27/01/2025
O tym, jak kot obecny jest w kulturze kiedyś juz pisalismy.
Ale żeby kobieta urodzią kota i miało to wpływ na politykę??
17 stycznia 1569 r. niejaka Agnes Bowker, lat 27, służąca z zawodu, urodziła w Harborough kota. Czarnego i – jak wynika ze współczesnego portretu – niezbyt przyjacielskiego. Martwego, na szczęście. Ale nawet martwy wywołał straszliwe zamieszanie.
Agnes pochodziła z Harborough i znano ją tam dobrze, choć od lat wędrowała za służbą. Jej ojciec wprawdzie już nie żył, lecz kota urodziła w obecności swojej matki, położnej oraz kilku innych kobiet, które – jak potem twierdziły – nie wiedziały dokładnie, co się stało, ale były przerażone. Poród trwał bowiem bardzo długo, parę dni, a Agnes opowiadała różne historie, wzmagając ich panikę. Niektóre nawet usiłowały uciekać, kiedy dziecko się rodziło, lecz położna zatrzymała je i dodała im otuchy modlitwą. Nie, żadna z nich nie widziała, jak kot wychodzi z łona Agnes. W izbie było ciemno, a kiedy jedna z nich zapaliła świeczkę, ten potworek, to dziecko Agnes, już leżało na ziemi, martwe.
I naprawdę wyglądało jak obdarty ze skóry kot. Miało nawet ogon.
Teraz sprawy wzięli w swoje ręce mężczyźni, a mianowicie miejscowy wikariusz, Christopher Pollard, rzeźnik, oberżysta i kilku innych zacnych obywateli Harborough, mniej łatwowierni od niewiast i bezpowrotnie już skażeni metodą naukową. W poszukiwaniu prawdy bez najmniejszego szacunku rozkroili dziecko Agnes, czyli kota. W jego żołądku znaleźli źdźbła trawy, zbite mięso i kawałek bekonu.
Znaczy, nie powodziło się temu kotu źle, oczywiście póki Agnes Bowker go nie urodziła, bo to mu ewidentnie nie wyszło na zdrowie.
Sąsiedzi Agnes, ludzie trzeźwi i ewidentnie z empirycznym zacięciem, doszli więc do wniosku, że nie mają do czynienia z żadnym potworkiem, tylko, cóż tu kryć, zwyczajnym kotem. Poza tym słyszeli, że Agnes usiłowała od sąsiada pożyczyć kota. A potem ten kot zaginął.
Sami więc rozumiecie, paskudna z niej oszustka. I pomysłowa.
Tymczasem Agnes leżała w połogu, jak to kobieta w połogu, przyjmując gości i robiąc za lokalną znakomitość. Odwiedzały ją żony właścicieli ziemskich oraz sąsiadki, ona zaś cieszyła się swoją chwilą sławy i opowiadała im różności. Bo, widzicie, kot nie stanowił w tej sprawie jedynej zagadki. Jeszcze bardziej tajemniczy był ojciec dziecka.
Gdyż Agnes, dość niefortunnie, pozostawała panną.
Wobec powyższego 27 stycznia przesłuchano ją przed sądem kościelnym. Zeznała, że w zeszłym roku miała romans z Randalem Dowleyem, sługą, choć o dziwo nie diabła, tylko pana Edwarda Gryffina. Kiedy zaszła w ciążę, Randal się zmył i nie chciał mieć z nią do czynienia. Agnes, jak twierdziła przed sądem, była tak zdruzgotana jego dezercją, że poszła do lasu, żeby się powiesić, ale pasek jej pękł. Kiedy się potem, oszołomiona, włóczyła po drogach, spotkała bestię przypominającą niedźwiedzia. Bestia weszła do jeziora, a Agnes hyc za nią. Ale kiedy była już po pas w wodzie, ludzie ją wyciągnęli.
Natomiast położnej, Elizabeth Harrison, wyjawiła, że owszem, ojcem jej dziecka był Randal Downey, ale też przychodziło do niej nocami stworzenie, które czasami wyglądało jak niedźwiedź, czasami jak pies, a czasami jak człowiek. No i zaszła w ciążę, sami rozumiecie, tak bywa. Kiedy brzemienna wędrowała po kraju, spotkała jakąś holenderską kobietę, wróżkę albo mądrą niewiastę, kto wie. I ta wróżka powiedziała jej, że nie nosi ani dziecka mężczyzny, ani dziecka kobiety, tylko potworka.
W sądzie Agnes opowiedziała jeszcze inną barwną historię, jak to była na służbie u niejakiego Hugha Brady’ego, który był złym człowiekiem i cudzołożył ze swoimi służącymi. Agnes wyjawiła te paskudne sprawki jego nieszczęsnej żonie, on zaś zemścił się na Agnes, życząc jej złego, tak że wkrótce zaczęła cierpieć na epilepsję. Potem jednak się spotkali. Hugh dał jej dwa szylingi, oczywiście wykorzystał ją cieleśnie, ale obiecał, że da jej syna, a wtedy opuści ją choroba, a on będzie się nią opiekował, tyle że musi, bagatela, się wyrzec Boga i zacząć czcić diabła. A, i jeszcze nocami będzie do niej przychodził elegancki mężczyzna.
