Psynergia Natalia Kubiak

Psynergia Natalia Kubiak Konsultacje behawioralne i treningi indywidualne na terenie Warszawy i Gorzowa Wielkopolskiego

“Czy on się kiedyś naprawdę uspokoi? Czy on się zmieni?” – pytają opiekunowie młodych psów z niedowierzaniem, ale i z nu...
18/02/2025

“Czy on się kiedyś naprawdę uspokoi? Czy on się zmieni?” – pytają opiekunowie młodych psów z niedowierzaniem, ale i z nutką nadziei w głosie.

Uśmiecham się w duchu, bo sama przechodziłam przez to kiedyś ze swoimi psami. Okres dojrzewania u psa potrafi dać w kość. Nie chodzi o okresy „głuchnięcia” czy o „bunt”. Chodzi o możliwości psychiczne psa, odporność na stres, impulsywność, wrażliwość. O to, że takiego psa trzeba więcej wspierać, ale i stawiać mu granice. O to, że pies nadal się kształtuje i trzeba w tym uczestniczyć z pełną uwagą, żeby niczego nie zepsuć. O to, że do drugiego (a czasem nawet dłużej) roku życia pies nadal się zmienia i że musimy odłożyć nasze oczekiwania na bok i dać psu dojrzeć we własnym tempie.

Pokutuje przekonanie, że wystarczy dobry socjal za szczeniaka, a potem to już z górki. Doświadczenie pokazuje mi, że jest inaczej. Że psy mają okresy lękowe nawet do drugiego roku życia i że nagle może wydarzyć się coś niespodziewanego, co wpłynie na psa. Nie wystarczy dobra socjalizacja za szczeniaka. Do czasu osiągnięcia dojrzałości społecznej (u średnich i dużych psów to ok. 3-4 r.ż.), dbam więc o jakościowe relacje (później też). Nazywam ten czas okresem inwestycji. To, co wtedy włożę w psa, zwróci się (co prawda za jakiś czas, ale jednak!).

Uważam, że z młodym psem każdy spacer to inwestycja, moneta wrzucona do skarbonki. I z każdej najmniejszej ogromnie się cieszę.

Mało mówi się o tym, że psy mają spory skok rozwojowy po 1,5 roku życia. Że dojrzewają społecznie jak mają 3-4 lata i że to że przez pierwsze 2 lata życia były bezkonfliktowe nie oznacza, że zawsze pozostaną „uległymi pierdołami”. I że nie można odpuścić i spocząć na laurach (bo to czasem wygodne mieć uległego pieska, który zawsze ustąpi i pocierpi w ciszy), tylko należy patrzeć na takiego psa jak na kogoś, kto dopiero się kształtuje. I kto może nagle powiedzieć „STOP”.

Od młodych psów wymaga się ogromnie wiele. Ale czy wymagalibyśmy dojrzałego podejścia od 15-latka? Podejmowania samych „dobrych” decyzji? No nie. Nawet jeśli to nad wyraz dojrzały 15-latek. Nadal jest dzieckiem, choć już zaczyna być widać u niego przejawy dorosłości. Ale te przejawy nie sprawiają, że powinniśmy zrzucać na tak niedojrzały układ nerwowy ogromny ciężar odpowiedzialności.

Ayumi to mój czwarty pies. I mam do niej zupełnie inne podejście niż do poprzednich psów. Mam o wiele więcej luzu i poczucie, że „mam czas”. Czas na spokojne, poukładane, trochę nudne, ale wygodne życie. Wiem, że praca z psem to jest proces. I że nie przeskoczymy pewnych rzeczy w rozwoju psa. Nie wymagam za dużo. Mam na to zgodę. Mam cierpliwość (czasem mniej, ale w całokształcie całkiem mnóstwo). Wiem, że mamy nad czym pracować i że nie mogę osiąść na laurach. Cieszę się postępami, a czasem wkurzam na regresy, które są normalne. Miewam gorsze dni, gdy jestem zmęczona albo gdy wydaje mi się, że w jakiejś sytuacji świetnie sobie poradzi, a jednak ona ją ostatecznie jeszcze przerasta. Ale kocham ten proces. Momenty, w których pokazuje, że mi ufa. Kiedy patrzy na mnie po raz tysiączny, ale tak jakby nieco inaczej – jakby już znała moje myśli, które kłębią się w mojej głowie.

