01/11/2024
W ostatnim czasie trwa zagorzała dyskusja na temat kierunków rozwoju hodowli gołębi rasy zamojski. Dotyczy ona pokrewnej rasy, wywodzącej się wprost od niej – roztoczańskich wysokolotnych.
Niczym w dyskusjach sprzed ponad 100 lat, toczącej się na łamach wydawanych w tym czasie pism gołębiarskich, współcześni hodowcy spierają się czy hodować gołębie „na lot, czy na wygląd”.
Według mnie ani jeden kierunek, ani drugi kierunek nie jest dobry.
Podejście, aby w hodowli skupiać się tylko na wydolności lotowej, bez zwracania uwagi na eksterier posiada wady:
1) Po pierwsze kiedy hodując rasowe gołębie wysokolotne nie zwracamy uwagi na ich cechy eksterierowe to po prostu prowadzi do zaniku charakterystycznych dla danej rasy cech, które odróżniają ją od ptaków innych ras. W hodowli wszystkich zwierząt rasowych musimy pamiętać o tym, że poszczególne rasy powstały w wyniku przemyślanej działalności człowieka. To hodowcy, którzy kierowali się swoimi upodobaniami i wyznaczonym kierunkiem rozwoju swoich ulubionych zwierząt doprowadzili się do wykształcenia pożądanych cech, które różnią je od cech właściwych dla właściwego gatunku. Wszystkie gołębie domowe wywodzą się od występującego w naturze gołębia skalnego (columba livia) i należą do gatunku. Natomiast cechy charakterystyczne dla danych ras, pozwalające na przyporządkowanie ich do tych ras, różnią je od cech gatunku wyjściowego. Cechy te nazywamy cechami rasowości. Hodowla ukierunkowana tylko na rozwijanie cech lotowych, bez zwracania należytej uwagi na właściwe cechy eksterierowe prowadzi do tego, że cechy rasowości zanikają.
2) Hodowla tylko na lot w przypadku gołębi wysokolotnych prowadzi do zaniku stylu lotu wypracowanego w toku tworzenia danej rasy i właściwego dla niej (często tylko dla niej). Gołębie rasy zamojski i roztoczański wysokolotny powinny charakteryzować się lekkim wolnym lotem. Praktycznie nie powinny w ogóle lecieć na wprost na większych dystansach (tak jak poruszają się na przykład gołębie pocztowe), lecz wznosić się w górę ponad gołębnikiem na możliwie wysoki pułap i w sprzyjających warunkach osiągać wysokość zakrycia (czyli taką kiedy przestają być widoczne gołym okiem, a nawet z wykorzystaniem przyrządów optycznych, takich jak lornetki). Nie powinny przy tym oddalać się w płaszczyźnie poziomej od pionowej osi wznoszącej się ponad gołębnikiem na odległość większą od 100 do maksymalnie 200 metrów. Takie oddalenie się w bok jest dopuszczalne tylko przy silnym wietrze, albo w sytuacji gdy ptaki zostaną na przykład spłoszone atakiem drapieżnika (wtedy, zgodnie z regulaminem oceny lotu obowiązującym w PZHGRiDI powinny wrócić ponad gołębnik w ciągu godziny).
Już dzisiaj spotykamy się z sytuacjami, że ptaki zgłoszone do lotów konkursowych w rasie zamojski i roztoczański wysokolotny latają w nieprawidłowym stylu – na przykład stado lotowe robi w locie duże koła i przez to znacznie oddala się od pionowej osi wznoszącej się ponad gołębnikiem, albo ptaki mają szybki lot, albo osiągają przy tym niski pułap lotu.