Trzeba przyznać, że Agnes umiała opowiadać historie. Czasami mówiła też, że urodziła wcześniej dziecko i oddała jej mamce. Czasami, że dziecko umarło. A co się tyczy kota, to Agnes nie była pewna, czy go urodziła, ale tak powiedziała położna, więc pewnie tak.
Dobrzy ludzie z Harborough sami już nie pojmowali, co się wydarzyło – czy Agnes była łatwowierną idiotką, czy może patologiczną kłamczuchą, czy cwaną dzieciobójczynią. Natomiast, o dziwo, pomimo tych wszystkich dziwnych nocnych kochanków, przepowiedni i zaklęć, nie przyszło im do głowy, że jest czarownicą.
W międzyczasie sprawa stawała się głośna, bo ostatecznie kobiety nieczęsto rodzą koty. Po okolicy zaczęła krążyć jakaś drukowana broszura. Potem ułożono balladę.
Sąd usiłował dociec prawdy, ale miał kłopot. Spragnieni prawdy obywatele Harborough zafundowali bowiem potworkowi Agnes niefachową sekcję, zanim w śledztwo włączyły się władze i teraz niewiele dało się już z truchła dowiedzieć. Ale pełnomocnik biskupa, Anthony Anderson, postanowił przeprowadzić własny eksperyment. Nakazał złapać i zabić innego kota, a następnie obedrzeć ze skóry. Jak przekazał swoim przełożonym, zamordowany kot wyglądał zupełnie tak samo, jak potworek rzekomo urodzony przez Agnes. Tylko oczy potworek miał ciemniejsze. Ale przedsiębiorczy Anthony kazał zanurzać swojego oskórowanego kota we wrzątku. Po obgotowaniu oczy obu kotów stały się zupełnie takie same.
Ale nie myślcie sobie, że to już koniec.
18 lutego sprawę przekazano hrabiemu Huntington. Anthony Anderson nie napisał tego wprost, lecz zdaje się podejrzewać, że matka pospołu z położną podłożyły kota. Niby wszystko wydawało się proste, ale hrabia Huntington nie zamierzał się samodzielnie zajmować coraz bardziej kłopotliwym kotem.
W międzyczasie bowiem kot stał się sprawą polityczną.
Widzicie, w tamtych czasach wszyscy wiedzieli, że narodziny monstrów zapowiadają rozliczne straszliwe wydarzenia, klęski, wojny, przelew krwi i upadek monarchii. A panowanie Królowej Dziewicy nie było aż tak zupełnie spokojne i wolne od kontrowersji, zwłaszcza z 1569 r., czyli niedługo po tym, jak Maria, królowa Szkotów schroniła się, biedulka, w Anglii, podsuwając północnym panom różne niemądre pomysły. Na dodatek wszędzie czaili się ci straszni katolicy – kto to wie, może sprzymierzeni z kotami? Może Agnes Bowker nie wydała na świat tego kocura tak zupełnie bez powodu?
Można powiedzieć, że los Agnes, kota oraz królestwa się ze sobą splątały.
Ostatecznie sprawą musiał się zająć sam William Cecil i to z pomocą biskupa Londynu. Tak, ten Cecil. Kanclerz i doradca królowej.
Niby jeden mały czarny kot i jedna gadatliwa służąca, a tyle ambarasu.
Ale nawet jemu nie udało się ustalić prawdy.
Agnes opowiadała tak wiele różnych historii, że nikt już nie miał pewności, co się naprawdę zdarzyło – kiedy zaszła w ciąże, bo wedle jej opowieści była w niej ponad 50 tygodni, co się zwykle kobietom nie zdarza. Nie wiadomo, kiedy urodziła, bo zaczęła rodzić na tydzień przed tym, jak pojawił się kot. Byli natomiast przekonani, że potworek został spreparowany.
Nie wiadomo też, co się ostatecznie stało z wygadaną panną Bowker. Możliwe, że Cecil, człek rozważny, kazał jej cichaczem skręcić kark lub ją gdzieś litościwie zamknął, żeby nie podkopywała kotem autorytetu monarchii.
Raczej z dala od Marii Stuart.
Ilustracja: Opis i rysunek kota sporządzony przez archidiakona Anthony’ego Andersona i przesłany do hrabiego Huntington
Za: David Cressy, Travesties and Transgressions in Tudor and Stuart England. Tales of Discord and Dissension, Oxford: Oxford Univ. Press, 2000.
Scena po napisach: Wbrew pozorom to nie jest wesoła opowieść. Nie dowiemy się, czy Agnes była mitomanką czy osobą zaburzoną, czy świadomie kłamała czy może jednak wierzyła w swoje opowieści. Na pewno jednak widzimy spiralny upadek młodej, nieuprzywilejowanej służącej, zwodzonej i zawodzonej przez kolejnych kochanków, samotnej, pozbawionej wsparcia i coraz bardziej zdesperowanej. Ale nie jest tu jedyną ofiarą. Bo wszyscy się zgadzali, że Agnes jednak była w ciąży. Może urodziła martwe dziecko. Kot mógł odwracać uwagę od czegoś znacznie paskudniejszego niż nocne schadzki z niedźwiedziem – dzieciobójstwa. Możliwe jednak, że opowiadając te wszystkie przedziwne historie Agnes usiłowała odzyskać kontrolę - choćby na chwilę i choćby w fikcji - nad własnym życiem.