
18/02/2025
“Czy on się kiedyś naprawdę uspokoi? Czy on się zmieni?” – pytają opiekunowie młodych psów z niedowierzaniem, ale i z nutką nadziei w głosie.
Uśmiecham się w duchu, bo sama przechodziłam przez to kiedyś ze swoimi psami. Okres dojrzewania u psa potrafi dać w kość. Nie chodzi o okresy „głuchnięcia” czy o „bunt”. Chodzi o możliwości psychiczne psa, odporność na stres, impulsywność, wrażliwość. O to, że takiego psa trzeba więcej wspierać, ale i stawiać mu granice. O to, że pies nadal się kształtuje i trzeba w tym uczestniczyć z pełną uwagą, żeby niczego nie zepsuć. O to, że do drugiego (a czasem nawet dłużej) roku życia pies nadal się zmienia i że musimy odłożyć nasze oczekiwania na bok i dać psu dojrzeć we własnym tempie.
Pokutuje przekonanie, że wystarczy dobry socjal za szczeniaka, a potem to już z górki. Doświadczenie pokazuje mi, że jest inaczej. Że psy mają okresy lękowe nawet do drugiego roku życia i że nagle może wydarzyć się coś niespodziewanego, co wpłynie na psa. Nie wystarczy dobra socjalizacja za szczeniaka. Do czasu osiągnięcia dojrzałości społecznej (u średnich i dużych psów to ok. 3-4 r.ż.), dbam więc o jakościowe relacje (później też). Nazywam ten czas okresem inwestycji. To, co wtedy włożę w psa, zwróci się (co prawda za jakiś czas, ale jednak!).
Uważam, że z młodym psem każdy spacer to inwestycja, moneta wrzucona do skarbonki. I z każdej najmniejszej ogromnie się cieszę.
Mało mówi się o tym, że psy mają spory skok rozwojowy po 1,5 roku życia. Że dojrzewają społecznie jak mają 3-4 lata i że to że przez pierwsze 2 lata życia były bezkonfliktowe nie oznacza, że zawsze pozostaną „uległymi pierdołami”. I że nie można odpuścić i spocząć na laurach (bo to czasem wygodne mieć uległego pieska, który zawsze ustąpi i pocierpi w ciszy), tylko należy patrzeć na takiego psa jak na kogoś, kto dopiero się kształtuje. I kto może nagle powiedzieć „STOP”.
Od młodych psów wymaga się ogromnie wiele. Ale czy wymagalibyśmy dojrzałego podejścia od 15-latka? Podejmowania samych „dobrych” decyzji? No nie. Nawet jeśli to nad wyraz dojrzały 15-latek. Nadal jest dzieckiem, choć już zaczyna być widać u niego przejawy dorosłości. Ale te przejawy nie sprawiają, że powinniśmy zrzucać na tak niedojrzały układ nerwowy ogromny ciężar odpowiedzialności.
Ayumi to mój czwarty pies. I mam do niej zupełnie inne podejście niż do poprzednich psów. Mam o wiele więcej luzu i poczucie, że „mam czas”. Czas na spokojne, poukładane, trochę nudne, ale wygodne życie. Wiem, że praca z psem to jest proces. I że nie przeskoczymy pewnych rzeczy w rozwoju psa. Nie wymagam za dużo. Mam na to zgodę. Mam cierpliwość (czasem mniej, ale w całokształcie całkiem mnóstwo). Wiem, że mamy nad czym pracować i że nie mogę osiąść na laurach. Cieszę się postępami, a czasem wkurzam na regresy, które są normalne. Miewam gorsze dni, gdy jestem zmęczona albo gdy wydaje mi się, że w jakiejś sytuacji świetnie sobie poradzi, a jednak ona ją ostatecznie jeszcze przerasta. Ale kocham ten proces. Momenty, w których pokazuje, że mi ufa. Kiedy patrzy na mnie po raz tysiączny, ale tak jakby nieco inaczej – jakby już znała moje myśli, które kłębią się w mojej głowie.
Wiem, że młody pies wciąż się rozwija. Że to wciąż dziecko z mniejszą tolerancją na stres. I że docelowo będzie inna. Że ten pies, który ma teraz 1,5 roku, jeszcze kilka razy może się zmienić. Że ten potencjał, który w niej drzemie, dopiero się ujawni, a ja zbiorę owoce pracy, którą w nią wkładam, żeby była stabilnym, pewnym siebie, bezpiecznym i bezproblemowym psem.
Kiedy rozżalony opiekun czeka z niecierpliwością na okres stabilności i normalnej, nudnej codzienności i ma gorsze chwile, pytam zwykle: „Co lubisz robić ze swoim psem? Jakie macie najfajniejsze wspólne wspomnienia?”. Przypominam, że to proces, który będzie trwał i w którym trzeba się rozgościć. Trzeba znaleźć coś, co lubicie, co daje Wam radość. Bo to jest kwintesencja życia z psem. Wspólne zbieranie doświadczeń, patrzenie na to, jak się zmienia. Jak najpierw jest śmieszny, głupkowaty, infantylny, a później coraz poważniejszy.
Cieszcie się tym procesem pomimo trudności. Znajdźcie kogoś, kto Was wspiera lub kopnie w tyłek, gdy za długo tkwicie w marazmie. Wszystko przeminie. Wkurzajcie się, gdy macie dość. Nie udawajcie, że pies Was nie wkurza. Dajcie sobie prawo do emocji, do żalu, złapania dystansu, ale później dalej działajcie i wrzucajcie kolejne monety do skarbonki.
Przyjdzie dzień, w którym ją otworzycie, zdziwicie się, że uzbierała się tam całkiem niezła sumka i będziecie mogli wydać całą kwotę na przyjemności. 😉