29/11/2024
STRES W OKRESIE SZCZENIĘCYM. CZĘŚĆ 1: JAKOŚĆ OPIEKI MACIERZYŃSKIEJ
Mówiąc o okresie szczenięcym, mamy na myśli czas od urodzenia aż do ukończenia przez psa 6 miesiąca życia. Jak sobie pomyślę, ile zmian w tym czasie zajdzie w życiu malucha, na jak wiele przeciwności losu są wystawiane w tym krótkim czasie psy np. urodzone gdzieś z dala od ludzi, potem trafiające do schroniska, stamtąd do DT, a póżniej do adopcji... , to naprawdę nie dziwi, że wiele z tych szczeniąt ma w późniejszym życiu przeróżne problemy behawioralne. Już nie wspominając, że niektóre szczenięta są z adopcji po krótkim czasie zwracane z powrotem do schroniska, znów do adopcji itd... Ten okres w życiu psa również ma bowiem kolosalne znaczenie dla budowania w przyszłości jego odporności psychicznej, jego odporności na stres, nowe bodźce itd. Na kształtowanie jego reakcji stresowych i możliwość powrotu układu nerwowego do równowagi.
Co w najwyższym stopniu wpływa na budowanie mocnego, odpornego na stres organizmu? Oczywiście, przewidywalność środowiska i troska, jaką matka otacza swoje szczenięta. Bo dobra, troskliwa opieka w wieku przynajmniej do 8 tygodnia życia tworzy dla młodego psa wizję środowiska na całe życie - świat jego ok, zawsze jest ktoś, kto otoczy mnie opieką, nie muszę sam rozwiązywać prpoblemów tego świata, nie ma też się nimi co specjalnie przejmować, są tu ode mnie mądrzejsi i bardziej doświadczeni. A jak wykażę się inicjatywą, to w bezpiecznym, przewidywalnym środowisku zazwyczaj nie będzie ona dla mnie miała skutków bolesnych. Jeśli zaś gdzieś się pomylę, mam na kogo liczyć. Bo jest Ona - mamusia, która zadba o wszystko. Nakarmi, utuli, będzie zawsze...
Niestety, okres troskliwej opieki macierzyńskiej u psów wolnożyjących nie trwa zbyt długo. Praktycznie tuż po odstawieniu od piersi maluchy muszą w przyspieszonym tempie uczyć się żyć samodzielnie - samemu zdobywać pożywienie i dbać o swoje bezpieczeństwo. I - jeśli tylko się da - zdobyć sympatię przynajmniej kogoś z ludzi, mieszkających w pobliżu. Wtedy już z górki. Przynajmniej jeśli chodzi o jedzenie.
Tak że pod tym względem sama rozłąka z matką w wieku 8-9 tygodni dla naszych domowych szczeniaków nie jest czymś sprzecznym z ich naturalnym zachowaniem. Dlatego też ani matki szczeniąt zazwyczaj nie rozpaczają po "wydaniu" maluchów, ani szczeniaki, trafiając do właściwych domów, długo nie "tęsknią" za swoją rodziną. Ale musi być spełniony jeden warunek - opieka macierzyńska przez cały czas od urodzenia aż do tych 8-9 tygodni musi być na najwyższym poziomie. Co to oznacza? I co jest dla szczeniąt ważniejsze w tym okresie - pokarm czy sama obecność matki, jej ciepło, pielęgnacja, wylizywanie, bycie blisko?
Pewnie znacie słynny eksperyment Harry'ego Harlow'a z małymi małpkami, zainspirowany teorią z lat 50-ch XX wieku Johna Dowlby'ego. To ten brytyjski psychiatra podważył utrzymujący się wcześniej pogląd na temat niemowląt - że niby to są proste organizmy o skąpych potrzebach emocjonalnych. Wyobraźcie sobie, że wówczas panował pogląd, głoszony przez behawiorystów (nie tych od psich zachowań, tylko szkoły behawioryzmu Skinnera i in), że więź niemowlaka z matką wynika wyłącznie z pozytywnego wzmocnienia, jakim jest pożywienie. Nic więcej. Miało to niestety przełożenie na podejście do pobytu niemowląt w szpitalach. Że matka tam jest zbędna. Mało tego - że dotykanie niemowląt jest niewskazane, bo można nie daj boże zarazić. Nie brano więc ich na ręce, nie tulono, nie rozmawiano z nimi, a dzieci rozwijały się słabo, zaś śmiertelność wśród tak traktowanych noworodków i wcześniaków była ogromna. John Dowlby jako pierwszy zaczął głośno mówić o kluczowym aspekcie w rozwoju wszelkich istot żywych, jakim jest dotyk, opieka macierzyńska, ciepło i bezpieczeństwo, jakie może zapewnić tylko matka. (W pierwszym opublikowanym artykule Bowlby zauważa, że wśród złodziei wyższy jest odsetek osób, które w dzieciństwie przez dłuższy czas były izolowane od matki. Z kolei badania z 1994 roku wykazały, że u osób, które przeżyły komplikacje przy urodzeniu (=możliwe, że dłuższy czas później przebywały w szpitalu, bez matek) lub zostały odrzucone przez matkę w wieku 12 miesięcy, wyraźnie roslo prawdopodobieństwo popełnienia przestępstw z użyciem przemocy (to ciekawe, bo zwykłe kradzieże, wykroczenia i inne tego typu, bez użycia przemocy - wcale nie były u nich częstsze).
