Psatelier Nie tresujemy - uczymy życia z psem!

Wspieram opiekunów psów problemowych i edukuję specjalistów

Konsultacje, terapia, warsztaty, edukacja, webinary, kursy doszkalające, mentoring dla trenerów i behawiorystów

17/02/2025

Ostatnio pisałam, że nie pracujemy z Diego na zabawki ani na jedzenie (bo nie był w stanie ich dostrzec w swoim skrajnym stanie emocjonalnym i nie było dla niego absolutnie przestrzeni na zabawę czy jedzenie na dworze).
No to dziś update - abrakadabra!
Diego JE 🙂 a nawet sam z siebie oferuje kontakt i mini sztuczki 🥰❤️

15/02/2025

Dzisiejsze zimowe obikowanie 🥰🥰

Kolejny miły feedback, tym razem po obszernym webinarze o klasyfikacji i terapii agresji 🙂 a w zasadzie nagraniu tego sz...
12/02/2025

Kolejny miły feedback, tym razem po obszernym webinarze o klasyfikacji i terapii agresji 🙂 a w zasadzie nagraniu tego szkolenia. I schroniskowe psiaki korzystają przy takiej kochanej i świadomej osobie 🥰dziękuję za zaufanie ❤️❤️

A dziś taka papi Surinka przyjechała z daleka na swój pierszy indywidualny trening obedience 😍 prawdziwa z niej 🚀 Kto zg...
12/02/2025

A dziś taka papi Surinka przyjechała z daleka na swój pierszy indywidualny trening obedience 😍 prawdziwa z niej 🚀

Kto zgadnie co to za rasa?

Masz prawo się nie zgadzaćKieruję te słowa do każdej osoby, która została przytłoczona.. wróć - przygnieciona koniecznoś...
11/02/2025

Masz prawo się nie zgadzać

Kieruję te słowa do każdej osoby, która została przytłoczona.. wróć - przygnieciona koniecznością zgadzania się na przykrości, niewygodę, przekraczanie własnych granic przez.. własnego psa.

Nie pies jest tu jednak winny.

Dziś dla kontrastu do ostatniego artykułu chciałabym poruszyć temat upodlania człowieka w imię rzekomego dobrostanu psa.

Od bardzo dawna nie tylko w Internecie, ale też w życiu codziennym wśród tych „najlepszych” psiarzy (mam tu na myśli tych, którzy nie trzymają psów na łańcuchu czy jako alarm na podwórku, tylko tych ciążących po skrajnej stronie szali, gdzie piesek musi mieć najlepsze naturalistyczne jedzonko, kosmicznie miękkie szeleczki z futra alpaki i własnego animatora na każdą minutę swojego życia) istnieje jakieś dziwne przeświadczenie, że biorąc pod swój dach psa jesteśmy zobowiązani z uśmiechem na twarzy znosić psią naturę w pełnym wachlarzu i kolorach, jakie może prezentować, absolutnie nie dając sobie zgody ni miejsca na zadbanie o własny komfort.

Można mieć różne podejścia do wychowania psów. Niestety można też wypowiadać się bez żadnych konsekwencji na różne tematy nie mając o nich większego pojęcia.
Przykładowo: można być jak gość, który instruuje kogoś przez inetrnet jak się grzebie w kablach od telewizora, bo to już jego 3 i przeczytał instrukcje obsługi każdego z nich, a nawet oglądał kilka wideo o tym, jak naprawia się przewody elektryczne. To się przecież ZNA, więc uważa, że takie uprawnienia mu wystarczą, aby namówić kogoś do włożenia palca w kontakt elektryczny. I ludzie to robią - wkładają palec w kontakt.

Robi się tak samo niebezpiecznie, gdy osoby o podobnych doświadczeniach względem opieki nad psami zaczynają dawać „mądre” rady w internecie komuś, kto szuka odpowiedzi na zupełnie inne pytanie.

Okazuje się, że ktoś dodał tylko niewinny post z pytaniem o obrożę, ale zanim się zorientował, wpadł do pudła z jadowitymi wężami i niczym małe zwierzątko już odczuwa piekący ból w całym ciele od neurotoksyny, którą wstrzyknięto mu w każdą wolną przestrzeń na ciele. A on tylko przyszedł o coś zapytać..

I tak o to osoba, która kocha swojego psa i chce dla niego jak najlepiej, ale jest delikatna, wrażliwa i nie rozróżnia jeszcze czerni od bieli, zostaje pochłonięta przez tęczową otchłań.

