Olga Kowalczyk - zoopsycholog

Olga Kowalczyk - zoopsycholog Dane kontaktowe, mapa i wskazówki, formularz kontaktowy, godziny otwarcia, usługi, oceny, zdjęcia, filmy i ogłoszenia od Olga Kowalczyk - zoopsycholog, Grodzisk Mazowiecki.

https://zrzutka.pl/5wkn27
27/11/2020

https://zrzutka.pl/5wkn27

DRAMAT!!! Nieszczęśliwy wypadek!Pani Katarzyna (założycielka, jedyna na stałe działająca w fundacji osoba) miała wypadek!Auto w Fundacji to rzecz bez której nie da się pomagać!Pani Katarzyna Drelich od lat sterylizuje koty na terenie województwa lubelskiego. Nie wybiera, pomaga wszędzie...

07/04/2020

Czy słyszeliście już o 𝗰𝗵𝗼𝗿𝗲𝗷 𝘁𝘆𝗴𝗿𝘆𝘀𝗶𝗰𝘆 𝗡𝗮𝗱𝗶𝗶 𝘇 𝗡𝗼𝘄𝗲𝗴𝗼 𝗝𝗼𝗿𝗸𝘂?

Pewnie zastanawiacie o co chodzi, przecież mówiono, że zwierzęta nie chorują! Otóż choroba Nadii nie jest (przynajmniej dla mnie) specjalnie szokującą informacją.

Dlaczego więc Nadia ma kaszel?

Żeby wyjaśnić dlaczego mogło się tak wydarzyć, wróćmy na chwilę do pierwszej pandemii SARS, która miała miejsce w 2002 roku. Wtedy wyizolowano pierwszy koronawirus, któremu udało się pokonać barierę gatunkową i zainfekować gatunek ludzki. Nazwano go SARS-CoV-1.

Badania nad SARS-CoV-1, w tym prace nad stworzeniem szczepionki, były bardzo intensywnie wykonywane, kiedy panowała pandemia. Kiedy jednak po ustaniu zachorowań okazało się, że nie ma kolejnych zarażeń i że wyglądało na to, że to była to pandemia jednokrotna i sezonowa, nagle kurki z pieniędzmi na badania zostały zakręcone... Nie dokończono wielu badań, a prace nad lekami nie dotarły w większości do etapu badań klinicznych. Cóż, tak to bywa... życie.

Badania nad stworzeniem szczepionki utknęły w momencie, w którym opracowano zwierzęcy model infekcji i znaleziono gatunki, które mogłyby posłużyć do produkcji przeciwciał p/ko SARS-CoV-1. Tak, dokładnie, to były badania na zwierzętach. Badano psy, koty, fretki, chomiki, szczury, myszy, króliki i małpy. Chomiki i myszy infekowały się, ale nie wykazywały objawów chorobowych i nie przekazywały dalej infekcji, prawdopodobnie ze względu na trochę inna budowę pneumocytów płuc. Małpy odrzucono z badań, bo ich utrzymanie i jedzenie pochłaniało za dużo pieniędzy (ekhm...🤦‍♀️).

Zostawiono więc do badań koty i fretki. Ponieważ oba gatunki przenosiły wirusa i były w stanie zarazić inne zwierzęta swojego gatunku (𝗖𝗭𝗬𝗟𝗜 𝗡𝗜𝗘 𝗟𝗨𝗗𝗭𝗜 !!!). Wynika to z faktu występowania u nich konkretnych receptorów dla angiotensyny - ACE2, które u fretek znajdują się na pneumocytach typu II. Te receptory to miejsca, do których przyłączał się CoV1 inicjując SARS.

Badania chyba w większości utknęły w tym momencie. Nie było ciągu dalszego, bo nie było pieniędzy, ale naukowcy dowiedzieli się z nich, że CoV-1 był w stanie wywołać chorobę z klinicznymi objawami u kotowatych i u fretek.

W świetle tych informacji, które mają 18 lat, więc są już dość pełnoletnie, choroba Nadii nie dziwi.

Dziwi fakt, że minęło 18 lat, a 𝗡𝗔𝗗𝗔𝗟 𝗡𝗜𝗞𝗧 𝗡𝗜𝗘 𝗦Ł𝗨𝗖𝗛𝗔 𝗡𝗔𝗨𝗞𝗢𝗪𝗖ó𝗪.

