10/08/2023
Witam Kochani..
Myślę, że najwyższy czas na pewne uporządkowanie informacji dotyczących tajemniczej choroby kotów zwanej również pomorem kotów. Pierwsze doniesienia na zamkniętym forum zawodowym pojawiły się około połowy czerwca i raportowały one koty w stanie ciężkim z dominantą objawów oddechowych oraz neurologicznych. Od tego okresu codziennie pojawiały się nowe przypadki (oczywiście często o innym nieco profilu symptomów) ale było to wszystko na tyle podobne, że środowisko lek.- wet. zaczęło podejrzewać, że jest to nowa jednostka chorobowa kotów. Pierwsze teorie były ukierunkowane na trzy grupy: wirusową, toksykologiczną oraz pasożytniczą (toxoplazmoza). Ja należałem do grupy, która największym prawdopodobieństwem obdarzała choroby wirusowe.
Zachorowania dotyczyły kotów zarówno wychodzących, jak i domowych..młodych jak i starszych. Głównymi podejrzanymi były koronawirus ( który u kotów mutuje wywołując śmiertelną chorobę FIP) oraz wirus grypy. I tu dochodzimy do ciekawego momentu..weterynaria jest sektorem prywatnym..nie mamy wsparcia aparatu państwa..nikt nie ruszył z pomocą aby określić zagrożenie i wyznaczyć plan działania. Tajemnicza choroba była odnotowywana na terenie kraju..ale nadal nie wiedzieliśmy nawet co jest czynnikiem chorobotwórczym. Środowisko lek.- wet. zjednoczyło się w walce i tutaj najwięcej dla sprawy zrobił Dr Dawid Jańczak-Kowalski, który nieodpłatnie badał próbki w wielu kierunkach ( co nie jest tanie). Wkrótce z odsieczą przyszli nam wirusolodzy T. Dzieciątkowski czy K. Pyrć i sprawa diagnostyki ruszyła drogą akademicką..co zaowocowało odkryciem, że czynnikiem etiologicznym całego zamieszania jest wirus grypy H5N1 zwanej ptasią. Całe dalsze zamieszanie z powstawaniem clickbajtowych artykułów pt "tajemniczy pomór zabija koty" dokładnie sami mieliście Państwo okazję przeżyć, więc nie będę do tego wracał.
Cały zaś nie wyjaśniony wątek źródła wirusa w mięsie drobiowym został dość dziwnie wygaszony politycznie..niektórzy z lekarzy do dzisiaj mają problemy z aparatem państwa w postaci wezwań na przesłuchania dziwnych telefonów itd..
Podsumowując jednak to co wiem na dzień dzisiejszy to skala zachorowań nie jest duża i nawet w tym apogeum czerwcowo- lipcowym wynosiła kilkadziesiąt potwierdzonych (badaniem wirusologicznym) przypadków. Nie znamy źródła zakażeń w tamtym okresie ale co wiemy na pewno..to, że źródłem w każdej chwili może być ptak nosiciel H5N1..logicznie patrząc największym zagrożeniem są hodowlane zgrupowania ptactwa (kury, kaczki, gęsi, indyki) a nie pojedyncze sroki czy szpaki.
Mam kilka wychodzących kotów i jak wychodziły- tak wychodzić będą..taka jest moja decyzja wynikająca z kalkulacji ryzyka..jeśli chodzi o mięso- to od lat karmię moje łobuziaki wieprzowiną (choroba Aujeszky'ego od lat jest u świń monitorowana- więc można śmiało karmić szynką koty).
Ryzyko zachorowania przez moje koty oceniam na nie większe niż na inne choroby..a więc nie zmieniam ich trybu życia. Tym bardziej, że są szczęśliwe (na czym mi bardzo zależy). Proszę samemu określić stopień ryzyka dotyczącego Państwa podopiecznych..ale panika powinna zostać wygaszona.
Najbardziej niepokojący jest fakt samego przejścia wirusa ptasiego na koty..jeśli dojdzie do kolejnego przeskoku na dalsze gatunki to Homo Sapiens do listy problemów będzie mógł dopisać sobie H5N1.
pozdrawiam serdecznie: Piotr Lee DVM