W tęczowej otchłani nie ma miejsca na czarny czy biały kolor, ani nawet na szarości. Wszystko jest kolorowe, a po tęczy biegają uskrzydlone pudlorożce. Nie istnieją psy agresywne, niebezpieczne czy zagrażające.
Przez krwawo-różowe okulary taka osoba dowiaduje się, że gdy pies ją gryzie, skacze na nią, wyszarpuje jej ramię czy wyrywa jedzenie z ręki to normalna sprawa i powinna jeszcze podziękować psu za to, że jest łaskaw wchodzić z nią w kontakt.

Na ten przykład z postu, który napisała z pytaniem o odpowiednią obrożę, zabrania się jej ją kupować i wskazuje, że to najgorsze zło i będzie się smażyć w piekle za sam pomysł o takim narzędziu tortur.

Bardzo szybko zostaje nauczona, że te wszystkie problemowe zachowania psa, które można by rozwiązać zapinając mu smycz pod obrożę są jego z miłości do niej i powinna na nie ciężko zapracować dając psu to, czego sobie zażyczy (niczym kopciuszek), aby zasłużyć na jego sympatię.
Absolutnie nie wolno jej wypowiadać słów, po których psu mogłoby się zrobić przykro, które w czymkolwiek psa ograniczą. Trzeba również jakoś przeżyć to, że pies narusza jej osobistą przestrzeń bo to wszystko to jej wina, gdyż daje psu za mało wolności, decyzyjności i miłości.
Dowiaduje się, że pies to święta krowa a sama jest najgorszym opiekunem świata i musi to zmienić natychmiast, by pies miał szansę na NORMALNE życie.

Tymczasem takie osoby naprawdę wierzą w taką narrację i ich rzeczywistość wygląda tak, że pozostają bierne a skrajne zachowania psa się pogłębiają.
Pies podgryza coraz mocniej, staje się bezwzględnym atencjuszem, kosi na spacerach wszystko, co się rusza, a jego opiekun-robotnik tylko po nim sprząta, bo przecież smyczy też nie powinien używać.
Wraca do domu by służyć dalej, ale w głębi serca jest mu bardzo źle i zastanawia się dlaczego jego pies nie ma krzty wdzięczności za to poświęcenie? Czy rzeczywiście tak powinna wyglądać ta piękna, kolorowa relacja?

Jest to idealny przykład relacji przemo_owca i cierpiętnika, o której ostatnio wspominałam. I niektórym to pasuje, choć zostali w to wepchnięci przez kogoś.

Ten obrazek jest oczywiście karykaturalny, ale prawda jest taka, że doprowadzanie ludzi do takiego stanu przez internetowych doradców i efekt śnieżnej kuli różnego rodzaju grupek i pseudo specjalistów jest namacalny i to się realnie dzieje.
Mnóstwo osób żyje w przekonaniu, że dla swojego psa powinny być służącym i nie ma prawa powiedzieć mu nie, zadbać o swoje granice i jasno wyrazić swoje niezadowolenie.

Dziś, w tym skrajnym środowisku, które wbrew pozorom jest bardzo powszechne, nie wolno napiąć psu smyczy, przytrzymać go, wejść w jego przestrzeń, a już nie daj panie jeżu go od czegoś odciągać.
W ten sposób budujemy społeczeństwo psów, które przypominają współczesne, skrzywdzone dzieci - roszczeniowe, pogubione, mało odporne, bezczelne i pozbawione moralności, bo były wychowywane dokładnie tak samo, jak psy osób podporządkowanych swoim psom.
Tak samo dzieje się, gdy rodzice uciekają od roli rodziców i stają się podprządkowani swoim dzieciom zapominając, że dorosły dla dziecka nie ma być kumplem tylko podporą.
Również przewodnik dla psa powinien być ostoją bezpieczeństwa, stabilizacją, drogowskazem, murem, znakiem zakazu i wszystkim tym, co jest niezbędne do prawidłowego i zrównoważonego życia, ale o tym, jak ja osadzam role w relacji między człowiekiem a psem, opowiem kiedy indziej.

„Twoja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna moja” i dotyczy to wszystkich kontaktów i relacji.

Masz więc prawo, drogi opiekunie psa, aby zadbać o swoją wolność, swój komfort.
Masz też obowiązek zadbać o dobrostan swojego psa jako przewodnik, który mu przewodzi.
Bo właśnie taka jest Twoja rola.

