31/12/2021
Cześć!
Szczęśliwego Nowego Roku Wam życzę. Radości i frajdy z życia. Normalności, ciepła, spokoju, poczucia humoru i żebyście mieli siłę na codzienny uśmiech. I zdrowia. I otwartego umysłu i serca, w sensie, nie że operacji na otwartym sercu, czy trepanacji czaszki, tylko wiecie: tego, żebyście mieli siłę zachwycić się światem. Nawet, gdyby bujało. Nie dajcie się wywalić z łajby.
A co u mnie?
Powiem Wam szczerze, że nie świętuję. Nie mam nastroju. Miałam jechać w Góry Suche, poszukać muflonów, ale odpuściłam. Jakoś przeczekam ten dzień, potem wypiję parę piw, gadając z Krzyśkiem o wszystkim i o niczym. Na koniec zwinę się pod kołdrą, stosując hojnie okłady z kotów. Boję się nadchodzącego roku. Bardzo się boję i nie chce mi się udawać radości. Nie chce mi się malować twarzy, wciskać sadła w kieckę, pół nocy opychać się przekąskami i smętnie kicać w rytm muzyki, a potem żłopać szampana, jęcząc w duchu, że wypadałoby się pobawić. Nie chce mi się piać do księżyca, że jest zajebiście, bo nie jest. Pierwszy raz od dawna czuję gorzką niechęć myśląc o przyszłości, bo nadchodzący rok może być psotny i bardzo niedobry. Wybaczcie, że mi się ulewa, że Wam smęcę, ale smęcę, bo być może ktoś, kto czuje podobnie, przestanie być w tym osamotniony. Jeśli ktokolwiek z Was tak się czuje, to spokojnie... ja też. Wspieram więc ciepłą myślą. Nienamacalnym uściskiem. I jestem.
Trzymajcie się ciepło. Trzymajcie się mocno, jak i ja się trzymam, i jak już pisałam, nie dajcie się wyrzucić z łajby. Nawet gdyby bujało ;)
PS. Bo nie napisałam sprawy ważnej: o komiks poprosiła mnie wczoraj drogą mailową Paulina, serdecznie pozdrawiam! I z całych sił trzymam kciuki za kicię Pauliny, żeby jakoś przetrwała to nocne zamieszanie!