P.S. Jeśli ktoś chciałby zgłębić ten temat to tu znajdzie publikacje opisujące badania powstałe przy pierwszej pandemii:

1. https://www.researchgate.net/profile/Joseph_S_Peiris/publication/8149726_Severe_acute_respiratory_syndrome/links/553b28ca0cf245bdd7645fca/Severe-acute-respiratory-syndrome.pdf?origin=publication_detail
2. https://journals.sagepub.com/doi/full/10.1354/vp.45-4-551?url_ver=Z39.88-2003&rfr_id=ori%3Arid%3Acrossref.org&rfr_dat=cr_pub%3Dpubmed

🐯 NIE SZUKAJCIE INFORMACJI ZE STRON, KTÓRE NIE SĄ NAUKOWE (oprócz simply wild - simply jest spoko)

🐯 NIE PATRZCIE PODEJRZLIWIE NA SWOJE KOTY, FRETKI CZY INNE ZWIERZAKI - nadal Was nie zarażą

🐯 fotografia Nadii z Getty Images

Nie bójcie się psów i kotów, one Was nie zarażą.
15/03/2020

Nie bójcie się psów i kotów, one Was nie zarażą.

Skąd wziął się koronawirus SARS-CoV2? Co powoduje koronawiroza? Czy chorują też zwierzęta? Jakie organizmy infekują? Jak się leczy koronawirozę?

31/12/2019

Ku przestrodze ;)
Uroczy szczeniaczek lub równie słodki kociak szybko dorasta... Żywym prezentom mówimy zdecydowane "nie".
"Na Boże Narodzenie kup prezent, którego nie będziesz żałował "

Do zastanowienia przed Sylwestrem.
13/12/2019

Do zastanowienia przed Sylwestrem.

Hier ein Herzenswunsch von uns zum anstehenden Jahreswechsel: Bitte verzichtet auf Böller. Bitte helft durch die unselige Böllerei verletzten oder verwirrten Tieren, wenn möglich.

Niestety, Milan wciąż przez wielu właścicieli, a co gorsza również przez niektórych treserów, jest uznawany za guru, a j...
23/07/2019

Niestety, Milan wciąż przez wielu właścicieli, a co gorsza również przez niektórych treserów, jest uznawany za guru, a jego idiotyczne metody są chętnie stosowane.
Dodać do tego kompletną nieznajomość zarówno psiej psychiki, jak i mowy ciała i mamy znakomity przepis na nieszczęście :/ Wiem, że właściciele psów chętnie oglądają jego programy, sięgają po jego książki, miałam do czynienia z ich pupilami, traktowanymi metodami Milana i uwierzcie mi, ta "literatura" nadaje się wyłącznie na makulaturę. A to droga makulatura ;) Zamiast oglądać programy Milana, lepiej natomiast zabrać psa na spacer.
Spoiler (niebieski trójkąt w rogu miniaturki filmu), to doskonałe, choć może niezbyt kulturalne podsumowanie ;)

Cesar Milan Showdown With Holly video breakdown. Explaining step by step why Cesar Milan got bitten and attacked by Holly. "A wonderful example of a dog tell...

02/01/2019

Praca u podstaw przynosi pierwsze efekty. Po ponad miesiącu konsekwentnej pracy, Bigos znowu jest sobą, no, prawie. Powoli wracają dawne układy między psami. Nie, żebym popadała w samozachwyt, ale jestem zadowolona z wyników i efektów, na własnym gruncie w dodatku 😉

Słów kilka o tym, jak praktyka pokazuje, że szewc chodzi bez butów.Każdemu, kto prosi mnie o poradę czy pomoc dotyczącą ...
11/12/2018

