02/05/2023
Super artykuł 👍
ULEGŁOŚĆ
Ci co mnie znają osobiście, wiedzą, że jestem dociekliwa i uparta. Ma to znaczenie wtedy, że gdy jeśli jakiś temat mnie zaciekawi, to nie odpuszczę, dopóki nie zgłębię go do samego dna. Muszę dotknąć najniższej warstwy i upewnić się, że dalej już nic nie ma. Wtedy dopiero zaczynam rozkminiać wady i zalety, oraz ewentualne zagadnienia moralne związane z tym tematem. Po prostu lubię mieć pełen obraz sprawy i wszystkie fakty, zanim coś potwierdzę lub zaprzeczę.
My, jako ludzie, cały czas zmieniamy swoją świadomość o świecie i nas samych. To nieuchronnie prowadzi do zmian w postrzeganiu wszystkiego, w tym jeździectwa. Coś, co kiedyś było na porządku dziennym, w tej chwili jest w najlepszym razie kwestionowane. Szukamy nowych sposobów na życie ze sobą i całym światem (w tym zwierzęcym). To się nazywa rozwój i jest bardzo potrzebne. Tylko żebyśmy jeszcze nie próbowali od nowa wymyślić koła albo w zapale tworzenia czegoś lepszego, nie zgubili ważnych, działających już części… 🤔
Jako, że mam przyjemność już ponad 30 lat obserwować konie, jeźdźców i treningi, mam już sporo własnych wniosków i nie zawaham się nimi z wami podzielić 😉
To co w tej chwili widać w treningach i na ujeżdżalniach, to jest albo przemoc w różnej formie i nasileniu albo miłość, miłość i jeszcze więcej miłości. 🙃
To dosyć normalne. Duża ilość przemocy zawsze będzie prowadziła do odwrotności. Natura wszak dąży do równowagi. Ja zaś chcę dzisiaj porozmyślać (razem z wami oczywiście), o tym jakie są faktyczne potrzeby koni i ludzi w ich relacji i jak znaleźć tzw. „złoty środek”.
Przemoc jest zawsze zła. Bezwzględnie. Dzisiaj jesteśmy wręcz zalewani brutalnymi postawami i agresywnym treningiem koni. Bardzo ciężko jest na to patrzeć i nic dziwnego, że ulgę przynosi obserwowanie sielankowych obrazków. Tylko czy owe obrazki są faktycznie komfortowe również dla konia?
Zacznijmy od najważniejszego. Czego potrzebuje w treningu koń?
Pod względem psychicznym: szacunku, empatii (i jasnej komunikacji 😛).
Pod względem fizycznym: spokoju, miękkości (i jasnej komunikacji 😜).
Empatia i szacunek są niemal zawsze zrozumiałe (chociaż niestety w różnym stopniu), ale ten spokój i miękkość to moim zdaniem nadal problem. Głównie dlatego, że można je rozmieć rozmaicie.
Chcemy, żeby nasze konie były miękkie, przepuszczalne, elastyczne. Żeby informacje między nami a koniem, przepływały bez żadnych blokad i problemów. Potrzebujemy więc przyjrzeć się i ciału, i umysłowi naszego konia. Ciało i umysł mają na siebie bezpośredni wpływ. Każde ciało i umysł - nie tylko konia. Na pewno każdy z nas doświadczył jak bardzo napinają się mięśnie w stresie i jak długo pozostają napięte. Stres powoduje ogromne straty w organizmie, a długotrwały stres jest wręcz zabójczy.
Pamiętajmy, że mięśnie konia pokazują nam stan jego umysłu (napięte mięśnie są oznaką stresu), i że stan psychiczny konia jest tak samo istotny jak fizjologiczne możliwości treningowe.
Nasza mistyczna miękkość konia, to będzie zatem równowaga psychiczna i jednocześnie zdrowe napięcie mięśniowe w ciele. (czyt. zdrowy tonus mięśniowy- sytuacja gdy mięsień jest napięty ale nie spięty, gdy jest zdrowy i gotowy do dowolnej pracy).
Tutaj chcę zrobić dygresję. Dzisiaj mówimy o miękkości, ale jest to kwestia nazewnictwa. Owa miękkość najczęściej nazywana jest uległością. Może stad wynika niechęć do praktykowania jej.
Uległość – służalczość, bezwolność, niemoc, ustępliwość potulność, posłuch, zdyscyplinowanie, karność
To wszystko są synonimy słowa uległość. Nic dziwnego, że źle nam się kojarzy. Większość z nas odbiera to określenie jako pejoratywne.