Niestety, bez zasad, granic i rozmów nie ma to najmniejszych szans na sukces. Dlatego stawianie zasad i dbanie o własny komfort jest zarówno prawem jak i odpowiedzialnością każdego, kto pod własną opiekę bierze psa.

Ten temat jest mi bardzo bliski i bardzo chętnie opowiem Wam o tym w jaki sposób mądrze stawiać psom granice aby mieć przestrzeń na zadbanie o samego siebie, bo każdy z nas na to zasługuje.

Z kolei każdy pies zasługuje na to, by mieć stabilnego przewodnika, który potrafi o siebie zadbać, bo taki przewodnik potrafi też dobrze zadbać o psa i takiego przewodnika psy zawsze będą trzymać się najchętniej.

Zapraszam na kolejny webinar już w marcu :) 📝w kom

Zapraszam, formularz już dostępny :)
10/02/2025

Zapraszam, formularz już dostępny :)

Od jakiegoś czasu otrzymuję od Was coraz więcej zapytań o kursy i materiały doszkalające, możliwość odbycia praktyk, pytacie też o to, czy mogłabym rzucić okiem na przypadek, z którym pracujecie i poratować w procesie.
Zdarza się też, że odsyłacie do mnie na konsultacje swoich kursantów czy znajomych, bo przypadek jest trudny lub skomplikowany, a Wam skończyły pomysły (co jest całkowicie normalne i brawa dla każdej osoby, która jest w stanie się do tego przyznać, to mega profesjonalne podejście).
Wysyłacie również dużo pozytywnego feedbacku w ostatnim czasie i temat mentoringu wraca w mojej głowie jak boomerang, ale dopiero teraz zbieram w sobie odwagę i postanowiłam, ze wreszcie postawię pierwszy krok i oficjalnie nazwę i udostępnię to, co bardzo chciałabym robić za jakiś czas na większą skalę, czyli wspierać trenerów i behawiorystów, chcących pracować z psami i ludźmi świadomie i z otwartą głową.

Zapraszam Was bardzo serdecznie na "sesje mentoringowe".
W ramach tych sesji umawiamy się online i omawiamy wszystko to, czego potrzebujecie - od metodologii, analizy przypadku, tworzenia standardów czy programów pracy z psami. Wy jesteście tu inicjatorem a ja będę dla Was takim ramieniem, skrzydełkiem, którego można się chwycić - zarówno wtedy, gdy powinie się noga jak i wręcz przeciwnie, gdy będzie niosła Was fala i będziecie chcieli ten wiatr podsycić, by dopłynąć jeszcze dalej :)

Jest to skierowane zarówno dla początkujących trenerów i behawiorystów, ale też dla tych bardziej doświadczonych, którzy potrzebują powiew świeżości albo po prostu się wygadać i dostać trochę wsparcia od kogoś, kto rozumie bolączki pracy w tym zawodzie.

Możecie być pewni, że ode mnie nie dostaniecie oceny i krytyki, ale za to szczere, jasne spojrzenie na sprawę i zestaw praktycznych rozwiązań i pomysłów. Pomogę tam, gdzie potrzebujecie a jeśli nie będę mogła pomóc - poślę dalej do kogoś, kto będzie mógł.

Chciałabym dać od siebie tyle, ile mogę aby przede wszystkim młodzi trenerzy nie bali się myśleć nieszablonowo, nie dawali się zamykać w psich bańkach i byli dla swoich kursantów realnym wsparciem i przewodnikiem w procesie zmian. Dzięki tem możemy razem podnieść jakość wsparcia dla opiekunów i ich psów, poprawiając ich życie na lepsze, opiekując obie strony tak samo.

Zapraszam więc każdą chętną osobę na taką konsultację do wypełnienia ankiety: https://forms.gle/fDVgFKygDwrwaz7C9

Dziękuję Wam też za zaufanie i do zobaczenia na sesjach!

Zapraszamy, ten webinar to naprawdę sztos :)
10/02/2025

Zapraszamy, ten webinar to naprawdę sztos :)

Mamy już nagranie naszego MEGA webinaru o potędze warunkowania, który poprowadziłam razem z Adą z Psatelier.
Webinar cieszył się ogromnym zainteresowaniem i spotkał się z bardzo pozytywnym odzewem, dlatego postanowiłyśmy wprowadzić nagranie do sprzedaży. :)
Ten webinar to aż 5h40 min. materiału!! Gwarantujemy, że po obejrzeniu będą parować Wam głowy. :)
Link znajdziecie w komentarzu.