Słów kilka o tym, jak praktyka pokazuje, że szewc chodzi bez butów.
Każdemu, kto prosi mnie o poradę czy pomoc dotyczącą agresji w stadzie (pies-pies), agresji skierowanej przeciwko psom spotykanym na spacerach, czy z sąsiedztwa, a także agresji między kotami, mówię zawsze od razu jedno: nigdy, pod żadnym pozorem, nie można rozdzielać walczących zwierząt bezpośrednio, wsuwając między nie ręce, lub też stając między nimi.
Po ustaleniu przyczyn agresji, oprócz metod pracy ze zwierzęciem, zawsze podaję bezpieczne sposoby na rozdzielenie uczestników psiej (jeżeli uznamy, że sytuacja tego wymaga, a psy mogą zrobić sobie krzywdę) lub kociej bójki, przy okazji ostrzegam, żeby metody dostosowane były do sytuacji, tak, aby psia czy kocia agresja nie obróciła się przeciw nam.
Łatwo komuś radzić, trudniej zachować zimną krew, kiedy w grę wchodzą emocje.
I tak, wstyd przyznać, ale przyswojona wiedza gdzieś mi się ulotniła, kiedy zwarły się moje własne psy.
W naszym przypadku nałożyło się na siebie kilka czynników.
Nasz trzyletni, duży, wykastrowany pies, Bigos, wyglądający jak mieszanka niedźwiedzia z reniferem, łagodny i spokojny, przeszedł niedawno niezbyt korzystną metamorfozę.
Metamorfoza ma związek z właśnie zdiagnozowaną u niego niedoczynnością tarczycy i z osiągnięciem dojrzałości płciowej przez naszego owczarka podhalańskiego, Żurka. Łagodny, misiowaty przytulak, nagle zaczął zachowywać się agresywnie w stosunku do swojego młodszego, psiego kolegi.
Agresja skierowana na młodszego psa ma charakter konkurencyjny, sporadyczny i obecnie pracujemy usilnie nad jej opanowaniem, ale na efekty przyjdzie jeszcze poczekać.
Do czego zmierzam?
Ano do tego, że kiedy Bigos zwarł się z Żurkiem, górę we mnie wzięły emocje.
Nie miałam wody pod ręką, nie miałam możliwości odciągnięcia psów za tylne łapy, bo do tego potrzebna jest druga osoba, a wtedy byłam sama z psami, a wyżej wspomniane emocje przegoniły gdzieś racjonalne argumenty, że trzeba psom pozwolić samym zakończyć konflikt, że muszą ustalić między sobą etc.
Postanowiłam im przerwać, teoretycznie decydując się na właściwą metodę, czyli wydając polecenie, komendę, na która psy reagują.
Głównym agresorem był Bigos i to on był bardziej zajadły, więc postanowiłam skupić na sobie jego uwagę, w najgłupszy z możliwych sposobów. Zrobiłam to, przed czym zawsze przestrzegam, coś czego nie zrobiłam nigdy, rozdzielając cudze psy.
Weszłam między moje gryzące się psy i zanim zdążyłam wydać polecenie, zostałam ugryziona przez Bigosa w udo. Nie było to przemieszczenie agresji, ugryzł mnie niechcący, bo weszłam między nich w momencie, kiedy próbował złapać Żurka za skórę i pociągnąć go za nią, żeby przewrócić go na ziemię, a ja go w tej chwili zasłoniłam sobą.
Trzeba przyznać, że to akurat psa otrzeźwiło i i udało mi się skupić na sobie jego uwagę, a bójka została przerwana.
Gruby szlafrok i polarowe spodnie uchroniły mnie przed poważniejszymi zranieniami, ale znajomi specjaliści i rodzina rysują kółko na czole, kiedy im opowiadam, co zrobiłam ;)
Gigantyczny siniak na udzie przypomina mi o tym, że emocje są złym doradcą i że łatwo powiedzieć, trudniej zrobić, kiedy w grę wchodzą uczucia, a swoje psy się przecież kocha ;)
Pocieszam się tym, że jednak jestem w całkiem zacnym gronie. Anneka Svenska próbę rozdzielania swoich dwóch suk, wilczaka i mieszańca, przypłaciła szyciem ręki.
https://www.youtube.com/watch?v=6oRgRRb_Vik
Niemniej proszę i ostrzegam, nie idźcie w moje ślady.