Nie wiadomo, czy Harlow chciał podważyć teorię niezbyt bystrych w tym zakresie behawiorystów, czy chciał poprzeć swoimi badaniami ich tezę, wiemy jednak, że był to człowiek "wstrząsająco nieczuły" (ciekawe, jak mu się układało z mamusią?). Tak więc wymyślił, że będzie wychowywał młodą małpkę (rezusa) bez matki, ale z dwiema "matkami zastępczymi", sztucznymi. Jedna była mięciutka i przypominała w dotyku matkę, druga była z drutu, ale miała w sobie butelkę z mlekiem. Jak żartuje Sapolsky, behawioryści pewnie pobiliby się o dostęp do matki drucianej, jednak małpki zawsze wybierały matkę frotte 🙂 Oczywiście, sięgały do butelki, ale najchętniej - sięgając do niej od miękkiej mamusi, albo - gdy naukowiec odsunął sztuczne matki od siebie tak, by małpiątko musiało naprawdę dokonać wyboru, szybko gnały do butelki, zaspokajało głód w pośpiechu u natychmiast wracało do miękkiej matki.
Jak to się przekłada na psy i inne zwierzęta? Jak pokazały badania, intensywny matczyny grooming i troskliwa opieka sprawiają, że w przyszłości zwierzęta te są bardziej odporne na stres, mają niższy poziom kortyzolu i szybciej wracają do równowagi po cięższych chwilach. Najgorsze perspektywy na spokojne życie miały np. szczury, którym zafundowano 24-godzinną separację od matki. Na całe życie stawały się hiper-reaktywne na najdrobniesze stresory, reakcje stresowe trwały u nich dłużej, były podatne na stany lękowe i stany przypominające ludzką depresję. Z kolei rozłąki z matką trwające 15-30 minut w żaden sposób nie wpływały na przyszłe zachowania szczurków. To zrozumiałe, bo te krótkie rozłąki są niezbędne, by matka znalazła pokarm.
Tak samo z pewnością wygląda to u psów, choć badań akurat dot. rozłąki z matką w ciągu dnia (a nie wieku zabrania szczeniąt z miotu) za wiele nie ma. Fakt faktem, że lepiej wyciągać wnioski z danych, jakie mamy. A więc - z pewnością matki też potrzebują odpoczynku od szczeniąt. Dlatego jeśli tylko będzie chciała wyjść na spacer, zostawiając maluchy na 20-30 minut w bezpiecznym domowym środowisku, gdzie będą pod opieką człowieka, warto dać jej taką możliwość. Z kolei jeśli matka potrzebuje opieki weterynaryjnej, a wizyta w klinice może się przeciągnąć, lepiej spróbować zorganizować wszystko, co się da, by pomoc lekarza odbyła się w domu. Badania, króplówki itd - to wszystko często można zrobić na miejscu, bez konieczności zabierania suki na wiele godzin od szczeniąt.
No i już na koniec, bo dziś wyszło wyjątkowo długo, a tematu i tak nie wyczerpałam - uważam, że uczciwy hodowca zawsze powiniem poinformować nabywców szczeniąt o wszystkich wydarzeniach, jakie mogły wpłynąć na jakość opieki matki nad maluchami. Wbrew pozorom, wcale nie tak rzadko się zdarza, że suki po urodzeniu miotu chorują, często opuszczają młode, niekiedy nie są w stanie ich wykarmić, a nieraz i nie otaczają matczyną opieką. Z powodów zdrowotnych najczęściej. Zatajanie takich informacji powinno być karalne...
Czy szczenięta z "trudnych miotów" mają w ogóle nie trafiać do ludzi? No pewnie że nie. Ale niekoniecznie do domów z małymi dziećmi (a propos takich domów - to w ogóle trudny temat), gdzie ciężko będzie o stworzenie przewidywalnego środowiska; nie do domów z zerowym pojęciem o psach (też - trudny temat 😉 ); ludzie, którzy biorą takiego malucha muszą być świadomi możliwych problemów z zachowaniem takiego psa w przyszłości, by nie zdziwili się nagle jego reaktywnością, szeroko pojętą lękliwością, lękiem separacyjnym itd; by nie obwiniali się w nieskończoność, że na pewno gdzieś popełnili błąd, bo często tak nie jest itd.
O tym, jak z takim szczeniakiem żyć, by zminimalizować ryzyko tych wszystkich potencjalnych problemów będzie w kolejnych (chyba dziesiątkach) postów 🙂
Więcej postów na temat stresu u psów - na grupie Patroni DoggyBoom, dla Patronów podacstu. Jeśli chcesz dołączyć, link będzie w pierwszym kom.