09/02/2025

Czy pozwalam moim psom bawić się patykami na spacerach?
Jak najbardziej tak.

Czy to oznacza, że patyki zawsze są bezpiecznei każdy pies może z nich korzystać w każdych warunkach? Absolutnie nie.

Uważam, ze najlepiej we wszystkim zachować umiar i nie zamykać się całkowicie na to, z czego nasz pies może naturalnie skorzystać na spacerach.
Nie rzucam więc moim psom patyków jak zabawki do aportowania (które, nota bene wysyłam do leżących już zabawek, nie LECĄCYCH, co już znacznie obniża ryzyko kontuzji i wypadku), ale za to pozwalam im się nimi bawić samodzielnie - wykopywać, gryźć czy nosić.

To jest jedna z naturalnych metod autoregulacji i jeśli mój pies nie zjada patyków, nie łyka ich w trakcie pogoni bo za nimi nie biega, to dlaczego miałabym im tego zabronić?

Oczywiście, że nie każdemu psu taki rodzaj rozrywki czy odstresowania będzie służył, wręcz dla wielu psów będzie on niebezpieczny, szczególnie, gdy patyki traktujemy jak zabawki do aportowania.

Psy, które połykają części drewna, bardzo intensywnie a wręcz obsesyjnie za nimi gonią i je nieostrożnie rozgryzają to absolutnie nie jest dobry rodzaj zajęcia i takim psom szukamy innych zajęć.

Podobnie jest np z kopaniem dołków, niektóre psy są po tym zrelaksowane a inne wręcz wkurzone i maksymalnie pobudzone.

Dlatego umiar, obserwacja i uważność u mnie będą zawsze wygrywać ze stereotypami czy skrajnymi opiniami na jakiś temat.

Wolę się zastanowić: co mój pies może z tego mieć?
Jaki koszt może za to ponieść?
Czy to bezpieczne?
W jakim stopniu to bezpieczne, a kiedy staje się zagrożeniem?
W jakim zakresie i kiedy mogę na to pozwalać, aby mój pies z tego skorzystał?

Start już w najbliższy poniedziałek! 6- tygodniowy kurs online, którego celem jest oswojenie psa z klatką kennelową, prz...
08/02/2025

Start już w najbliższy poniedziałek!

6- tygodniowy kurs online, którego celem jest oswojenie psa z klatką kennelową, przyzwyczajenie go do przebywania w klatce oraz przygotowanie do korzystania z klatki jako azylu i bezpiecznego miejsca odpoczynku niezależnie od warunków.
___________
Kurs przeznaczony dla:

- właścicieli szczeniąt
- właścicieli psów dorosłych i starszych
- właścicieli więcej niż 1 psa
- właścicieli psów z lękiem separayjnym
- właścicieli psów z problemami behawioralnymi
- właścicieli psów oraz przyszłych rodziców i rodziców małych i starszych dzieci
- właścicieli psów sportowych
- hodowców psów rasowych
- wolontariuszy i pracowników fundacji, schronisk
- trenerów szkolenia psów
- behawiorystów
- i wszystkich osób związanych z psami, ktore chcą poszerzyć warsztat pracy i/lub uporządkować wiadomości na temat treningu kennelowego 🙂
____________
Do czego przyda się umiejętność korzystania z klatki kennelowej?

Trening kennelowy i właściwe używanie klatki pomaga w pracy nad:

- autonomią psa
- lękiem separacyjnym
- budowaniem pewności siebie
- budowaniem bezpieczenstwa w kontaktach miedzy domownikami - np. między psami lub dziecmi i psami
- zapewnieniem psu bezpiecznego miejsca w trakcie transportu (samochodem, pociągiem, samolotem) i przyzwyczajeniem do podróży
- stworzeniem przestrzeni na odpoczynek podczas wyjazdów, np. na wystawy, zawody, urlop
- wyznaczeniem własnych, bezpiecznych przestrzeni w grupie psów, co pozwala zapobiegać konfliktom np. o zasoby
- stworzeniem bezpiecznego miejsca rekonwalescencji np. po zabiegach
ograniczeniem agresji na tle obrony zasobów.
_____________
Kurs będzie prowadzony na prywatnej grupie na Facebooku,a uczestnicy będą mieli dostęp do materiałów szkoleniowych osadzonych na platformie szkoleniowej (opisy lekcji i filmy instruktażowe oraz pliki pomocnicze).