Zjawisko zaniku właściwego stylu lotu obserwujemy w rasie budapeszteński wysokolotny. Hodowcy zajmujący się tą rasą gołębi dążyli do uzyskania maksymalnie długiego czasu lotu i zaczęli krzyżować swoje ptaki z gołębiami innych ras. Niestety spowodowało to, że stada lotowe oddalają się na bardzo duże odległości od gołębnika i nikną w oddali nie w zenicie, lecz w płaszczyźnie poziomej i jeszcze do tego na niskim pułapie. Zresztą gołębie tej rasy borykają się także z kłopotami opisanymi w punkcie pierwszym – zanikają ich cechy rasowe i często tylko kolorem przypominają budapeszteńskie wysokolotne. To właśnie kłopoty z utrzymaniem stylu lotu właściwego dla tej rasy spowodowały, że hodowcy zrzeszeni w rodzimych, węgierskich klubach wprowadzili punktową ocenę lotu. Stało się tak właśnie po to, aby odstępstwa od właściwego stylu lotu karane były obniżeniem punktacji.
W przypadku naszych rodzimych ras, o których tutaj wspominam wielu hodowców twierdzi, że można hodować ptaki o skróconej sylwetce i te mają szybszy lot i są w locie bardziej wytrzymałe. No tak – tylko gdzie jest ta granica, wyznaczająca kiedy jeszcze mówimy o gołębiu zamojskim czy roztoczańskim wysokolotnym? Według wzorca ptaki obu ras mają mieć wydłużoną sylwetkę. Ich ciało powinno mieć takie proporcje, że jedną trzecią długości ich ciała powinna wyznaczać odległość mierzona od dzioba naturalnie stojącego gołębia do jego nóg, odległość mierzona od nóg do końca ogona powinna wyznaczać pozostałe dwie trzecie długości ciała. Tak więc rodzi się pytanie: czy ptaki ze skróconą sylwetką, stojące wysoko na nogach niczym gołębie pocztowe to nadal zamojskie?
3) Hodowla ukierunkowana tylko na wydłużanie czasu lotu prowadzi do wytworzenia gołębi, które nie posiadają cech pozwalających na zakwalifikowanie ich do określonej rasy. Jak już napisałem powyżej zwierzęta mogą być uznane za przedstawicieli danej rasy na podstawie wzorca, który opisuje ich cechy rasowe. Te właśnie cechy rasowości powinny umożliwiać ich odróżnienie od innych, podobnych ras. Gołębie zostały podzielone na 9 grup: uformowane, brodawczaki, kuraki, dęte, barwne, turkoty, strukturalne, mewki i lotne. Ostatnia dziewiąta grupa, czyli gołębie lotne jest bardzo liczna. Należy do niej najwięcej ras gołębi. Jest to raczej oczywiste bo ludzie podziwiali w gołębiach ich zdolność do lotu i to właśnie dla podziwiania ich lotu je hodowali.
Oczywiście łatwo odróżnić zamojskiego czy roztoczańskiego wysokolotnego od gołębia z innej grupy, na przykład pawika z grupy gołębi strukturalnych, czy garłacza z grupy gołębi dętych, albo kariera z grupy brodawczaków. Jednak musimy sobie zdawać sprawę z faktu że gołębie ras zebranych w grupie gołębi lotnych często są do siebie bardzo podobne i tutaj już nie może być kompromisów.
Przykładem hodowli gołębi, od których wymaga się tylko długiego czasu lotu są gołębie nazywane tipplerami angielskimi. Gołębie te nie posiadają opisu wzorca cech rasowych, bo taki wzorzec nie jest im potrzebny. W hodowli tych gołębi liczy się tylko, aby możliwie długo latały . Rekordowe czasy lotu tipplerów angielskich przekraczają 20 godzin. Istnieje wiele szczepów tych gołębi. Przedstawiciele jednych z nich latają dużymi okręgami na niskim pułapie, niektóre wznoszą się na wyższe pułapy, są i takie które wchodzą w wysokość zakrycia.
Musimy sobie zdawać sprawę z faktu, że nie da się porównać lotów konkursowych z udziałem tipplerów do tych organizowanych z zamojskimi i roztoczańskimi wysokolotnymi. W przypadku tipplerów liczy się tylko czas lotu. Nasze rodzime rasy, o których tutaj piszę mają latać w określonym stylu (zresztą dziwi mnie bardzo fakt, że hodowcy z Zamojszczyzny nigdy nie podjęli się wysiłku opisania ich stylu lotu, sam osobiście tworzyłem opis stylu lotu wskazany w standardach lotowych dla obu tych ras podczas mojej działalności w ZSHGRiDO i tylko kilku zamojskich hodowców uczestniczyło w dyskusji na ten temat…). Poza tym – w odróżnieniu od tipplerów zamojskie i roztoczańskie wysokolotny mają opisane cechy rasowe i tylko wówczas, gdy je spełniają mogą być zakwalifikowane jako przedstawiciele tych ras.
