Buldogi angielskie

Buldogi angielskie Buldogi angielskie z rodowodem FCI,
Poznaj naszą domową hodowlę Bullcanis'er Thalia.

03/02/2025

Tom ❤️
👉🏼 ur. 2017r,
👉🏼 waga 30kg.
Chłopak przecudnej urody i charakteru. Energiczny i silny ,uwielbia spacery, ładnie chodzi na smyczy, pewny siebie i trochę niezależny, na opiekuna reaguje „ ..o jesteś tu, fajnie że jesteś, pogłaskaj, przytul i lece dalej załatwiać swoje sprawy.. „ 100% terier, cudowny, przekochany, bardzo emocjonalny i nie bardzo sobie z emocjami radzi, trzeba popracować ale grzeczny i słuchający poleceń opiekuna.
Źle znosi warunki schroniskowe 😥 obcy ludzie, hałas i szczekanie bardzo frustruje ale na spacerze poza schroniskiem Tomuś jest cudny 🤗
Polecam chłopaka, brać i kochać ❤️‼️‼️‼️

Szukamy mądrego opiekuna, domu bez dzieci i innych zwierząt.
KONTAKT W SPRAWIE ADOPCJI:
[email protected]
tel. 519 615 975
Zasady adopcji:
www.schronisko.info.pl/adopcje
Link do ankiety adopcyjnej:
https://schronisko.info.pl/ankieta





👉Jesteś Przyjacielem Zwierząt ❓️Zdecyduj o ich losie👈
✔Realnie i nieodczuwalnie - przekaż cokolwiek na opiekę https://pomagam.pl/ichloszalezyodciebie
✔ Kup gadżet charytatywny https://allegro.pl/uzytkownik/VivaKorabiewice
✔️ Blik: Nr tel 500145155 / Tytułem: schronisko
✔️Zostań Patronem https://patronite.pl/schroniskowkorabiewicach
✔Łatwo - przy rozliczaniu PITu wpisz cel szczegółowy Korabiewice
KRS0000135274

12/12/2024

Poznajcie Morusa.

Jego historię podzielę na trzy części, więc wyjdzie trochę długo. Jeżeli ktoś nie ma czasu, niech zostawi lekturę na lepszą chwilę. I w sumie rozsądniej byłoby zabrać swojego psa na spacer, niż czytać o cudzym, jednak z drugiej strony każdy z naszych psów może podzielić los Morusa. Szczególnie, gdy będzie już psim seniorem...

Pierwsza część to opis rodziny Morusa. Pewnie można by ją rozwlec na setkę akapitów, ale nie o to chodzi. Przekaz jest taki, że to są całkowicie zwyczajni ludzie. Druga część to Morus po "odbiorze", czyli typowy dla tego środowiska cyrk, podczas którego dobro zwierzęcia liczy się najmniej. No i w trzeciej części wybrane fragmenty przekazanych pism innych osób. Bo przecież koniec końców to mi nikt nie musi wierzyć.

Wyjątkowo proszę o udostępnienie.

---

1. Morus w domu.

Zdjęcia poniżej są skromnym wyrywkiem z jego archiwum. Od lewej: Morus podczas wycieczki nad jezioro, Morus w nowych szelkach, oczy Morusa bo ciekawe, szczeniak Morus - pierwsze zdjęcie z rodziną, z którą przyszło mu dorastać. Poniżej Morus z małolatą - przypadkiem wolontariuszką w schronisku, Morus w samochodzie - nieświadomy wizyty u weterynarza, na spacerze i tak dalej, i dalej.

Mogę zrobić kilka takich zestawień, ale chyba mijałoby się to z celem.

Morus urodził się w kwietniu 2011 roku. Jest dumnym przedstawicielem rasy Siberian Husky z wszystkimi tego zaletami i wadami. Typ uciekiniera, uwielbia dzieci. Zdarzyło mu się uciec tylko po to, aby pobawić się z dziećmi sąsiada. Choć w domu ma swoje - młodszą dziewczynkę zna od jej urodzenia, starszą od drugiego roku życia.

