01/12/2024
Niby grudzień, niby zima, miało śniegiem i mrozem odciąć nas od cywilizacji. Na tą okoliczność sporządzone zostały zapasy drewna, lawendki ( zwane lokalnie Lewandkami :) ) zabezpieczone, okryte stroiszem i liśćmi, kozy zasuszone bo niby skąd w grudniu zielone pastwisko, hortensje i inne zielsko przyjęło już formę "skróconą" w oczekiwaniu na zapowiadane zło. A tymczasem... kozy na pastwisku skubią całkiem jeszcze bujną trawę, kocury śpią pod domem jakby to lato było, drewna nie ubywa i tylko patrzeć, jak kwitnące zielsko zacznie wypuszczać pąki. Tylko kocica Emi, tradycyjnie, niezależnie od pogody, z pierwszymi chłodami, przenosi się na piec.
Ups, żebym tylko tą paplaniną nie wywołał wilka z lasu.