Raz w tygodniu będzie publikowana jedna lekcja - kursanci z psami będą mieli tydzień na przepracowanie lekcji.

BONUS: Trening odpoczywania 🙂

W trakcie tygodnia kursanci z przesyłają na grupę 2 filmy:

- 1 film z pierwszego treningu (do 10 min), po czym otrzymują odpowiedź od instruktora ze wskazówkami do dalszych ćwiczeń
- 2 film z treningu po poprawkach (do 10 min), do którego również otrzymują komentarz.

Kurs ma charakter otwarty (w ramach grupy) - wszyscy uczestnicy mają dostęp do publikowanych filmów i treści innych kursantów - filmy będą udostępniane przez kursantów za pośrednictwem YouTube i umieszczane na grupie.

Dodatkowo na czas trwania kursu wszyscy uczestnicy mogą zadawać pytania na forum grupy - na pytania odpowiada instruktor (poza komentarzami do publikowanych filmów) oraz prowadzić dyskusje między sobą i wymieniać się doświadczeniami.

Każdy z uczestników, który zrealizuje program otrzyma certyfikat ukończenia kursu, a słuchacze dyplom uczestnictwa w kursie.

Po zakończeniu kursu, grupa będzie aktywna dla obserwatorów i uczestnikow przez kolejne 6 miesięcy, ale już bez udziału i komentarzy instruktora - bedzie mozna wrocic do materiałów w tym czasie i swobodnie dokańczać lekcje.

Kurs rozpoczyna się 10 lutego 2025

Koszt kursu:

- uczestnik z psem: 390 zł (10 miejsc)

- obserwator: 180 zł

Zapisy: https://naucz-psa.pl/step/form-odpoczywanie-kennel/

06/02/2025
Jaka jest cena za przyjaźń?Czy człowiek ma prawo rościć prawa do wdzięczności od psa?Takim rozważaniem chciałabym zacząć...
05/02/2025

Jaka jest cena za przyjaźń?
Czy człowiek ma prawo rościć prawa do wdzięczności od psa?

Takim rozważaniem chciałabym zacząć swoje przemyślenia o relacjach z psami i tym, jak bardzo psy zawodzą ludzi.
A może to ludzie zawodza psy?

Mogłabym w zasadzie rozpocząć od pytania: po co w zasadzie ludzie biorą sobie psy? A zaraz po nim: po co ludzie w ogóle nawiązują relacje?

Wiemy, że zarówno psy jak i ludzie są istotami społecznymi, to znaczy, że z natury nie żyją samotnie lecz w grupach i mają wysokie potrzeby społeczne, tzn. kontakt z innymi osobnikami własnego gatunku jest potrzebą nieelastyczną, czyli taką, która jest niezbędna dla prawidłowego rozwoju i życia w komforcie emocjonalnym i psychicznym.
Społeczność daje poczucie bezpieczeństwa, przynależności, wewnętrznego spokoju i ukojenia. Oczywiście tylko wtedy, gdy relacje, w jakich trwa ta jednostka, są zrównoważone i mieszczą się w normach społecznych.

Gorzka prawda jest taka, że w relacje nie wchodzimy bezinteresownie. Rolą relacji jest zarówno dawanie jak i branie. Szacowanie co się opłaca, a co nie. Do każdej relacji coś wnosimy dla kogoś i coś z niej wynosimy dla siebie.
Kiedy wchodzimy w relacje obserwujemy ile w nią wkładamy a ile wyjmujemy. Gdy relacja się rozwija te zależności również zaczynają się rozbudowywać, wkładamy w nie swój czas, emocje, pieniądze, wartości.
Wszystko ma swoją wagę i mniej lub bardziej świadomie stawiamy to na szali opłacalności naszej relacji, ważymy ile co nas kosztuje i jaki mamy z tego zysk.

Nie ma czegoś takiego, jak bezinteresowne relacje.
Nawet działania charytatywne i oddawanie komuś całego siebie powoduje, że taka osoba w roli ofiary czy cierpiętnika bierze coś dla siebie - jest to patologia, która polega na zdejmowaniu z siebie odpowiedzialności, potrzeby czucia się potrzebnym (w skrajnych przypadkach uzależnia się kogoś od siebie), oczekiwania (brania) od innych litości, traktowania jak dziecko w zamian za poświęcenie i ściąganie na siebie wszystkich nieszczęść świata. Jest to związane z traumami dzieciństwa, które w ten sposób taka osoba próbuje zaopiekować, ale to już kwestie głęboko dotykające innych obszarów.

