02/02/2025
Piękna historia i człowiek o wielkim sercu 🥰
Wracamy z tematem rodziny międzygatunkowej. Poprosiliśmy naszych czytelników o ich anegdotki z czworonogami, a w zasadzie z przyjacielami, tak możemy śmiało o tym powiedzieć. Dziś historia opowiedziana przez Marcin Torbiński , fotografa i twórcy wideo.
🐱🐱🐱
To nieprawda, że tylko psy wymagają wychowania i tresury. Poświęcając moim kotom wiele czasu i zaangażowania, udało mi się sprawić, że nie drapią. Starałem się je tego nauczyć w sposób taki, że gdy łapały mnie pazurami lub gryzły w rękę pokazywałem, że sprawia mi to ból. Ludzie często popełniają błąd, nie pokazując małym kotom, że ich ataki są bolesne, i pozwalają im na “polowanie” na siebie. Wydaje mi się również, że moje koty nie mają w sobie żadnej złości, a za to wiele spokoju. Uważam, że każdy kot potrzebuje naszego dotyku i poczucia akceptacji, dlatego warto je głaskać. Często porównuję koty do autystycznych dzieci, które mają swój własny świat i należy go traktować ze zrozumieniem. Im lepiej zrozumiemy koty, tym bardziej one się nam odwdzięczą.
Koty są ze mną od kilku lat, ale trafiły do mnie w wyniku dość skomplikowanego przebiegu zdarzeń. Moja najstarsza kotka została przygarnięta ze stowarzyszenia. Pewnego dnia natknąłem się na ogłoszenie o dorosłej kotce, która miała za sobą trudne doświadczenia. Brakowało jej ogona, a w łapie miała śrut. Wyglądało na to, że była kotem, który prowadził życie na własną rękę, czasami dostając jedzenie od ludzi. Było mi jej naprawdę żal, co sprawiło, że zdecydowałem się właśnie na nią. Małe i zdrowe kociaki bardzo szybko znajdują domy, a jej byłoby trudniej. Ma na imię Ryszarda, co związane jest z jej brakiem ogona, podobnie jak u rysi. Długo była przerażona i miała lękowe zachowania, ale okazała się być naprawdę wspaniałym kotem. Teraz Ryszarda bardzo chętnie daje się głaskać i reaguje na swoje imię, podobnie jak pies.
Zanim jednak pojawiła się Rysia, wziąłem jednego kota. To był moment w moim życiu, kiedy się przeprowadziłem i miałem przestrzeń, którą chciałem z kimś dzielić. Niestety, był on ze mną tylko pół roku, ponieważ wypadł przez okno z pierwszego piętra. Rozpocząłem wówczas intensywne poszukiwania. Nie udało mi się go znaleźć, ale za to poznałem wszystkie koty w okolicy i odkryłem, że w pobliżu mieszka kocia rodzina z małymi czarnymi kociakami. Z dnia na dzień ich liczba malała, więc postanowiłem zaadoptować trzy pozostałe. Niestety, jeden z nich nie przeżył. Obecnie moją rodzinę tworzą trzy koty: wspomniana Ryszarda, kotka Bystra, której imię nawiązuje do jej inteligencji, oraz Piko, co jest skrótem od Pinokia, ponieważ ma on szczególnie długi nos. Wszystkie moje koty są czarne, co po części jest kwestią przypadku.
Wyjątkowe w tej historii jest to, że Rysia zajmowała się małymi kotami, mimo że nie była ich mamą i nie miała mleka. Starała się je karmić, myć i przenosić, nawet na tyle, że maluchy odgryzły jej sutek. Mam ogromne szczęście do kotów, ponieważ Rysia była bardzo spokojna, gdy pojawiły się kocięta, i bardzo mi pomagała w opiece nad nimi. Moja więź z tymi kotami jest bardzo silna – mam wrażenie, że potrafię z nimi rozmawiać. Gdy remontowałem mieszkanie, stworzyłem im „kociostradę” pod sufitem, z rampami na różnych wysokościach, gdzie mogą odpoczywać. Dodatkowo mają osiatkowany balkon, na który mogą wychodzić w każdej chwili. Zdałem sobie sprawę, że koty spędzają więcej czasu w domu niż ja, więc muszę myśleć o ich potrzebach. Powinienem jednak ostrożnie dobierać im zabawki, ponieważ kiedyś kupiłem olbrzymi kołowrotek dla kotów, aby mogły biegać w domu. Pewnego razu wyjechałem na kilka dni, a gdy wróciłem to przyszedł do mnie zdenerwowany sąsiad z prośbą, abym nie biegał na bieżni o tej drugiej w nocy. Okazało się, że Piko tak się zestresował moją nieobecnością, że biegał przez całą noc, a bieżna wcale nie jest najcichsza.