05/02/2024
Ja i moje 2 szczęścia❤️❤️w dalszym ciągu na "emigracji". Remont w naszym mieszkaniu rozgościł się na dobre i nie wiem, kiedy będzie mu dosyć. Niektórzy z Was wiedzą, ale w sumie tutaj nie mówiłam za wiele o sytuacji moich kotów. Dlaczego tak bardzo drżę o ich dobrostan i o to, żeby minimalizować stres. Ogólnie należy o tym myśleć, kiedy dzieją się jakieś zmiany w życiu - remont, przeprowadzka, dłuższy wyjazd, przybycie nowego członka rodziny (ludzkiego, czy jakiegokolwiek innego) itp. Jeśli koty są starsze, lękowe, chore, to tym bardziej należy trzymać rękę na pulsie. U nas sytuacja wygląda tak:
Zuzia 15 lat, cukrzyk w remisji. Mamy tu w Poznaniu fantastycznego specjalistę w leczeniu kociej cukrzycy dr Jakuba Pernaka. Jakieś 1,5 roku temu, po ok.2 miesiącach leczenia udało się z jego pomocą wprowadzić Zuzię w remisję. Wiązało się to z dużym zaangażowaniem i wysiłkiem finansowym, czasowym... Ale chucham na nią i dmucham, bo kocia remisja bywa krucha. Stres, stan zapalny, spadek odporności mogą mocno napsuć.
Gabi, 14 lat. Niespełna 2 lata temu podczas rutynowych badań kontrolnych okazało się, że pomimo dobrych wyników krwi ściana jelita cienkiego jest dość mocno pogrubiona, niedługo po tym zaczęły się objawy, które potwierdziły, że z Gabusią dzieje się coś złego. Ogólnie mówiąc coraz częściej wymiotowała niestrawioną treścią pokarmową, doszło do tego, że wymiotowała codziennie, chudła i słabła w oczach. Podejrzenia były niejednoznaczne - IBD lub chłoniak. Były próby z różnymi dietami eliminacyjnymi, na początku było fajnie, ale dość szybko objawy wracały. Jedynym sposobem, żeby postawić ostateczną diagnozę było poddanie Gabusi laparotomii, czyli rozcięcie brzuszka i pobranie wycinków z jelit, żołądka, wątroby i węzłów chłonnych. To niestety chłoniak😞💔 Szczęście w nieszczęściu jest takie, że to taka nieco bardziej łagodna odmiana, która daje lepsze rokowania w leczeniu. Gabusia od października ubiegłego roku przyjmuje chemię, jeszcze trochę przed nią. Czuje się o niebo lepiej, chociaż kryzysy się zdarzają. Jest pod opieką bardzo dobrych specjalistów - onkologa i specjalisty medycyny kotów. Jaki będzie wynik leczenia - jeszcze nie wiemy💚Teraz chyba rozumiecie, dlaczego martwię się o nie szczególnie.
Na koniec kilka słów do Was opiekunowie tych cudownych stworzeń😼 Nie bagatelizujcie kontrolnych badań swoich kotów. Najlepiej raz w roku, nawet, jak na pierwszy rzut oka nic szczególnego się nie dzieje wykonajcie pełniejsze badania krwi, moczu, usg, może i serca, aparatu ruchu... Zwłaszcza, jeśli Wasze kotuśki dobiegają 10 roku życia, lub już go przekroczyły - takie badania, to must have! Jeśli jakieś nieprawidłowości, choroby przewlekłe uda się wychwycić na wczesnym etapie, znacząco zwiększa to szanse na skuteczne leczenie. Jeżeli wyniki badań wykażą coś poważniejszego, szukajcie pomocy u specjalistów w danej dziedzinie. Lekarze weterynarii, że tak to określę "interniści", coraz częściej sami kierują do kolegów po fachu, którzy specjalizują się w konkretnej dziedzinie. Ale niestety nie zawsze tak jest, wtedy sami szukajcie nefrologów, onkologów, neurologów, kardiologów, dermatologów, stomatologów, ortopedów, specjalistów diagnostyki obrazowej itd. Oni cały czas się szkolą kierunkowo lub nawet szkolą innych. Dysponują większą wiedzą i doświadczeniem w konkretnej dziedzinie, ich gabinety wyposażone są w specjalistyczne sprzęty często wysokiej klasy. Oczywiście wszyscy lekarze weterynarii są niezwykle potrzebni, ci pierwszego kontaktu po pierwsze! :)
Zdrówka dla Was i Waszych kocich przyjaciół😽