Koń, żeby czuł się dobrze w treningu, potrzebuje być w spokojnym stanie umysłu. Żeby trenować z koniem, my musimy nakładać na niego presję (nawet najmniejszą). Koń musi ULEGAĆ tej presji. To znaczy nie bronić się przed nią, tylko ją akceptować jako zadanie do wykonania koniec kropka. Uczymy konia w czasie treningu, że uległość naszym komendom kończy się natychmiastowym brakiem presji i nagrodą. W ten sposób one akceptują nasze sygnały bez złego napięcia i stresu. Ulegają im. Miękko na nie reagują. Bez spięcia. Uległość nie jest w tym wypadku niczym złym, a wręcz pożądanym. Jeśli samo słowo nam nie pasuje, zamieńmy je na inne. Choćby miękkość albo zgoda. Koń nie tyle ulega sygnałowi, co się na niego zgadza...
Zgoda – porozumienie, przymierze, ugoda, pochwała, umowa, zezwolenie, przyzwolenie, aprobata, jedność, przyjecie…
Wszystko jedno jak to nazwiemy, chodzi o to samo. Koń rozumie nasz sygnał i wykonuje czynność bez spięcia psychicznego (a więc i bez fizycznego, które się z nim łączy), a co za tym idzie - bez oporu.
Owa uległość/miękkość/zgoda/Twoja nazwa, jest ważna nie tylko w samej jeździe (w czasie treningu), ale w każdej interakcji z koniem. Przez cały czas, gdy razem przebywamy, mamy istotny wpływ na stan psychofizyczny, a więc i zdrowie ogólne naszego konia. Bądźmy świadomi i pamiętajmy, co wnosimy do tej relacji.
Postępy w treningu konia będą zawsze zależeć od umiejętności utrzymania równowagi psychicznej i fizycznej (mięśniowej) mimo naszych zadań. Ta równowaga konia (psychika i ciało) jest niezbędna bo:
• Umożliwia koniowi poruszanie się w bardziej zrównoważony i płynny sposób, rozwijając lepszą ogólną mobilność i zmniejszając ryzyko napięcia.
• Zmniejsza ryzyko kontuzji zarówno u jeźdźca jak i konia, ponieważ w umyśle i ciele konia występuje mniejsze napięcie i opór.
• Zwiększa reakcję i elastyczność oraz sprzyja relaksacji u konia, co zmniejsza poziom stresu, poprawia ogólne zdrowie fizyczne i psychiczne konia.
Podsumowując: uległość/miękkość/zgoda, to będzie emocjonalny, psychiczny i fizyczny stan harmonijnego porozumienia między koniem, a jego jeźdźcem. Nasz Święty Graal jeździecki.
W tym stanie nasze sygnały przepływają do konia bezproblemowo, a on odbiera je bez oporu i napięcia. Taki koń jest pewny siebie, reagujący, chętny, wygodny.
Ale kochani, TO SIĘ NIE DZIEJE SAMO! Ten stan trzeba wypracować! Poprzez umiejętne używanie presji i przerwy, dobór odpowiednich technik i znajomości biomechaniki konia w treningu. To się nie odbędzie, bez zbudowania relacji opartej na zaufaniu i szacunku. Nie da się tego zbudować poprzez zabiegi kosmetyczne – przykrywanie braku miękkości/uległości samymi tylko dobrymi uczuciami (mój koń zrobi dla mnie wszystko z radością, bo mnie kocha/lubi/jestem dla niego dobry). Tutaj potrzebna jest konsekwencja i ogromna praca nad sobą, swoimi uczuciami, samoświadomością, swoimi potrzebami, swoją techniką wreszcie.
Błędne myślenie o motywacjach konia jest najczęstszą przyczyną problemów w trenowaniu (zwłaszcza z ziemi). Koń nie pracuje z nami dlatego, że nas lubi. On to lubi, bo się tego nauczył. W taki czy inny sposób. Koń, który odnalazł spokój poprzez uleganie presji, lubi prace, bo wie, jakie ma z niej profity. Przede wszystkim ten spokój właśnie. Konie kochają spokój i dużo dla niego zrobią. Koń miękki będzie pracował chętnie, rozwinie ciekawość i sam coś nawet zaproponuje. Koń który nie odnalazł spokoju w uległości będzie zestresowany każdą presją tak długo, aż się nauczy. I nic nie da mówienie mu, że się go kocha i chce się dla niego jak najlepiej…
Trzeba sobie zadać pytanie: czego mój koń potrzebuje, aby zdrowo ze mną/dla mnie pracować? Potem trzeba się samego siebie zapytać: co jestem w stanie zrobić ze sobą, aby mu to umożliwić? Uczciwie na nie odpowiedzieć i wziąć się do roboty.
Musimy ogarnąć swoje rozbuchane uczucia i zacząć używać więcej logiki. Wzmacniać to, co chcemy faktycznie wzmocnić – uległość – nie napięcie i opór. Wtedy DAMY koniowi spokój w ciele i głowie, zamiast napięcia i stresu (i to faktycznie jest miłość ❤ ).
Koń nie wie (i ma w dupie prawdę mówiąc), jak zarabiasz na życie i jakie nosisz ciuchy, ale wie, czy jesteś odpowiedzialnym i spokojnym przywódcą.
Zdjęcie: visionaries.visionlosangeles.com
Niezależnie co trenujecie, róbcie to odpowiedzialnie ❤
•
•
•