Da capo ;)
08/12/2018

Da capo ;)

Zbliżają się Święta, czas niekoniecznie radosny dla wielu zwierzaków i organizacji zajmujących się bezdomnymi zwierzętami.
To czas kiedy wiele puchatych, uroczych szczeniaczków, kociaczków, chomiczków, króliczków etc. znajdzie domy. Chwilowo.
Ich rolą będzie słodko wytoczyć się spod choinki, najlepiej z kokardą na szyi i wpaść w ramiona zachwyconych, często niepełnoletnich właścicieli.
Jednak w mniej więcej tydzień po Świętach wiele z tych gwiazdkowych "prezentów" wyląduje w schroniskach, śmietnikach, na ulicy, bądź w okolicznych lasach. W ramach porządków. Wyrzuca się choinkę, pozbywa się kłopotliwych, żywych prezentów.
Bo szczekają/miauczą, gryzą, drapią, siusiają i brudzą. Bo nie ma komu czyścić kuwety, klatki, sprzątać siuśków z podłogi.
Bo szczeniak pogryzł kanapę, a kociak podrapał tapetę.
Zwierzęta nie są przedmiotami, to czujące, żywe istoty. Dlatego jestem absolutną przeciwniczką dawania ich w prezencie, szczególnie w formie niespodzianki.
Biorąc zwierzę musimy mieć świadomość, że urośnie, przestanie być słodkim maluchem, że może coś zniszczyć, że ma swoje potrzeby i że będzie kosztowało.
Trzeba pamiętać, że wymaga czasu, troski i opieki. Że musi być wychowywane konsekwentnie, ale z miłością. Że zostanie z nami przez najbliższych kilkanaście lat.
Spotykam się często z opiniami, że nie ma nic złego w dawaniu zwierząt w prezencie, jeżeli ma się pełną świadomość i ponosi się odpowiedzialność za nie.
Owszem, nie ma nic złego w tym, że dorosła, odpowiedzialna osoba, za pełną świadomością i zgodą drugiej dorosłej osoby, kupi jej wymarzone zwierzę. Ale nie jako niespodziankę.
Jestem natomiast stanowczo przeciwna dawaniu żywych prezentów dzieciom. To my, dorośli, odpowiadamy za wychowanie dzieci i kształtujemy ich moralność, świadomość. Nie przekazujmy im więc komunikatu, że żywe stworzenie jest rzeczą, jak zabawka.
I nigdy nie bierzmy zwierzęcia "dla dziecka", bo to nie dziecko, tylko my, dorośli będziemy za nie odpowiedzialni, to my je będziemy utrzymywać i dbać o potrzeby. Z dzieckiem, w zależności od jego wieku, możemy omówić i potem egzekwować zobowiązania, dotyczące pomocy w opiece nad wymarzonym psem/kotem/gryzoniem.
Ostatnio dosyć często spotykam się też z powtarzającym się do znudzenia scenariuszem. Para adoptuje/kupuje psa lub kota. Zwierzę zaczyna sprawiać problemy, zostaję poproszona o poradę. Rozmawiamy, właściciel opisuje niepożądane zachowania, wyraźnie ma dość, obiecuje pracować, ale i tak wiem, że nie będzie. Zwierzę jest ewidentnie albo rozpuszczone, albo zastraszone, otrzymuje sprzeczne komunikaty. Nadal rozmawiamy, próbuję podsunąć rozwiązanie, które owszem, będzie wymagać pracy od właściciela, ale przecież z tym musimy się liczyć, przyjmując zwierzę pod swój dach. I wreszcie słyszę to, na co w zasadzie czekałam. "Bo ja jestem w ciąży/żona jest w ciąży i lekarz kazał mi się pozbyć tego psa/kota, bo mnie stresuje/bo może być groźny dla dziecka".
Kochani, przyszli właściciele... zastanówcie się ZANIM weźmiecie zwierzę, czy nie stanie się dla Was kłopotem, kiedy zdecydujecie się na dziecko. Zwierzę nie jest substytutem potomka, nie jest zabawką, którą się wyrzuca, kiedy pojawi się dziecko. Rozumiem, że potrafi ono przysłonić cały świat, ale jako rodzice mamy obowiązek przekazywać mu właściwe wzorce. Odpowiedzialność za to, co się oswoiło, szacunek do słabszych i zależnych od nas, są jednymi z najważniejszych.
Coraz bliżej Święta. Jeżeli jesteśmy przekonani, że adopcja zwierzaka nie będzie się kłócić ze świątecznymi przygotowaniami i jeżeli jesteśmy pewni, że zwierzę zostanie z nami dłużej niż choinka, to wiele spragnionych miłości i ciepła psów, kotów i innych futrzaków czeka w schroniskach, fundacjach, domach tymczasowych na swój własny, ciepły kąt, a przede wszystkim na swojego odpowiedzialnego, kochającego człowieka.
Zapraszam do kontaktu z SOZ Straż Zwierząt Powiatu Grodziskiego https://www.facebook.com/SOZ-Stra%C5%BC-Zwierz%C4%85t-Powiatu-Grodziskiego-1425045001042046/?hc_ref=PAGES_TIMELINE, do adopcji m.in króliczek - nieudany prezent, fajny szczeniak, którego konsultowałam, oddany bo... i wiele, wiele innych, fajnych zwierzaków. Adoptujmy odpowiedzialnie.