Wiem, że młody pies wciąż się rozwija. Że to wciąż dziecko z mniejszą tolerancją na stres. I że docelowo będzie inna. Że ten pies, który ma teraz 1,5 roku, jeszcze kilka razy może się zmienić. Że ten potencjał, który w niej drzemie, dopiero się ujawni, a ja zbiorę owoce pracy, którą w nią wkładam, żeby była stabilnym, pewnym siebie, bezpiecznym i bezproblemowym psem.

Kiedy rozżalony opiekun czeka z niecierpliwością na okres stabilności i normalnej, nudnej codzienności i ma gorsze chwile, pytam zwykle: „Co lubisz robić ze swoim psem? Jakie macie najfajniejsze wspólne wspomnienia?”. Przypominam, że to proces, który będzie trwał i w którym trzeba się rozgościć. Trzeba znaleźć coś, co lubicie, co daje Wam radość. Bo to jest kwintesencja życia z psem. Wspólne zbieranie doświadczeń, patrzenie na to, jak się zmienia. Jak najpierw jest śmieszny, głupkowaty, infantylny, a później coraz poważniejszy.

Cieszcie się tym procesem pomimo trudności. Znajdźcie kogoś, kto Was wspiera lub kopnie w tyłek, gdy za długo tkwicie w marazmie. Wszystko przeminie. Wkurzajcie się, gdy macie dość. Nie udawajcie, że pies Was nie wkurza. Dajcie sobie prawo do emocji, do żalu, złapania dystansu, ale później dalej działajcie i wrzucajcie kolejne monety do skarbonki.
Przyjdzie dzień, w którym ją otworzycie, zdziwicie się, że uzbierała się tam całkiem niezła sumka i będziecie mogli wydać całą kwotę na przyjemności. 😉

Mamy już nagranie naszego MEGA webinaru o potędze warunkowania, który poprowadziłam razem z Adą z Psatelier.Webinar cies...
10/02/2025

Mamy już nagranie naszego MEGA webinaru o potędze warunkowania, który poprowadziłam razem z Adą z Psatelier.
Webinar cieszył się ogromnym zainteresowaniem i spotkał się z bardzo pozytywnym odzewem, dlatego postanowiłyśmy wprowadzić nagranie do sprzedaży. :)
Ten webinar to aż 5h40 min. materiału!! Gwarantujemy, że po obejrzeniu będą parować Wam głowy. :)
Link znajdziecie w komentarzu.

Dobry post skłaniający do refleksji. :)
05/02/2025

Dobry post skłaniający do refleksji. :)

Jaka jest cena za przyjaźń?
Czy człowiek ma prawo rościć prawa do wdzięczności od psa?

Takim rozważaniem chciałabym zacząć swoje przemyślenia o relacjach z psami i tym, jak bardzo psy zawodzą ludzi.
A może to ludzie zawodza psy?

Mogłabym w zasadzie rozpocząć od pytania: po co w zasadzie ludzie biorą sobie psy? A zaraz po nim: po co ludzie w ogóle nawiązują relacje?

Wiemy, że zarówno psy jak i ludzie są istotami społecznymi, to znaczy, że z natury nie żyją samotnie lecz w grupach i mają wysokie potrzeby społeczne, tzn. kontakt z innymi osobnikami własnego gatunku jest potrzebą nieelastyczną, czyli taką, która jest niezbędna dla prawidłowego rozwoju i życia w komforcie emocjonalnym i psychicznym.
Społeczność daje poczucie bezpieczeństwa, przynależności, wewnętrznego spokoju i ukojenia. Oczywiście tylko wtedy, gdy relacje, w jakich trwa ta jednostka, są zrównoważone i mieszczą się w normach społecznych.

Gorzka prawda jest taka, że w relacje nie wchodzimy bezinteresownie. Rolą relacji jest zarówno dawanie jak i branie. Szacowanie co się opłaca, a co nie. Do każdej relacji coś wnosimy dla kogoś i coś z niej wynosimy dla siebie.
Kiedy wchodzimy w relacje obserwujemy ile w nią wkładamy a ile wyjmujemy. Gdy relacja się rozwija te zależności również zaczynają się rozbudowywać, wkładamy w nie swój czas, emocje, pieniądze, wartości.
Wszystko ma swoją wagę i mniej lub bardziej świadomie stawiamy to na szali opłacalności naszej relacji, ważymy ile co nas kosztuje i jaki mamy z tego zysk.