Hodowcy gołębi wysokolotnych próbują często powtarzać slogany że „dziób nie lata, oko nie lata, pazurek nie lata” itp. Niestety jest pewna granica, po przekroczeniu której gołębia nie można już uznać za przedstawiciela danej rasy. Gołąb musi posiadać cechy wskazane we wzorcu rasy i nie mogą u niego występować tzw. wady wykluczające. Kiedy gołąb je posiada po prostu nie może być już zakwalifikowany jako przedstawiciel danej rasy. Aby nie wykluczać zbyt wielu gołębi z lotów konkursowych stworzone zostały w PZHGRiDI standardy lotowe. Zagadnienie standardów lotowych jest na tyle obszerne, że nie sposób omawiać go w tym miejscu, gdyż wymaga osobnego potraktowania. Wspomnę tylko, że w PZHGRiDI są dopuszczone do lotów konkursowych gołębie zamojskie z wadami wykluczającymi z oceny w eksterierze, na przykład te z żółto-pomarańczowymi (bursztynowymi) oczami.
Hodowla gołębi, w której skupiamy się tylko na eksterierze, bez zwracania uwagi na zachowanie zdolności na lotowych, jest drogą niewłaściwą. Drogą do nikąd.
Największą jej wadą, że wówczas po prostu zanika nie tylko właściwy styl lotu, ale nawet wręcz możliwość latania. Wiele ras gołębi utraciło swoje zdolności lotowe właśnie przez taką hodowlę.
Sam kilka lat byłem autorem uwag do wzorca, w którym pytałem władze PZHGRiDI o to jakie działania były podejmowane dla zachowania zdolności lotowych gołębi poszczególnych ras. Dzisiaj po kilku latach hodowli i działalności w Klubie Hodowców Gołębi Wysokolotnych i Akrobatycznych z Wrocławia oraz w Ogólnopolskim Klubie Hodowców Gołębi Zamojskich i Innych Ras Wysokolotnych dostrzegam, że w PZHGRiDI stworzone zostały bardzo solidne podstawy dla zachowania zdolności lotowych gołębi i zachowania przy tym ich cech rasowych. Stworzone zostały podstawy dla organizowania lotów konkursowych. Jednak czytający ten artykuł niech sami sobie odpowiedzą na pytanie dlaczego tak niewielu hodowców uczestniczy w tych lotach i doskonali swoje ptaki. Opracowane zostały regulaminy lotów konkursowych, uwzględniające zachowanie u gołębi poszczególnych ras, wypracowanych u nich cech lotowych.
Niestety wielu hodowców trzyma ptaki wysokolotny w wolierach i w ogóle ich nie wypuszcza, a nie tylko nie uczestniczy w lotach konkursowych. To właśnie zamknięcie gołębi na wiele pokoleń w wolierach uniemożliwiło selekcję na cechy lotowe i spowodowało praktycznie zanik cech lotowych u wielu ras. Władze PZHGRiDI nikomu nie kazały zamykać gołębi i nie wypuszczać ich do lotu.
Inni hodowcy tylko krytykują tych, którzy podejmują wysiłek organizowania lotów konkursowych. Łatwo jest mówić, że moje ptaki są znacznie lepsze od twoich, tylko ja nie daję ich do lotów konkursowych bo latam sam dla siebie.
Wreszcie są też tacy hodowcy, którzy nie trenują gołębi wysokolotnych do lotu na dużej wysokości, takiego do jakiego zostały przygotowane w dotychczasowej selekcji i tworzenia ich cech rasowości oraz właściwego dla nich stylu lotu. Ze zdziwieniem obserwuję na przykład, że są tacy hodowcy sokołów gdańskich, którzy nigdy nie zorganizowali z nimi lotu konkursowego a zamiast tego wywożą je na duże odległości i trenują niczym gołębie pocztowe….
