Przetestowałam większość psich posłań, które można dostać na naszym rynku. Piękne, miękkie, wypełnione gąbką, styropianowymi kulkami, to niestety dla mnie jednorazowe wydatki, których nijak nie dało się wyprać, a dbając o higienę jest to dla mnie istotna cecha. Szczenięta, które uczą się czystości pojawiają się w domu raz na jakiś czas, tak samo jak nowe psiaki, które dołączają do naszego stada. S
ą w końcu takie, których życie zbliża się ku końcowi, one potrzebują ciepłego, czystego miejsca. Poza tym, mam jeszcze jedno wymaganie – chcę mieszkać ładnie i czysto. Dlatego chęć stworzenia komfortowych warunków naszym chartom stała się dla mnie pewnego dnia wyzwaniem. A teraz trochę historii My Dogue, bo taka już istnieje. Co je wyróżnia? Zastosowanie wełny owczej, która ma doskonały wpływ na zdrowie, wypoczynek i regenerację naszych psów. Przez dłuższy czas prezentowaliśmy nasze legowiska na targach PUPILOVE. W kolejnych latach rozpoczęliśmy współpracę z firmą zewnętrzną. Niestety czas, a raczej jego brak, nie pozwolił mi na zajmowanie się marką w takim stopniu, w jakim robiłam to na początku. Dziś legowiska wróciły pod moje skrzydła, i mam cichą nadzieję, że obdarzycie mnie jeszcze raz zaufaniem. O legowiska pytacie mnie do dziś. Znaczy to tylko tyle (a może, aż tyle), że produkty te spełniały Wasze oczekiwania. Dlatego wracam do marki, której poświęciłam dużo czasu, i którą z całego serca chcę utrzymać. My Dogue znacie pewnie z internetów, fejsbuków i instagramów. Niestety nie odzyskaliśmy kont, które zakładaliśmy, w tych miejscach historia będzie nowa. Obserwujcie więc, a my będziemy przypominać o niej na naszych profilach, będziemy opowiadać o legowiskach, o psach i wspominać, o wszystkich aktywnościach, jakie prowadziliśmy i prowadzić będziemy. Bądźcie z nami!