10/06/2024
"Spokojnie, zaraz wracam" 📚
Moja mini recenzja 🤓
Czytasz właśnie skróconą wersję, pełna jest dostępna na blogu: https://kynologicznie.pl/spokojnie-zaraz-wracam-julie-naismith-recenzja-ksiazki/
Czy polecam?
Tak 👍
Dla kogo?
Dla każdego opiekuna zmagającego się z lękiem separacyjnym swojego zwierzaka i osób, które czynnie uczestniczą w terapii zaburzeń separacyjnych psów. Fajnie sprawdzi się też u opiekunów szczeniąt, żeby uniknąć problemu w przyszłości.
Co mi się podobało?
🔹Daje opiekunom nadzieję i zdejmuje z nich winę,
🔹Można się utożsamiać z narracją autorki,
🔹Zaznacza na jakie “rady” można trafić w internecie,
🔹Zawiera porady dotyczące terapii LS zgodne z najnowszą wiedzą naukową,
🔹Kategorycznie sprzeciwia się awersji, karcenia i teorii dominacji,
🔹Autorka uczyła się od Maleny deMartini, która jest (w mojej ocenie) jedną z ekspertek w pracy z zaburzeniami separacyjnymi,
🔹Obszernie opisuje teorię o lęku separacyjnym,
🔹Obala mity
🔹Zwraca uwagę na to, że regres lub zatrzymanie się w postępach jest czymś normalnym,
🔹Podkreśla, że terapia lęku separacyjnego to nudna, żmudna i długa droga i nie da się tego procesu skrócić ani przyśpieszyć
🔹Przypisy tłumacza, które niejednokrotnie prostują tezy autorki,
🔹Sugeruje, żeby zapisywać treningi,
🔹Dodatek C o tym, jak wybrać odpowiedniego trenera dla swojego psa,
🔹Dodatek D o alternatywnych metodach wspierających leczenie zaburzeń separacyjnych.
Co mi się nie podobało?
🔹Sporo lania wody,
🔹Odwrażliwianie sygnałów wyjścia - zbędne działania, które są stratą czasu,
🔹Autorka uważa, że oddanie psa komuś w trening jest fajnym pomysłem dla osób zapracowanych (mowa była o szkoleniu, nie pracy nad LS),
🔹Duży nacisk na wsparcie farmakologiczne terapii lęku separacyjnego bez uwzględnienia sytuacji, gdzie nie jest to konieczne, a nawet może być niemożliwe,
🔹Twierdzenie, że suplementy i naturalne specyfiki wspomagające są zdecydowanie gorsze od leków,
🔹Sugerowanie, że rzucanie piłki i gonienie wiewiórek to świetna zabawa dla psa,
🔹Autorka pisząc o zabawie nie uwzględnia faktu, że interakcje psów często są błędnie interpretowane i można odnieść wrażenie, że dla niej każdy pies się z każdym bawi, a im jest młodszy tym tej zabawy jest więcej,
🔹Twierdzenie, że spoko pomysłem będzie wzięcie psa ze schroniska na tydzień (w formie domu tymczasowego) i sprawdzenie czy to pomoże rezydentowi na lęk separacyjny,
🔹Zalecenie klatkowania szczeniaków (nawet gdy piszczą) i/lub trzymanie psiaka na smyczy przywiązanej do nadgarstka w celu nauki czystości,
🔹Porada, żeby ucząc szczenię samotności zostawić mu jedzenie i żeby był na ten czas w klatce,
🔹Zalecenie autorki, żeby po sesji treningowej się nagrodzić deserem, Facebookiem/YouTubem albo winem, a po tygodniu dodatkowo kupieniem ciucha lub wyjściem w miasto,
🔹Dodatek B, E i F mogłyby nie istnieć. Z tymi treściami się w większości nie zgadzam i uważam przytoczone w nich metody za nieskuteczne. Są inne, zdecydowanie lepsze,
🔹W dodatku D są opisane metody wspomagania leczenia zaburzeń separacyjnych, ale widać, że autorka ma do nich awersję i nie poleca żadnej,
🔹Na tylnej okładce jest zdjęcie psa autorki (i jej samej), który smycz ma zapiętą do kółka szelek na klatce piersiowej. Opcja easy walk jest bardzo kontuzjogenna i niepolecana, a to foto sugeruje, że wszystko jest ok i nawet ekspert w dziedzinie psów korzysta z takich rozwiązań.
Podsumowując:
Ogólna ocena 8,5/10
Uważam, że książka jest bardzo cenną lekturą, bo to jedyna pozycja w pełni poświęcona problemowi lęku separacyjnego w języku polskim, na dodatek dobrze napisana i zgodna z najnowszą wiedzą naukową. Oczywiście, jest kilka rzeczy, których się można doczepić, ale takie zawsze się znajdą. Czy na podstawie tej książki można samodzielnie “wyleczyć” psa z problemów separacyjnych? W mojej ocenie nie do końca i jednak warto skonsultować się z behawiorystą lub zoopsychologiem, który ma doświadczenie w układaniu planów pracy indywidualnie dopasowanych do zwierzaka, niemniej jednak sama świadomość mechanizmów lęku separacyjnego i terapii oraz tego co ułatwia cały proces, a co jest często spotykanym mitem lub wręcz szkodzi, bardzo pomaga opiekunom i niesie przekaz, że warto działać, bo da się wypracować z psiakiem zamierzone rezultaty. Patrząc z psychologicznego, ludzkiego punktu widzenia, samo poczucie, że nie jest się jedyną osobą z danym problemem, i że jest coś co pomoże go rozwiązać daje dużo siły do rozpoczęcia pracy terapieutycznej i kontynuowania jej nawet gdy pojawi się gorszy moment.