28/06/2024
ILE ŻYCIA MI ZOSTAJE PRZY 3 PSACH?
Każdy stając przed decyzją wzięcia pod swój dach psa, zastanawia się (A PRZYNAJMNIEJ POWINIEN!) ile czasu będzie musiał mu poświęcić, czy psiak się nie będzie nudził w czasie naszej nieobecności, czy zdołamy zaspokoić jego wszystkie potrzeby.
I o ile z jednym psiakiem, życie i praca na pełen etat jest jeszcze do ogarnięcia, tak, jeśli pojawia się kolejny pies, albo (hehe) dwa, sytuacja się nieco komplikuje...
Warto pamiętać, że każdy pies, bez względu na rasę, użytkowość, potrzebuje aktywności, zajęcia i kontaktu z człowiekiem. Ilość czasu, jaki trzeba poświęcić, żeby te potrzeby zaspokoić, jest bardzo zróżnicowana i waha się w zależności od wieku, charakteru i cech indywidualnych. Można jednak z pewnością stwierdzić, że mało któremu psu do szczęśliwego życia, w zapewnionym dobrostanie, będzie wystarczać krótki spacer fizjologiczny wokół bloku/otworzenie drzwi na ogród i miska karmy. Więc jeśli to jest wasz szczyt możliwości czasowych, raczej przemyślcie decyzję o posiadaniu psa jeszcze raz.
👹 Szczeniak, czyli pożeracz czasu 🐩👹
Każdy pies, zanim stanie się poważnym, opanowanym dorosłym - najpierw przechodzi etap małego upierdliwca. Więc jeśli ktoś planuje sprowadzenie na swój kark takiego kataklizmu, niech przygotuje sobie urlop i plan, żeby przynajmniej połowę poświęcić na zaaklimatyzowanie i wprowadzenie szczeniaka do domu.
Jeśli mamy już psa...lub dwa... pojawiają się schody związane z wprowadzeniem szczylka, jego bezpieczeństwem i planowaniem każdemu z osobna aktywności.
O ile faktycznie psie dziecko wymaga ogarniania i edukacji w bardzo szerokim zakresie, bo tak jak przy poprzednich psach, trzeba go nauczyć wszystkich oczywistych oczywistości, jak utrzymania czystości w domu, spokoju w mieszkaniu, zostawania samemu, przez szeroko pojętą habituacje i socjal w mieście... tak nie możemy sobie pozwolić, żeby w tym czasie pozostałe psy poczuły się odtrącone, pominięte, czy zaniedbane.
Wychodzenie z poczwarką psa co 2-3 godziny to obowiązkowy punkt, jaki musimy zawrzeć w naszym harmonogramie dnia. Na takich spacerkach (jak już załatwione są potrzeby fizjologiczne, nigdy przed!) robimy sobie krótkie sesje zabawy, podążania, łatwych komend lub spacer na przystanek poobserwować ruch uliczny - bo ten magiczny trick powoduje, że nie muszę dla niego planować specjalnie osobnych wyjść na treningi. Czas szczeniaczkowej apokalipsy jest bardzo ważny i warto go spożytkować w odpowiedni sposób, bo zaowocuje nam w przyszłości, dając psa właściwie zsocjalizowanego, skupionego i radzącego sobie z otoczeniem.
Co w takim razie z pozostałymi psiakami?
Im też się należy coś od życia!
Absolutnie w naszym odszczeniaczkowym zapaleniu mózgu nie zapominamy o naszych kochanych starszakach - i teraz, zarządzanie czasem w tym przypadku jest BARDZO WAŻNE. Są dni, że nie siadam na dupie, bo nie mam tego w grafiku i od rana do wieczora jestem na nogach, bo między pracą, bieganiem za szczeniakiem, żeby nie zdemolował i zasikał połowy domu, ogarniam głowy Panom Łajkom.
Jak Sernik pojawił się w naszym życiu, bardzo mocno panikowałam, że nie dam rady tak wszystkiego zaplanować, żeby z każdym spędzić tyle czasu, ile chcę - ale nie ważna jest ilość spędzonego z psem czasu, a jego jakość!!