Chodzi mi o to, że obojętnie jaką relację nawiązujemy jest to po prostu umowa, niezależnie od tego, czy ktoś jest tego świadom, czy nie.

Myślę, że biorąc pod swój dach psa zmuszamy go w pewien sposób do nawiązania z nami relacji. W innych swobodnych warunkach miałby większy wybór i wolność, mógłby sam decydować z kim i jakie relacje chce nawiązać.
Gdy wprowadzamy psa na ograniczoną przestrzeń i dajemy mu ograniczone towarzystwo, czyli siebie, równocześnie zabierając mu realizację jego podstawowej potrzeby, jaką jest kontakt i budowanie relacji ze swoim gatunkiem, z góry traktujemy go bardzo egoistycznie, bo tego wyboru po prostu nie ma.
Relacja polega wtedy na tym, że to my z jakiegoś powodu wymyślamy sobie, że chcemy nawiązać kontakt (posiadanie?) i mieć kogoś obok wcale nie pytając o zdanie drugiej strony.
Psy zrobiły coś niesamowitego. Dostosowały się do tego rodzaju podporządkowania czy nawet, brzydko, ale prawdę mówiąc, niewolnictwa.

Bo na jakiej postawie uważamy, że dając psu karmę czy spacer mamy prawo do wdzięczności i możemy oczekiwać ze strony psa dawanie nam tego, czego pragniemy?

Dlaczego właściwie bierzemy psy?

To, co tutaj opiszę, będzie przejaskrawionym obrazem tych zjawisk, nie pretensją czy twierdzeniem, że u każdego tak to wygląda, dlatego komentarze z oburzeniem czy bejtem będę po prostu usuwać. (Swoją drogą, jeśli ktoś poczuje się głęboko urażony tym, co tu przeczyta, może zamiast wylewać żal w komentarzy po prostu w ciszy, sam ze sobą zastanowić dlaczego któreś ze zdań wywołało w nim tak silne emocje? Wnioski do jakich można dojść mogą być bardzo rozwijające i zaskakujące.).

Po pierwsze: psy brane są jako maskotki. Zapomina się o ich potrzebach własnej przestrzeni, aby zaspokoić własną - potrzebę bliskości, ciepła, uczucie miłości, ukojenia. Niestety większość psów nie lubi takiego sposobu okazywania miłości, jednak człowiek przekracza te granice by brać bliskość dla siebie.

Po drugie: psy brane są jako towarzystwo. I znów, jeśli nie mamy kogoś, kto lubi z nami przebywać na naszych zasadach, bo nie potrafimy postawić granic i czując się niekomfortowo uciekamy z towarzystwa - bierzemy psa, bo jego łatwiej jest zostawić za drzwiami, wyprosić z pokoju czy odsunąć. To dużo prostsze niż poproszenie kogoś o przestrzeń, czas czy uwagę. Pies zawsze czeka. Zawsze jest dostępny.

Po trzecie: psy brane są aby wprowadzić jakąś aktywność do życia człowieka i zacząć chodzić na spacery. Chodzenie w pojedynkę wydawać się może smutne, nie ma takiej wewnętrznej siły, która wypchałaby daną osobę na dwór. Za to motywacja zewnętrzna, czyli pies, wydaje się dostatecznym powodem, aby jednak wyjść (choć niestety, jak pokazuje praktyka - jedynie w założeniach, w dłuższej perspektywie już niekoniecznie)