Ma też dorosłych opiekunów. Arka, budowlańca, co dachy robi. Kawał chłopa. I Magdę, obecnie w trakcie leczenia onkologicznego. Ale kogo obchodzą ludzie, prawda? Liczą się tylko zwierzęta. I tak dochodzimy do dnia 5 października 2024, kiedy Morus uciekł ze swojej posesji. Przeskoczył przez płot. Nie pomogły nawet dodatkowe zabezpieczenia.

Przy czym Morus posiadał zarejestrowany chip, więc po kilku godzinach został zlokalizowany. Happy end? Wręcz przeciwnie.

2. Morus w Stowarzyszeniu.

Podczas ucieczki zdjęcie Morusa obiegło Internet. Że pewnie porzucony, że jaki on biedny i brudny. Wypatrzyli go także aktywiści Stowarzyszenia "Poznańska Ochrona Zwierząt". To jest taki twór, który istnieje od niewiele ponad roku. Zarządza nim 24-letnia Angelika. Nie wiem, jakie ma doświadczenie zawodowe czy wykształcenie, ale dumnie dzierży tytuł Pani Prezes. Pod domem Arka, Magdy, ich dzieci i Morusa stawiła się jakoś po południu. W obstawie policji.

Cała "interwencja" trwała mniej niż pół godziny. Policjanci służyli jedynie za "obstawę", która niewiele ma do gadania. Na nic zdały się tłumaczenia, że pies ma więcej misek z wodą niż jedna zauważona- ponoć brudna. Że dostęp do karmy pies ma o konkretnych porach - nie może mieć jedzenia cały czas. Młoda kobieta, która w momencie, gdy Morus zamieszkał ze swoją rodziną, była gdzieś pomiędzy rysowaniem kredkami świecowymi a lekcjami przyrody, podjęła decyzję. Odebrać.

Od tego momentu to już nie jest Morus, tylko Atos. Jak powszechnie wiadomo każdemu staremu psu trzeba zmienić imię. Ponoć to im pomaga. Zwierz najpierw jedzie do pierwszej przychodni weterynaryjnej- tam żadnego zagrożenia życia ani zdrowia nie stwierdzono. No to jedzie do następnej, w ten sam dzień, takiej znanej z obsługi różnych organizacji. Ale opis psa pozostaje niezmienny. Jest starym psem, ma kamień na zębach, centymetr narośli koło tyłka, cztery centymetry tłuszczaka na boku i pół centymetra koło wargi.

Na ludzkie lata Morus miałby jakoś... 90 lat? Znajdźcie mi takiego choćby 70-latka, który nie ma jakiejś zmiany na skórze. A przecież skanowanie jeszcze się nie skończyło. To nie jest tajemnica, że jeśli odpowiednio długo badać psiego (a pewnie i ludzkiego) seniora, to można mu w końcu wykryć coś, o czym nikt wcześniej nie wiedział. A skoro nie wiedział, to i nie mógł leczyć.

Skanowanie Morusa/Atosa trwa w najlepsze - równolegle do prowadzonej z tej okazji zrzutki pieniędzy. Pani Prezes wrzuca do sieci kolejne zdjęcia - tu po zabiegu wycięcia tłuszczaka, który psu w żaden sposób nie zagrażał, a tu u Martyny i Bartka, którzy są jego domem tymczasowym. Radość zdaje się nie mieć końca. A dla właścicieli Morusa to dopiero początek drogi...

Stowarzyszenie "Poznańska ochrona zwierząt" oraz jej doradcy z Fundacji Mondo Cane będą udowadniali kwadraturę koła. Przez całe lata. A przecież ja to wszystko już przerabiałem - włącznie z opiniami ich zaprzyjaźnionych weterynarzy czy koleżanek, które w chipsach znalazły status biegłego sądowego.