Dlatego nie można podawać psom "prasowanych", skórzanych kości, kółek, przysmaków do żucia.
09/05/2018

Dlatego nie można podawać psom "prasowanych", skórzanych kości, kółek, przysmaków do żucia.

THE MOST DANGEROUS PET CHEW EVER: RAWHIDE!

How can one of the most popular chew sticks on the planet be so dangerous for your pets, you ask? I mean, most dogs chew on rawhide for hours on end, and not only does it keep them busy, but they seem to last forever.

Well if you understood what it took to make this toxic “raw” leather stick, you would quickly understand what the problem is.

Aside from the horror stories circulating all over social media these days, of pets needing emergency surgery after consuming rawhide, the majority of pet parents today, especially the newbies, believe that this chew is some sort of dried up meat stick. Let me debunk that myth right away!

A rawhide stick is not the by-product of the beef industry nor is it made of dehydrated meat. Rather, rawhide is the by-product of the “Leather Industry”, so theoretically it is a leather chew. Sounds awesome, right?

“Producing rawhide begins with the splitting of an animal hide, usually from cattle. The top grain is generally tanned and made into leather products, while the inner portion, in its “raw” state, goes to the dogs.” TheBark.com

So, how does this leather, which is conveniently rolled up into pretty shapes, actually get made into those rawhide chews?

Follow along my friends and I will enlighten you on how this hide travels through a leathery process where it transforms from hide to a not-so beautiful, colorful, chew stick. Here is a paraphrased tutorial that was explained by the whole dog journal several years back:

STEP 1: Normally, cattle hides are shipped from slaughterhouses to tanneries for processing. These hides are then treated with a chemical bath to help “preserve” the product during transport to help prevent spoilage.

(No one wants to purchase a black, spoiled rawhide stick!)

Once at the tannery: the hides are soaked and treated with either an ash-lye solution or a highly toxic recipe of sodium sulphide liming. This process will help strip the hair and fat that maybe attached to the hides themselves.

(No, no one wants to see a hairy hide…)

Next on this glorious journey, these hides are then treated with chemicals that help “puff” the hide, making it easier to split into layers.

The outer layer of the hide is used for goods like car seats, clothing, shoes, purses, etc. But, it’s the inner layer that is needed to make the rawhide. (Oh and other things like gelatin, cosmetics, and glue as well!)

STEP 2: Now that we have the inner layer of the hide, it’s time to go to the post-tannery stage! Hides are washed and whitened using a solution of hydrogen peroxide and/or bleach; this will also help remove the smell of the rotten or putrid leather. Bonus!
(Research also shows that other chemicals maybe used here to help the whitening process if the bleach isn’t strong enough.)

STEP 3: Now it’s time to make these whitened sheets of this “leathery by-product” look delicious! So, here is where the artistic painting process comes in.

“Basted, smoked, and decoratively tinted products might be any color (or odor) underneath the coating of (often artificial) dyes and flavors. They can even be painted with a coating of titanium oxide to make them appear white and pretty on the pet store shelves.” - whole-dog-journal.com

“…the Material Safety Data Sheet reveals a toxic confection containing the carcinogen FD&C Red 40, along with preservatives like sodium benzoate. But tracking the effects of chemical exposure is nearly impossible when it’s a matter of slow, low-dose poisoning.”– thebark.com

Ok, now that these hides have been painted, it’s time for the final process.

