampka ostrzegawcza po jakiś czasie. Ale części nie. Więc znów standardy pozostają takie same.
Czasem opiekun korzysta z dwóch, lub więcej, opinii dotyczących tego samego przypadku. Mniejsze zło, jeśli są to, nawet sprzeczne opinie, ze środowiska lekarskiego, bo tu, polemika może być utrzymana na pewnym poziomie merytorycznym. Lekarze, przynajmniej w teorii, mogą porozmawiać ze sobą i na końcu wyjść z jakąś propozycją dla troskliwego opiekuna. Nierzadko jednak w roli autorytetu występuje pani od królików w Internecie, która ma sklepik, hodowlę lub fundację. I wtedy zaczyna już być niebezpiecznie, bo taki ktoś wprost potrafi przekonać do słuchania albo niesłuchania konkretnych zaleceń, podjęcia lub zaniechania konkretnego postępowania. Wielu lekarzy na to narzeka, ale moja opinia jest taka, że to wzięło się także z nas. Z pomijania tematyki naszych niepewności, pomyłek w diagnostyce czy leczeniu, z niechęci by odesłać do konkurencji, albo poprosić kogoś mądrzejszego o radę, z buty i arogancji. A może z braku empatii do człowieka, który ma jakiś problem, wątpliwości, własne strachy lub przekonania? Który, być może jest ignorantem w odniesieniu do swego pupila i to święcie przekonanym, że jest inaczej. Wciąż dla wielu lekarzy rozmowa z opiekunem to strata czasu i przykra powinność, a nie asumpt, do wyjaśnienia pewnych medycznych (często skomplikowanych) kwestii, z własnymi niepewnościami w tle i potencjalnym ryzykiem komplikacji dla pacjenta. Dlatego, w oczach opiekuna, internetowym influencerom i forumowym gwiazdom bliżej czasem do realnego problemu zwierzęcia, niż lekarzowi. Więc znów standardy pozostają takie same.
No a co z pacjentem? Pewnie każdy zgodzi się, że najbardziej fundamentalną sprawą w tym wszystkim jest realne samopoczucie chorego zwierzęcia. Ale i z tym bywa delikatnie pisząc – niejednoznacznie. I dotyczy to zarówno opiekunów, ale i lekarzy. Jak obiektywnie ocenić samopoczucie pacjenta? Panuje taki sposób myślenia, że zwierzę, które jest w stanie jeść (czasem wyłącznie ze strzykawki), jest wolne od bólu. Co z tego że nie chodzi. Co z tego, że dusi się, bo ma problemy kardiologiczne. Co z tego że zęby wyglądają jak zdetonowana mina pułapka. No, ma mały problem, ale poza tym jest „zdrowe”, powie Sławek. Na tym przeświadczeniu opierana jest czasami patologiczna wiara w sukces, w polepszenie, w sens korekcji zębów, przecinania ropni i całej uporczywej terapii w którą wplątują się powoli coraz bardziej i lekarz i opiekun. A takie rozumowanie może być przyczyną przewlekłego cierpienia wielu zwierząt. W stomatologii jest to temat o tyle newralgiczny, że wszystko co dotyczy zębów dzieje się poza zasięgiem wzroku. Opiekunowie nie widzą i nie są w stanie zrozumieć skali problemu. Choroba zębów w 90% przypadków nie jest otwartą raną, która krwawi, albo przyczyną kulawizny, którą kojarzymy podświadomie z bólem kolana, nie wystaje z boku ciała niczym rozpadający się nowotwór. Nie widać jej. Nie czuć. Zwierzę je. Co z tego że co innego niż powinno, inaczej niż powinno. Nie ma skali porównawczej i punktu odniesienia. Przecież zawsze tak było. I przecież Sławek powiedział, że to normalne. A pani od królików z Internetu poleciła specjalną karmę idealną dla zwierzaka. No i ona mu super smakuje.
Internet jest pełen historii o zwierzętach, którym ktoś nie dawał szans, a ktoś inny je uratował. Jeden królik miał osiem ropni na głowie i nie jadł, ale doktor Sławek go wyleczył antybiotykami sprowadzonymi z USA i teraz królik przytył, jest aktywny i je papki z miski samodzielnie. Oczywiście Doktor Sławek to lekarz z powołania, wirtuoz medycyny i nieoceniony specjalista. Nic to, że na zdjęciach rentgenowskich widać stan zapalny kości, ropa sączy się spod połamanych zębów do pyszczka. Królik je i biega więc nie boli. Ja patrzę na takie historie z przerażeniem, bo na każdego świetnie klikającego się i zbierającego najwyższe datki w internetowych zbiórkach ozdrowieńca, przypada może 10, może 20, a może i więcej zwierzaków, które umarły, nim dożyły tego, by cudownie wyzdrowieć. I o nich nikt nigdy nie napisze i nie wrzuci ich foty z milionem serduszek na fejsa. Z resztą, przewlekłe umieranie też jest spoko, jeśli zwierzę otoczone jest opieką zacnego opiekuna, Fundacji pro-animal life, lub walczącego o każdy dzień lekarza. Oczywiście społeczność social-mediów też walczy wysyłając lawinę emotek i gifów pod każdym zdjęciem dodanym na Instagramie, czy tik-toku. Każdy królik, każdy szczur i każdy jeż by tak chciał. Znęcanie się? Przecież to terapia! Będąc szczerym – nigdy nie wpłaciłem pieniędzy na żadne zwierzę, które „walczyło o życie”. Jeśli wspieram, to kastracje i sterylizacje zdrowych zwierząt, aby dać im choć trochę większą szansę stałego domu na lata. I żeby była jasność. Wielokrotnie próbowałem walczyć o pacjentów, którzy w końcu umarli, przyczyniając się zapewne do wydłużenia ich drogi w kierunku tęczowego mostu. Może świadomość tego, a może banalnie brak powołania, sprawiły, że wolę sugerować eutanazję miesiąc za wcześnie, niż jeden dzień za późno.
Wszystkie imiona użyte w tekście są nieprzypadkowe. Pozdrawiam moich sympatycznych sąsiadów, którzy swych imion użyczyli mi totalnie bezwiednie oraz tych, którzy dla postaci użytych w tekście byli inspiracją.
Wesołych Świąt 🐣

Adres

De Gaulle'a 8
Gdansk
80-261

Godziny Otwarcia

Poniedziałek 09:00 - 20:00
Wtorek 09:00 - 20:00
Środa 09:00 - 20:00
Czwartek 09:00 - 20:00
Piątek 09:00 - 20:00
Sobota 10:00 - 16:00

Telefon

+48583800807

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Jakub Kliszcz umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Firmę

Wyślij wiadomość do Jakub Kliszcz:

Widea

Udostępnij

Kategoria