05/06/2025
Warto przeczytać i przemyśleć
Geny, użytkowość i szacunek do psiego dziedzictwa - o rzeczach, których nie wypada ignorować
Nie jesteśmy tablicą niezapisaną. Psy też nie.
Nie rodzą się jako czyste karty, gotowe do dowolnego zaprogramowania.
Zanim cokolwiek "zrobisz" ze swoim psem, on już coś sobą „niesie”.
I nie - nie chodzi o karmę, magię czy horoskop dla szczeniąt.
Chodzi o geny. I o to, dlaczego ktoś kiedyś postanowił, że psy mają być hodowane właśnie w ten, a nie inny sposób.
Co pies ma w genach?
Każdy pies ma jakąś pulsującą pod powierzchnią historię.
Rasy nie powstały przypadkiem - miały służyć ludziom w bardzo konkretnych celach: polować, zaganiać, stróżować, towarzyszyć, ciągnąć, tropić, chronić.
Żeby to robić dobrze, potrzebowały odpowiednich cech.
I przez dziesiątki pokoleń hodowcy dbali o to, by te cechy się utrwalały:
• wytrwałość,
• niezależność,
• czujność,
• potrzeba ruchu,
• wysoka reakcja na bodźce,
• skłonność do kontroli,
• instynkt łowiecki
To nie zniknęło tylko dlatego, że pies dostał elegancką metrykę, konto na social mediach i wymyślne imię.
Nie każdy pies chce pracować. I to jest OK.
Nie każdy pies chce pracować - przynajmniej nie tak, jak my sobie to wyobrażamy.
Wiele ras zostało ukształtowanych do samodzielnego działania, bez potrzeby ciągłej interakcji z człowiekiem.
Ich „praca” wygląda inaczej - bardziej autonomicznie, a przez to może być odbierana jako opór lub brak chęci współpracy.
To nie kwestia złego wychowania.
To nie brak miłości.
To często po prostu niezgodność między tym, czego od psa oczekujesz, a tym, do czego on został ukształtowany.
Pies, który nie odpuszcza zabawki, może mieć świetne popędy do pracy - ale w codziennym życiu będzie uznawany za uciążliwego.
Pies, który nie reaguje na komendy, może być bardzo inteligentny - tylko nie w ten sposób, jaki uznajemy za „łatwy w szkoleniu”.
Istnieje coś takiego jak niezależna inteligencja - pożądana np. u ras myśliwskich, północnych czy molosów - która nie zawsze idzie w parze z natychmiastowym posłuszeństwem.
Pies, który nie lubi obcych - nie jest złośliwy. Może po prostu pochodzi z rasy, której zadaniem było bycie podejrzliwym.
Uciekanie od historii rasy kończy się frustracją. Po obu stronach smyczy.
Wielu ludzi szuka psa „do domu”, „do dzieci”, „do przytulania”.
Z internetu czy reklam zostaje im w głowie obraz rasy jako tej „mądrej, wrażliwej i oddanej”.
Tyle że… pies nie czyta opisów w internecie.
On nosi w sobie dziedzictwo użytkowe, którego nie da się usunąć za pomocą mema z napisem „najlepszy przyjaciel człowieka”.
I to nie znaczy, że masz się tego bać.
To znaczy, że warto to poznać, uszanować i świadomie z tym pracować.
Użytkowość to nie wyrok. To kompas.
Nie chodzi o to, by każdemu husky kupować sanie, a każdemu borderowi stado owiec.
Chodzi o to, by nie walczyć z naturą psa, tylko ją zrozumieć i spróbować jej coś zaproponować.
Zamiast narzekać, że pies „ciągle coś kontroluje”, spróbuj się zastanowić:
💁🏻♀️ Może ma w sobie cechy pasterskie i potrzebuje struktury?
💁🏻♀️ Może potrzebuje zadań, które kierują jego energię na współpracę, a nie frustrację?
Zamiast mówić, że „ciągle szczeka”:
💁🏻♀️ Może potrzebuje sygnału, że ktoś inny trzyma straż, skoro on przez pokolenia był selekcjonowany pod kątem czujności i szybkiej reakcji na zmiany w otoczeniu - jego rola polegała na byciu pierwszą linią alarmu?
Geny to dar. Historia rasy to wskazówka.
Nie musisz się tym ślepo kierować.
Zawsze będą wyjątki.
Ale zrozumienie historii i cech użytkowych psa daje Ci narzędzia, a nie ograniczenia.
Bo to nie pies ma się „naprawić” i „dopasować do naszego wyobrażenia”.
To my mamy obowiązek go poznać, by naprawdę wiedzieć, z kim żyjemy pod jednym dachem.
Zanim uznasz, że Twój pies Cię nie słucha albo nie spełnia oczekiwań - sprawdź, czy te oczekiwania nie są sprzeczne z jego wrodzonym repertuarem zachowań.