To, że wezmę Sernika na spacer, siądę na ławce w parku i będę przeglądać Instagrama przez godzinę, nie znaczy, że ten spacer był jakkolwiek wartościowy dla niego...ale jeśli pójdę z nim na 30-40 minut, część poświęcimy na eksploracje, a część na zabawę ze mną i ćwiczenie jakichś komend, automatycznie wzbogaca nam wspólny czas i dużo bardziej męczy niż krążenie po parku i szukanie sobie rozrywki na własną łapę lub leżenie pod ławką.
Staram się, żeby każdy przynajmniej co drugi dzień miał indywidualny spacer - tylko ja i on, widzę jak łajczany tego potrzebują, chwili, by odetchnąć od szarańczy więc tym bardziej nie jestem w stanie im tego odebrać.
Zdarza się, że mam luźniejszy poranek, wtedy każdego po kolei biorę na męczenie głowy (szczególnie, jeśli popołudnie mam zasypane robotą).
Jeśli chodzi o aktywności bardziej konkretne i wymagające, to przyznaję się totalnie bez bicia... jestem osobą totalnie nie regularną, niekonsekwentną... Ale udało mi się troszkę nad tym zapanować i przez maj/czerwiec Volu raz/2x w tygodniu miał godzinne treningi agility, Samuraj dostawał spacer równoległy lub trening posłuszeństwa też w takiej częstotliwości, a mały smark odkąd się pojawił i uznałam, że da radę, najpierw zaliczył parę zajęć w psim przedszkolu u cioci Dagmary, a później zaczął jeździć ze mną do pracki. Dziękuję, za wyrozumiałość wszystkich moich stałych karnetowiczów, że znoszą tego małego pierdka i uczą pokory przy dorosłych psach ❤️, bo bardzo ważne jest dla mnie, żeby umiał zostawać/odpoczywać w klatce czy na kocyku, w momencie, kiedy ja prowadzę zajęcia.
Żeby nie było... absolutnie nie mam problemu z zabraniem na spacer całej trójki i te ostatnie wieczorne spacery właśnie tak wyglądają, fakt, czasem wyglądam jakbym była na coś neurologicznego poważnie chora lub opętana, kiedy trzeba tańcować nad trzema smyczami, ogarnąć, który gdzie idzie i czemu za każdym razem musi mnie okrążyć, ale czasem czuję się, jak największy KOZAK osiedla, idąc z trójką PIEKIELNYCH OGARÓW :D
I to prawda, nie wiele mi życia zostaje i dla ludzi, którzy cenią sobie możliwość posiedzenia przed kompem, czy wyjścia samemu na miasto...bez wyrzutów sumienia, 3 psy to zdecydowanie za dużo. Ja natomiast nie ukrywając, życia poza nimi nie widzę i każdą najmniejszą chwilkę z całą przyjemnością poświęcam im.
Też mam całkiem spore fory, bo moje nienormowane godziny pracy pozwalają na zrobienie sobie okienka w ciągu dnia, żeby wrócić i wysikać szczeniaczka czy wziąć ich na szybki spacer - jeśli musiałabym siedzieć w pracy 8 godzin pod rząd, chyba nie zdecydowałabym się na takie stado.
Ze względu na okropne upały, byłam też zmuszona przeorganizować naszą dzienną aktywność...dłuższe spacerki przenieść na 6 rano (a trzeba będzie jeszcze wcześniej, bo dzisiaj o 7 już było za gorąco)... i tu też nasze spacerki w dzień mocno zubożały, Sernik po 5 minutach wysiada, Voland stwierdził, że to dobry moment, żeby rozebrać się do bikini i gubi sierść TONAMI... a Qilin jest sobą, małym pomiotem szatana, którego nic nie rusza (nawet 5 godzinne turnee po mieście) :D
I na koniec w związku z upałami, uważajcie na udary, przegrzania i poparzenia u Waszych psiaków, jeśli macie wątpliwości czy asfalt jest wystarczająco chłodny, żeby Wasz psiak po nim bezpiecznie przeszedł - przyłóżcie do niego dłoń i przytrzymajcie 10 sekund - to Wam odpowie na pytanie, czy powinniście prowadzić tą ścieżką swojego pupila.
Ciekawe kto dotarł do końca... sprawdźmy, ja mówię Marco :P
Całuski i trzymajcie się chłodno w te upały!