Nie ma czegoś takiego, jak bezinteresowne relacje.
Nawet działania charytatywne i oddawanie komuś całego siebie powoduje, że taka osoba w roli ofiary czy cierpiętnika bierze coś dla siebie - jest to patologia, która polega na zdejmowaniu z siebie odpowiedzialności, potrzeby czucia się potrzebnym (w skrajnych przypadkach uzależnia się kogoś od siebie), oczekiwania (brania) od innych litości, traktowania jak dziecko w zamian za poświęcenie i ściąganie na siebie wszystkich nieszczęść świata. Jest to związane z traumami dzieciństwa, które w ten sposób taka osoba próbuje zaopiekować, ale to już kwestie głęboko dotykające innych obszarów.

Chodzi mi o to, że obojętnie jaką relację nawiązujemy jest to po prostu umowa, niezależnie od tego, czy ktoś jest tego świadom, czy nie.

Myślę, że biorąc pod swój dach psa zmuszamy go w pewien sposób do nawiązania z nami relacji. W innych swobodnych warunkach miałby większy wybór i wolność, mógłby sam decydować z kim i jakie relacje chce nawiązać.
Gdy wprowadzamy psa na ograniczoną przestrzeń i dajemy mu ograniczone towarzystwo, czyli siebie, równocześnie zabierając mu realizację jego podstawowej potrzeby, jaką jest kontakt i budowanie relacji ze swoim gatunkiem, z góry traktujemy go bardzo egoistycznie, bo tego wyboru po prostu nie ma.
Relacja polega wtedy na tym, że to my z jakiegoś powodu wymyślamy sobie, że chcemy nawiązać kontakt (posiadanie?) i mieć kogoś obok wcale nie pytając o zdanie drugiej strony.
Psy zrobiły coś niesamowitego. Dostosowały się do tego rodzaju podporządkowania czy nawet, brzydko, ale prawdę mówiąc, niewolnictwa.

Bo na jakiej postawie uważamy, że dając psu karmę czy spacer mamy prawo do wdzięczności i możemy oczekiwać ze strony psa dawanie nam tego, czego pragniemy?

Dlaczego właściwie bierzemy psy?

To, co tutaj opiszę, będzie przejaskrawionym obrazem tych zjawisk, nie pretensją czy twierdzeniem, że u każdego tak to wygląda, dlatego komentarze z oburzeniem czy bejtem będę po prostu usuwać. (Swoją drogą, jeśli ktoś poczuje się głęboko urażony tym, co tu przeczyta, może zamiast wylewać żal w komentarzy po prostu w ciszy, sam ze sobą zastanowić dlaczego któreś ze zdań wywołało w nim tak silne emocje? Wnioski do jakich można dojść mogą być bardzo rozwijające i zaskakujące.).

Po pierwsze: psy brane są jako maskotki. Zapomina się o ich potrzebach własnej przestrzeni, aby zaspokoić własną - potrzebę bliskości, ciepła, uczucie miłości, ukojenia. Niestety większość psów nie lubi takiego sposobu okazywania miłości, jednak człowiek przekracza te granice by brać bliskość dla siebie.

Po drugie: psy brane są jako towarzystwo. I znów, jeśli nie mamy kogoś, kto lubi z nami przebywać na naszych zasadach, bo nie potrafimy postawić granic i czując się niekomfortowo uciekamy z towarzystwa - bierzemy psa, bo jego łatwiej jest zostawić za drzwiami, wyprosić z pokoju czy odsunąć. To dużo prostsze niż poproszenie kogoś o przestrzeń, czas czy uwagę. Pies zawsze czeka. Zawsze jest dostępny.