STEP 4: Getting it to last forever!

Because the FDA does not consider these chews to be food, really it’s a free for all when it comes to the manufacturers of these leather strips, and the products they may want to add to these chews, to get them to last forever. Any sort of glue can be added here to get these bad boys to never come apart.

When tested: Lead, arsenic, mercury, chromium salts, formaldehyde, and other toxic chemicals have been detected in raw hides. So it’s safe to say that any sort of glues can be used as well!

Finally, it’s time to package and attach all the glorious marketing labels to the product.

Check out the fine print warning that’s attached with some of these rawhides:
“Choking or blockages. If your dog swallows large pieces of rawhide, the rawhide can get stuck in the esophagus or other parts of the digestive tract. Sometimes, abdominal surgery is needed to remove them from the stomach or intestines. If it isn’t resolved, a blockage can lead to death.“

(Oh, how lovely…)

And there it is! It’s now ready to be shipped to store shelves where it can be purchased for our loving animal companions.

How do proactive veterinarians feel about these chews?

Here is world-renowned veterinarian Dr. Karen Becker's take on the matter:

“The name ‘rawhide’ is technically incorrect. A more accurate name would be processed-hide, because the skin isn’t raw at all. But the term “rawhide” has stuck.

Rawhide chews start out hard, but as your dog works the chew it becomes softer, and eventually he can unknot the knots on each end and the chew takes on the consistency of a slimy piece of taffy or bubble gum. And by that time your dog cannot stop working it -- it becomes almost addictive.

At this point, there’s no longer any dental benefit to the chew because it has turned soft and gooey, and, in fact, it has become a choking and intestinal obstruction hazard.“

P.S. Ready for the jaw dropper?

An investigation by Humane Society International stated in their report, “In a particularly grisly twist, the skins of brutally slaughtered dogs in Thailand are mixed with other bits of skin to produce rawhide chew toys for pet dogs. Manufacturers told investigators that these chew toys are regularly exported to and sold in U.S. stores.” – dogingtonpost.com

Rodney Habib Pet Health Site

"An educated, informed and well-researched community of pet owners can only put more pressure on the pet food industry to be better! When pet owners know better, they will only do better!"

Czy ktoś ma jeszcze wątpliwości, że nie można kupować zwierząt od pseuduchów? I że rodowód to zwykły świstek i kosztowna...
30/03/2018

Czy ktoś ma jeszcze wątpliwości, że nie można kupować zwierząt od pseuduchów? I że rodowód to zwykły świstek i kosztowna fanaberia?

Od kilkudziesięciu godzin walczmy z wielkim dramatem ponad setki zwierząt w pseudohodowli - fabryce psów. Potrzebujemy Państwa pilnej pomocy jeszcze, dziś przed wielkanocnymi świętami. W Starym Czarnowie pod Gryfinem z koszmarnego gospodarstwa mamy do odbioru 120 zagłodzonych psów z okropny...

29/03/2018

Dokarmiać, nie dokarmiać? Leczyć, nie leczyć? Kastrować, nie kastrować? Opiekować się kotami wolno żyjącymi czy pozostawić je samym sobie?

Bardzo często można usłyszeć takie zdanie, że przecież koty te zostały stworzone do życia w naturze i świetnie sobie radzą, a jak nie, to cóż... selekcja naturalna. Nie zgadzamy się z takim podejściem do populacji kotów wolno żyjących, a to dlatego, że ich rozród już dawno nie jest regulowany tylko przez naturę. Zmienił się bardzo przez długi okres życia w sąsiedztwie człowieka.

Zupełnie inaczej wygląda to u dzikiego kuzyna naszego kota, czyli żbika. Małe pojawiają się raz do roku, są długo odchowywane, dojrzałość płciową osiągają po dwunastu miesiącach. Natomiast kotka rodzi często dwa, a nawet trzy mioty. W pierwszą ciążę może zajść w wieku pięciu miesięcy. Karmiąc maluszki już potrafi być w kolejnej ciąży. W efekcie kotki są ogromnie wyczerpane porodami i odchowaniem młodych, a wiele kociąt jest słabych i nie ma szansy na przeżycie.