Będą odwołania od odwołań i zażalenia na zażalenia. Nie wiem, czy i tym razem poruszone będą musiały być kręgi polityczne. Wiem za to, że Morusowi (a nie żadnemu Atosowi) został w porywach rok życia. On nie doczeka żadnych wyroków...

3. Fragmenty pism.

"Morus to najlepszy kumpel mojego psa Achta. (...). Zmiana otoczenia, zabranie siłą członka rodziny, to bestialstwo w białych rękawiczkach. Byłem obecny podczas interwencji. Widząc to zachowanie ludzi z fundacji i policji zastanawiałem się, czy za chwilę nie będę musiał bronić swojego psa. Ci ludzie byli bezkarni, a ja bezsilny" - jeden z sąsiadów Morusa.

"Ostatnie 60 dni bez niego to dla nas niewyobrażalna udręka i rozrywający serce czas. W akcie rozpaczy byliśmy w wielu instytucjach i urzędach szukając pomocy, której do tej pory nie otrzymaliśmy" - Arek i Magda, właściciele Morusa.

"Jednocześnie informuję, że obecność funkcjonariuszy KP (...) miała charakter tylko i wyłącznie asysty" - Komendant Policji, który nie wie gdzie obecnie Morus przebywa.

"Podczas wizji właściciel okazał kojec z budą, która w opinii funkcjonariuszy była duża i w dobrym stanie. Na posesji były miski z wodą oraz z karmą (przy domu). (...) Zdaniem policjantów podczas odbioru pies nie miał widocznych śladów ani zaniedbań" - policjanci, którzy pozwolili na zabranie Morusa.

"Odbyte po interwencji wizyty weterynaryjne w różnych placówkach, które są jednymi z największych w Poznaniu (...) nie potwierdziły by pies znajdował się w stanie zagrożenia życia i wymagał jego ratowania" - streszczenie kart weterynaryjnych Morusa, Urząd Miasta.

I najważniejsze na koniec:

"Urząd Miasta orzeka o:
- odmowie czasowego odebrania (...) psa rasy Husky o imieniu Morus.
- nadaniu decyzji rygoru natychmiastowej wykonalności".

---
Jeżeli ktoś doczytał do tego momentu to dzięki. Wiem jak działają social media, ale zwyczajnie nie potrafię jechać po bandzie fragmentami informacji ani skandalizować dramatem. A ten jest niepodważalny. Bo skoro policjanci mogą pomagać "odebrać" komuś psa, jednocześnie zeznając, że w sumie psu nic nie groziło, to w czym problem, żeby ukraść zwierzę komukolwiek?

Stowarzyszenie nie ma żadnych praw przetrzymywać Morusa i moim skromnym zdaniem nigdy ich nie nabędzie, choćby nie wiem jak drogiego prawnika zatrudnili i jak ślepo wierzyli swoim bardziej zaprawionym w bojach doradcom.

Ktokolwiek jest lub będzie w posiadaniu Morusa, niech da znać. Każda informacja jest na wagę złota, bo czasu pozostało mu niewiele. Morus nie został przez nikogo "uratowany", nie potrzebuje żadnej- a już na pewno nie takiej- "pomocy". Pozwólcie mu wrócić do swojej rodziny.

I pewnie Facebook zetnie zasięg tego, więc włączę promowanie posta. Co by wyświetlił się w takich, zapewne pięknych miejscowościach jak Żerniki, Tulce i inne Pobiedziska. Może akurat tam ktoś widział Morusa. Gdyby ktoś chciał się dorzucić do tego, tutaj link:

https://suppi.pl/czarnalistapro

Nie wiem jakie są szanse, że Morus wróci do domu. Jestem pesymistą w takich sprawach. Za to jestem skłonny przedłużyć sobie przygodę z tym bagnem o kolejne kilka lat, aż ostatni możliwy organ tego kraju z kartonu wypowie się na temat Morusa.

12/09/2024

Adres

Sokołowice 115P
Koszyce
56-400

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Buldogi angielskie umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Firmę

Wyślij wiadomość do Buldogi angielskie:

Widea

Udostępnij

Kategoria