Po trzecie: psy brane są aby wprowadzić jakąś aktywność do życia człowieka i zacząć chodzić na spacery. Chodzenie w pojedynkę wydawać się może smutne, nie ma takiej wewnętrznej siły, która wypchałaby daną osobę na dwór. Za to motywacja zewnętrzna, czyli pies, wydaje się dostatecznym powodem, aby jednak wyjść (choć niestety, jak pokazuje praktyka - jedynie w założeniach, w dłuższej perspektywie już niekoniecznie)

Po czwarte: chcemy kogoś do zaopiekowania.
I tutaj, w mojej opinii, to najbardziej drażliwa ze wszystkich motywacji, dla których bierzemy psy. Dlaczego? Bo najczęściej toksyczne relacje między psami a ludźmi powstają właśnie z tego powodu. Osoba, która czuje się niepotrzebna albo sama nie doświadczyła ciepła i opieki jako dziecko, bardzo pragnie zaopiekować się kimś innym, ponieważ sobą zwyczajnie nie potrafi. Często braki umiejętności społecznych idą tu w parze i taka osoba nie umie rozmawiać z ludźmi czy nawiązywać relacji, dlatego wybiera psa, od którego nie dostanie odmowy czy feedbacku, który może być niewygodny. To bezpieczna opcja.
Zwykle w tym przypadku wybierane są psy ze schronisk, skatowane czy niepełnosprawne, aby wzmocnić poczucie bycia potrzebnym.
Oprócz tego, że taka osoba czuje się ważna, bo bez niej pies nie miałby szans na przeżycie, tworzy się taka toksyczna relacja, w której pies jest uzależniony od opiekuna, co wpływa na jego brak poczucia bezpieczeństwa i wieczny stres, który z biegiem czasu tylko rośnie, a wraz z nim rosną problemy psa.
Tu też najczęściej słychać takie komentarze, że psy w potrzebie są najbardziej wdzięczne odnoszę wrażenie, ze wręcz nakłada się na nie obowiązek poczucia wdzięczności za troskę, jaką są obdarzone. Niestety wiele psów po przejściach nie jest w stanie nawiązać relacji, w których stają się miłymi osobnikami i pozostają tymi samymi problemowymi zwierzętami ze schroniska, tyle, że w ładnym legowisku i kolorowej obroży.
Dalej zachowują się problematycznie, co odbierane jest jako brak wdzięczności i prowadzi to do poczucia zawodu, rozczarowania i braku zrozumienia z powodu swojej „niewdzięczności”. Takich konsultacji miałam mnóstwo, to jest zawsze bardzo przykry widok. Takie osoby też często twierdzą, że wzięły psa bezinteresownie.

Po piąte: sport, wystawy. Działa tutaj bardzo podobny mechanizm, jak w przypadku niespełnionych aspiracji u rodziców, którzy narzucają swoim dzieciom mordercze tempo i intensywność wybranych (zwykle przez siebie) zajęć w taki sposób, aby dziecko osiągało najlepsze wyniki i zwyciężało. Aspiracje wystawowe i sportowe nierzadko przybierają podobny wyraz. Psy wyciągane z klatek tylko na trening czy przebieg, zawody lub wystawę, by zaraz po tym zostać w nich kolejne kilka godzin. Po to, aby człowiek mógł przez chwilę poczuć się zwycięzcą, poczuć dumę, mieć się czym pochwalić, wejść w jakąś społeczność, mieć cel do pracy nad czymś czy rozwijaniem się w pasji.

Bierzemy od psów to, czego potrzebujemy. I to wszystko psy nam dają.

Nie mówię, że wszystkie sytuacje są tak skrajne, jak opisałam. Nie twierdzę też, że każdy pies jest w taki sposób traktowany, bo to wszystko zależy od danej osoby, rodziny czy samego psa. I każdy z tych powodów jest mniej lub bardziej ok, w zależności od tego, jak bardzo świadomie potrafimy do tego podejść.

Zachęcam jednak do zadania sobie pytania: ile jesteśmy w stanie dać psu od siebie? Aby miał wybór? Był naprawdę szczęśliwy? Co to właściwie jest psie szczęście?

Pierwsze co należy wg mnie zrobić, aby ten układ był uczciwy, to dać psu to, czego naprawdę potrzebuje.
A jeśli ktoś tego nie wie - powinien zrobić wszystko, aby się dowiedzieć.

Warto również zajrzeć głęboko w siebie i zastanowić się: dlaczego właściwie wzięliśmy psa, czyli kogoś, kto nie ma wyboru?
Co ma dać w naszym życiu, czego nie mamy?
Jaką lukę ma uzupełnić, która pozostaje pusta?
Czyją rolę ma odegrać za kogoś?
Dlaczego nie nawiązaliśmy takiej relacji z kimś innym tylko wybraliśmy do tego właśnie psa?