Dodam jeszcze, że niestety zbyt wielu hodowców gołębi wysokolotnych nie rozumie w ogóle idei organizowania lotów konkursowych dla gołębi rasowych.
W pierwszej grupie takich hodowców są ci, którzy nie rozumieją zasad, jakie służyć mają prowadzeniu lotów konkursowych na właściwym poziomie i pozwalających na wyłonienie najlepszych ptaków. Często nie znając ich podejmują się ich krytyki i podważania bez znajomości podstawowych zagadnień.
W drugiej grupie są tacy, którzy loty konkursowe gołębi wysokolotnych porównują do innych zawodów. Mówią na przykład, że w zawodach lekkoatletycznych nie patrzy się na wygląd zawodników. No cóż to porównanie to nie ma żadnego sensu. W zawodach lekkoatletycznych nie zwraca się uwagi na cechy sportowców. Determinuje je wydolność organizmu i dlatego w rzucie młotem, czy pchnięciu kulą biorą udział zawodnicy z odpowiednio dużą masą ciała; w biegach sprinterskich biorą udział wysocy i szczupli zawodnicy z dużą masą mięśniową, która nie jest potrzebna biegaczom rywalizującym na długich dystansach. Poza tym w zawodach dla ludzi nie ma podziału na rasy. Podobnie zresztą jest w zawodach, w których biorą udział zwierzęta. W wyścigach konnych biorą po prostu udział szybkie wierzchowce. Najczęściej w takich zawodach nie ma podziału na rasy. Gdyby jednak organizowana była gonitwa dla koni arabskich, to tylko konie tej rasy mogłyby brać w nich udział i nie były do udziału w nich dopuszczone konie innych ras, na przykład pełnej krwi angielskiej.
Zresztą wykorzystywanie zwierząt użytkowych w różnego rodzaju rywalizacji nie jest często związane z tym, aby takie zwierzęta musiały należeć do określonej rasy. W służbach specjalnych i policji wielu krajów na świecie wykorzystuje się psy służbowe. Inne zadania mają do wykonania psy w patrolu, inne psy do tropienia śladów ludzi, inne do wyszukiwania narkotyków, inne do wyszukiwania materiałów wybuchowych, inne używane w akcjach komórek kontrterrorystycznych. Tak więc w służbach tych wykorzystuje się różne rasy psów (owczarki niemieckie, owczarki belgijskie, owczarki holenderskie, labradory, psy z grupy terrierów, itp.), a także mieszańce. Podobnie rzecz się ma w wyścigach psich zaprzęgów. Nie wygrywają w nich psy rasy alaskan malamute, czy husky syberyjski, lecz najczęściej mieszańce. Tylko, że te mieszańce sprawdzają się podczas jednego biegu, a akaskany czy husky są dalece lepiej przystosowane do bytowania przez całe życie na gołym śniegu i zjadania ubogich porcji pokarmu i zachowania przy tym zdolności do pracy.
W lotach konkursowych gołębi wysokolotnych startują gołębie określonej rasy. Tak więc nie ma tutaj miejsca na to, aby do takich lotów kwalifikować ptaki nie spełniające cech rasowości. Oczywiście nie muszą to być ptaki wybitne eksterierowo, ale ostatecznie muszą choćby w minimalny stopniu spełniać cechy wskazane we wzorcu danej rasy.
To tylko w lotach tipplerami angielskimi nie zwraca się uwagi na eksterier bo liczy się tylko to, aby ptaki jak najdłużej utrzymały się w powietrzu. Oczywiście taka selekcja też spowoduje, że ostatecznie te tipplery będą do siebie podobne, wszak muszą mieć podobne cechy, aby mogły latać na podobnie wyczynowym poziomie.
Podobnie rzecz się ma z gołębiami pocztowymi. Tutaj też nie ma wzorca rasy. One jednak wszystkie są do siebie podobne, bo mają przed sobą jeden cel – jak najszybciej wrócić do gołębnika po wywiezieniu ich na określony dystans. Tutaj (podobnie jak u tipplerów) występują różnice w budowie określonych szczepów. Jedne z nich są przystosowane w jak najlepszym stopniu do sprinterskiego lotu na krótkim dystansie. Inne zaś do lotów maratońskich, nawet na dystansie przekraczającym 1000 km. Są też wreszcie gołębie typu „all round”, potrafić radzić i na krótszych i na dłuższych dystansach.
