26/11/2024
Ostatnie zdjęcia miociku "M". Opuszczają Niuniutki rodzinny dom, by rozpocząć przygodę z nowymi rodzinkami. Szczęśliwego życia moje kocie dzieci 🤗😘😘😘💖💖💖
Hodowla kotów Maine C**n. Działa od 2005 roku. Moja pasja. Zarejestrowana w PZF/ WCF i X-Treme/TICA.
(25)
Perła Annaru*PL Hodowla Kotów Rasy Maine C**n
Santok
66-431
Poniedziałek | 10:00 - 15:00 |
17:00 - 20:00 | |
Wtorek | 10:00 - 15:00 |
17:00 - 20:00 | |
Środa | 10:00 - 15:00 |
17:00 - 20:00 | |
Czwartek | 10:00 - 15:00 |
17:00 - 20:00 | |
Piątek | 10:00 - 15:00 |
17:00 - 20:00 | |
Sobota | 11:30 - 14:30 |
16:30 - 18:30 |
Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Perła Annaru PL Maine Coon Cattery umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.
Wyślij wiadomość do Perła Annaru PL Maine Coon Cattery:
„Szczytem szczęścia dla kota jest uwaga, rozmowa, pieszczoty i miłość ze strony człowieka; a dla ludzi nic nie może być bardziej pochlebniejszego niż przywiązanie istoty tak dalece niezależnej.” Eugen Skasa-Weiss "Kocie szczęście"- czyli jak hodowla powstała
Dawno, dawno temu, za kilkoma wzgórzami, za kilkoma rzekami, gdzie kiedyś mieszkałam, żyło sobie bardzo dużo mruczków i ja. Tak, stare dobre czasy… Mieszkałam sobie z kotkami od wczesnego dzieciństwa aż do czasu, kiedy to postanowiłam ruszyć w świat i usamodzielnić się.
Pewnego razu zamieszkał ze mną na krótką chwilkę czekający na przyjazd właścicieli kot rasy Maine C**n. Miał na imię Maurycy. Był wielkim i przesympatycznym kastratem. Jego piękny wygląd i ciekawe usposobienie sprawiły, iż zainteresowałam się tą rasą bardziej.
Minęło trochę czasu i… …postanowiłam znaleźć sobie takiegoż właśnie futrzaka, a raczej futrzankę- założyłam bowiem, że będzie to koteczka. Szukałam, szukałam i zaczęłam tracić nadzieję, że znajdę tę jedyną, pokochaną "od pierwszego wejrzenia". Los był jednak dla mnie łaskawy, choć spłatał mi jednocześnie figla. Znalazłam, owszem, ale kocurka!!! Cudo! Mówię Wam :)) Nie mogłam od niego oderwać oczu i przestać go głaskać, a on nie opuszczał moich kolan, mruczał, mruczał… Trzeba było jednak zostawić go i wracać do domu. Płakałam w samochodzie, płakałam w domu- tak bolało mnie rozstanie z nim. Bon Vivat, bo tak miał na imię, był kocurem moich marzeń. Nie miałam wtedy jeszcze sprecyzowanych planów hodowlanych, ale coraz częściej taka to myśl pojawiała się w mojej głowie, tym bardziej, że zawsze chciałam mieć kilka kotków i móc je wystawiać, dzielić się swoją radością z innymi. Pomyślałam, że albo Boni albo żaden inny. Odebrałam Bon Vivata 2-go września 2005r. wraz z umową zakupu kota jako zwierzęcia hodowlano-wystawowego. Tak oto moje "czarne pręgowane szczęście" pomogło mi podjąć decyzję- będzie hodowla. Po Bonim w moim domu zamieszkały jeszcze dwie koteczki. Pierwszą była Iris Anii JoKo-Czar*PL . Jako drugą przywiozłam z Niemiec Jane Eyre of Baydar. Potem zamieszkały z nami jeszcze inne cudowne MCO oraz urodziły się Perełkowe dzieci dając kolejne pokolenia tych wspaniałych kotów.