Jaką cenę tej „przyjaźni” ponosi pies?

Czy napewno bierzemy psa bezinteresownie?

Pierwszy dzień warsztatów Spotkanie komunikacyjne z wykorzystaniem bariery + spacer socjalizacyjny 25-26.01 za nami.Marz...
25/01/2025

Pierwszy dzień warsztatów Spotkanie komunikacyjne z wykorzystaniem bariery + spacer socjalizacyjny 25-26.01 za nami.
Marzena Łohunko zrobiła nam dziś takie piękne zdjęcia! Bardzo dziękujemy!

Oggi, Kira, Pajki, Inka, Milka i dwie Arie zawierały dziś nowe znajomości i poszerzały swoje umiejętności komunikacyjne. Jutro czeka nas z kolei część druga spotkania - spacer socjalizacyjny. 🥰

Uciekamy do lasu. Będziemy po za zasięgiem do 2.01. 🙂 Już teraz życzę Wam wszystkiego najlepszego z okazji nadchodzącego...
29/12/2024

Uciekamy do lasu.
Będziemy po za zasięgiem do 2.01. 🙂

Już teraz życzę Wam wszystkiego najlepszego z okazji nadchodzącego Nowego Roku!

Ogłaszam, że jestem już w Gorzowie i zostaję tutaj do marca! Zapraszam więc do zapisów na konsultacje. Na dniach odezwę ...
27/12/2024

Ogłaszam, że jestem już w Gorzowie i zostaję tutaj do marca!
Zapraszam więc do zapisów na konsultacje.
Na dniach odezwę się tez do osób, które mam na liście chętnych. Terminy mam na początek stycznia (od 6-go). 🙂

Zapraszam też do zapisów na webinar o warunkowaniu emocji, który poprowadzę z Psatelier - pozostało kilka dni do końca promocyjnej ceny!

Pora na krótki urlop. Wracam do Was 16 grudnia. Odpowiem wtedy na wszystkie wiadomości (osoby, które wykupiły u mnie wsp...
12/12/2024

Pora na krótki urlop.
Wracam do Was 16 grudnia.
Odpowiem wtedy na wszystkie wiadomości (osoby, które wykupiły u mnie wsparcie online, oczywiście nadal pozostają pod opieką).

Jako, że mamy BLACK WEEK, przygotowałam dla Was promocję na e-booki! :DLink w komentarzu.
29/11/2024

Jako, że mamy BLACK WEEK, przygotowałam dla Was promocję na e-booki! :D
Link w komentarzu.

NOWY E-BOOK!Ten pomysł chodził za mną od dawna.Usiadłam, napisałam, dziś puszczam w świat garść sprawdzonych porad dotyc...
22/11/2024

NOWY E-BOOK!

Ten pomysł chodził za mną od dawna.
Usiadłam, napisałam, dziś puszczam w świat garść sprawdzonych porad dotyczących kontrowersyjnego tematu, jakim są... podbiegacze!

Jeśli chcecie się dowiedzieć co zrobić, aby spotkania z przypadkowymi psami były mniej stresujące, to zapraszam do lektury! :)

Poruszam tam też temat rozdzielania walczących psów - temat trudny, ale ważny.

W sytuacji, kiedy podbiega do nas obcy pies bez smyczy, często jesteśmy zdani na siebie i wystawieni na stresującą sytuację. Jest to trudne szczególnie wtedy, kiedy nasz pies impulsywnie reaguje na inne psy.

Dlaczego Ayumi chodzi na lince?Kilka osób o to pytało, więc pomyślałam, że napiszę post na ten temat.Ayumi ma problem be...
08/11/2024

Dlaczego Ayumi chodzi na lince?

Kilka osób o to pytało, więc pomyślałam, że napiszę post na ten temat.