Po czwarte: chcemy kogoś do zaopiekowania.
I tutaj, w mojej opinii, to najbardziej drażliwa ze wszystkich motywacji, dla których bierzemy psy. Dlaczego? Bo najczęściej toksyczne relacje między psami a ludźmi powstają właśnie z tego powodu. Osoba, która czuje się niepotrzebna albo sama nie doświadczyła ciepła i opieki jako dziecko, bardzo pragnie zaopiekować się kimś innym, ponieważ sobą zwyczajnie nie potrafi. Często braki umiejętności społecznych idą tu w parze i taka osoba nie umie rozmawiać z ludźmi czy nawiązywać relacji, dlatego wybiera psa, od którego nie dostanie odmowy czy feedbacku, który może być niewygodny. To bezpieczna opcja.
Zwykle w tym przypadku wybierane są psy ze schronisk, skatowane czy niepełnosprawne, aby wzmocnić poczucie bycia potrzebnym.
Oprócz tego, że taka osoba czuje się ważna, bo bez niej pies nie miałby szans na przeżycie, tworzy się taka toksyczna relacja, w której pies jest uzależniony od opiekuna, co wpływa na jego brak poczucia bezpieczeństwa i wieczny stres, który z biegiem czasu tylko rośnie, a wraz z nim rosną problemy psa.
Tu też najczęściej słychać takie komentarze, że psy w potrzebie są najbardziej wdzięczne odnoszę wrażenie, ze wręcz nakłada się na nie obowiązek poczucia wdzięczności za troskę, jaką są obdarzone. Niestety wiele psów po przejściach nie jest w stanie nawiązać relacji, w których stają się miłymi osobnikami i pozostają tymi samymi problemowymi zwierzętami ze schroniska, tyle, że w ładnym legowisku i kolorowej obroży.
Dalej zachowują się problematycznie, co odbierane jest jako brak wdzięczności i prowadzi to do poczucia zawodu, rozczarowania i braku zrozumienia z powodu swojej „niewdzięczności”. Takich konsultacji miałam mnóstwo, to jest zawsze bardzo przykry widok. Takie osoby też często twierdzą, że wzięły psa bezinteresownie.

Po piąte: sport, wystawy. Działa tutaj bardzo podobny mechanizm, jak w przypadku niespełnionych aspiracji u rodziców, którzy narzucają swoim dzieciom mordercze tempo i intensywność wybranych (zwykle przez siebie) zajęć w taki sposób, aby dziecko osiągało najlepsze wyniki i zwyciężało. Aspiracje wystawowe i sportowe nierzadko przybierają podobny wyraz. Psy wyciągane z klatek tylko na trening czy przebieg, zawody lub wystawę, by zaraz po tym zostać w nich kolejne kilka godzin. Po to, aby człowiek mógł przez chwilę poczuć się zwycięzcą, poczuć dumę, mieć się czym pochwalić, wejść w jakąś społeczność, mieć cel do pracy nad czymś czy rozwijaniem się w pasji.

Bierzemy od psów to, czego potrzebujemy. I to wszystko psy nam dają.

Nie mówię, że wszystkie sytuacje są tak skrajne, jak opisałam. Nie twierdzę też, że każdy pies jest w taki sposób traktowany, bo to wszystko zależy od danej osoby, rodziny czy samego psa. I każdy z tych powodów jest mniej lub bardziej ok, w zależności od tego, jak bardzo świadomie potrafimy do tego podejść.

Zachęcam jednak do zadania sobie pytania: ile jesteśmy w stanie dać psu od siebie? Aby miał wybór? Był naprawdę szczęśliwy? Co to właściwie jest psie szczęście?

Pierwsze co należy wg mnie zrobić, aby ten układ był uczciwy, to dać psu to, czego naprawdę potrzebuje.
A jeśli ktoś tego nie wie - powinien zrobić wszystko, aby się dowiedzieć.

Warto również zajrzeć głęboko w siebie i zastanowić się: dlaczego właściwie wzięliśmy psa, czyli kogoś, kto nie ma wyboru?
Co ma dać w naszym życiu, czego nie mamy?
Jaką lukę ma uzupełnić, która pozostaje pusta?
Czyją rolę ma odegrać za kogoś?
Dlaczego nie nawiązaliśmy takiej relacji z kimś innym tylko wybraliśmy do tego właśnie psa?

Jaką cenę tej „przyjaźni” ponosi pies?

Czy napewno bierzemy psa bezinteresownie?