Istotnym problemem w lotach konkursowych gołębiami wysokolotnymi jest to, że powstają tendencje do tworzenia dwóch typów gołębi, tych do lotu i tych do prezentacji na wystawach. Te pierwsze nazywa się sportowymi. To fakt, że tipplery lotne i gołębie poczt wie należą z pewnością do grupy gołębi sportowych. Tutaj jednak nie zwraca się uwagi na wzorzec tylko na zdolność do rywalizacji w określonej konkurencji. Takie podejście nie pozwala jednak na zachowanie cech rasowości. Wspomniałem o tym powyżej chociażby porównując sytuację z gołębiami do wykorzystania psów w służbach albo ich udziału w zawodach psich zaprzęgów.
Swoją drogą dlaczego wielu hodowców gołębi wysokolotnych chce nam udowadniać, że ich gołębie należą do określonej rasy, na przykład, że są to zamojskie zdolne do lotu na poziomie nieosiągalnym dla innych – na przykład ponad 10 godzin, a z drugiej strony nie chcą pozwolić na to, aby takie gołębie oceniać za eksterier… Być może jest tak, że boją się rywalizować w lotach konkursowych dla tipplerów lotnych, bo tam trzeba osiągać czas powyżej 20 godzin (przy okazji ciekawe jest to, ze teraz to już jest tak, że u niektórych hodowców „zamojskie” latają dłużej od tipplerów).
Na koniec poruszę jeszcze jeden mit. Hodowlę gołębi z dbałością o cechy eksterieru niektórzy jej przeciwnicy porównują z hodowlą innych zwierząt; na przykład psów, u których obserwuje się wynaturzenia, często powodujące kalectwo.
No cóż sam nie jestem zwolennikiem hodowli gołębi krótkodziobych, które nie są zdolne wykarmić potomstwa, a nawet samemu się najeść. Choć ciekawi mnie fakt, że to na Zamojszczyźnie – w kolebce polskich ras wysokolotnych – na bazie wspaniałego gołębia wysokolotnego powstała rasa zamojski krótkodzioby…
Wracając jednak do tych kalekich zwierząt innych gatunków. Faktycznie są takie rasy psów jak mopsy czy buldożki francuskie, które mają tak zmienione kości czaszki i tak krótkie pyski, że mają trudność w oddychaniu. Trwają właśnie prace nad zakazem hodowli takich zwierząt w Europie. Również gołębi krótkodziobych, czy niektórych z grupy uformowanych (na przykład perukarzy, które mają pióra zasłaniające im oczy), albo gołębi u których wspomaga się inne szkodliwe mutacje, na przykład sprzężone z barwą.
Nie zgodzę się jednak, że to hodowla według wzorca rasy niszczy takie psy jak na przykład owczarki niemieckie. Prawda jest taka, że organizacje kynologiczne wymagające, aby hodowla odbywała się według wzorca eliminują z hodowli zwierzęta niesprawne fizyczne (każdy owczarek niemiecki, dopuszczony do hodowli musi mieć prześwietlenie rtg w certyfikowanej klinice w kierunku dysplazji stawów biodrowych, każdy ON dopuszczony do hodowli musi przejść testy psychiczne i posiadać przeszkolenie obrończe i zdany egzamin psa obrończego, w Niemczech dodatkowo każdy pies musi przed dopuszczeniem do hodowli zdać test w postaci biegu na dystansie 30 km przy rowerze).
Podobnie rzecz się ma z gołębiami wysokolotnymi. Zasady narzucone przez PZHGRiDI maja prowadzić do rozwoju hodowli, do rozwoju cech lotowych i cech eksterierowych. Z pewnością hodowla według wzorca nie prowadzi do niszczenia gołębi i zaniku ich cech lotowych. W kolejnych artykułach wyjaśniał będę w jaki sposób odbywają się takie działania.
Marek Kolinski