Dlatego na postawione na początku pytania odpowiadamy: dokarmiać, leczyć i kastrować. Kastracja jest najlepszą i najbardziej humanitarną metodą kontrolowania populacji i polepszenia losu żyjących obok nas kotów. Nie ma dla niej alternatywy. Dlatego apelujemy: pomóżmy – sterylizujmy!
______________________
Grafika - sztukamruczenia

Z lekkim poślizgiem dydaktycznie na Dzień Kota.
17/02/2018

Z lekkim poślizgiem dydaktycznie na Dzień Kota.

Jako, że dziś Światowy Dzień Kota, to znaczy, że marzec tuż tuż. A że marzec tuż tuż, to i marcowy wysyp kociąt szykuje się do startu.
Dlatego zamiast memów z życzeniami, których koty i tak nie odczytają, zamieszczam uparcie apel o dbanie o kocią antykoncepcję, bo ta się im z pewnością przysłuży.
Jedyną skuteczną metodą zapobiegania kociej bezdomności, cierpieniom, chorobom i głodowi, jest TYLKO i WYŁĄCZNIE kastrowanie zwierzaków.
Kastracja nie jest "okaleczaniem", nie jest "pozbawianiem radości z macierzyństwa/seksu", jest najbardziej humanitarną metodą regulacji nadpopulacji kotów i psów.
Zwierzę nie marzy o zostaniu matką/ojcem, z aktem prokreacji nie wiąże głębszych emocji. Za tę sferę odpowiadają hormony płciowe. Pozbawione ich wpływu zwierzę nie czuje popędu seksualnego, ani tym bardziej instynktu macierzyńskiego, który wyzwala się w momencie narodzin potomstwa.
Nie antropomorfizujmy zwierząt i zapewnijmy im maksymalny komfort i bezpieczeństwo, kastrując właśnie.
W wielu gminach o tej porze roku ruszają programy dofinansowania zabiegów kastracji. Jest to na pewno okazja, z której warto skorzystać, zamiast powoływać na świat kolejny niechciany miot. I nie oszukujmy się: to, że uda się oddać wszystkie maluchy z miotu "w dobre ręce", nie zmienia tego, że ten, kto dopuszcza do rozrodu zwierząt niehodowlanych, bez rodowodu, bądź z pseudorodowodem z pseudoorganizacji, jest winny cierpieniu. Bo nikt nie da gwarancji, że w tych "dobrych rękach" zwierzęta nie będą rozmnażane i że ich dzieci nie trafią na ulicę, do lasu, do rzeki, do śmietnika.
Głośna ostatnio sprawa rozwiązanej pseudohodowli pokazuje, do czego potrafią się posunąć ludzie, nastawieni wyłącznie na zysk, a zwierzęta rasowe, bądź rasopodobne, również, podobnie jak ich nierasowi pobratymcy, mogą znaleźć się w naprawdę strasznym położeniu.
Dlatego rozsądni hodowcy (hodowcami nazywam WYŁĄCZNIE ludzi prowadzących LEGALNE hodowle, zarejestrowane w LEGALNYCH związkach), bardzo starannie wybierają hodowle, do których sprzedają swoje kocięta, czy szczeniaki, a zwierzęta sprzedawane na tzw. "kolanka", czyli te, które nie są przeznaczone do rozmnażania, kastrują, zanim przekażą je do nowych domów.
Małe kociątka (szczeniaczki też), są rozkoszne. Schroniska, fundacje, domy tymczasowe pełne są tych rozkosznych kuleczek, które, coraz starsze i coraz mniej rozkoszne, nieraz miesiącami, a nawet latami, czekają na swój stały dom.
Wystarczy zapytać policji wodnej, co "oddają" rzeki, kiedy zrobi się ciepło: worki z kociętami i szczeniętami, a także dorosłymi psami i kotami, które się znudziły.
Pudła na śmietniku, w lasach, reklamówki, nieraz zaklejone taśmą. W środku beztrosko powołane na świat psie i kocie dzieci.
Brzmi drastycznie? A co tu cukrować?
Zanim rozpłyniemy się nad kolejną słodką fotką kotka czy pieska i zanim zapragniemy pozwolić swojej kotce/suczce zaznać "cudu macierzyństwa", pomyślmy o wyrzuconych na śmietnik, czy utopionych kociętach i szczeniakach. O zamarzających na łańcuchu, wychudzonych jak szkielety psach, chudych suczkach, z sutkami do ziemi. I kiedy przyjdzie nam do głowy, że fajnie by było mieć takie puchate kulki "od mojej suni/kici" w domu, albo kiedy zobaczymy, że w okolicy snuje się niekastrowany kocur/kotka, to swoje zwierzę wykastrujmy, a to bezpańskie zgłośmy chociaż do odpowiednich organizacji.