Ratumku, uderzajo!” czyli Amaiek na pierwszej fali uderzeniowej u cioci Natalii ❤️
04/02/2025

Ratumku, uderzajo!” czyli Amaiek na pierwszej fali uderzeniowej u cioci Natalii ❤️

Banda 😇😈 pomijając, że Aqua weszła w soczystą żółtą 💩 na środku ścieżki, było bardzo miło 😁
02/02/2025

Banda 😇😈 pomijając, że Aqua weszła w soczystą żółtą 💩 na środku ścieżki, było bardzo miło 😁

Zapraszam, formularz już dostępny! 💬
31/01/2025

Zapraszam, formularz już dostępny! 💬

Od jakiegoś czasu otrzymuję od Was coraz więcej zapytań o kursy i materiały doszkalające, możliwość odbycia praktyk, pytacie też o to, czy mogłabym rzucić okiem na przypadek, z którym pracujecie i poratować w procesie.
Zdarza się też, że odsyłacie do mnie na konsultacje swoich kursantów czy znajomych, bo przypadek jest trudny lub skomplikowany, a Wam skończyły pomysły (co jest całkowicie normalne i brawa dla każdej osoby, która jest w stanie się do tego przyznać, to mega profesjonalne podejście).
Wysyłacie również dużo pozytywnego feedbacku w ostatnim czasie i temat mentoringu wraca w mojej głowie jak boomerang, ale dopiero teraz zbieram w sobie odwagę i postanowiłam, ze wreszcie postawię pierwszy krok i oficjalnie nazwę i udostępnię to, co bardzo chciałabym robić za jakiś czas na większą skalę, czyli wspierać trenerów i behawiorystów, chcących pracować z psami i ludźmi świadomie i z otwartą głową.

Zapraszam Was bardzo serdecznie na "sesje mentoringowe".
W ramach tych sesji umawiamy się online i omawiamy wszystko to, czego potrzebujecie - od metodologii, analizy przypadku, tworzenia standardów czy programów pracy z psami. Wy jesteście tu inicjatorem a ja będę dla Was takim ramieniem, skrzydełkiem, którego można się chwycić - zarówno wtedy, gdy powinie się noga jak i wręcz przeciwnie, gdy będzie niosła Was fala i będziecie chcieli ten wiatr podsycić, by dopłynąć jeszcze dalej :)

Jest to skierowane zarówno dla początkujących trenerów i behawiorystów, ale też dla tych bardziej doświadczonych, którzy potrzebują powiew świeżości albo po prostu się wygadać i dostać trochę wsparcia od kogoś, kto rozumie bolączki pracy w tym zawodzie.

Możecie być pewni, że ode mnie nie dostaniecie oceny i krytyki, ale za to szczere, jasne spojrzenie na sprawę i zestaw praktycznych rozwiązań i pomysłów. Pomogę tam, gdzie potrzebujecie a jeśli nie będę mogła pomóc - poślę dalej do kogoś, kto będzie mógł.

Chciałabym dać od siebie tyle, ile mogę aby przede wszystkim młodzi trenerzy nie bali się myśleć nieszablonowo, nie dawali się zamykać w psich bańkach i byli dla swoich kursantów realnym wsparciem i przewodnikiem w procesie zmian. Dzięki tem możemy razem podnieść jakość wsparcia dla opiekunów i ich psów, poprawiając ich życie na lepsze, opiekując obie strony tak samo.

Zapraszam więc każdą chętną osobę na taką konsultację do wypełnienia ankiety: https://forms.gle/fDVgFKygDwrwaz7C9

Dziękuję Wam też za zaufanie i do zobaczenia na sesjach!

Adres

Gorzów Wielkopolski
66-400

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Psatelier umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Firmę

Wyślij wiadomość do Psatelier:

Widea

Udostępnij

Kategoria

O Pracowni

Znacie to uczucie, gdzieś tam głęboko w środku, kiedy marzycie o przeniesieniu własnych myśli i inspiracji gdzieś dalej – nie tylko dla pojedynczych osób wokół, ale szerzej – wizualizujecie sobie jak to będzie wyglądało, wyobrażacie sobie efekty, uśmiechnięte twarze, czujecie się coraz lepiej i.. przypominacie sobie o rzeczywistości? Zaraz po tym zajmujecie się przyziemnymi sprawami, marzenia pozostają tam, gdzie były i wracacie do teraźniejszości..

Tak właśnie miałam wiele razy, przez kilka lat. Wracałam z chmury na ziemię powtarzając sobie: „Jeszcze nie teraz, nie czas, poczekam, nauczę się więcej, znajdę lepszy moment..”.

Te myśli na początku były małe, później rosły w siłę, czasem przez przypadek zdeptałam je ja sama albo życie; były przewinięte milion razy jak fajny kawałek na yt i zgniecione jak setny list miłosny pisany przez nastolatka.

W pewnym momencie poczułam, jakby wylały się z mojej głowy zupełnie jak z woda z naczynia.