Ayumi ma problem behawioralny polegający na tym, że w sytuacji pobudzenia/stresu wybiega przed siebie w ogromnym napięciu. Rusza z impetem, wraca i mogłaby tak w kółko. Nie interesuje jej wtedy otoczenie, nie reaguje na pojedyncze bodźce, po prostu biega i doprowadza się do bardzo szkodliwego stanu - potrafi dyszeć i się ślinić. Nie mam nic przeciwko bieganiu, nawet temu szalonemu, jeśli służy do rozładowania napięcia. Tutaj natomiast dochodzi do niezdrowej sytuacji. W domu ma później problem z wyciszeniem się (leży i dyszy).
Jestem w stanie jej tego "zabronić", uspokoić ją, ale nadal jej stan emocjonalny pozostawia wiele do życzenia. Idzie wtedy przy nodze z dzikim wzrokiem.
Jest odwoływalna, ale musiałabym ciągle ją wołać i stopować. Potrafi też mocno się oddalić, przez co na spacerach musiałam ją bardzo kontrolować i stopować, a to się mija z celem.
Co ciekawe problem ten pojawia się teraz głównie na otwartej przestrzeni, gdzie niczego nie ma albo na wąskich ścieżkach.
W tryb pracy wchodzi bez problemu i wtedy nie widzi poza tym świata, ale moim celem jest to, żeby po prostu węszyła i korzystała ze spaceru, co udaje się coraz częściej!
Nie będę się rozpisywać o tym problemie, bo to temat na całego e-booka (który zresztą się tworzy :D), ale skupię się tutaj na jednym aspekcie: na lince.

Dlaczego linka tak bardzo nam pomaga?

📌 Żeby taki stan się nie wzmacniał, nie można pozwalać psu na utrwalanie takiej strategii. Linka uniemożliwia nagradzanie się w taki sposób.

📌 Dobrze wprowadzona linka w łatwych warunkach zaczyna kojarzyć się ze spokojem i później samo zapięcie na linkę wywołuje określony stan emocjonalny. Działa tutaj warunkowanie. To wymaga czasu i konsekwencji w działaniu, ale jest bardzo skuteczne.

📌Najpierw chodziła na 7m, później 10, a teraz przyszedł czas na 30. :) Na lince węszy i jest o wiele spokojniejsza niż wtedy, kiedy się ją puści. Trochę "oszukuję" jej mózg, bo z jednej strony ma swobodę ruchu, a z drugiej linka wywołuje określony, wcześniej uwarunkowany stan, więc wszystko świetnie się składa.

Oczywiście linka to jeden z mnóstwa aspektów pracy nad tym problemem. Jest to dla mnie bardzo ciekawe doświadczenie, bo Ayu jest psem dość zamkniętym na otoczenie i typem, który unika konfliktów/konfrontacji. Muszę więc pomóc jej wyjść z jej bańki, w której zamykanie jest dla niej po prostu szkodliwe i wpływa na jej dobrostan. Ma delikatny układ nerwowy, który musi jeszcze dojrzeć, a ona jest jeszcze bardzo, bardzo infantylna i szczenięca. No i jest torpedą z mega popędami. Tak po za tym to przesłodka, kochana suczka. :)

___

Bardzo Wam dziękuję za miłe słowa na temat Sensi i za ogrom wsparcia. Nadal będziemy walczyć o sprawność jej łapek i mam nadzieję, że za jakiś czas pojedziemy w góry i będziemy wędrować bez ograniczeń.

Ostatnio mniej piszę tutaj o Sensi, bo trochę już nie mam motywacji i siły i staram się odciągać od tego swoją uwagę.Rok...
07/11/2024

Ostatnio mniej piszę tutaj o Sensi, bo trochę już nie mam motywacji i siły i staram się odciągać od tego swoją uwagę.
Rok temu w październiku przypadkiem wykryto u niej zwyrodnienie w szyi. Bezobjawowe, bezbolesne. Zdania lekarzy co do dalszej możliwości zabawy (bo nawet nie trenowania) frisbee były podzielone, więc zostawiłam ten temat, a w międzyczasie w styczniu zakulała na tylną prawą łapę (ot tak, po luźnym spacerze).
Mnóstwo wizyt u różnych lekarzy, fala, lasery, ultradźwięki, terapia manualna, fitnessy... pomimo doskonałej opieki różnych specjalistów kulawizna nawraca, a powodem jest płyn koło trzeszczki. Ostatni raz kulała we wrześniu. Było postanowienie, że jeśli zakuleje ponownie, dostanie w to miejsce osocze i komórki macierzyste. Ostatnio dałam jej więcej pobiegać na spacerze na łące (bo ile można hamować psa?) i na tym spacerze wbiegła w nią Ayumi (będąca btw na lince). Byłam pewna, że po tym spacerze zakuleje na prawą łapę. Nie zakulała. Zakulała na lewą i to tak, że nie stawiała jej na ziemi. To było tydzień temu.
Dziś byłyśmy na wizycie ortopedycznej i okazało się, że Sensi ma prawdopodobnie zapalenie pochewki ścięgna zginacza palca w LEWEJ łapie... znów ograniczenie ruchu, leki przeciwzapalne i duże ryzyko nawrotów.
Dodatkowo zaczynają jej się delikatne zwyrodnienia w kręgosłupie.