07/07/2017

Umarłem..Nie żyję...dla niektórych pewnie "zdechłem".. Popatrz w moje martwe oczy i przeczytaj to do końca. Walczyłem 2 dni, walczyli o mnie ale się nie udało. Gdyby nie dobra kobieta , która zatrzymała się i zabrała mnie, mojego brata i naszą mamę pewnie umierałbym w krzakach niewidzialny . Lekarze próbowali, Agnieszka zabrała nas do domu i pielęgnowała...Odszedłem otoczony opieką i troską, której wcześniej w moim bardzo krótkim życiu nie zaznałem. Gdyby nie Pani, która nas znalazała chwilę po mnie odszedłby mój brat, moja mama wróciłaby do swoich ludzi i za kilka miesięcy urodziłaby znowu. Nie byliśmy dziką rodziną. Moja mama mieszkała wcześniej u ludzi i bardzo ich lubi choć nie wiem dlaczego...Skąd się u nich wzięła ? No pewnie wzięli od kogoś albo dostali bo jakąś babcię przecież musiałem mieć....Teraz wszyscy rozdają koty podobno na tym waszym fejsbuku..XXI wiek , centrum Polski , dofinansowania na sterylizacje, tacy jesteście światowi etc a my dalej umieramy niechciane bezimienne.. I jeszcze się chwalicie , że Wasze kotki urodziły i że takie macie zainteresowanie i tak fantastycznie rozdacie i że tak kochacie zwierzęta... WSTYD!!! Cieszycie się, że Wasza kotka urodziła ? To dopilnujcie , że dzieci jak dorosną będą wysterylizowane. Myślicie, że kocica musi mieć raz kocięta bo inaczej będzie nieszczęśliwa? Taaak to wytłumaczenie dla ludzi bez internetu, prądu...Popatrz proszę w moje martwe oczy i wytłumacz mi po co sprowadzacie na świat kolejne i kolejne z nas? Jesteśmy ładne, puchate ale potem jeśli przeżyjemy ? Popatrz w moje martwe oczy i powiedz mi dlaczego jest nas więcej z roku na rok? Popatrz proszę w moje martwe oczy i zadzwoń do tych , którym wydałeś kocięta po swojej kocicy i zapytaj czy jest wysterylizowana a może byłeś początkiem fantastycznej liniii????. aaa nie pamiętasz kto to był? uuups Zawiodłeś mnie człowieku.
Moja mama jest już wysterylizowana, brat ma się lepiej-razem trafią do nowego domu. Chwilę po tym jak umarłem dziewczyny pojechały po rodzeństwo szkielecików oblepionych przez muchy i ich larwy. Tak jak ja znają człowieka i nie są dzikie, jeden walczy o życie....Po co sprowadzono nas na ten Wasz fantastyczny świat ????? Nie lepiej zadbać o te , które już są?

Tak . Jak na nas to długi i emocjonalny post. Ale bezmyślne rozmnażanie kwitnie i ma się dobrze.I nam się ulało... . Nie płaczemy chociaż przeżywamy śmierć każdego zwierzaka. Ale wiadomo jakiś frajer uratuje.. A co jeśli zabraknie frajerów? Jako że mamy wysyp w tej chwili chorych maluchów jeśli ktoś chciałby pomóc potrzebujemy: dobrej jakości karmy junior, żwirku (pinio i podobnych) , royal canin convalescence, podkładów ( Rossman)..Można podrzucić na Pl.Wolności 5 . Z góry dziękujemy za pomoc:)

Adres

Grodzisk Mazowiecki

Godziny Otwarcia

Czwartek 10:00 - 22:00
Piątek 10:00 - 22:00

Telefon

+48696241232

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Olga Kowalczyk - zoopsycholog umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Widea

Udostępnij