Chciałabym tylko, żeby moja 5-letnia, wesoła suczka mogła iść na beztroski spacer, na którym nie muszę analizować co chwilę jego długości, nie analizować podłoża na jakim biega i ciągle uważać, żeby jej nie przeciążyć. Jest mi jej ogromnie szkoda, bo od stycznia tego roku jest ciągle ograniczana i nie może tak zwyczajnie korzystać z życia... a wspólne spacery z Ayumi w ogóle są teraz niemożliwe, przez co wszystkie moje psy chodzą od kilku miesięcy na osobne spacery.

To cudowny i kochany pies, z którym mogłabym przenosić góry. Póki co pozostają nam mikro-pagórki...

fot. Malwina Łubieńska

Tacy cudni chłopacy przyjechali do mnie w sobotę aż z Koszalina. Spacerowaliśmy niemal 2h po parku, a ich opiekunowie uc...
04/11/2024

Tacy cudni chłopacy przyjechali do mnie w sobotę aż z Koszalina. Spacerowaliśmy niemal 2h po parku, a ich opiekunowie uczyli się pracy linką i odpowiedniego zachowania podczas mijania innych psów. Dopisała nam piękna, jesienna pogoda.

Kocham tę pracę! Niezmiennie sprawia mi ogrom satysfakcji. :)

Jeszcze trochę ponad miesiąc i wracam na zimę do Gorzowa, także to ostatni moment, żeby podziałać behawioralnie w Warszawie.

Za nami kilkudniowy urlop w lesie.Nigdzie indziej nie wyłączam się tak, jak wtedy, kiedy zaszywam się w ciszy, odcięta o...
16/10/2024

Za nami kilkudniowy urlop w lesie.
Nigdzie indziej nie wyłączam się tak, jak wtedy, kiedy zaszywam się w ciszy, odcięta od bodźców, od internetu.
Nic nie daje mi takiego ukojenia.

Wielu z nas wie, jak szkodliwe jest uzależnianie psa od piłki.
Tylko czy sami widzimy, że często to my ganiamy za piłeczką, tylko taką wyimaginowaną?
Nie chcemy nawet mieć tej piłki, chcemy ją gonić.
Ta pogoń, ten pęd pozwala nam nabrać przez chwilę takiej prędkości, że przestajemy widzieć to, co dzieje się dookoła. Wyłączamy się na świat. Liczy się tylko piłeczka.
Biegnąc za nią przestajemy widzieć zarówno te złe rzeczy (na które wcale nie chcemy patrzeć) jak i te dobre - tracimy je więc bezpowrotnie.
Kompulsywne zachowania, natłok myśl, przymus ciągłego robienia czegoś (wynoszony na piedestał, bo przecież trzeba być ambitnym i stale się rozwijać) to coś, z czym mierzą się także ludzie.
A może przede wszystkim ludzie.
Zarażamy tą prędkością psy.
Nie chcemy biec, ale coś nam każe.
Ale właśnie ten pęd pozwala nie widzieć, nie czuć... i sprawia, że ponosimy tego konsekwencje, przebiegając przez życie, zamiast je przeżyć.
Niełatwo znaleźć balans.
Myślę jednak, że bez niego daleko nie zajdziemy.

Adres

Gorzów Wielkopolski
66-400

Godziny Otwarcia

Poniedziałek 10:00 - 20:00
Wtorek 10:00 - 20:00
Środa 10:00 - 20:00
Czwartek 10:00 - 20:00
Piątek 10:00 - 20:00
Sobota 10:00 - 13:00

Telefon

+48697582886

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Psynergia Natalia Kubiak umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Firmę

Wyślij wiadomość do Psynergia Natalia Kubiak:

Widea

Udostępnij

Kategoria